Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie chce - odpowiedział mu po chwili Jimin - Ja nie chce nikogo poznawać - pokręcił głową - Zostanę w pokoju - dodał pochylając głowę i włączył wodę przez słuchawkę prysznicową od wanny. Zmoczył włosy, a potem zakręcił kran i usiadł na krześle. Jungkook zaczął natomiast rozprowadzać na jego włosy przygotowaną przed chwilą farbę w małej miseczce.

- Wolałbym jednak byś go poznał. Nic nie musisz się do niego odzywać. Po prostu chcemy byś zaczął zapoznawać nowych ludzi. To będzie dobre dla ciebie, uwierz mi. On wcale nie jest zły i nie zrobi ci krzywdy, obiecuje - westchnął brunet, a następnie zajął się zakryciem zielonych placów. Gdy skończył; odłożył miske i sciągnął rękawiczki - Teraz musimy poczekać dwadzieścia lub trzydzieści minut by farba się przyjęła. Możesz iść do siebie ale nie leż, aby nic nie ubrudzić. W porządku?

Jimin przytaknął w zgodzie, a potem opuścił łazienke i zamknął się w swoim pokoju. Usiadł na łóżku, podkulając kolana do piersi i przymknął powieki. Co innego mógł zrobić? Nie mógł nawet posłuchać muzyki bo na uczelni popsuli mu słuchawki. On nie znosił ludzi stamtąd. Wszyscy chcieli go krzywdzić i bez przerwy go obrażali albo ranili na różne inne sposoby. Znosił to by być obok Jungkooka i Taehyunga ale wiedział też, że obaj mają dość, iż ciągle za nimi chodzi i nie pozwalał im pobyć we dwoje. Wiedział o tym bo czasami słyszał ich rozmowy. W sumie to chciał znaleźć sobie jakiś przyjaciół ale nie potrafił odezwać się do kogoś obcego,a kiedy ktoś go o coś pytał lub chciał porozmawiać to uciekł z płaczem i to go irytowało, że był taki wyczulony. Chciał być, jak Jungkook. Zawsze chętny do rozmów, zabawy i zaczepiania coraz to innych ludzi. Jungkook w sumie był dla niego najważniejszy i nie darowałby sobie gdyby go stracił. Był i jest jego pierwszym najlepszym przyjacielem i nie chciałby, aby to się zmieniło. Kookie był dla niego największym oparciem i to on potrafił go uszczęśliwić i to sprawiło, że chociaż trochę się otworzył ale tylko dla niego i Tae.

Taehyungowi także był wdzięczny za wiele rzeczy ale przede wszystkim za to, że był dla niego taki wyrozumiały i pozwolił mu zamieszkać z sobą i Jungkookiem. Wiedział, iż przez niego Tae chodził ostatnio, jak tykająca bomba zegarowa ale nie chciał by tak było. Bał się, że w każdej chwili przyjaciel może przestać go lubić i to sprawiało, że miał ochotę na nowo zamknąć się w sobie, a najlepiej wrócić do czasów, kiedy to był samotny, by nie móc ranić nikogo innego poza sobą.

Jimin kochał Jungkooka i Taehyunga i chciałby jakoś ich uszczęśliwić i sprawić, że nie będą się na niego gniewać. Rozważał już kilka rzeczy, a nawet to by z kimś się zakolegować ale to się nie udawało. Nie potrafił się odezwać do rówieśników. Któregoś dnia już nawet myślał o tym by rzucić studia i wrócić do swojego rodzinnego miasta. Wtedy każdy miałby bez niego święty spokój.

Wziął głęboki oddech i rozejrzał się po pomieszczeniu. To nie było nic specjalnego. Sciany były ozdobione plakatami różnych jego ulubionych zespołów, jak i wokalistów. Miał nawet korkową tablice, na której wieszał zdjęcia z ważnych momentów w swoim życiu. Kilka półek, szafe na ubrania, biurko, fotel obrotowy, dywanik no i łóżko. To było tyle. Mimo, że było tu tak pusto to włożył w ten wystrój swoje serce. Było wygodnie i miło, a to liczyło się najbardziej. Przygryzł wargę i sięgnął po dziennik z szafki nocnej. Przyglądał mu się przez chwilę, a potem otworzył go na właściwej stronie i zaczął rysować. Obrazek przedstawiał go pochylonego nad zlewem, a wokół niego były trzy osoby. Dwie go trzymały, a jedna lała mu na głowę farbę. Jimin zawsze rysował w swoim dzienniku co się wydarzyło, a potem to wszystko opisywał powstrzymując przy tym się od płaczu. To pomagało mu jakby ulżyć swojemu cierpieniu. Potem wziął z szuflady kredki i kiedy chciał już malować to usłyszał wołanie Jungkooka. Odłożył wszystko na bok i podniósł się, a następnie wyszedł z pokoju. Przed drzwiami czekał na niego Jungkook i oboje poszli do łazienki, gdzie zmyli z włosów Jimina farbę.

- Jest idealnie - powiedział Kookie, uśmiechając się delikatnie i podał mu suszarkę i grzebień, a w następnej kolejności wyszedł by Jimin mógł sam dokończyć. Zdenerwowany podszedł do lustra i rozczesał swoje mokre włosy. To nie wyglądało tak źle. Musiał teraz tylko je wysuszyć, czym zaraz się zajął. Po piętnastu minutach wyłączył sprzęt i mógł stwierdzić, że rzeczywiście wyglądał znośnie. Przeczesał włosy jeszcze raz i pochował niepotrzebne już rzeczy i wyciągnął z kosza z czystym praniem swoje ubrania w które się przebrał. Była to zwykła żółta koszulka, szara bluza i czarne spodnie, które należały do tych jego ulubionych. Po ubraniu się wyszedł z łazienki.

Na korytarzu zastał Tae i Kooka, który spojrzeli na niego uśmiechnięci - Teraz wyglądasz mega, super i zarąjebobiście - stwierdził Kim i miał dodać coś jeszcze ale poczuł wibracje w kieszeni - Yoongi dzwoni - zakomunikował po wyciągnięciu komórki i odszedł od nich by w spokoju porozmawiać.

- Wykonałem dobrą robotę z twoimi włosami, no nie? - zapytał dumny z siebie Jungkook - To... Wyglądasz zbyt super. Teraz mam duże dylematy - wydął wargę, oczywiście żartując bo to nie mogło być możliwe by Jimin wyglądał lepiej od niego. Jungkook był piękny, uroczy i przystojny w jednym, a Jimin był... Tylko znośny. Mu to wystarczało. Nie potrzebował urody bo nie przydałaby mu się na nic.

Jimin przystanął z nogi na noge - Nie żartuj sobie ze mnie Kookie - po chwili ziewnął cicho i spróbował się uśmiechnąć, ale wyszedł mu tylko dziwny grymas ani trochę nie przypominający uśmiechu.

- Yoongi przyjdzie za jakieś pół godziny - zawołał zaraz potem Tae, wracając do nich i był w trakcie chowania telefonu do kieszeni.

Brunet zawstydził się i opuścił głowę - W porządku - wymamrotał, cofając się trochę zbyt szybko czym pokazał tylko, że jest zdenerwowany i zamknął się w swoim pokoju. Usiadł na łóżku i wrócił do malowania swojego rysunku w dzienniku. Powoli robił się już zmęczony i przysnął po jakimś czasie. Obudził go dopiero dzwonek do drzwi. Jęknął niezadowolony wiedząc, że przybył właśnie gość jego przyjaciół. Właściwie to odkąd tu przyjechał to nikt ich nie odwiedzał i teraz to było dla niego niezłym zaskoczeniem. Bał się, iż będzie musiał się z nim przywitać i że ten ktoś zacznie się z niego śmiać. Teraz miał tylko dwa wyjścia; albo udawać, że spał lub zejść na dół. Z drugiej strony nie chciał znowu zawieść Tae i Jungkooka, więc niepewnie podniósł się z łóżka i przygryzając wargę opuścił swoje bezpieczne miejsce. Powolutku schodził po schodach i pisnął wystraszony, gdy na jednym schodku zobaczył kota Taehyunga, który obserwował go uważnie. Potknął się o jakąś jego zabawkę i tak się stało, że spadł ze schodów i wylądował prosto w salonie, gdzie byli Tae, Kook i trzeci chłopak, którego nie znał. Zarumienił się mocno i opuścił głowę. Czuł ból, jak i wstyd przed tym, że tak się pogrążył przed obcym. Jungkook od razu do niego podszedł zmartwiony i pomógł mu wstać.

- Wszystko z tobą dobrze? - spytał cicho, odgarniając mu włosy bo ułożyły się tak, że nie było praktycznie widać twarzy Jimina. Skinął jedynie głową. W tym momencie panowała trochę niezręczna cisza, a Jimin był na szczęście przyzwyczajony do takich rzeczy - A ty Joona przestań straszy Jimina - dodał Kook, mówiąc do kota, który swobodnie zeskakiwał sobie po schodkach. Jimin wzdrygnął się, kiedy ten przeszedł obok niego. Jedynie czego teraz chciał to zapaść się pod ziemię. Wyczuł na sobie spojrzenie obcego.

Niechętnie podniósł głowę i rozchylił delikatnie usta widząc przed sobą osobę niczym z obrazu najlepszego malarza. Był to chłopak średniego wzrostu o bladej cerze i pasujących do niej różowych włosach. Jego oczy... No cóż, za bardzo nie było widać ich koloru bo jednak dzieliła ich spora odległość ale były pomalowane bardzo dokładnie przez co wydawaly się być większe. Nos miał mały i prosty, usta wąskie i beżowe oraz delikatnie wydęte policzki. Gość ubrany był w niecodzienne ale za to eleganckie ubrania składające się z; bluzy białego koloru ze złotymi dodatkami i tego samego typu spodniami i butami. Jednym zdaniem, zdecydowanie urodą pobijał Jungkooka o wszystko. Był słodki przez co Jimin zawstydził się jeszcze bardziej przez to, że tak o nim pomyślał ale głowę opuścił dopiero wtedy, gdy został przyłapany przez niego na patrzeniu się.

- Miło mi cię w końcu poznać Jimin. Trochę o tobie słyszałem. Tak w ogóle Min Yoongi jestem - powiedział w końcu chłopak sprawiając, że Jimin się ponownie wzdrygnął ale to nie było coś takiego, jak po przejściu obok kota Taehyunga, tylko... To przez jego głos. Był niski i bardzo się spodobał Jiminowi. Zawsze chciał mieć taki, gdyż twierdził, że jego własny jest zbyt kobiecy.

Brunet spojrzał na Jungkooka chcąc poszukać trochę ratunku ale on tylko się uśmiechnął i położył dłoń na jego ramieniu - Teraz powinieneś się ładnie przedstawić albo chociaż podać rączkę Jimie, prawda?

Wziął głęboki oddech i ostrożnie podszedł trochę bliżej do różowowłosego. Wyciągnął w jego stronę powoli drżącą rękę i przymknął mocno powieki, chcąc by to był już koniec. Otworzył oczy, gdy Yoongi delikatnie ścisnął jego dłoń. Jimin szybko cofnął swoją i wycofał się prawie przy tym wpadając na Kooka, a jego oczy zaszkliły się od razu. Bał się teraz, co Yoongi o nim pomyślał. Tylu wpadek nie zaliczył w ciągu jednego dnia przez całe swoje życie. Do tego musiały zacząć pocić mu się ręce? To było najgorsze, co mogło się stać przy powitaniu. Dlaczego musiał być taki problemowy?

- Hej, nie przejmuj się tym. To każdemu się zdarza, mi także - pocieszył go nowy znajomy, który przyglądał mu się uśmiechnięty. Jimin zazdrościł mu, iż nie wstydził się mówić o takich rzeczach i że miał taki piękny uśmiech - Tak w ogólę to chciałbym porozmawiać z wami o czymś ważnym Tae i Kook - dodał Yoongi.

- To może chodźmy na górę? - zaproponował Taehyung na co obaj skinęli głowami, a za chwilę ich już nie było. Jimin natomiast stał wpatrzony w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Yoongi.

Co właściwie przed chwilą się stało? Czy on przywitał się z kimś kogo nie znał? Dał radę to zrobić. Naprawdę mu się udało i nie odbiegł zaryczany. Poza tym Yoongi wydawał się być fajny; tak jak mówił Kook. No i nie śmiał się z jego schodowej wpadki. Momo wszystko to wciąż czuł się bardzo dziwnie. Tak jakby ktoś albo coś chciało wyciągnąć z niego wszystkie emocje i pokazać je każdemu, a nie mógł na to pozwolić. Chwile potem ziewnął, co znaczyło, że nadal był śpiący. Miał nadzieje, że zaraz będzie mógł pójść do łóżka, ale przed tym miał jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Musiał zjeść kolacje, umyć się, przebrać, napisać notatkę do dziennika i zrobić kolejny rysunek, a to zajmowało mu dość dużo czasu.

Zacisnął wargi w wąską linie, a potem ruszył w stronę kanapy, na której usiadł i sięgnął po piloty ze stolika. Włączył telewizor od razu włączając muzyczny kanał. On właściwie nie robił wielu rzeczy w swoim życiu; jadł, spał, wykonywał podstawowe czynności, rysował, malował, chodził na uczelnie, oglądał kanały muzyczne i zdarzało mu się czasami śpiewać, kiedy był sam w domu. Najczęściej jednak spędzał czas z Jungkookiem i Taehyungiem. To było dla niego rutyną i zaczynało go już irytować. No w sumie robił to bo lubił ale nadal czuł się samotny i wiedział, że czegoś mu brakowało. Nie wiedział czego ale wciąż starał się do tego dojść. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro