Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yoongi spał w niedziele aż do południa, co nie było dla niego żadną nowością, bo gdyby mógł to w weekendy spałby całe dnie. Jednakże miał jeszcze do dyspozycji drzemki, więc nie było aż tak źle. Dzisiaj jednak miał ważny powód, dla którego spał tak długo, a mianowicie był to wczorajszy koncert, na którym się wyszalał. Poznał tam kilku nowych ludzi, z którymi po występie ulubionego zespołu poszedł jeszcze do klubu, ale nie mógł; nie pił, gdyż prowadził samochód i nie miał jakby wrócić, gdyby sięgnął po jakąś używkę. Obudził go SeokJin, który puszczał głośno muzykę i gdyby było cicho to mógłby pospać nawet do wieczora lub nawet samej nocy. Jęknął w poduszkę i zakrył sobie nią uszy. Chciałby jeszcze trochę poleżeć, lecz burczący brzuch dawał mu swe znaki. Westchnął, podniósł się z łóżka i przeciągnął się. Krzywił się, kiedy coś cicho strzeliło mu w kościach; tak właśnie miał, gdy był niewyspany i ułożony w złej pozycji. Tym razem były to obie te rzeczy. Burknął cicho kilka przekleństw pod nosem i podszedł wolnym krokiem do szafy, z której wyciągnął swój ulubiony szary sweter z nadrukiem sowy oraz do tego czarne spodnie ze srebrnymi pasami po bokach oraz tego samego koloru kieszeniami. Podszedł jeszcze do regaliku, z którego wyciągnął białą koszulkę, a miał ich całą kolekcję, jednakże każda czymś się różniła. Niewiele, ale jednak coś. Z szuflady wziął jeszcze bieliznę i skarpetki, a następnie udał się do łazienki. Tam wykąpał się i umył włosy. Po wyjściu spod prysznica wytarł się i ubrał, a kolejno zawinął na głowie ręcznik. Podszedł do lustra, gdzie umył zęby i pozbył się z głowy ręcznika, a kolejno wysuszył włosy. Na koniec posmarował twarz kremem oraz posprzątał po sobie i załatwił swoje inne potrzeby. Opuścił łazienkę, pogwizdując pod nosem, czego z resztą nawet sam nie mógł usłyszeć przez ten hałas z pokoju Seokjina. Zszedł na dół, gdzie ruszył od razu do kuchni. Zajrzał do lodówki i zmarszczył brwi, kiedy zobaczył w niej pustki. Zrezygnowany zatrzasnął drzwiczki i sięgnął po telefon. Zamówił sobie kurczaka i przeszedł do salonu, gdzie włączył telewizor. Przełączył na jakiś kanał rozrywkowy i ułożył się w wygodnej pozycji na kanapie. Przygłośnił telewizor tak, aby mógł cokolwiek usłyszeć, ale za chwile akurat Seokjin przestał puszczać muzykę. Odetchnął, ściszając dźwięk i patrzył z zaciekawieniem. Jedno go zaczęło zastanawiać po dłuższym czasie. Gdzie do cholery był Hoseok? Zwykle o tej porze już siedział w salonie i oglądał swój głupi serial. Podniósł się zdenerwowany i poszedł na górę. Zapukał do pokoju przyjaciela, ale nie było go tam. To zestresowało go jeszcze bardziej. Potem wybrał się do Seokjina, którego zastał leżącego na łóżku.

- Wiesz, gdzie jest Hobi? – spytał od razu, marszcząc brwi, kiedy zobaczył Jina wyglądającego na smutnego. – Wszystko w porządku? Czemu jesteś smutny? – usiadł zaraz obok niego.

Jin spojrzał na niego – Wyszedł się spotkać z Jiminem. Bynajmniej tak mi mówił. – Czy to było dziwne, że Yoongi tak nagle poczuł się dziwnie... Jakby był zazdrosny? Dlaczego niby Hoseok miałby widzieć się z Jiminem? No i o co w tym wszystkim niby miało chodzić? Oraz dlaczego Seokjin był smutny? Czy mu chodziło o Hoseoka? Yoongi zmarszczył brwi ponownie. Było w jego głowie tak wiele pytań w tej sprawie, a zero odpowiedzi na nie.

Przełknął głośno ślinę – Wiesz może w jakiej sprawie się z nim spotkał? – zapytał cicho w końcu, przygryzając wargę. Otrzymał w odpowiedzi tylko wzruszenie ramionami – Oh, w porządku. Czy to właśnie z tego powodu jest ci smutno, Jinnie?

Seokjin skinął głową – Po prostu... To jest przykre. Hoseok obiecywał mi, że spędzi ze mną dzień, a nagle wyleciał mi z tekstem; '' Przykro mi, ale nie mogę spędzić z tobą tego czasu. Kompletnie zapomniałem o tym, że o dziesiątej spotykam się z Jiminem '' i on mówił to bez żadnego poczucia winy. Wcale nie było mu przykro! Myślę, że po prostu chciał mnie zbyć, aby się z nim zobaczyć. Nie chce, żeby jakiś dzieciak odebrał mi mojego przyjaciela. I ja... Myślę też, że mogłem popełnić błąd, kiedy powiedziałem mu, że go nienawidzę, jak wychodził, ale... Nie był wzruszony słysząc to... Myślisz, że już mu na mnie nie zależy? – Seokjin patrzył się na niego, mając zaszklone oczy i to sprawiło, iż Yoongi naprawdę mu współczuł.

- Nie mów bzdur. Jestem pewien, że zasmuciły go twoje słowa. Przecież wiesz, jaki jest Hoseok i te jego humorki – westchnął – No i uważam, że naprawdę mu na tobie zależy, bo tego dnia, kiedy poznałeś w szpitalu tego kolesia to Hobi był cholernie zazdrosny o ciebie przez ten czas i nie szło się z nim w ogóle dogadać – mówił to poważnym tonem głosu – No i... Myślę, iż powinniście trochę przystopować z tym pokazywaniem zazdrości, bo to właśnie przez to w wielu przypadkach traci się przyjaciół. Powinieneś też go przeprosić, a on ciebie za to, że nie dotrzymał ci danego słowa. Porozmawiaj z nim, kiedy wróci. To dobrze wam zrobi, obiecuje.

- Hoseok był zazdrosny o Jiwona? Na poważnie? – Jin uniósł brwi, spotykając się przy tym, że skinięciem głową od strony Yoongiego.

- A ty jesteś zazdrosny o Jimina, mój drogi. Obaj jesteście – wywrócił oczami – Poza tym, skoro nie możesz spędzić czasu z nim to może spędzisz go ze mną? – zaproponował dość niepewnie – Nie jestem Hoseokiem no ale... Też potrafię się jeszcze zabawić, poważnie – dodał, widząc rozbawienie Jina.

Drugoklasista roześmiał się. – Nie mam nic przeciwko temu, ale mam duże wątpliwości co do tego, że potrafisz się zabawić, gdyż cały czas pokazujesz się z tej poważnej i irytującej już strony. Obwaliłeś w życiu coś śmiesznego lub coś czego żałujesz do tej pory? – Nawet nie wiesz, ile rzeczy żałuję. Pomyślał Yoongi, lecz nic na ten temat nie powiedział i tylko zacisnął wargi w wąską linię – No właśnie – odparł Jin, widząc, że ten nie ma nic do powiedzenia – Nudziarzu, dziś się nieźle zabawisz, bo zabieram cię do klubu.

Yoongi skrzywił się na słowo '' klub '', gdyż to było pierwsze miejsce na jego liście, którego raczej wolałby uniknąć. Nie znosił tego klimatu, kiedy muzyka grała tak głośno, iż nie dało się słyszeć własnych myśli; koncerty to co innego. Nienawidził też zapachu tanich odświeżaczy powietrza oraz wszędzie, ale to wszędzie tańczących ludzi, którzy na siebie wpadali. No i oczywiście nie mógł zapomnieć też o pedofilach; to właśnie ich kręciło się sporo po takich miejscach. Nigdy nie było wiadomo, kiedy ktoś dosypie komuś do picia jakieś prochy i... Z resztą każdy wiedział, jak takie coś się kończyło. Jednak nie chciał mimo wszystko sprawić przykrości Seokjinowi i stwierdził, że się tam z nim wybierze, ale nie miał zamiaru brać żadnych używek oraz wchodzić z kimś w jakieś relacje.

- Uśmiechnął się delikatnie do Jina – W porządku. Chętnie się tam z tobą wybiorę – rzekł, na co Jin spojrzał na niego zaskoczony – No co? Nie patrz tak na mnie jakbyś koale zobaczył.

- Nie... Po prostu jestem w szoku, że się na to zgodziłeś – odpowiedział Seokjin – Więc... Muszę się naszykować do wyjścia! Zobaczymy się na dole za parę minut!

Starszy przygryzł wargę, a następnie opuścił pokój przyjaciela. Zamknął za sobą drzwi i zszedł na dół. A co mu szkodziło? Może jakby się zabawił to by się pozbył tego niemiłego uczucia w swoim żołądku i zapomniałby na tę chwilę o Jiminie, który nurtował go coraz bardziej, przez to, iż ostatnio wiele myślał o tym nastolatku. Czuł się z tym dziwnie; nawet bardzo. Mimo wszystko był przyszłym psychologiem i wiedział, jak sobie radzić z różnymi uczuciami oraz zazdrością, a raczej jej skrywaniem. To było uczucie, z którym jego organizm miał często do czynienia, ale tylko wewnątrz, bo na zewnątrz w ogóle nie okazywał żadnych oznak tego. Nie to, co Hoseok czy też Seokjin. Od nich dało się wyczytać wszystko.

Przygotowania chłopaka trwały trochę dłużej niż to mu się wydawało, więc przez ten czas bez problemu zdążył przejrzeć portale społecznościowe na których miał swoje konto i dostrzegł tym samym, iż Jimin przyjął go do znajomych. Uśmiechnął się zarumieniony pod nosem, ale zaraz potem wylogował się z Facebooka, gdyż na dół zszedł Seokjin, poprawiający koszule. Spojrzał na niego, unosząc brwi zaskoczony, bo Seokjin wyglądał jakby urwał się z jakieś bajki. Miał na sobie niebiesko-szarą koszule w kratę i czarne spodnie, które idealnie podkreślały jego sylwetkę od pasa w dół. Oczywiście nie obeszło się bez gipsu na jego nodze, który był już podpisany przez jego przyjaciół oraz kolegów z uczelni. Natomiast w rękach Seokjin trzymał kule. No i... Chciał w takim stanie wyjść do klubu? W sensie... Już kilka razy miał złamaną nogę czy też rękę i wychodził do takich miejsc, ale Yoongi był dla niego bardzo opiekuńczy, więc to było oczywiste, że zawsze się o niego obawiał. Seokjin należał do osób, które lubiły wplątywać się w tarapaty i to utrzymywało Yoongiego w przekonaniu, że ten nie był jeszcze zbyt dojrzały na dorosłe życie; to samo było z resztą jego współlokatorów. Często zachowywali się, jak dzieci. Yoongiemu to też się czasami zdarzało, lecz znał swoje granice i potrafił się opanować, ale dziś miał nadzieję się zabawić i nie przejmować się niczym, a plusem było to, iż było dopiero południe.

- Może zanim pójdziemy do tego klubu to gdzieś się przejdziemy? – zaproponował – Zjeść coś bądź po prostu pospacerować? – przygryzł wargę, patrząc na Seokjina, który wzruszył ramionami.

- Nie mam z tym żadnego problemu. Poza tym samo pójście tam to już jest spacer – Seokjin machnął ręką – Chodźmy więc. Nie mamy całego dnia na stanie tutaj – zażartował i złapał Yoongiego za rękę, po czym wyciągnął go na korytarz, gdzie założyli buty- w przypadku Kima jeden but- i wyszli na zewnątrz. Yoongi zamknął drzwi na klucz, który potem schował do kieszeni swoich ciasnych spodni i spojrzał na przyjaciela, który uważnie mu się przyglądał.

Podrapał się po głowie, nie wiedząc o co chodziło Jinowi – Ah, Min Yoongi... Jesteś taki uroczy. Z pewnością w związku będziesz tym na dole – stwierdził Jin, uśmiechając się, kiedy zobaczył jego reakcje.

Yoongi opuścił głowę, a jego blade policzki przybrały odcień dość mocnej czerwieni – Nigdy w życiu nie pozwolę, aby ktoś nade mną dominował – prychnął w końcu, sprawiając, że Seokjin roześmiał się – O co ci chodzi? Czasami jest mi trudno zrozumieć twoje podejście do wszystkiego – założył ręce na piersi – To, że raz dałem ci się... Przypadkiem, to było przypadkiem! Prawie ci się udało, ale to ja byłem mądrzejszy i uciekłem od ciebie, pedofilu.

- Pedofilu? – Jin uniósł brwi, rozbawiony – Tak, tak... Mów za siebie. Wiem, że ci się wtedy spodobało. Ale to dobrze, że wtedy zwiałeś. Ucierpiałaby twoja godność i mój honor zwany '' Nigdy nie pieprz się z przyjaciółmi '' – obaj się zaśmiali – Wtedy to były czasy.

- Seokjin... To się wydarzyło trzy miesiące temu, ty idioto – burknął Yoongi, kręcąc głową i zszedł po schodkach, stając zaraz na kamiennej dróżce prowadzącej do ich domu – Chodź już i nie wspominaj tego gówna. To najgorsze, co mogło mi się wtedy przydarzyć, uh! – wymamrotał, przechodząc przez furtkę – Poza tym nikt nigdy nie dobierze się do mojego tyłka wartego miliardy, jasne?

- Ja to rozumiem. Yoongiś, bezczelna Królowa okazała w końcu swoje pazurki – kolejny żart ze strony młodszego chłopaka, a Yoongi był pewien, że za chwilę mu przywali – Wole cię takiego, niż jakiegoś nudziarza z psychologicznym podejściem do życia. Dlaczego zawsze nie możesz być taki, jak kiedyś? – westchnął Jin, dołączając do niego.

Min Yoongi przełknął głośno ślinę. No właśnie, dlaczego nie był taki, jak dawniej? To znaczy... Nadal zostało w nim trochę tego kapryśnego dupka, ale starał się tego nie pokazywać nikomu. Jego prawdziwe JA nie mogło wyjść na ja, bo był pewien, że wtedy wszyscy, by go znienawidzili. Nie chciał tego. Wolał już być tym grzecznym i pomocnym chłopakiem udającym, że wszystko jest w porządku, ale nie było tak. Nic nie było dobrze. On zmienił swoje podejście do życia trzy lata temu, gdy zaczął studiować. Zrobił to ponieważ chciał pomagać swoim bliskim oraz obcym w trudniejszych chwilach, a drugim powodem jego zmiany było to, że będąc sobą nie dałby rady namówić rodziców chłopaków do tego, aby pozwolili im z nim zamieszkać. Bo kto by zezwolił czwórce idiotów być w jednym domu? Nikt, kompletnie nikt. Po części Yoongi tęsknił za tamtym sobą, lecz powoli zaczynał się przekonywać o tym, że wcześniej nie był zbyt wiele wart, a teraz był kimś zupełnie innym. Lepszym sobą. Cieszył się, iż mógł nieść pomoc oraz to, że ludzie go lubili i nie chciał stracić ich uznania, na które pracował już dość długo.

Westchnął cicho, spoglądając na Seokjina – Bo tamten ja już nie istnieje. Zmieniłem się albo wciąż zmieniam. Jak kto woli – odpowiedział. To w sumie było zgodne z prawdą, bo już coraz mniej zdarzało mu się myśleć o przeszłości; prawie wcale. Robił to tylko wtedy, kiedy ktoś mu wypominał te rzeczy albo sam się przyłapywał na dziwnym zachowaniu z tamtych lat. Yoongi rzeczywiście już wydoroślał i nikt nie mógł nic z tym zrobić. Większości z resztą i tak odpowiadało to, że stał się taki odpowiedzialny.

- No i znowu zaczynasz być nudziarzem – burknął cicho Jin, sprawiając, że Yoongi posłał mu surowe spojrzenie – No co? Jesteśmy jeszcze młodzi hyung, mamy całe życie przed sobą, a takim luzerem to możesz sobie być po trzydziestce.

Blondyn zaśmiał się – Nie rozumiesz tego Jinnie – powiedział poważnie, idąc u boku współlokatora, chodnikiem – Ja nie chcę być taki, jak wtedy. Już nie chcę sprawiać nikomu przykrości. Chcę pomagać i czuję, że to jest coś co powinienem robić od początku. Uszanuj moją decyzje i proszę, nigdy więcej nie wspominaj mi tamtego mnie. Byłem koszmarnym bezuczuciowym idiotą, a teraz jestem kimś, kto ma przed sobą szereg nowych możliwości. Chcę się kształcić, zostać kimś ważnym dla ludzkości i przede wszystkim chcę byście za tolerowali mnie takim. Jak na razie zrobił to tylko Hoseok oraz Namjoon po części. Hobi wie, że żałuje każdego chamskiego słowa, które wypowiedziałem do kogokolwiek w tamtym czasie. To po prostu... Każdy ma jakieś powołanie i przyjdzie czas na was, kiedy to w końcu je odnajdziecie. To prawdziwe, a nie to wymyślone przez was. No i ty chyba nie wiesz, co to znaczy słowo luzer – ostatnie zdanie wypowiedział żartobliwie.

Seokjin był przez chwilę cicho i słychać dało się tylko ich kroki oraz przejeżdżające obok samochody – Ja... Myślę, że masz racje, ale tamten ty to ktoś za kim tęsknie. Szło mi się z tobą podroczyć i pożartować, a teraz ciągle albo te studia, nauka albo śpisz. Rozumiem, że to twój przedostatni rok, ale od czasu do czasu przecież możesz się rozerwać. Już tu nie mówię o wyjściu na koncert, bo sam też bym chętnie sobie pojechał, ale... Chodzi mi o całokształt. Może po prostu zróbmy tak, że każdą niedziele będziemy spędzać razem i będziemy się świetnie bawić?

Trzecioklasista przystał, zastanawiając się nad propozycją Jina – Możemy tak zrobić. To będzie w porządku i może znowu się do siebie zbliżymy przez ten czas, bo widzisz... Ja czuję, że się oddalamy od siebie coraz bardziej i to rzeczywiście moja wina, gdyż rzadko potrafię znaleźć dla ciebie czas i w większości spędzam go z Hobim. Spróbujmy tego pomysłu z niedzielami, ale jeśli coś pójdzie za daleko to ja rezygnuję. Nie chce wplątać się w jakieś niebezpieczeństwo.

- W nic się nie wplączemy – obiecał Jin i objął go ramieniem, uśmiechając się – Ale wiesz co? Jedno jest nadal pewne... To, że ty, mimo że pokazujesz swoją gburowatość to wciąż jesteś cholernie uroczy i jestem pewien, że Jimin w końcu cię dostrzeże – blondyn chciał już mu przerwać, ale ten mu się pozwolił – Myślisz, że nie widziałem, jak się na niego gapisz? Ja wszędzie rozpoznam twoje zauroczone spojrzenie, mój drogi – rzekł spokojnie – Nie mogę w to uwierzyć, że w końcu po tych latach się zauroczyłeś!

- Nie, nie, nie! – zawołał szybko Yoongi – To nie tak! – zakrył twarz dłońmi, mając mocno zaróżowione policzki – Nie lubię go w ten sposób. Nawet go nie znam. Wiem tylko to, jak się nazywa i gdzie mieszka, uczy się oraz ile ma lat. Nic więcej. Również nic mnie z nim nie łączy nie będzie łączyć, nigdy. No i wcale się nie zauroczyłem. Coś sobie ubzdurałeś Jinnie – wziął głęboki oddech – Jimin, nic, a nic dla mnie nie znaczy, poza tym, że jest przyjacielem Taehyunga oraz Jeongguka, jak ja. To tyle – skłamał, opuszczając głowę zdenerwowany.

- Kogo ty chcesz oszukać? Zbyt dobrze cię znam. Istnieje coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia albo coś w tym stylu... Nie mam pojęcia, bo nie siedzę w tych głupotach – Seokjin wywrócił oczami – Prędzej czy później koleś dobierze się do twojego tyłka... Chociaż w sumie to nie wiem, bo jest ciotą i wątpię czy nawet uda mu się zdjąć z ciebie spodnie... Pewnie nawet jeszcze się z nikim nie ruchał, ale to szczegół, bo kto by nie chciał się dobrać do twojego ciałka, huh? Każdy za tobą szaleje, jak mucha do lepu – wzruszył ramionami.

Zaraz potem zatrzymali się i przysiedli na ławce, gdyż Seokjina zaczęła boleć ranna noga oraz ręce od ciągłego poruszania się o kulach. Po co oni w ogóle szli do jakiegoś tam klubu? Jin chciał się tylko opić, czy jak? Bo tańczyć to na pewno nie mógł. Yoongi natomiast nadal był zakłopotany ich wymianą zdań, która wydarzyła się przed chwilą, lecz postanowił nie brnąć w to dalej, bo tylko dalej nakręcał Seokjina do irytowania go. Nie było nic gorszego od paplania Jina na temat jego tyłka czy też ciała; poważnie. Nie wiedział, co chłopak chciał tym osiągnąć, ale nie podobało mu się jego dziwne zachowanie. Może jeszcze trzy lata temu by to go podniecało, ale nie teraz. To go raczej odpychało i denerwowało, gdyż nienawidził, kiedy ktoś mówił mu o takich intymnych rzeczach. On nawet jeszcze nigdy z nikim się nie kochał i czekał na tą odpowiednią osobę. Nie mógłby zrobić tego z kimś obcym, a co dopiero ze swoim przyjacielem. Ta sytuacja, która wydarzyła się jakiś czas temu z Jinem była tylko chwilą słabości, w której prawie by stracił swoje dziewictwo. To nie powinno było się wydarzyć. Oni obaj utrzymywali to w tajemnicy przed Hoseokiem oraz Namjoonem, bo szczerze to woleli nie znać ich reakcji na ten temat.

- Dobra, możemy iść dalej. Klub jest niedaleko... Widzisz ten niebieski budynek? – Yoongi spojrzał w punkt, na który wskazał Jin i rzeczywiście była tam niebieska budowla – To jest właśnie tam.

- Mhhm, w porządku. To już blisko. Będziemy tam szybko – stwierdził Yoongi, a następnie pomógł podnieść się przyjacielowi.

Zaraz potem ruszyli dalej i po jakimś momencie byli przed odpowiednim miejscem, z którego było słychać muzykę. Przed drzwiami stał ochroniarz, który wziął od nich dowody i sprawdził czy oby na pewno ci są dorośli, a kolejno oddał im kartki i przepuścił, życząc miłej zabawy za co mu grzecznie podziękowali. Wylądowali w holu, gdzie była szatnia oraz łazienki, gdzie szwendało się kilka osób. Ogółem to miejsce wyglądało miło. Kolor ścian był bliski brązu, a podłoga składała się z dębowych paneli. Wysiały w pomieszczeniu na tablicach rozmaite plakaty, jak i ogłoszenia. Na przykład na jednym z nich pisało, iż poszukiwano barmana. Yoongi raczej by nie chciał iść do takiej pracy, bo to wydawało mu się być dość sporym ryzykiem oraz kontaktem z pijanymi ludźmi codziennie, a takie rzeczy to nie były dla niego. Nie znosił zapachu alkoholu oraz papierosów, lecz od czasu do czasu sobie nie odmawiał. Razem z Seokjinem przeszli przez kolejne drzwi i znaleźli się w sali, gdzie odbywała się impreza. O dziwo było tam pełno ludzi, a Yoongi myślał, że tak jest tylko wieczorami. Widocznie się pomylił. W sumie ludzie zawsze mieli okazje do zabawy. Ten pokój był o wiele ładniejszy od tamtego, ale posiadał te same barwy. W rogu przy ścianie były stoliki i wyglądające na wygodne czerwone kanapy, a obok bar z krzesłami obrotowymi, które były zajęte przez ludzi kupujących trunki. Wszędzie kręciło się pełno ludzi' niektórzy wychodzili, a niektórzy wchodzili. Parkiet był cały oświetlony i wszędzie latały kolorowe światełka, które oświetlały ludzkie twarze. Oczywiście nie można było zapomnieć o głośnej muzyce oraz niezbyt przyjemnego zapachu odświeżacza powietrza.

Yoongi spojrzał na Seokjina – Uhh... To miejsce jest dziwne. Myślałem, że będzie tu mniej ludzi – zawołał, przekrzykując głośną muzykę, która leciała z głośników przy scenie, na której był DJ i poruszał się w jej rytm. Yoongi skrzywił się. Tańczenie to nie było coś dla niego; nie potrafił tego robić, więc nie miał nawet zamiaru tego wykonywać.

- Nie przejmuj się. To najlepszy klub w mieście. Tu zawsze jest wiele ludzi – odkrzyknął mu Jin, a zaraz potem gdzieś zniknął. To znaczyło, że farbowany blondyn został sam. No... Nie do końca, bo wokół było pełno innych osób, które nawet nie zwracały zbytnio uwagi na innych i nie mieli problemów, aby na siebie wpadać. On, jednakże był zirytowany, gdy po raz któryś szturchnęła go ramieniem jakaś kobieta, która poruszała się jakby miała w tyłku węża czy coś gorszego innego, ale to nie ważne.

Spiął się od razu i zniesmaczony przeszedł na drugą stronę pokoju, gdzie usiadł na jednej z kanap. Oczywiście nie obeszło się bez kilku szturchnięć przez nieznajomych, którzy byli już trochę wstawieni i ledwo trzymali się na nogach. Cholera, jak oni mogli robić takie rzeczy w południe? Zamiast iść na basen czy jakiś spacer to woleli jakąś beznadziejną imprezę i tańczenie do idiotycznych kawałków, w których nawet nikt nie śpiewał i jedynie było słychać muzykę. To był sam podkład! Nawet nie ciągnęło Yoongiego do tańczenia w rytm tego. Gdyby puścili jakąś piosenkę jego ulubionego zespołu to by z pewnością oszalał i zaczął odprawiać jakieś wygibasy, jakby się palił czy coś w tym stylu. Za jakąś chwile wrócił do niego Jin z dwoma szklankami w których był alkohol i podał mu jedną, a kolejno znowu gdzieś wybył. Yoongi westchnął cicho, patrząc się na krystaliczną ciecz w naczyniu, ale odłożył je na stolik. Jednak stało się coś czego nie chciał. Z powrotem zaczął myśleć o Jiminie. Jęknął uderzając się w głowę i z powrotem chwycił szklankę z trunkiem, z którego wziął duży łyk przełknął wszystko, krzywiąc się na ostry posmak i palenie w gardle. Może jednak, jak wypije to zapomni? Wzruszył obojętnie ramionami i dokończył. To nic nie dało, a jego myśli wciąż zapełniał Jimin. On natomiast nawet nie czuł jakby alkohol miał zacząć działać. To było za słabe. Podniósł się i podszedł do baru. Zamówił dwie szklanki jakieś mocnej wódki i kiedy je otrzymał to picie znalazło się w jego żołądku w mniej niż pięć minut. Poczuł, że powoli tracił świadomość, a obraz Jimina wyparował z jego głowy po kolejnych trzech zamówieniach, jednakże nadal dobrze kontaktował na umyśle tyle, iż jego nogi powoli odmawiały posłuszeństwa i prawie się wywrócił. Na szczęście wpadł na kogoś, kto amortyzował jego upadek. Przyjrzał się tej osobie, przechylając głowę. Był to mężczyzna; nawet przystojny. Wyglądał na młodego, może gdzieś w jego wieku i był trochę wyższy od Yoongiego, który zaczął się ni stąd ni z owąd śmiać. To przecież był Seokjin! Poznał go po kulach, które ten trzymał oraz po gipsie z napisem YGI i HOBI wykonanych czarnym mazakiem.

- Yoongi, chyba przesadziłeś ty... - zaczął Jin, lecz nie dane było mu skończyć, ponieważ starszy przyjaciel go pocałował. Jin zachowując się, jak na niego przystało po prostu się odsunął, lecz miał chęć odwzajemnić jego pieszczotę – Jesteś kompletnie pijany ty trojebusie! – zawołał w końcu. On sam dopiero zdążył wypić odrobine, a Yoongi... Chyba zwariował.

- Jak mogłem pomyśleć, że jesteś przystojny? Jiiin! – wybełkotał blondyn, wtulając się w niego – Chodźmy się kochać! – krzyknął, chcąc znowu go pocałować.

Seokjin wycofał się – Boże Święty, po co ja cię ty zabrałem? – jęknął zdegustowany, na co Yoongi wzruszył tylko ramionami uśmiechając się niewinnie przy tym i odbiegł.

Min w końcu się zmęczył i usiadł na tej samej kanapie, co wcześniej. Wyciągnął swój telefon i widząc, że jest zalogowany na Facebooka, burknął cicho pod nosem a kolejno wybrał imię i nazwisko Hoseoka, a bynajmniej tak mu się wydawało, że jego. Rzeczywiście były to dane Jimina.

„Hyej!" napisał na początku, a potem znowu zaczął wciskać literki na ekranie, kiedy zauważył, że wyświetlono wiadomość. „Ciem zostaiłeś mbie dka Jomika? Hosi wroć dla mni. Ja man Jona he he pai, kochsn vie!''. Dumny z wysłanych tekstów, schował z powrotem telefon do kieszeni. Hoseok miał za swoje. Skoro miał zamiar zabierać mu Jimina sprzed nosa to niech go sobie brał. Yoongi w tym momencie miał do wyboru tylu mężczyzn ilu tylko chciał. Nawet Seokjina, którego lubił całować. Dawno tego nie robił i to było miłe znowu poczuć jego usta na swoich; mimo iż to nie było na trzeźwo. Jęknął cicho i zwinął się w kulkę, przymykając przy tym powieki. Zaśmiał się głośno, słysząc brzęczenie w kieszeni i za moment już sobie smacznie spał. Jednakże szybko się obudził po tym, jak poczuł, że został podniesiony.

- Hej, Jomik... To ty? – spytał zaspanym głosem, wciąż sepleniąc i zachichotał – Idziemy do ciebie? Do łóżka? Będziemy się bawić?

- Jaki Jomik? Tu Tae, debilu – odezwał się w końcu chłopak, który go niósł – Zadzwonił do mnie Seokjin, mówiąc, że się ochlałeś w trzy dupy i Jimin powiedział, że wysyłałeś do niego wiadomości – westchnął ciężko Taehyung, a Yoongi przytulił się do niego – Myślę, że powinienem zabrać cię do siebie. Nie ma u was w domu nikogo, bo tak powiedział mi Seokjin, a sam w takim stanie nie możesz zo... - urwał, kiedy Yoongi zasnął w jego ramionach albo po prostu przestał kontaktować. Odetchnął z ulgą słysząc chrapanie i zaprowadził go do samochodu.

Co za człowiek. Co sprawiło, że ten przykładny Min Yoongi stwierdził, że się opije? On taki nie był i zawsze w jego towarzystwie karygodnie odmawiał wszelkich używek. Co się z nim działo? To był pytanie, na które Taehyung zbyt szybko nie mógł otrzymać odpowiedzi. Pokręcił głową niezadowolony i zatrzasnął drzwiczki od strony pasażera, gdzie spał jego pijany przyjaciel.

+++

Nie dość, że najdłuższy to jeszcze najgorszy :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro