#87
Miłego dnia życzę wam skarby 💘
Dwa miesiące później
Jakiś czas temu spakowałam moje ubrania do walizek. Teraz chowałam różne rzeczy typu jakieś figurki, książki i zdjęcia. Najbardziej zwróciłam uwagę na moją fotografie z Charliem w Londynie. Ogromne "oko" w tle i masa ludzi w kolejce.
Tęsknota za nim uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Zaczęłam szukać mojego telefonu, a kiedy go znalazłam zadzwoniłam do niego. Dalej chowałam zdjęcia do pudła, a on odebrał.
-Hej skarbie co tam?-usłyszałam jego głos.
-Nie widzieliśmy się dziewiętnaście dni, czy to normalne, że tęsknię?
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszy mnie ta informacja.-zaśmiał się.
-Jesteś w moim nowym domu prawda?
-Tak, w końcu Maureen kazała mi dopilnować, żeby wszystkie meble zostały dobrze złożone zanim przyjedziecie.
-Tak się cieszę, że teraz będziemy mieć do siebie tylko ileś tam metrów.-westchnęłam.
-Jakoś tego nie słyszę.
-Po prostu jestem zmęczona, nie mogłam spać w nocy przez tą całą przeprowadzkę.Mieszkałam w tym domu długo, mam masę wspomnień.Dziwnie jest to zostawiać.
-Rozumiem cię.Jednak nie myśl o tym, bo będzie ci przykro.
-Dobrze.
-Pomyśl o naszej fasolce, o tym, że teraz będziemy mogli widzieć się prawie codziennie, jeśli będziesz chciała to nawet zabiorę cię do siebie.
W końcu będziesz mieć przez ten miesiąc zajęcia indywidualne, ponieważ nie opłaca ci się chodzić do szkoły od maja.
-Jakie to jest poświęcenie z twojej strony.-powiedziałam sarkastycznie.
-Kocham cię wiesz o tym?
-Wiem, mówisz to codziennie.
-Będę to powtarzał cały czas, bo to prawda.
-Zostaniesz ze mną na noc jak przyjadę za trzy godziny?-chowałam dalsze rzeczy.
-Oczywiście kwiatuszku.Nie martw się niczym.Nie mogę się doczekać, aż pokażesz mi zdjęcia z wczorajszego USG.
-Nasze dziecko bardzo szybko rośnie.
-W końcu ma to po mnie.Muszę kończyć, do zobaczenia Renesmee.
-Do zobaczenia.-rozłączyłam się i odłożyłam telefon.
Po godzinie miałam wszystko spakowane, a moja mama chowała ostatnie rzeczy. Zeszłam na dół gdzie zostały same meble.
Położyłam lekki karton przy innych i wróciłam na górę po następny.
Kiedy niosłam już ostatnie pudło na dół moja mama się doczepiła.
-Co ty robisz?-zabrała mi go.-Chcesz mnie pozbawić życia przez Charliego jak się dowie?-położyła rzeczy na podłodze.
-On przesadza czasem, traktuje mnie jak niewiadomo co.Tego nie i tamtego też nie, ja się boję co będzie jak już zamieszkamy na Wembley.Wtedy tylko będę spać i jeść.
-Martwi się o ciebie okropnie.
-Wiem, ale czasami aż przechodzi samego siebie.
-Fakt.Jednak z drugiej strony to urocze.Gdyby on był chory, albo leżał w szpitalu długi czas, a potem wyszedł też byś się tak zachowywała.
-Możliwe, ale miałby trochę więcej swobody.
-Rozmawiałaś z nim o tym?-zapytała.
-Muszę dopiero to zrobić.
-Właśnie.
-Zastanawiałam się...-zawahałam się czy mówić dalej.
-Nad czym?
-Skoro jego menadżer się zgodził to dlaczego nie powie, że ma dziewczynę?Wstydzi się?
-Skarbie on ci daje w ten sposób bezpieczeństwo.Gdyby powiedział, że jesteś jego dziewczyną ludzie chodzili by za tobą.Miałabyś też własne poparcie jak i sprzeciw.Doskonale wiesz, że nie jesteś jedyną dziewczyną na tym świecie, która jest zakochana w nim.Tym bardziej, że jest sławny.Poleciałyby hejty, a Charlie chce trzymać cię psychicznie.
-Ale kiedyś będzie musiał ujawnić, że jest zajęty.
-Rozmawiałaś z nim o tym?
-Nie było kiedy.
-To zrób to w końcu.-przewróciła oczami i się zaśmiała.
~~~
Weszłam do nowego domu, a do moich nozdrzy od razu dostał się zapach dopiero kupionych mebli.
Ściągnęłam kurtkę oraz buty, po czym weszłam dalej, a widząc blondyna czekającego, aż go przytulę, pisnęłam zachwycona.
Szybko wpadłam w jego ramiona, a on mnie podniósł po czym postawił na podłodze.Wtuliłam się w niego, a on szczelnie objął mnie ramionami i oparł głowę na mojej.
-Tak bardzo cieszę się, że już jesteś.-usłyszałam.
-Ja też.Tak bardzo tęskniłam przez te prawie trzy tygodnie.
-I tak ja bardziej.-pocałował mnie w czoło.-Jezu ale już cię mam tylko dziesięć minut drogi na piechotę.
-Dobra zakochańce, koniec tego dobrego idziemy wnosić rzeczy.-usłyszałam głos mamy i odsunęłam się od blondyna.
-Chodź, ponosisz sobie lekkie rzeczy.-złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
Ubrałam kurtkę oraz buty tak samo jak on i wyszłam z domu.
Niebieskooki podszedł do samochodu i wyciągnął jakiś karton, po czym zaczął iść w stronę domu.
Ta czynność została powtórzona przez naszą trójkę kilkanaście razy, aż wszystko nie było w środku.
Później rozdzielanie rzeczy do każdego pomieszczenia.
Kiedy wszystko już było, uznałam razem z mamą, że dzisiaj ze względu na godzinę będziemy tylko ogarniać własne pokoje.
Po godzinie wyciągania wszystkiego na miejsce razem z Charliem mogłam położyć się na łóżku.
-Pokażesz mi to zdjęcie naszego maluszka?-zapytał.
-Zdjęcie jest w mojej torebce.Tej większej, w kopercie.-powiedziałam kładąc się na boku, a on wyciągnął z torebki mój telefon oraz ładowarkę, po czym podłączył go.
Znalazł też szukaną rzeczy i położył się obok mnie.
Patrzyłam na jego profil, który rozpromienił się w uśmiech widząc USG.
-Miałaś rację, szybko rośnie.
-Tutaj masz serduszko tego maluszka.-pokazałam mu i przytuliłam się do niego, a on objął mnie wokół brzucha.
-Ciekawe jak duża będzie nasza fasolka za miesiąc.-odłożył zdjęcia i obrócił się do mnie.
-Charlie możemy porozmawiać?
-Jasne.Coś się stało?
-Nie, ale mam parę pytań.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro