#76

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

A co gdyby rozdziały były codziennie?
Sprawdziła moja bliźniara oraz Polcia oznaczyłabym was, ale wattpad się zepsuł :) Sam fakt, że mam anielską cierpliwość i dodaje ten rozdział masakrycznie wiele razy.
Jest on w połowie sprawdzony, ponieważ tysiąc słów pisałam późno w nocy i nie chciałam już męczyć dziewczyn.

____

Leżałam z blondynem na łóżku. Dochodziła godzina piąta nad ranem, a ja dalej nie oswoiłam myśli z tym co zdarzyło się sześćdziesiąt minut temu. Jeździłam palcem po mięśniach chłopaka na brzuchu. Pod wpływem mojego dotyku spinały się delikatnie. Charlie usypiał, co można było wywnioskować po jego miarowym oddechu. Od całkowitej nagości dzieliły nas dolne bielizny, zakrywające intymne części naszych ciał. W pewnym momencie blondyn odwrócił się w moją stronę i przytulił się do mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
Zachichotałam, ponieważ zaczęło mnie łaskotać powietrze wydychane przez niebieskookiego.

-Przyjedziesz do mnie na następny weekend?-przeciągnął swoją rękę zaraz pod piersiami.

-Jak będziesz mi tak dmuchał ciepłym powietrzem na szyję i drażnił moją skórę, to możesz się spodziewać, że nie wypuszczę cię z łóżka dokąd tu będziesz.

-To moje marzenie.-musnął ustami moją szyję.

-Błagam cię, idź lepiej spać.

-Dlaczego?-zaśmiał się.

-Denerwujesz mnie.

-Tak jasne, że tak gwiazdko.-pocałował mój policzek.

-Spadaj.-przewróciłam oczami i przytuliłam się do niego.

-Skarbie, czyżby zbliżał ci się okres?

-Nie odzywaj się.-warknęłam.

-Dobra, dobra już będę cichutko.- opatulił mnie swoimi ramionami i pocałował w czoło.

-Dziękuję.-wtuliłam się w niego.

-Ale nie jesteś zła?

-Jezu Lenehan..-westchnęłam.

-Dobrze.-powiedział smutno.

-Nie jestem zła za ten tekst.

-Na pewno?Nie chcę żebyś była na mnie zła.-szepnął.

-Nie jestem zła skarbie.-odsunęłam się od niego i złączyłam na chwilę nasze usta.-Ale śpij już dobrze?-spojrzałam w jego tęczówki.

-Tak.

-Mój mały chłopiec.-przejechałam dłonią po jego policzku.

-Kochasz tego małego chłopca?-zapytał robiąc słodkie oczka.

-Całym serduszkiem.Czy mój mały chłopczyk chce się przytulić?-zapytałam, a Charlie od razu wtulił się we mnie.

-Dobranoc Renesmee.Słodkich snów o mnie.-powiedział, a ja musnęłam ustami jego czoło i przytuliłam go.

-Kolorowych snów mały.

~~~~

Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegarek.Była za piętnaście dwunasta. Osiemnastolatek słodko spał wtulony we mnie i delikatnie chrapał. Zaczęłam bawić się jego włosami, żeby blondyn dalej spał.
Po dziesięciu minutach zaczęło mi się nudzić. Wstałam z łóżka, a Charlie przytulił się do poduszki. Zabrałam z szafy dresy i różowy t-shirt po czym razem z świeżą bielizną poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i związałam je w kucyka. Ubrałam się i i wyszłam z pomieszczenia. Chłopak dalej spał, więc postanowiłam go obudzić.
Leżał na plecach z twarzą na boku, co bardzo było mi na rękę.
Położyłam się na nim i scałowywałam jego profil oraz szyję.

-Słońce obudź się.-wyszeptałam do jego ucha.-Chcę usłyszeć twój głos.-zobaczyłam jak powoli otwiera swoje zaspane oczy.-Misiaczku jest po dwunastej, musisz też jechać do Brooke.-przytuliłam go.

-Nie chce mi się, tak mi tutaj dobrze z tobą.-ziewnął.

-Chętnie zaprosiłabym cię na noc, ale rodzice wracają.-pocałowałam go w kark.

-Szkoda.

-Wiem, ale zbierz się i zejdź na dół.-wstałam, a on jęknął niezadowolony.

-Od teraz nie mogę cię całować prawda?

-Prawda.

-Nie możemy tego zmienić?Może i oficjalnie nie będziemy razem, ale oboje siebie kochamy.Nie wytrzymam bez twoich ust.-podniósł się po czym wstał.

-Niech będzie.-westchnęłam.

-Pojedziesz ze mną?

-Po co?

-Masz coś lepszego do roboty w domu?

-No nie, ale to twoja rodzina.Chcą z tobą pogadać i sam rozumiesz.

-Po prostu nie chce cię zostawiać samej.-ubrał swoje dresy.

-Nic mi nie będzie.-uśmiechnęłam się, a on do mnie podszedł.-Obiecuję, że nic głupiego nie zrobię.-złapałam go za dłonie.

~~~~

Siedziałam w kuchni i piłam herbatę.
Niedawno skończyłam sprzątać i pisałam z Kate.

Kate 👻: Zaprosił mnie na randkę!

Ja: Szybki jest, może chce cię wziąć do swojego łóżka?

Kate 👻: Tak myślisz?Powinnam się wycofać?

Ja: Nie no co ty, znam go od dzieciństwa.Nie wykorzystał by dziewczyny.

Kate 👻: Bo Ethan naprawdę mi się spodobał...

Ja: Aaaa!!!!Aaa!!!😱😱😱😱

Kate 👻: Ale ma się nie dowiedzieć, nie chce, żeby wiedział, że ma jakieś szanse u mnie.

Ja: To okrutne.

Kate 👻: Oj tam.A co z tobą i Lenehanem?Zaczęłaś temat, a ja ci przerwałam.Sorki.

Ja: Dobrze.

Kate 👻: Jesteście razem?

Ja: Nie do końca.

Kate 👻: Co to znaczy?

Ja: Opowiem ci w poniedziałek.Muszę kończyć.Papa❤

Usłyszałam jak drzwi się otwierają do domu, a ktoś odkłada walizkę.
Poszłam do przedsionka i zobaczyłam swoją mamę.

-Hej gdzie tata?

-Taty nie ma.

-Jak to?Nie rozumiem...

-Skarbie, zaraz wszystko ci wytłumaczę.-powiesiła kurtkę i ściągnęła buty.-Zrobisz mi kawę?

-Em tak.-wróciłam do pomieszczenia i wstawiłam wodę.

*Piętnaście minut później*

-Więc?-zaczęłam.

-Kochanie..nie wiem jak ci to powiedzieć.

-Zacznij od początku.

-Jakieś trzy lata temu twój tata, zaczął układać sobie życie. Taka była umowa między mną, a nim. Ja odchodzę na jakiś czas, a on zbliża się do ciebie i układa sobie życie.

-Co?-zmarszczyłam brwi.

-Co powiedział ci tata kiedy odeszłam?

-Że trafiłaś do ośrodka zamkniętego.

Bujda na resorach.-przewróciła oczami.-Twój tata mnie zdradził, a ja nie wytrzymałam i wyjechałam.
Tęskniłam za tobą tak bardzo kochanie..-chciała złapać mnie za rękę, ale zabrałam ją.-Nie pozwolił mi wrócić.

-Gdybyś chciała to skontaktowała byś się ze mną w jakiś sposób!-krzyknęłam i zaczęłam płakać.

-Renesmee...on nie pozwalał mi.

-Nie prawda!

-Myszko, twój tata nie był często w domu, tłumaczył się pracą, a tak naprawdę jeździł do swojej żony i dziecka. Każda delegacja na dwa tygodnie to było kłamstwo żeby jechać do nich. Pół miesiąca z nimi i pół miesiąca z tobą.

-Chcę to usłyszeć od niego.

-Nie ma go.Zadzwoń, ale nie odbierze.Odszedł.

-Nie to niemożliwe!Nie zostawił by mnie!Nie w taki sposób!

-Skarbie..spokojnie.-wstała, ale ja wyszłam z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi, ubrałam dżinsy oraz pierwszą lepszą bluzę. Byłam wdzięczna, że rano nie malowałam się. Zeszłam na dół i zabrałam swój telefon.

-Córciu...

-Nie mamo..potrzebuje ochłonąć, oszukiwaliście mnie.Długo wiedziałaś?

-Odkąd wróciłam...

-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?Co z ciebie za matka...-poszłam ubrać kurtkę i buty.

-Renesmee..gdzie idziesz?

-Cześć.-wyszłam zła.

Pierw skierowałam się do Williama, ale od razu przypomniałam sobie, że wyjechał. Ferie zaczęły się już w piątek, jak się okazało pomyliłam daty. Nic nowego. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Charliego. Kiedy już miałam zakończyć połączenie, usłyszałam jego głos.

-Hej kwiatuszku.

-Charlie?-spytałam delikatnie płaczliwym głosem.

-Co się stało Renesmee?

-Mogłabym do ciebie przyjść?

-Jesteś w domu?Przyjadę po ciebie, przecież leje deszcz.

-Jestem koło domu Williama. Chciałam do niego iść, ale przypomniałam sobie, że jest w Alpach z rodziną.

-Koło Willa jest market.Idź do niego i czekaj na mnie będę najszybciej jak się da.-usłyszałam jak wyszedł na dwór, a chwilę później rozłączył się.

Szłam ulicą do sklepu.Byłam przemoczona i było mi zimno.
Powoli przestawałam czuć moje palce u dłoni że względu na zerową temperature. Jak najszybciej weszłam do budynku. Z półek zgarnęłam wodę mineralną, chusteczki higieniczne i jakiegoś batonika. Poszłam do kasy gdzie zabrałam jeszcze gumy miętowe. Za wszystko zapłaciłam i wyszłam przed sklep gdzie w aucie czekał już blondyn. Wsiadłam do jego auta i od razu poczułam ciepło jakie w nim panowało. Uczucia jakie mną targały spowodowały, że automatycznie zaczęłam płakać.

-Ściągnij swoją kurtkę dam ci moją.-podał mi kurtkę z tylnego siedzenia.-Nie płacz kochanie, za chwilę wszystko mi opowiesz dobrze?Dojedziemy tylko do domu.

-Tak.-wyciągnęłam chusteczkę z opakowania i pozbyłam się kataru po czym włożyłam ją do pojemnika na śmieci.

-Pozbądź się swojej kurtki, nie chce żebyś była chora.-rozpiął mi zamek, a ja sama później na bluzę założyłam jego.

Po dziesięciu minutach byliśmy w domu jego dziadków, a ja przywitałam się z nimi.
Brooke chciała mnie przytulić, ale byłam cała mokra i to był problem.
Charlie pociągnął mnie do swojego dotychczasowego pokoju.
Dał mi swoje ubrania na zmianę i poszedł na dół. Przebrałam się oraz przestałam hamować łzy.
Usiadłam na jego łóżku i płakałam.
Niedługo później blondyn wrócił do pokoju i okrył mnie puszystym kocem. Wziął mnie na swoje nogi i przytulił mocno.

-Moi rodzice..Oni..-załkałam i wtuliłam się w niego.

-Spokojnie skarbie...-zaczął głaskać mnie pogłowie.

-Mój ojciec zdradził matkę, a ona wyjechała. Nie była w żadnym psychiatryku. Okłamywali mnie..-pociągnęłam nosem.

-Co?

-Wyjechała gdzieś..on w tym czasie założył sobie nową rodzinę..te wszystkie delegacje to jedno wielkie kłamstwo. Pół miesiąca spędzał ze mną, a pół ze swoją nową żoną i bachorem.Teraz...

-Teraz?

-Odszedł.Charlie on mnie zostawił.-wybuchłam jeszcze większym płaczem.

-Ja nie wiem co powiedzieć...Boże Renesmee..tak mi przykro...

Nie odezwałam się płakałam tak przez jakieś piętnaście może nawet dwadzieścia minut. Dopiero po tym czasie zaczęłam się uspokajać.
Wtulona w niebieskookiego zaczęłam odczuwać senność.

-Posłuchaj mnie teraz uważnie dobrze?-zapytał, a ja pokiwała głową.

-Zbiorę swoje rzeczy i pojedziemy do ciebie. Ty też zbierzesz się i pojedziemy do Londynu. Masz ferie tak samo jak ja. Spędzimy tydzień u mnie, a potem jak będziesz chciała to i drugi.-pocałował mnie w czoło.

-Nie.Przyjechałeś tutaj do rodziny, nie mogę cię tak nagle zabrać.

-Nie do końca. Moi dziadkowie chcą zrobić sobie romantyczny wypad do Hiszpanii, ponieważ zbliża się ich pięćdziesiątą rocznica zawarcia związku małżeńskiego. Brooke i tak miała do mnie jechać.

-Chciałeś spotkać się z Lily.

-Byłem u niej dzisiaj. Po za tym jesteś najważniejsza. Potrzebujesz mnie, więc nie mogę zostawić cię tutaj.

-Będziesz niańczył płaczka.

-Mojego płaczka, po za tym nie pozwolę robić tego komuś innemu.

-Dziękuję.-spojrzałam na niego.

-W końcu to ja jestem przyszłym ojcem twoich dzieci.-złapał mnie za policzki.-Nie płacz, bo ja też zaraz będę płakać.

-Co?

-Boli mnie kiedy widzę jak płaczesz. Też chce mi się płakać.

-To ty płaczesz?

-Tak.-przewrócił oczami.-Może nie tak bardzo jak ty, ale tak.

-Nie płacz nigdy przeze mnie.-patrzyłam w jego oczy.

-Kiedy ciebie straciłem, płakałem.

-Ja nie wiedziałam..-spuściłam wzrok.

-Skąd mogłaś wiedzieć...

-Nie chciałam...

-Pójdę powiedzieć im jak wygląda sytuacja, a ty zacznij mnie pakować dobrze?

-Tak.

-Kupię ci ciasteczka.-pocałował mnie, a ja szybko odwzajemniłam pieszczotę.

~~~~~~

Charlie

-Brooke zostań z Renesmee w aucie.-powiedziałem i poprawiłem mojej śpiącej dziewczynie włosy z czoła.

-Idziesz do jej domu bez niej?

-Tylko ją spakuję i wracam. Nie zajmie mi to długo. Jak się obudzi to nie pozwól jej wysiąść.

-No dobra, ale chce wiedzieć o co chodzi.-pogroziła mi palcem.

-Okej.-poszedłem do domu Renesmee i zadzwoniłem dzwonkiem, po chwili otworzyła mi jej mama.

-Dobry wieczór Maureen. Nie zajmę dużo czasu, przyszedłem spakować Rene.

-Gdzie ona jest?-wpuściła mnie do środka, a ja ściągnąłem buty.

-W aucie.Jedzie do mnie.

-Charlie, ja nie chciałam żeby tak wyszło.

-Nie tłumacz się mi.Ja jestem tylko twoim przyszłym zięciem. Skrzywdziliścię ją i nie wiem ile upłynie za nim wybaczy. Przepraszam, ale się śpieszę.-poszedłem do pokoju dziewczyny, a po dwudziestu minutach wyszedłem z torbą.
Schodziłem po schodach i potknąłem się, ale na szczęście nie poleciałem na dół. Ubrałem buty i chciałem wyjść, ale zatrzymałem się na moment.
Usłyszałem głos kobiety za sobą więc się odwróciłem.

-Nie pozwól żeby coś się jej stało. To moja córka, a tobie ufam.

-Maureen nic się jej nie stanie. Nie może jej się nic stać przy mnie, będę jej pilnował.

-Dobrze.

-Traktuje cię jak matkę, ponieważ moja matka widzi tylko swój czubek nosa póki co. Jesteś okej, pogadam z Renesmee, jeśli nie za tydzień to zobaczysz ją za dwa.

-Zadzwoń do mnie jakby coś się działo.

-Będę pamiętał.-uśmiechnęłem się i wyszedłem.

Szybkim krokiem podszedłem do auta i wrzuciłem torbę do bagażnika koło swojej i mojej siostry. Wsiadłem na miejsce kierowcy i spojrzałem na Brooke. Miała niezbyt zadowolony wyraz twarzy.

-No co?

-Nie było cię pół godziny.

-Przepraszam.-odpaliłem auto i włączyłem radio.

-To dowiem się dlaczego Renesmee płakała?

~~~~~

Przez dwie godziny rozmawiałem z młodą o całej sytuacji z Rene jak i naszą matką. Przed chwilą przyjechaliśmy do mnie, a dziewczyna wzięła swoją torbę i poszła do pokoju gościnnego.
Była zmęczona i nie chciałem już jej drażnić, bo naprawdę źle by się to skończyło. Powiesiłem sobie na ramieniu torbę swojej ukochanej, a w rękę wziąłem plecak z rzeczami, które miałem w Bourthmouth.
Zaniosłem je tylko do przedsionka i wróciłem do auta. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i odpięłem pas dziewczyny. Złapałem ją i podniosłem.
Nogą zamknąłem drzwi po czym zacząłem iść w stronę drzwi od domu.
Kiedy już w nim byłem ściągnąłem jej buty w jakiś sposób tak samo jak swoje i zaniosłem ją na łóżko.
Szybko wróciłem do samochodu i zamknąłem go pilotem.
Wróciłem do budynku, pozbyłem się kurtki oraz butów, po czym zabierając torbę oraz plecak poszedłem do sypialni.

-Zgaś to.-wyszeptała, a ja się zaśmiałem.

-Skarbie muszę cię jakoś rozebrać.

-Okej, ale bądź delikatny.

Wyciągnąłem z szafy jakiś swój
t-shirt i rzuciłem go na łóżko. Usiadłem koło dziewczyny, a ona się podniosła i ściągnęła swoją kurtkę. Uśmiechnąłem się i pozbyłem się jej ubrań aż do bielizny.

-Mogę już dalej spać?-zapytała zmęczona.

-Jeszcze tylko stanik bo będzie ci niewygodnie.-powoli go odpięłem i odłożyłem, po czym założyłem jej swoją koszulkę.

-Będziesz spał ze mną prawda?-zapytała uroczo i spojrzała na mnie.

-Tak kotku, będę spał z tobą.-przykryłem ją kołdrą, zaraz po tym jak położyła się.

-A przytulisz się do mnie?

-Jeśli tylko chcesz.-położyłem ubrania na krześle i rozebrałem się.

-Chcę.

-Pójdę tylko zgasić światła i sprawdź czy Brooke śpi.

Wyszedłem z pokoju, a po skończonych czynnościach, położyłem się na łóżku.
Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem, a ona odwróciła się do mnie, po czym szybko złączyła nasze usta. Odwzajemniłem pocałunek oraz oplotłem ręką jej talię. Po chwili przygryzła moją wargę i położyła dłoń na moim policzku.
Odsunąłem się od niej na milimetry, na co Renesmee jęknęła niezadowolona.

-Czy ty mnie właśnie prowokujesz?

-Może, tylko troszeczkę.-przejechała paluszkami po moim brzuchu.

-Kochanie jesteś śpiąca, nie dzisiaj dobrze?-musnąłem jej usta.-Innym razem.

-Super.

-Nie marudź. Wiesz, że ja bardzo chętnie, ale nie teraz kiedy wiem jak wyglądają twoje myśli w głowie.

-Okej.-wtuliła się we mnie.

-Jutro rano jeśli tylko będziesz chciała weźmiemy razem prysznic.-włożyłem dłoń między jej nogi, a ona poruszyła się niespokojnie.-Ale dzisiaj śpij spokojnie skarbie.-przytuliłem ją do siebie, a ona westchnęła.

-Dobranoc króliczku.

-Dobranoc gwiazdeczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro