#90

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kocham tą piosenkę tylko dlatego jest w mediach.
____

Charlie

Siedziałem koło dziewczyny w karetce. Parę minut przed jej przyjazdem Rene zemdlała.
Denerwowałem się coraz bardziej widząc przesiękający krwią materiał. Mężczyzna chodził wokół niej i sprawdzał mało istotnie dla mnie informacje, typu tlen w krwi.

-Ja pierdole dlaczego wy nic nie robicie?ONA KRWAWI DO JASNEJ CHOLERY!

-Uspokój się, będziemy w szpitalu za chwilę, to się nią zajmą.

*Dwadzieścia minut później*

Siedziałem przed salą siedemnastolatki podczas gdy w środku siedział z nią lekarz.
Badał ją, a ona była podpięta do kroplówki. Starałem się zapanować nad emocjami, które targały mną na każdą stronę. Doktor opuścił salę i westchnął patrząc na mnie.
Wstałem, a on spojrzał na mnie smutno.

-Nie.Błagam nie.

-Przykro nam.Nie mogliśmy nic zrobić, pacjentka zaczęła ronić.Musimy wykonać operację.

-Jaką operację?

-Zabieg będzie polegał na usunięciu zmarłego płodu.Mogła by pozbyć się go sama, ale trwało by to około tygodnia i mogłoby dojść do zakażenia organizmu.

-Czy z nią wszystko w porządku?

-Pobraliśmy badania krwi, ale po za tym dziewczyna jest w stablinym stanie.Może boleć ją trochę brzuch, ale podaliśmy jej już coś i będzie dobrze.Daje Panu dziesięć minut.Później ją zabieram na salę.Dobrze by było skontaktować się z opiekunem prawnym.-odszedł, a ja najszybciej jak mogłem wszedłem do sali Esmee.

Usiadłem na taborecie obok jej łóżka. Złapałem jej dłoń w swoje palce i widząc ją płaczącą, sam powoli czułem łzy pod powiekami, więc zacisnąłem mocno oczy. Gładziłem kciukiem jej skórę.
Spojrzałem na nią i poprawiłem jej włosy.

-Położysz się koło mnie?-załkała.

-Kochanie..

-Proszę.-przesunęła się, a ja zająłem miejsce obok niej.

Objąłem ją delikatnie i pocałowałem jej skroń. Szloch w jaki wpadła w tamtym momencie, rozdzierał moje serce na miliony kawałków.

-To moja wina.-usłyszałem.

-Nie.Nie to nie twoja wina.Czasami tak jest.Tak musiało się stać Mee.-potarłem jej ramię, a ona trochę się uspokoiła.

-Nie musiało.

-To nie był nasz czas dobrze?-muskałem ustami jej skórę na policzkach.

-Powoli zaczynałam przyzwyczajać się do tego malucha w brzuchu Lie.

-Wiem.Proszę nie myśl o tym.Bardzo cię kocham.-starłem palcem łzy z jej policzków.

-Zrozumiem jeśli mnie zostawisz.

-Co?-zapytałem zszokowany.

-Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał być z taką pokraką jak ja.Nawet nie potrafię utrzymać dziecka w brzuchu.

-Nie zostawię cię.Po za tym nie jesteś pokraką, tylko moją najcudowniejszą dziewczyną, ja mogę być pokraką.

-Z jakiej racji?

-Bo tak mówię.-jeszcze raz pocałowałem jej skroń.-Twoja mama jutro gdzieś jedzie na dłużej prawda?

-Jedzie do Liverpool.Na tydzień lub dwa, coś chce załatwić.

-Zamieszkasz u mnie na ten czas wiesz o tym?

-Chyba.

-Nie mogę pozwolić ci być samej. Chyba, że masz jakiś problem z tym, żeby być u mnie to zamieszkam u ciebie.

-Nie, wolę u ciebie.-powiedziała pewnie.-Boli mnie brzuch.-szepnęła, a w tamtej chwili jak na zawołanie pojawił się lekarz.

-Zabieramy Panią, sala jest wolna.-uśmiechnął się delikatnie, a ja zszedłem z jej łóżka.

~~~~

Leżałem na łóżku szpitalnym z brunetką, która była już po zabiegu.
Bawiłem się jej włosami, a ona leżała wtulona we mnie.
Jakiś czas temu z sali wyszła mama dziewczyny. Teraz to ja miałem być z nią, aż nie zaśnie i wrócić nad ranem.
Pocałowałem jej czoło i starałem się jak najdelikatniej objąć ją.
W pewnym momencie syknęła z bólu.

-Tak bardzo przepraszam!Nie chciałem.-powiedziałem przerażony.

-Wszystko mnie boli Charlie.Nie możemy po prostu wrócić do domu?

-Nie.Dopóki nie okaże się, że jesteś w stu procentach zdrowa, nie opuścisz tego miejsca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro