Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam, że to trwało tak długo! Postaram się szybciej dawać rozdziały i proszę nie bądźcie na mnie źli o to czego dowiecie się o Yoongim w tym rozdziale.

+++

Jimin był zestresowany. Bał się iść na uczelnie bo obawiał się, że znowu rówieśnicy zrobią mu krzywdę. Na szczęście Jungkook był tak miły i zaproponował mu, że go odprowadzi bo i tak miał podrodze. Dlatego tego ranka stresu Jimina trochę się ubyło, jednak trochę groźnie zabrzmiało to, kiedy Jungkook i Tae mu powiedzieli że będą chcieli z nim potem porozmawiać. Obawiał się najgorszego.

Gdy przyjaciele opuścili jego pokój, odetchnął cicho i spojrzał na swój dziennik. Przygryzł wargę, a następnie wziął go w ręce i otworzył na ostatnio zapisanej stronie. Był to rysunek różowowłosego Yoongiego i opis ich spotkania. Przymknął na chwilę powieki rumieniąc się delikatnie. Po chwili odłożył notes i podszedł do szafy w której trzymał swoje ubrania. Złapał za klamkę i chwilę potem dało się słyszeć delikatne skrzypienie zawiasów. Już dawno powinien coś z tym zrobić. Wyciągnął czarną bluzę z czerwonymi paskami na zakończeniach rękawów, kołnierza i dolnego odcinka oraz czarne spodnie, które były jego ulubionymi. Tylko dlatego, że idealnie podkreślały jego nogi i do tego wziął też białą koszulkę, a z szuflady wyciągnął bieliznę i skarpetki. Przebrał sie szybko, a kolejną rzeczą którą zrobił było pobiegnięcie do łazienki. Umył żeby, ręce, twarz  i uczesał włosy, które tak czy inaczej były w jakimś nieładzie. Przyglądał się chwilę swojemu odbiciu marszcząc brwi niezadowolony.

- Jesteś brzydki - powiedział w końcu do siebie i wyszedł z łazienki że spuszczoną głową. Wziął jeszcze z pokoju swoją torbę i zszedł na dół, gdzie czekał na niego Jungkook. Był tylko on, gdyż Tae musiał iść do pracy, on uczył się tylko w weekendy, a w dni robocze zarabiał na utrzymanie domu. Jimin oczywiście starał się mu pomagać i dokładał ze swojego kieszonkowego bo i tak szczerze nie miał czego z tymi pieniędzmi robić i właściwie rodzice przesyłali mu je na konto po nic. Złożył sobie już tam sporą sumę i do tej pory rozmyślał co z tym zrobić. W sumie od czasu do czasu kupował jakieś książki, opłacał co miesiąc studia albo zamawiał przybory artystyczne, kiedy mu jakiś brakowało ale to nie było to samo. Nie miał żadnych wielkich ambicji. Bynajmniej tak mu się zdawało, a pieniądze posiadał tylko na czarną godzinę.

Jungkook pociągnął go za rękę do jadalni, gdzie czekał na niego talerz z kanapkami - Nigdzie się nie ruszysz puki nie zjesz śniadania kochanie, dobrze? - spytał go starszy przyjaciel.

Brunet wywrócił oczami tak, aby Jungkook nie zauważył. On był czasami zbyt nadopiekuńczy. Jimin jednak nie protestował i zasiadł do stołu. Zjadł szybko to co miał mu do zaoferowania Kookie i popił herbatą. Potem zmył po sobie naczynia i mogli już iść.

Przed uczelnią byli pół godziny przed rozpoczęciem zajęć. Jungkook chciał już odchodzić, kiedy na parkingu zobaczył samochód Yoongiego, a z niego wysiedli Hoseok, Namjoon oraz Yoongi, który otworzył drzwi od strony pasażera, a z pojazdu wyszła blondwłosa dziewczyna. Jungkook zmarszczył brwi przenosząc wzrok na Jimina, który przyglądał się tej sytuacji wystraszony. Kiedy cała grupka zmierzała w ich kierunku to Jimin po prostu schował się za swoim przyjacielem.

- Cześć Jungkook, cześć Jimin - przywitał się grzecznie Yoongi, obejmując obcą pannę, a Hoseok i Namjoon patrzyli się na nich zdezorientowani.

Kookie skinął głową - Cześć Yoongi - uśmiechnął się delikatnie, a następnie spojrzał na jego współlokatorów - A wy... Jeszcze raz tkniecie Jimina to nie ręczę za siebie. Wtedy załatwimy to wszystko inaczej i tym razem to wy będziecie tymi, którzy skończą źle - odsunął się, odsłaniając tym samym Jimina, który z powrotem przesunął się w jego stronę - W tym momencie oczekuje, że go przeprosićie - chrząknął cicho.

Jimin wycofał się szybko, kręcąc głową i odbiegł z miejsca zdarzenia nie zwracając nawet uwagi na wołanie Jungkooka. Będąc w środku ogromnego budynku skierował się do łazienek i tam zamknął się w jednej z kabin. Co to do cholery miało być? Jungkook znał chłopaków, którzy dręczyli go od samego początku nauki tutaj? Czemu Yoongi ich tu przywiózł... I kim była ta dziewczyna, która lepiła się do różowowłosego niczym osa do słodkiego? Nie to, że Yoongi nie był słodki... Był i to bardzo! W tym momencie w jego głowie było pełno pytań bez odpowiedzi. To było takie irytujące, a jednocześnie przykre, że nic o tym nie wiedział. Denerwowało go również to, że Jungkook musiał sam zająć się tą sprawą, kiedy on stchórzył i chował się za nim. Zakrył twarz dłońmi siadając na podłodze i po chwili usłyszał, jak ktoś wszedł do łazienki.

- Hej, Jimin jesteś tu skarbie? - usłyszał zmartwiony głos Kookiego, który po kolei zaczął sprawdzać każdą z kabin. Wszystkie były puste oprócz tej zamkniętej, w której był Jimin - Proszę cię byś stąd wyszedł. Chciałbym z tobą porozmawiać o tym wszystkim. Wiem, że to dla ciebie trudne ale...

Jimin wziął głęboki oddech. Nie chciał zasmucać swojego przyjaciela, więc przekręcił wtyczkę i otworzył drzwi. Jungkook westchnął cicho, pomógł mu wstać i przyciągnął go do siebie.

- Wyjaśnie ci to wszystko - obiecał wyciągając go z pomieszczenia. Potem znalazł jakąś ławke na korytarzu, na której usiedli - Zacznijmy od tego, że Yoongi jest wspołlokatorem tych trzech idiotów i nie wiedział o tym wszystkim tak, jak ja i Tae... Żaden z nas nawet nie podejrzewał że ta trójka jest odpowiedzialna za to wszystko - pokręciał głową - Yoongi zaczął coś podejrzewać, kiedy chłopaki zabrali mu farby, które niby świecą czy coś i Tae poprosił go o rozmowę z nimi. Zrobił to przed wizytą u nas i tak oto się dowiedzieliśmy całej prawdy. Nie spodziewałem się tego, że będą cię tak traktować tylko dlatego że jesteś lepszy z głupiej koszykówki od Hoseoka - Tu nie chodziło tylko o to. Pomyślał w tym momencie Jimin, lecz wolał dać mu kontynuować niż mówić cokolwiek o tym. To nie było na jego nerwy. - Znam ich od roku i zawsze wydawali się być w porządku, a nagle to tak wyleciało i wciąż jestem w szoku. Pewnie w tym momencie Yoongi tez im to wszystko wyjaśnia, skąd cię zna i to, że z nami mieszkasz. Oboje mamy nadzieję, że oni nic ci już nie zrobią, a jak to się powtórzy to daj mi znać. Ja, Tae i Yoongi to z nimi załatwimy i będą się bali nawet do ciebie podejść. Naprawdę mi przykro.

- Kim jest ta dziewczyna? - spytał nagle Jimin, zaskakując tym pytaniem Jungkooka.

Starszy chłopak wzruszył ramionami - Tak szczerze to nie mam pojęcia ale z pewnością ona i Yoongi nie są parą - zaśmiał się - Nie mógłbym go sobie nawet wyobrazić z dziewczyną. To rasowy gejuch. Chociaż... Jest bardzo znany w tym mieście i ma powodzenie u wielu osób. Bez przerwy ktoś się do niego klei, ale Yoongi nie zwraca na nich uwagi. Nie widzi nic innego poza przyjaciółmi, rodziną no i... Lubi bardzo pomagać - uśmiechnął się obejmując Jimina ramieniem - Powiem ci, że być może masz u niego jakieś szanse.

- Co!? - pisnął Jimin, czerwieniąc się przy tym dość mocno i opuścił głowę - Nie o to mi chodziło! Chciałem tylko wiedzieć kim jest ta dziewczyna bo jej nie kojarze - zaczął zaprzeczać - Jesteś niemożliwy Jungkook.

- Tylko żartowałem. I tak nie jesteś w jego typie. Myślę, że on woli kiedy ktoś go... No wiesz - poruszył brwiami znacząco - A ty raczej nie jesteś... - urwał widząc, jak bardzo czerwony Jimin był na twarzy - Chociaż... Widziałem, jak się dzisiaj na ciebie gapił. W ogóle nie zwracał uwagi na tą laskę - położył dłoń na ramieniu pierwszoklasisty - Dobra, zmykaj już bo zaraz masz zajęcia. Ja też muszę już iść. Yoongi obiecał, że mnie podwiezie. Tak, więc do zobaczenia w domu - oboje podnieśli się z miejsc, a po chwili Jungkook odszedł i zostawił Jimina samego.

Brunet uśmiechnął się pod nosem. Kookie zawsze potrafił go pocieszyć i sprawiał, że czuł się bardzo bezpieczny i szczęśliwy. Nie mógł mieć już w życiu lepszego przyjaciela. Przygryzł wargę ruszając korytarzem w stronę hali, w której miał mieć wykład. Minął kilka osób, które nawet go nie zauważyły z czym mu się poszczęściło bo wolał uniknąć jakichkolwiek wyzwisk i spin. Miał też nadzieję, że nie trafi na Hoseoka, Namjoona i Seokjina, którego o dziwo nie było dzisiaj. Potem przypomniał sobie o tym, że przecież on był w szpitalu po bójce. Tak mówił bynajmniej wczoraj Yoongi, gdy musiał wyjść.

Jimin wszedł do dużej hali i rozejrzał się za jakimś wolnym miejscem najdalej ludzi. W końcu zajął miejsce w trzecim rzędzie pod koniec, a w tej lini były tylko dwie osoby poza nim. Byli to chłopaki, którzy co chwilę podawali sobie kartki zapewne coś w nich pisząc i siedzieli sześć miejsc z dala od Jimina. Jeden z nich zauważył, iż brunet się patrzył i uśmiechnął się do niego delikatnie, na co Jimin się spiął i szybko odwrócił głowę. On oczywiście znał obu. Byli nawet w porządku i nigdy mu nie dokuczali. Po prostu zawsze byli na uboczu. Jimin zastanawiał się, czy może oni są parą ale nigdy nie widywał ich w takich momentach, jak trzymanie się za ręce, przytulanie i tym podobnych rzeczach. Chłopak, który spojrzał w jego stronę nazywał się Junhoe i był na drugim roku profilu artystycznego, natomiast jego towarzysz Jinhwan był na pierwszym. Jimin nic więcej o nich nie wiedział.

Zacisnął wargi w wąską linie, gdy tylko profesor wszedł na sale. Wyciągnął swój notes z torby i pisał tylko te ważne informacje warte zapamiętania. Nauka historii sztuki była dla niego najgorsza i najtrudniejsza do zrozumienia. Często też dowiadywał się wiele na temat rzeczy o których nie miał pojęcia, więc wtedy było ciekawie. Jimin oczywiście uwielbiał ten kierunek, który wybrał bo od małego chciał zostać artystą i tworzyć rozmaite dzieła, lecz nigdy nie miał tak dużej ilości pieniędzy by załatwić potrzebne rzeczy i brakowało mu wolnej powierzchni w domu Taehyunga.

W sumie chciał już niedługo znaleźć sobie jakąś pracę i zarabiać trochę, a potem znaleźć jakieś mieszkanie blisko tego Tae i Kooka oraz jeszcze bliżej uczelni bo codzienne przechadzki go trochę już męczyły.

Myślał o swojej przyszłości sprawiając tym samym, że zbyt się zatracił i jego notatki były prawie puste bo zapisał tylko dwa zdania. Po dwóch godzinach wykładowca pozwolił wyjść grupie na przerwę, więc Jimin odetchnął z ulgą i schował z powrotem przybory do torby. Podniósł się z miejsca i opuścił salę. Jak to miał w zwyczaju, poszedł do tej mniej używanej części akademika i tam przesiedział swój wolny czas, przeglądając strony internetowe na telefonie. O dziwo nikt nie przyszedł do niego i go nie zaczepiał, ale kiedy skończył swoje zajęcia... Stało się coś bardzo dziwnego. Mianowicie podszedł do niego Hoseok. Jimin natomiast miał chęć uciec od niego jak najdalej bo bał się tego, co starszy mógł wymyślić tym razem. Hoseok był skłonny do wszystkiego i to było najgorsze, bo Jimin nigdy nie wiedział co się stanie.

- Nie wiedziałem, że przyjaźnisz się z Tae i Jungkookiem - powiedział w końcu rudowłosy - No i myślę, że powinienem cię przeprosić. To idiotyczne z mojej strony, że zadałem ci przykrość tylko dlatego, że jesteś lepszy w koszykówce... No dobra nie tylko o to chodzi, ale pomińmy ten fakt. Sorki też za to, że jesteś taką ciotą, która nawet się nie przedstawi - kontynuował, a Jimin coraz bardziej miał ochotę zwiać z miejsca, w którym stał - Myślę, że wydawało mi się, iż będzie fajnie, kiedy znajdę sobie jakiś cel z chłopakami no ale widocznie się myliliśmy co do tego. Ktoś mi to uświadomił i teraz czuję się, jak ostatni idiota. Przykro mi.

Jimin przyglądał mu się przez chwilę, marszcząc brwi. Nie mógł w to uwierzyć. Te przeprosiny wydawały mu się być fałszywe i naciągane. Może zrobił to tylko dlatego, iż rano zmusił go do tego Jungkook? Nie. Po prostu Jimin nie chciał już tego słuchać. Pokręciał tylko głową, a potem odszedł od Hoseoka zirytowany. Nie miał zamiaru mu wybaczać, puki nie przeprosi szczerze od serca sam z siebie, a nie nakłaniany przez kogoś.

- Co do cho... - usłyszał jeszcze jak zawołał Hoseok, a w następnej kolejności poczuł dłoń na ramieniu - Ja cię przepraszam, a ty zwiewasz! Co jest z tobą nie tak koleś!? Chociaż byś przyjął te przeprosiny i miejmy to z głowy!

Młodszy opuścił głowę zawstydzając się. Widział, że tej scenie przyglądało się dość sporo osób z jego rocznika, aż w końcu podszedł do niego Junhoe.

- Daj mu spokój Hobi - powiedział chłopak, patrząc na rudowłosego - Nie chce to nie. To jego sprawa, co zrobi. Też w sumie bym nie przyjął na jego miejscu twoich przeprosin, które są takie idiotyczne. Ty... Ty jesteś taki tępy - prychnął - Wszyscy już powoli mają dość twojego zachowania. Kim ty naprawdę jesteś? Raz miły, raz jakiś... Ze tak powiem; pieprznięty. Współczuję YoonGiemu, że musi cię niańczyc - wywrócił oczami, a po chwili odszedł. Kilka osób obserwowało go zaskoczonych, kiedy szedł bo on zwykle nie stawał po niczyjej stronie i był cicho.

Jimin podniósł wzrok na Hoseoka, który stał wyprostowany z poważnym wyrazem twarzy ale mógł zauważyć, jak szkliły mu się oczy i zrobiło mu się go trochę przykro, lecz Junhoe miał rację, co do niego. Jedynie, co mógł teraz zrobić Jimin, to złożenie rąk i delikatne skłonienie się, co oznaczało przeprosiny. Potem odsunął się i ruszył w stronę wyjścia z budynku. Dlaczego on w ogóle przepraszał Hoseoka? Nie miał pojęcia; to była rzecz odruchowa u niego w takim momencie.

Gdy zaszedł do domu to jeszcze nikogo tam nie było. Westchnął cicho wyciągając klucz z dziury pod schodami i otworzył drzwi, a kolejno wszedł do środka. Ściągnął buty oraz płaszcz i przeszedł przez salon na schody. Również w drogę nie wkroczył mu kot jego przyjaciół, co było dziwne. To był jakiś dzień dobroci dla niego czy co? Zamknął się w swoim pokoju i pierwszą rzeczą jaką zrobił było przebranie się. Po tym położył się i sięgnął po swój dziennik w którym opisał, co się dziś wydarzyło i zrobił do tego rysunek. Na nim była ukazana scena tego, jak Hoseok próbował go przepraszać, a na drugiej kartce obrazek przedstawiał jego rozmowę z Jungkookiem na ławce.

Czasami miał wrażenie, że jego życie było tylko wyobraźnią, że wszystko byłoby lepsze gdyby go nie było. Taehyung i Jungkook nie mieliby zmartwień, Hoseok i jego przyjaciele by mu nie dokuczali, by... Naprawdę byłoby lepiej. Pociągnął nosem, gdy poczuł że po jego policzku spłynęła łza. Starł ją, podnosząc się szybko z łóżka, kiedy zadzwonił jego telefon. To sprawiało, że się wystraszył i wstanie było jego mechanizmem obronnym. Spojrzał na wyświetlacz; to była jego matka. Wcisnął przycisk czerwonej słuchawki, tym samym odrzucając połączenie. Przyglądał się chwilę komórce, ale jego rodzicielka już nie próbowała dzwonić. Pewnie pomyślała, że był zajęty i nie mógł rozmawiać. Nacisnął na wypukły guzik z boku i zablokował nim ekran, a potem odłożył urządzenie na szafkę z powrotem kładąc się do łóżka.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro