#40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wspieram wszystkich fanów Shinee ❤

Czekałam na blondyna na jego łóżku.
Było strasznie wygodne. Można powiedzieć, że pokochałam je.
Chwilę później poczułam jak materac koło mnie się zapada. Uśmiechnęłam się czując świeżą woń szamponu Charliego. Jednak nie odwróciłam się w jego stronę. Chłopak zgarnął moje włosy z szyi i musnął moją skórę.
Krople wody z jego włosów dały o sobie znać, spływając po moim policzku. Zaśmiałam się, a on włożył dłoń pod moją koszulkę.

-Kocham cię.-nachylił się i pocałował mnie w policzek.

-Jesteś pewny, że spędzanie ze mną nocy z poniedziałku na wtorek było dobrym pomysłem?-zapytałam słysząc jak jego pies Troy zaczął biegać pod oknem.

-Może żałujesz?

-Nie skądże, ale jak widać twój wspaniały przyjaciel lubi śnieg.-zaśmiałam się widząc jak piesek zaczął tarzać się w śniegu i przyszła po niego Brooke uśmiechając się głupio do brata.

-Współczuje mamie, że z nią mieszka.-odwrócił mnie do siebie i zaczął jeździć palcami po moim udzie.

-Chyba jesteś niewyżyty.

-Chyba wsiadłem do pociągu seksualnego Renesmee.-przejechał dłonią po moim policzku, a ja przymknęłam oczy czując za moment jego usta na moich.

Całował mnie zachłannie co jakiś czas przygryzając moją dolną wargę.
Usiadłam na nim okrakiem, ale niedługo później leżałam pod nim.
Złapałam za rąbek jego t-shirtu i przyciągnęłam do siebie dając upust emocjom. Potrzebowałam zapomnieć o jutrzejszym locie, którego po ostatnim śnie bałam się jak cholera.
Wsunął ręcę pod moje plecy i sunął po nich, aż do zapięcia biustonosza.
Chwilę się z nim męczył, aż w końcu się wkurzył i odsunął od moich ust.

-Przez twoje miękkie usta, jestem tak rozproszony, że nawet nie umiem pozbyć cię bielizny.-jęknął niezadowolony i pozbył się mojej koszulki, a później stanika.-Od razu lepiej.

-Idiota.-mruknęłam pod nosem kiedy nachylił się.
Zaczął sunąć pocałunkami po mojej szyi. Muskał ją ustami i koniuszkiem języka. Co jakiś czas przygryzał moją skórę zębami, zostawiając na niej ślad i dmuchał zimnym powietrzem niwelując pieczenie.
Schodził na mój obojczyk, ale oderwał się na chwilę żeby pozbyć się swojej bluzki. Rzucił ją gdzieś w kąt i ponownie poświęcał swoją uwagę mnie. Przez chwilę patrzył w moje oczy jakby nad czymś się zastanawiał.
Nie przejmował się niczym i pokonał ścieżkę od obojczyków do piersi.
Złożył pocałunek między nimi i zjeżdżał coraz niżej. Zostawiał malinki na moich żebrach jak i pod nimi, a ja wydałam w końcu z siebie jęk sflustrowania. Uśmiechnął się delikatnie i powoli zsuwał moje szorty, aż one poleciały na podłogę.

-Jesteś piękna kochanie.

Szybko złączył nasze usta jakby za nimi tęsknił. Czując jak przejeżdża językiem po mojej wardze, rozszerzyłam delikatnie usta.
Przejechał nim po karbowanej części podniebienia i zatracił się równie co ja w żarliwym pocałunku.
Wplotłam palce w jego mokre włosy po czym pociągnęłam za końcówki.
Krople cieczy zaczęły spływać po jego karku i kapać na mnie.
Po paru minutach opuszkami palców sunąc po jego plecach, a potem po brzuchu, zahaczyłam o gumkę jego bokserek. Bardzo możliwe, że podrażniłam paznokciem jego skórę, ale blondyn przycisnął swoje krocze do mojego. Moje dłonie badały jego ramiona, brzuch jak i plecy.
W tamtym momencie moje myśli skupiły się na nim. Na jego dotyku, pocałunku, zapachu i ciele.
Wsunął rękę między nasze klatki piersiowe i zacisnął palce na mojej piersi. Mój jęk stłumiły jego usta, a on zadowolony odsunął się i zaczął zasysać skórę na tej części ciała.
Osiemnastolatek szczelił z gumki mojej bielizny, a ja syknęłam.
Zrobił tak jeszcze jakieś dwa razy, a ja wiedziałam, że widoczny jest już czerwony ślad. Pozbył się swoich bokserek, a ja poczułam jego erekcję na moim brzuchu.

~~~
Obudziłam się rano, czując jak Charlie przygniata mnie swoim ciężarem.
Mało zadowolona, postarałam się go z siebie ściągnąć. Dopiero po może dwóch minutach blondyn wrócił na swoją część łóżka. Jednak nie puszczał mnie, a jego ręka dalej tkwiła wokół mojej tali. Dopiero teraz dotarło do mnie co się wczoraj wieczorem wydarzyło. Straciłam dziewictwo z Charliem Lenehanem. W duchu cieszyłam się jak mała dziewczynka. Czułam się kochana i potrzebna, a jednocześnie uważam mój pierwszy raz za idealny. Przeciwnie do mojego mózgu, który cały czas podpowiada mi, że to był zły pomysł, a ja się za bardzo pospieszyłam. Drugi tydzień bycia razem, a ja już uprawiałam z nim seks. Jednak nie żałuję, kocham go.
Nie ważne ile będziemy razem i ile będziemy musieli przejść, aby być razem. Żyjemy tu i teraz, a ja w pełni szczęśliwa i pewna tego, dzisiejszą noc spędziłam w objęciach mojego ukochanego. Czekałam, aż się obudzi i będę mogła ujrzeć jego zniewalający uśmiech. Niebieskie jak morska fala oczy i usłyszeć jego cudowny z poranną chrypką głos.
Dzisiaj Charlie został ze mną, nie szedł do szkoły co mogło się wydawać kretyńskim pomysłem, a z drugiej strony było to tak urocze. W końcu chciał pomóc mi się spakować i jechać ze mną na lotnisko.
Zamyślona nie zauważyłam, że chłopak obudził się, dopiero jego głos pozwolił mi to zauważyć.

-Witaj skarbie.Wyspałaś się?Nic cię nie boli?-poprawił moje włosy za ucho.

-Jest idealnie.-musnęłam jego usta.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro