#96
Kiedy rano się obudziłam, Charlie mocno przytulał mnie do siebie.
Wiedziałam, że nic nie jest w stanie go obudzić, więc żeby poluźnić jego uścisk połaskotałam go po brzuchu.
Po chwili wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Szybko załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i opuściłam pomieszczenie. Wróciłam do sypialni i zauważyłam nadal śpiącego w najlepsze osiemnastolatka. Wtulony był w poduszkę, na której spałam.
Zawsze zastanawiałam się dlaczego kiedy idę gdzieś on przytula coś co pachnie mną. Po cichu zgarnęłam jego telefon z szafki i zaczęłam czytać wiadomości, które wczoraj wymieniał z tą dziewczyną. Ostatnia, którą wysłał świadczyła o tym, że chciał się dzisiaj z nią spotkać od razu jak odwiezie mnie do domu. Może i trochę byłam zazdrosna, jednak nie miałam zamiaru tego okazywać.
Czytając jak nazywa ją kwiatuszkiem, miałam ochotę się popłakać.
Przygryzłam policzek od środka i odłożyłam telefon na szafkę.
Wstałam z łóżka, a kiedy już zebrałam swoje rzeczy i chciałam wyjść z pokoju, usłyszałam głos Charliego za sobą.
-Esmee?
-Coś nie tak?-spojrzałam na niego.
-Chodź na chwilę.-wyciągnął rękę.
Westchnęłam, ale odłożyłam ubrania na fotel. Podeszłam do łóżka i złapałam jego rękę. On pociągnął mnie za nią, w ten sposób teraz leżałam koło niego. Przytulił mnie do siebie, a ja się uśmiechnęłam.
-Przepraszam.Nie powinienem kłamać, ale bałem się twojej reakcji.
-Mówiłam, że jest okej, w końcu to twój kwiatuszek.
-Kochanie, wiesz doskonale, że tylko ciebie kocham.Po za tym ona ma chłopaka.
-Fajnie, czyli tworzycie trójkącik?
-Kotku, to tylko koleżanka.-pocałował mnie w czoło.
-Okej.Twoja sprawa.
-Proszę cię Esmee, musisz mi uwierzyć.
-Wierzę ci.Nie trudź się, pójdę na nogach do domu i zaproszę kogoś do siebie.
-Maluszku.-westchnął.
-Jest okej.
-Przytulisz mnie?
-Zachowujesz się jak dziecko.-oplotłam jego brzuch rękoma.
-W końcu jestem twoim małym chłopcem.
~~~~
Siedziałam w aucie blondyna razem z nim i czekałam na tą całą jego koleżankę. Kiedy z domu wyszła blondynka z mocno czerwonymi ustami, wyciągnęłam powietrze. Miała na sobie dżinsową spódniczkę i ładną czarną koszulkę z delikatnym dekoltem, podkreślającym biust.
Na to wszystko miała biały sweter.
Spojrzałam zła na blondyna, który splótł nasze palce.
-Ona jest piękna.
-Serio?Jak dla mnie to twój blask ją zasłania.
-Idiota.-pstryknęłam go w nos szczerząc się.
-Jesteś najcudowniejsza, więc nie martw się, że spojrzę na inną.-wzruszył ramionami, a na tylne siedzenia usiadła dziewczyna.
-Hej Chazzy.-powiedziała radośnie.-Hej jestem Hailey.-podała mi dłoń, a ja ją uścisnęłam.-Charlie tyle mi o tobie opowiadał, cieszę się, że w końcu mogę ciebie poznać.
-Hej, ja też.-odwzajemniłam niepewnie uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro