#8
Wstałam z fotela, położyłam telefon na biurku i podeszłam do szafy.
Głowiłam się i jak przystało na moje niezdecydowanie, przebierałam się około pięć razy. W końcu wybrałam czarne rurki, szarą koszulkę z logo Arctic Monkeys oraz moją ukochaną żółtą bluzę z zamkiem.
Zabrałam telefon oraz portfel, zeszłam na dół i te dwie rzeczy schowałam do kieszeni kurtki.
Założyłam ją i owinęłam wokół szyi szal w czerwono-czarną kratę.
-Wybierasz się gdzieś córko?-spytał zaciekawiony i oparł się o futrynę.
-Zapomniałam ci powiedzieć, przepraszam.Idę się przejść, potrzebuje się dotlenić.
-Jasne, mam nadzieję, że jak wrócisz to spędzimy trochę czasu jak to przystało na ojca i córkę.
-Jak nie będzie ciotki to okej.-powiedziałam ciszej.-Wkurza mnie ta kobieta.
-Oh uwierz mnie też.-zaśmiał się.
-Swoją drogą to kiedy pojedziemy odwiedzić babcie i dziadka?-spytałam i zawiązałam buta.
-Możesz jechać do niej na weekend jeśli chcesz.
-A ty?-westchnęłam.-znowu masz zamiar pracować przez weekend?
-Wezmę wolne i pojadę z tobą okej?
-No ja myślę, że tak zrobisz ojczulku.-zaśmiałam się i go przytuliłam.-Musze iść, ale postaram się wrócić przed północą.
-Nie odwal nic.-pocałował mnie w czoło.
-Pa Ojciec.-zaśmiałam się i odsunęłam się.
-Pa Córa, uważaj na siebie.-odszedł, a ja wyszłam.
~~~~
Zauważyłam blondyna, który kopał pojedyncze kamienie i miał słuchawki w uszach. Uśmiechnęłam się i patrzyłam na niego przez chwilę.
Poprawił blond grzywkę, która zaczęła opadać mu na czoło.
Założył kaptur na głowę, a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że miałam okazję go widzieć po raz pierwszy publicznie bez czapki. Miał ją nawet na meczach i często ją poprawiał na tył, co powodowało u większości dziewczyn ciche westchnięcia.
Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego taka duża liczba dziewczyn z szkoły wręcz szalała za nim. Zwykły chłopak z bogatej rodziny. Podeszłam do niego, a on widząc mnie wyciągnął słuchawki z uszu i schował je do kieszeni. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie za bardzo wiedziałam czego się spodziewać po nim. Jak bardzo chciał mnie skompromitować tymi pytaniami?Czy odpowiedzi zostaną między nami?
-Hej.-usłyszałam jego delikatnie zachrypnięty głos.
-Hej.-założyłam kaptur i schowałam dłonie do kieszeni.
-Może chcesz iść do kawiarni, albo do mnie?Nie przypuszczałem, że będzie tak zimno.
-Um jasne, w sumie skąd mogłeś przewidzieć dwa stopnie w listopadzie.-przewróciłam oczami.
-Skończ być sarkastyczna Renesmee i nie wkurwiaj wszystkich wokół.-zirytowany spojrzał na mnie.
-Aha.Okej, sorry, ale odechciało mi się spędzać czas w twoim towarzystwie.-odwróciłam się i chciałam odejść ale poczułam jak silne ramiona obkręcają się wokół mojej tali.
-Przepraszam.Może chcesz iść do mnie i zamówić coś do jedzenia?Szczerze mówiąc nie jadłem nic dzisiaj i jestem cholernie głodny.
-Yhm.Jaki jest haczyk?Rozpowiesz potem całej szkole, że niby spałam z tobą?Tym bardziej, że obok ciebie mieszka Niall i może potwierdzić to, że wchodziłam z tobą do domu?
-Nie ma haczyka.Zaufaj mi okej?-odwrócił mnie przodem do siebie.
-Ja tobie?
-Ty mi.Nie ma w tym żadnego haczyka, po prostu chce spędzić z kimś normalnym trochę czasu.
-Okej.Dlaczego ja?Masz przecież swoich znajomych.
-Oj skończ pieprzyć, nie lubię pytań.
Ściągnął dłonie z mojej tali i poprawił swój kaptur. Chwilę później spojrzał tylko na zegarek, po czym złapał mnie za rękę. Jego palce były ciepłe w przeciwieństwie do moich.
Zresztą nic nowego, każdy ma ciepłe palce oprócz mnie. Zawsze tak było, a to wina problemów z krążeniem i chujowym ciśnieniem krwi.
Po chwili zauważyłam jak Charlie splótł nasze palce, nie zareagowałam na ten gest. Mimo wszystko poczułam dziwne uczucie w brzuchu.
Przez delikatne pieczenie na policzkach i zagryzłam jeden od środka jak to miałam w zwyczaju.
-Masz jakieś specjalne wymagania co do jedzenia, czy mogę zamówić dwie pizze?
-Jak weźmiesz jedną serową to nie ma problemu.-wzruszyłam ramionami.
~~~~
Weszłam za blondynem do dużego domu i od razu uderzyło we mnie ciepłe powietrze. Ściągnęłam kurtkę i podałam ją Charliemu, a on powiesił ją na wieszaku obok swojej.
Rozwiązałam sznurówki i pozbyłam się moich butów.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na blondyna, który mi się przyglądał.
-Chcesz może zdjęcie, chętnie jeszcze złoże ci autograf.-uśmiechnęłam się delikatnie, a on parsknął śmiechem.
-A bardzo chętnie, ale późnej.-odszedł, a ja poszłam za nim.
Wszedł do kuchni gdzie siedziała mała dziewczynka o blond włosach.
Rysowała coś na jakiejś kartce bardzo skupiona, słuchając piosenek Miley Cyrus.
-Hej Lily.Jak się domyślam jesteś sama?
-Tatuś pojechał gdzieś przed chwilką.
-Dobrze.Esme to jest Lily moją młodszą siostrą, Lily to jest Renesmee, koleżanka z szkoły.
-Będzie twoją dziewczyną?-spytała podnosząc wzrok z nad kartki i poprawiła parę niesfornych blond kosmyków z twarzy.
-Przerabialiśmy ten temat parę razy, ja jestem z Alex Lill.-przewrócił oczami i wyszedł z ulotką pizzeri w dłoni.
-Nie lubię Alex.-powiedziała oburzona dziewczynka, robiąc również taką minę, a ja się uśmiechnęłam bo wyglądało to strasznie uroczo.
-Wiesz, ale skoro twój brat ją lubi, powinnaś to uszanować.-usiadłam obok niej.
-A ty ją znasz?-spytała i poprawiła swoje różowe okulary na gumce.
-Tak i też jej nie lubię, ale to będzie nasz sekrecik dobrze?-uśmiechnęłam się, a ona odłożyła kredkę i zaciekawiona spojrzała na mnie.
-W porządku.-powiedziała delikatnie sepleniąc i znowu poprawiła włosy.
-Lubisz Miley?
-Bardzo, Ariana i Selena też są świetne.-ponownie przerzuciła grzywkę do tyłu po czym opadła na krześle zła.-Nie lubię tych włosów.
-Wystarczy je związać.
-Nie umiem sama.
-Związać ci?
-tak!-klasnęła w dłonie zadowolona i dała mi gumkę do włosów, a ja związałam jej kucyka.
-Pizza będzie za trzydzieści minut.-blondyn wrócił do kuchni.
-Okej.Przetrwasz tyle?-zaśmiałam się.
-Oj przestań.-przewrócił oczami, a do kuchni weszła inna dziewczyna gdzieś może w wieku dwunastu lat.
-Brook zajmiesz się Lil?-zapytał.
-A mam inne wyjście?
-Raczej nie.-powiedział po czym mnie przedstawił i zaciągnął do swojego pokoju.
Rozpięłam bluzę i usiadłam na jego łóżku.
-Nie wiedziałem, że słuchasz Arctic Monkeys.-usłyszałam jego głos, a po chwili blondyn usiadł na przeciwko mnie.
-Są świetni.-odpowiedziałam.
-Byłaś na ich koncercie?
-Tak, tata często mnie zabiera na koncerty naszych ulubionych zespołów.
-Czyli to rodzinne?
-Można tak powiedzieć, wychowałam się w tych klimatach.We krwi mam tego typu muzykę.
-Okej.
-Dlaczego nagle jesteś zainteresowany mną?
-Skąd pewność, że jestem zainteresowany?-podniósł jedną brew.
-Dobra, cokolwiek.-przewróciłam oczami.
-Uznałem, że w sumie ciekawie było by cię poznać.
-Okej.Ta rozmowa zostaje między nami?
-Tak.-pokiwał twierdząco głową.-Możesz pytać o co chcesz, a w poniedziałek na nowo nie wchodzimy sobie w drogę?
-Tak.Kochasz Alex?
-Nie, jesteśmy razem tylko dla seksu i tak pasuje mi taki układ.Upiłaś się kiedyś do nieprzytomności?
-Nie.Bardzo ciężko mnie upić.Kochałeś kiedyś?
-Nie, już mówiłem, że miłość to jedna wielka lipa.Zostałaś kiedyś przyłapana na czymś złym?
-Tak.
-Co to było?
-Teraz moja kolej na pytanie.-zmierzyłam go wzrokiem, a on uśmiechnął się delikatnie.
Chwilę później zadzwonił dzwonek, na co Charlie z prędkością światła pobiegł na dół po pizzę.
Jak się okazało zamówił trzy, ponieważ jedną dał dziewczynom.
Wrócił na górę i położył opakowania na łóżku, po czym usiadł bardzo blisko mnie. Spojrzałam na niego, a on w tym samym czasie podniósł wzrok z nad jedzenia. Patrzył mi w oczy, co jakiś czas zerkając na usta.
Zagryzłam policzek od środka, a po chwili po pokoju rozbrzmiał odgłos burcznia brzucha chłopaka na co wybuchłam śmiechem.
Lenehan tylko przybliżył się do mnie i wpił w moje usta. Zszokowana zaczęłam odwzajemniać pieszczotę.
Niebieskooki położył dłoń na moim policzku, nie pogłębił pocałunku, więc nadal był to delikatny pocałunek. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Zdecydowanie w poniedziałek musimy siebie unikać.-pokręciłam głową.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro