Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział nie był sprawdzony, więc przepraszam za błędy. Jeśli coś znajdziecie to dajcie znać, a zmienię. 

+

Kolejnego dnia obudził się dopiero po południu. Taehyung był już na uczelni, a Jungkook zapewne u jakiegoś swojego przyjaciel, bo wczoraj rano coś o tym wspominał. Pierwszą rzeczą, którą zrobił Jimin było przebranie się w jakieś cieplejsze rzeczy. Był sam, a to nie zdarzało się często. Westchnął cicho, a potem zszedł na dół i włączył sobie telewizor na kanale muzycznym oraz sięgnął po telefon. Miał kilka nieodebranych wiadomości od Junhoe i w każdej życzył, a to miłego dnia, a to dobranoc lub pytał czy u niego wszystko w porządku. Ostatnia była o treści; Czy chciałby wyjść razem z nim i Jinhwanem na miasto. Przygryzł wargę i odpisał „ Chętnie, a kiedy? '. Odstawił telefon na bok, kiedy w telewizji leciała jedna z jego ulubionych piosenek. Oparł wygodnie głowę o zagłówek i przymknął powieki, nucąc cicho pod nosem tekst. Podskoczył wystraszony słysząc miauczenie kota jego przyjaciół i podkulił nogi pod brodę. Poczekał aż zwierzę przejdzie i odetchnął cicho. Za chwile zawibrował jego telefon, sygnalizując o nowej wiadomości. Była ona oczywiście od Junhoe, który napisał „ Bądź o piętnastej w centrum handlowym przy lewym wejściu od tyłu". Skinął do samego siebie głową, odpisując mu, że się zjawi i odłożył znowu urządzenie na bok.

W sumie nie wiedział nawet do końca, co powinien robić. Nie potrafił zająć sobie dobrze czasu. Jego życie było zbyt nudne, więc w sumie nie miał i tak czego zrobić. W sumie to nie należał nawet do takich ludzi, którzy potrafili mówić o wszystkim. On skrywał wiele tajemnic, o których nawet Jeongguk nie miał żadnego pojęcia. Nie przepadał też za mówieniem o swoich uczuciach. Wciąż jednak nie mógł uwierzyć w to, że Yoongi pytał o niego Jeongguka. To serio było jakieś dziwne, ale nie tak jak wczorajsze zachowanie Hoseoka; był on zbyt miły dla Jimina i nie posyłał w jego stronę złowrogich spojrzeń. Nie wiedział, co to wszystko miało znaczyć, lecz spodziewał się najgorszego i wolałby się trzymać z daleka od nich wszystkich póki ta sprawa się nie uspokoi.

Po kilku minutach usłyszał otwieranie się drzwi i do środka wszedł Jeon, który trzymał w ręce dwie torby z zakupami – Nie miałeś być u tego kolegi? – spytał go Jimin.

- Miałem ale zmieniliśmy termin spotkania na jutro, więc wybrałem się na zakupy i mam dla ciebie twoje ulubione żelki – przyznał, a jego słowa sprawiły, że Jimin się od razu rozpromienił, gdyż uwielbiał dostawać różne przysmaki od swoich przyjaciół.

Podszedł do Jungkooka i pomógł mu zanieść torby do kuchni, a potem rozpakowali wszystko wspólnie i Jimin wziął paczkę z żelkami, wracając po tym do salonu. Zdążył zobaczyć jeszcze rozbawione spojrzenie Kookiego. Usiadł na kanapie i przełączał przez chwile kanały, aż w końcu zdecydował się na taki, gdzie leciał jakiś film. Podczas oglądania zaczął objadać się gumowymi misiami o smaku owocowym.

- Tak w ogóle to dzwonił Tae i powiedział, że wróci do domu z jakimś swoim kolegą z uczelni – zawołał nagle z kuchni Jungkook – Nazywa się Jongin czy jakoś tak.

- Nie chcę już nikogo poznawać – Jimin westchnął ciężko i położył się, układając głowę na małej poduszce w kształcie serca – Mam już dość ludzi.

Jungkook przyszedł do niego i usiadł obok niego na fotelu – Nie musisz schodzić na dół. Ja również nie znam tego kolesia – zmarszczył nos po wypowiedzeniu tych słów.

Brunet uniósł brwi, będąc trochę zaskoczony tonem głosu, którym odpowiedział mu przyjaciel, gdyż to nie brzmiało za dobrze – Więc mogę sobie siedzieć wtedy w pokoju? – otrzymał kiwnięcie głową – Tak w ogóle to o piętnastej spotykam się z Junhoe i Jinhwanem w mieście. Nie wiem, kiedy wrócę ale nie spodziewaj się mnie za szybko, w porządku?

- Dobrze, ale jak coś to bądź przy telefonie i nie próbuj go nawet wyciszać – uprzedził go starszy chłopak – Siedzieć z nimi możesz ile chcesz, bylebym wiedział, że jesteś cały i zdrowy – urwał – Pójdę zrobić obiad, bo pewnie jesteś głodny – Jimin mu przytaknął, na co uśmiechnął się. Potem Jeon podniósł się i wrócił do miejsca, gdzie był jeszcze jakąś chwile temu; czyli do kuchni.

To był cały Jungkook. Zawsze martwił się o swoich bliskich i nie chciał żeby komuś się działa krzywda. Chciał każdego rozbawiać, aby nie byli smutni, gdyż nienawidził kiedy ktoś był przygnębiony. Jimin za to go szanował. Nikt do tej pory, kogo poznał nie dbał tak o kogokolwiek ale z drugiej strony to było czasami uciążliwe. Jungkook potrafił nie spać całą noc, póki nie otrzymał odpowiedzi, że jest dobrze. To często irytowało Jimin, a najczęściej to że musiał mu pisać o tym, gdzie w danej chwili się znajdował, a jak nie wracał na czas to to bywało, iż Jeon chciał dzwonić na policje ale Taehyung często od widywał go od tego głupiego pomysłu. Udało mu się to zrobić tylko ten jeden raz. Normalnie Jeongguk traktował go, jak jakieś małe dziecko. Jimin chciał wiele razy powiedzieć, że mu to nie pasuje ale bał się sprawić Jungkookowi jakąkolwiek przykrość. Nie chciał go nigdy tracić, bo ten był osobą, na której mu najbardziej zależało, a bez niego i jego rad by sobie nie poradził w ogóle.

Jimin też nie za bardzo przepadał za weekendami, bo wtedy nudziło mu się i nie miał z kim spędzić czasu, gdyż jego przyjaciół często nie było w domu. Tae studiował zaocznie, a Kook umawiał się z kolegami. On wtedy miał cały dom dla siebie, a i tak nic nie robił. Wtedy najbardziej ekstremalną rzeczą, jaką mógł zrobić to rozmawianie z matką na głośnomówiącym lub głośno puszczał muzykę i tańczył. Nie wychodził na zewnątrz; chyba, że tylko po to aby wyrzucić śmieci, kiedy to kosze w domu były już zapełnione po same brzegi.

Z rodziną widywał się rzadko w ostatnim czasie i to było dla niego ciężkie. Mógł jedynie utrzymywać z nimi kontakt telefoniczny lub od czasu do czasu przez pocztę

,, kiedy były kogoś urodziny albo mniej ważne święta. Wtedy wysyłał prezenty i życzenia. Tym razem planował się z nimi zobaczyć na święta.

Po pół godzinie, a może nawet więcej został zawołany na obiad przez Kooka. Westchnął cicho, podnosząc się ze swojego miejsca, w którym leżał i leniwym krokiem udał się do jadalni, gdzie jedzenie było już wyłożone na talerzach. Zasiadł do stołu obok Jungkooka i życzyli sobie obaj smacznego, a potem zaczęli jeść. Jego przyjaciel raczej nie gotował tradycyjnych potraw za często, bo bez przerwy wymyślał coś od siebie i to zawsze było pyszne. Tae natomiast wolał trzymać się ściśle przepisów i nie kombinował z niczym ale i tak dobrze gotował. Jedynie Jimin nie potrafił tego robić. On umiał spalić nawet wodę w czajniku elektrycznym i przez to musiał rezygnować z herbaty oraz ziół. Wolał więc od tamtej pory nie robić nic samodzielnie przy sprzętach elektrycznych w kuchni. Na szczęście jefo współlokatorzy często o nim myśleli i włączali czajnik za niego lub kupowali mu coś do picia w butelkach.

- Jak się czujesz? Wyspałeś się? – zapytał go Kookie po tym, jak już zjedli i umył naczynia. Jimin wzruszył tylko ramionami, wyciągając z lodówki butelkę mleka i napił się z niej, a potem odstawił na swoje miejsce – Jimin, co ja ci mówiłem o takim piciu? Od czego masz szklanki? – dopytywał Jungkook, marszcząc brwi niezadowolony z zachowania młodszego chłopaka.

- Przepraszam. Chciało mi się pić – rzekł brunet i spojrzał na zegar ścienny. – O cholera, muszę już iść jeśli nie chce się spóźnić. Do zobaczenia i dziękuje za obiad! – zawołał i pobiegł do swojego pokoju. Ubrał coś w czym bez problemu mógł się pokazać na mieście, bo w dresach, które miał na sobie przed chwilą raczej nie było mowy, żeby gdziekolwiek mógł wyjść. Teraz włożył koszulkę z nadrukiem i z wycięciem w serek, które było przyozdobione szarymi niciami oraz szarą bluzę z białym neonowym sercem na środku i do tego czarne spodnie. Podszedł jeszcze do toalety, gdzie obmył twarz zimną wodą oraz uczesał włosy. Potem wziął jeszcze z pokoju swój portfel i włożył go do kieszeni. Zszedł na dół, pogwizdując pod nosem i zawołał do Jungkooka słowa pożegnania. Włożył jeszcze buty i opuścił dom. Poszedł skrótami, które wynalazł Taehyung i zajęło mu to trzynaście minut, bo nie śpieszyło mu się zbytnio. W sumie miał jeszcze dość sporo czasu. Jakby chciał to mógłby tam iść po około kwadransie. W sumie to obejście Centrum Handlowego dookoła zajęło mu jeszcze dodatkowe dziesięć minut i w końcu dotarł do tylnego wejścia. Usiadł na ławce i czekał na swoich znajomych, a w tym czasie przeglądał na telefonie portale społecznościowe. Odwiedził nawet Facebooka, na którym nie było go chyba wieki i miał cztery nowe zaproszenia do znajomych. Jedno było Jungoe, kolejne od Jinhwana i o dziwo trzecie od Hoseoka. Najbardziej jednak zaskoczyło go to zaproszenie od Yoongiego, a nawet zawstydziło. Nie wiedział, co powinien zrobić. Przyjąć je? Może odrzucić? Czuł, jak robi mu się duszno i przygryzł wargę. W końcu zdecydował się wcisnąć na ekranie przycisk potwierdzenia do wszystkich czterech i wylogował się szybko ze strony. Nie rozumiał, czemu zareagował w taki sposób na tak bardzo głupią rzecz. Westchnął cicho i schował telefon. Akurat w tym momencie ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Spiął się, ale odetchnął, gdy zobaczył Jinhwana.

- Junhoe trochę się spóźni, bo musiał jechać zająć się młodszym rodzeństwem – odparł szatyn – Chodźmy do środka – dodał i pociągnął Jimina za rękę. Zmarszczył nos, widząc jego zaczerwienione policzki – Co z tobą? Chory jesteś? – przyłożył dłoń do jego czoła – Hmm... może cię zakłopotało? Oh, to przez to, że cię dotykam? Przepraszam cię – cofnął szybko swoją dłoń.

Jimin pokręcił głową. Nie chciał, aby Jinhwan myślał, że to przez niego. Po prostu to nie było jego winą, że tak dziwnie reagował na Yoongiego, a nawet jakiekolwiek wspomnienie o nim.

- Oh, to dobrze. Już się bałem, że coś ci zrobiłem! – zawołał chłopak i weszli do wnętrza dużego budynku. Jinhwan bez przerwy coś mówił i zdawał się być szczęśliwy. W tej chwili Jimin czuł, że tacy ludzie, jak on nie mają zbyt wielu zmartwień.

A może Jinhwan jednak miał jakieś problemy? Tylko, że je skrywał jak Jimin? Park czytał kiedyś, że ludzi którzy mają ciężko w życiu są w niektórych przypadkach gadatliwi i często się śmieją oraz są szczęśliwi. Chcą również uszczęśliwiać innych, a sami nie zwracają uwagi na swoje zachcianki i problemy. Może takim kimś właśnie był Jinhwan? Mógł zakładać maskę wesołego chłopaka, a wewnątrz skrywać problemy, które sprawiały mu ból. To samo mogłoby być też z Hoseokiem. Cholera, jego umysł zaczynał już wariować. Wolał się nie angażować w sprawy ludzi.

- Chodźmy na lody! – usłyszał głos rówieśnika, który wyciągnął go z rozmyślań i za chwilę został pociągnięty w stronę stoiska z lodami. – Ja stawiam – dodał szatyn – Chcesz te same, co ostatnio? – otrzymał skinięcie głową – Dobrze, to ja też je wezmę. Skoro tak ci smakują to zapewne muszą być smaczne.

Kilka minut czekali w kolejce, aż w końcu Kim zamówił dla nich desery i podał jednego rożka Jiminowi, kiedy już zapłacił za nie. Spacerowali przez jakiś czas po parterze i za jakiś czas dołączył do nich Junhoe. Spędzili tak razem czas do dwudziestej. Chodzili i przeglądali różne rzeczy w sklepach, a i tak nic nie kupili, bo wszystko było zbyt drogie na ich kieszenie. Wygłupiali się również, ale na szczęście nikt nie zwrócił na to uwagi. To zapewne musiało być jakąś normą w tym miejscu, że ludzie przechodzili obojętnie. Wszyscy rozdzielili się przed tylnym wejściem, a potem Jimin poszedł w swoją stronę. Przedtem jednak napisał do Jungkooka, że niedługo wróci. Obrał drogę na skróty i tym razem się śpieszył, bo nie lubił być sam o takiej porze. W domu był po niedługim czasie i od razu ściągnął buty.

- Jestem! – zawołał i przeszedł do salonu. Stanął, jak wmurowany, kiedy zobaczył przed sobą kogoś obcego w obecności Taehyunga. Był to chłopak, który wyglądał na zaskoczonego, kiedy go zobaczył. Był brunetem o nieco ciemnej karnacji. To zapewne musiał być ten kolega Tae, o którym mówił mu Jeongguk. Jimin wycofał się. Cholera, obcy słyszał jego głos... A co jeśli za chwile zacznie się śmiać? Jimin pobiegł w stronę schodów, a niedługo potem leżał już w swoim łóżeczku załamany. Z dołu dało się słychać śmiechy. Czy Taehyung właśnie nabijał się z niego? Przełknął głośno ślinę, czując jak szklą mu się oczy.

Potem usłyszał pukanie do drzwi i do środka wszedł Taehyung, który wyglądał na zasmuconego. Usiadł przy Jiminie i westchnął cicho, widząc zaszklone oczy przyjaciela – Co się stało Jiminnie? – spytał, kładąc dłoń na jego kolanie ale młodszy cofnął się szybko.

- Śmieliście się ze mnie – burknął, podkulając nogi do piersi i schował między nimi głowę.

Przez jakiś krótki urywek czasu było zupełnie cicho – Co? Nie mógłbym się z ciebie śmiać. Nawet nic nie zrobiłeś. Po prostu Kai opowiedział mi żart. On przy okazji chciałby cię poznać. Poza tym jestem samotny, bo Jungkook gdzieś znowu wybył, a Jongin to nie jest to samo, co on. Może zejdziesz na dół i mi potowarzyszysz? Jongin i tak zaraz sobie idzie.

- Ja... W porządku – wymamrotał cicho Jimin i podniósł się z łóżka. Spojrzał na Taehyunga, a następnie uśmiechnął się słabo – Przepraszam, że sprawiłem ci kłopot hyung. Nie bądź na mnie zły, proszę. Obiecuje, że to już się nie powtórzy. Masz moje słowo. – Brunet ułożył ręce, jak do modlitwy i skłonił się w geście przeproszenia.

Taehyung wywrócił tylko oczami – Oh, Jimin... Nie jestem na ciebie wcale zły. Po prostu nie bój się tak ludzi. Nie każdy chce zrobić ci krzywdę. Yoongi i Jongin są najbardziej przyjacielskimi ludźmi, których znam. Daje ci moje słowo, co do tego – uśmiechnął się szeroko – Pewnie go polubisz. Jestem pewien, że Yoongiego już polubiłeś, a nawet pokochałeś nad życie – zażartował, poruszając sugestywnie brwiami.

Pierwszoklasista mimo wszystko zawstydził się na wspomnienie dwudziestojednolatka i pokręcił szybko głową – Nie, wcale go nie lubię – zaprzeczył - To znaczy... Jak można lubić kogoś, kogo praktycznie się nie zna? – przygryzł wargę mając puszczoną głowę.

- Jest takie coś, jak miłość od pierwszego wejrzenia – zakomunikował mu starszy przyjaciel i objął go ramieniem , wychodząc z nim z pokoju i zeszli na dół, gdzie czekał na nich dziwny kolega Taehyunga.

Jimin usiadł jak najdalej od niego i zmarszczył brwi, biorąc pilota i przełączył kanał na muzyczny, jak to miał w zwyczaju. Ziewnął cicho i zwinął się w kulkę. Nie miał poważnie chęci zadawania się z kolejnym obcym. Poznawanie ludzi go męczyło. Tae nawet nie zwrócił mu uwagi, aby się zachowywał jak należy, a Jimin jedynie co robił to słuchał ich rozmów albo muzyki. Po pół godzinie Jongina już nie było, a Jimin pomógł Taehyungowi trochę oprzątnąć w domu. Potem razem obejrzeli film. Jungkook wrócił natomiast dopiero po północy i od razu poszedł na górę, nie zwracając na nich nawet uwagi.

Spojrzeli na siebie – Co mu się stało? – spytał cicho Jimin, lecz przełknął głośno ślinę, gdyż był blisko rozpłakania się. Nie lubił, gdy Kook tak się zachowywał, bo potem nie odzywał się do nich przez kilka dni.

Tae westchnął cicho – Pójdę z nim porozmawiać. Nie mam pojęcia, co mogłoby mu się stać. Od rana był jakiś taki dziwny – szepnął i zaraz Jimin usłyszał jego kroki na schodach. Czyli został sam. Co on mógł robić? Zgasił telewizor i poszedł do swojego pokoju, gdzie położył się i włączył muzykę na słuchawkach. Sięgnął po dziennik i narysował w nim tylko jedną scenę, gdzie był on, Jinhwan oraz Junhoe w Centrum, gdyż nic ciekawego się dzisiaj nie wydarzyło. Dodał krótki opis dnia, a potem odłożył dziennik na szafkę obok lampki. Podniósł się z łóżka tylko po to, aby zgasić światło i położył się wygodnie. Patrzył się w sufit, obarczony kompletną ciszą. Dochodziła pierwsza w nocy, a on już nie czuł się tak zmęczony, jak po powrocie do domu.

Przygryzł wargę, wchodząc na portal społecznościowy i zobaczył nową wiadomość. Zmarszczył brwi, wciskając znaczek koperty i dostrzegł nazwisko oraz imię Hoseoka. Kliknął w to miejsce i odczytał treść wiadomości. Pisało tam; '' Cześć Jimin. Może chciałbyś się spotkać jutro? Chciałbym ci o czymś powiedzieć ''. Co? O co mu chodziło? Czemu Hoseok chciał się z nim zobaczyć? Może to jakiś kolejny występek z jego strony? Ale przecież wczoraj byli razem dużo razy i nic mu nie zrobił... Może rzeczywiście myśli i zachowanie Hoseoka się zmieniły, co do niego? Nie wiedząc tego, co nim kierowało po prostu mu odpisał. '' Jasne, a gdzie? ''. Za chwile już miał odpowiedź: '' Myślę, że w Centrum będzie ok... Widzimy się o dziesiątej? ''. Jimin napisał tylko potwierdzenie i wylogował się ze strony.

Wiedział, że to mogła być zła decyzja z jego strony ale również zaczął wierzyć w to, że Hoseok już go nie skrzywdzi. Może to jednak dobrze, iż się zgodził? Tak bynajmniej mu się wydawało.

̤-@E&

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro