#35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj piątek, od rana chodziłam podekscytowana. Charlie miał przyjechać po mnie o osiemnastej, czyli za dwadzieścia minut.
Gotowa czekałam w swoim pokoju, pisząc z Carolyn. W pewnym momencie mój telefon rozbrzmiał melodią. Szybciutko do niego podeszłam i odebrałam połączenie.

-Hej skarbie..nie wiem jak ci to powiedzieć..-powiedział zakłopotany.

-Co jest?

-Nie mogę dzisiaj iść z tobą.Przepraszam, że tak późno dzwonię.

-Nie no jest okej.-powiedziałam starając się, żeby moje kłamstwo w tej sprawie nie wyszło.

-Na pewno?Nie będziesz zła?

-Dlaczego nie możesz?

-Znasz mnie nie mogę odrzucać wyzwań.Alex powiedziała, że jak nie pójdę dzisiaj z nimi do klubu to znaczy, że jestem ciotą.

-Wolisz Alex ode mnie?-spytałam zirytowana.

-To nie tak Renesmee..przecież wiesz, że wolę ciebie.-odpowiedział z skruchą.

-Nie wcale tak to teraz nie wygląda.-prychnęłam.

-Ostatnio poświęcałem ci dużo czasu, nie mogę raz wyjść ze znajomymi?

-Nie no super.Ustalasz wszystko, a potem wolisz wyjść się najebać.

-Kochanie...

-Nie nazywaj mnie tak.Jestem na ciebie wkurzona.Straciłam półtorej godziny na zebranie się, a ty dzwonisz i mówisz, że jak pójdziesz ze mną to wyjdziesz na ciotę.Wiesz co?Skoro ze mną jesteś ciotą, a z nimi nie to po co to wszystko?Wal się Lenehan.-rozłączyłam się.

Położyłam telefon na szafce nocnej i wstałam. Usłyszałam przychodzące połączenie więc je odrzuciłam.
Rozebrałam się do bielizny, założyłam dżinsy oraz t-shirt. Na to narzuciłam bluzę i zeszłam na dół, wcześniej biorąc telefon.
Powiedziałam tacie, że idę na spacer i gdyby coś biorę telefon. Ubrałam kurtkę oraz buty po czym wyszłam.
Od razu zauważyłam spadające płatki śnieg. Mało się przejmując panującym mrozem, poszłam przed siebie.
Podłączyłam słuchawki do smartfona, po czym włączyłam ukochaną playlistę. Pierwsza piosenka jaka została odtworzona to Mad World Gary Jules. Na początku nie miałam planów gdzie się udam. Jednak potem było mi wszystko jedno i uznałam, że pójdę przez całe miasto, żeby zobaczyć plażę.
Po jakiś trzydziestu minutach byłam na miejscu. Ściągnęłam słuchawki i wsłuchałam się w fale obijąjące się od piasek. Fakt faktem najcieplej dzisiaj nie jest, ale zawsze dźwięk wody mnie uspokajał. Potrzebowałam wszystko przemyśleć na spokojnie.
Za równo tydzień będę masę kilometrów stąd, jednak może bym przyśpieszyła wylot? Zmieniła datę na tak cztery dni wcześniej. Byłabym już u dziadków w środę, może w wtorek wieczorem.

~~~
Do domu wróciłam późno.Było gdzieś około dwudziestej drugiej. Nie wiem jak ten czas tak szybko uciekł, jednak nie czułam tego, że cztery godziny siedziałam na zimnym molo.
Teraz leżałam na łóżku i miałam ochotę zakopać się w pościeli.
Była taka ciepła i przyjemna.
Bolała mnie głowa i cały czas szumiało mi w uszach.
W pewnym momencie szum ustąpił, ale głowa nie dawała mi spokoju.
W domu rozległ się dźwięk dzwonka.
Nie wstałam, tata był na dole i mógł otworzyć. Po chwili usłyszałam głos Charliego, który witał się z tatą i pytał czy jestem. Chwilę później blondyn wchodził po schodach.
Zerwałam się z łóżka i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam pod nimi, gdyby okazało się, że mogą się jeszcze otworzyć. Osiemnastolatek złapał za klamkę i za nią pociągnął, ale drzwi nie ustąpiły. Byłam w tym momencie wdzięczna i minimalnie uspokoiłam oddech.

-Renesmee skarbie..proszę cię..nie zachowuj się jak mała dziewczynka i otwórz.

-Wracaj do domu.Idź do znajomych, cokolwiek.Sam powiedziałeś, że za dużo spędzasz czasu ze mną.Nie bądź idiotą i zostaw mnie.

-Porozmawiajmy...

-Nie mamy o czym.-powiedziałam oschle, mimo że tego nie chciałam.

_____
Może dodam wam jeszcze jeden rozdział dzisiaj, jak będzie ładna aktywność.Jak narazie muszę iść spać bo naprawdę pęka mi głowa i ledwo żyje.Także dobranoc i może do później perełki ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro