Inne zakończenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przedstawiona tutaj sytuacja jest moim ala zakończeniem Infinity War, dzie nikt nie ginie.... Prawie nikt :)

Dedykowane dla Tina0021

Thanosie, ojcze mój ukochany.
Ja twoja prawdziwa córka zrodzona z anielskiej kobiety, która cię szczerze pokochała, a ty ją porzuciłeś, gdy powiedziała ci o ciąży.
Gdy skończyłam 18 lat powiedziała mi tobie moja kochana mama.
O tym jakim jesteś tyranem.
Posiadam w swoim posiadaniu kamień równowagi. Lecz ci go nie dam, bo zniszczysz świat. Świat, który jest moim domem. Ból i cierpienie jakie zaznasz, gdy się spotkamy doprowadzi cię do normalności.

Mam nadzieję, że minie troche czasu zanim jednak się spotkamy.

Do zobaczenia,
Twoja pierworodna córka oraz dziecko Anioła
Lilianna Veroze

~~~

Minęło dokładnie 3 lata od wysłania tego listu Thanosowi. Każdego dnia wstawałam i sprawdzałm dokładnie czy kamien dalej jest we właściwym miejscu. Nie wyczuje go, bo wokół kamienia jest stworzone potężne pole, które chroni kamien przed wycuciem go. Kazdego dnia przeklinałam sie w myślach, że wspominałam o kamieniu. Ukryłam sie na jednej z planet, gdzie jej rdzenni mieszkańcy uważają za boginię. Moich skrzydeł nie używam. Nie mogę wręcz. Prawe skrzydło jest złamane i nie chce się zrosnąć. Ból jest niesamowicie okropny. Próbuje znaleźć wewnętrzny spokój, ale to nie możliwe wręcz.

Kiedy nadszedł dzień w którym Thanos przyszedł do mnie po kamień, pierwsze co zrobił to przytulił do siebie. Odepchnęłam go mocno, a potem zaczęłam okładać. W pewnym momencie rozgrzanym ostrzem przebiłam jego pierś, brudzac się jego krwią. Wyszarpałam ostrze, a on padł martwy. Zniszczyłam złotą rękawicę i powyciągałam kamienie zamykając je w specjalnych kulach, które są zaczarowane przez smoczą pieczęć, której nie da się złamać. Przeniosłam się z kamieniami na planete Ziemia, gdzie był Kamień Umysłu. Trzymając jedną ręką odcietą głowę mojego ojca, a drugą trzymałam torbę gdzie są klejnoty. Znalazłam się na polu bitwy w Wakandzie. Gdy blade światło opadło, wzrok padł na moją osobe i to co trzymałam w ręce. Rzuciłam głowę do wrogiej strony.

- Thanos nie żyje ! Mój ojciec doprowadził do zbrodni jakich mało ! Śmierć jego jest dowodem na to, że zaślepiła go rządzą władzy !-krzyknęłam dumnym i poważnym głosem.- Ja Lilianna Veroze ! Córka Tytana Thanosa i Anioła Lilith ! Przyniosłam głowę mojego ojca jako znak, że żadne stworzenie, człowiek czy inny gatunek nie zginie już wiecej z jego reki tak jak żadna z planet już nie ucierpi ! Przyniosłam również reszte Kamieni Nieskończoności zapieczetowanych smoczą pieczęcią, której nie da sie złamać !

Oddałam torbe dobrej ze stron, a złą zaklęciem teleportowałam daleko poza nasz układ bez prawa powrotu. Wszyscy byli mi wdzięczni. Pozwoliłam by moja moc sprowadziła tu wszystkich, którzy ucierpieli z reki Thanosa.

// 3 lata później //

Minęło 3 lata od wojny na planecie Ziemia, gdzie zamieszkałam. Dostałam pracę w Wakndzie i pomagam mojej przyjaciółce Shuri w laboratorium. Aktualnie mam wolne, z powodu dwóch malutkich szkrabów śpiacych na dużym łóżku. 3 miesiące temu urodziłam córeczkę i synka. Mój narzeczony wyjechał na jakiś czas zanim dowiedziałam się o ciąży. Dziś kończę 25 lat, a mojego ukochanego nie ma już rok. Jestem smutna, bo mój Bucky nie dzwonił do mnie od 4 miesięcy. Boie się, że nie żyje a ja sama zostałam z dziećmi. Tak moim ukochanym został James Buchanan "Bucky" Barnes, Zimowy Żołnierz. Znaleźliśmy wspólny jezyk, a jego przyjaciel Steve przekonał go byśmy spróbowali być razem i zostało tak praktycznie do dziś.

Usłyszałam nagle ciche kroki na dole. 2 osoby były na dole. Sprawdziłam czy dzieci śpią i wyszłam cicho z pokoju zamykając drzwi. Słyszałam jak szeptają. Nie mogłam rozopznac ich głosów. Wzięłam z przed pokoju mój miecz i zaczęłam isc do kuchni gdzie paliło się światło. Już miałam zaatakować włamywaczy, ktorzy się okazali Steve'm i Bucky'm. Wyżerali mi lodówkę.

- Chłopcy ja was zabije.- syknęłam na nich głośno i ostro.

- Nie cieszysz się, że nas widzisz ?- spytał Bucky z tym swoim uroczym uśmiechem, przez który szybko złagodniałam.

-Bucky...- wtuliłam sie w niego.- Musze ci coś powiedzieć...

I w tym momencie rozległ się płacz bliźniąt. Szybko poszłam po maluchy na górę, a wróciłam z dziećmi. Chłopcy byli niezwykle zszokowani.

-Czyje to dzieci, Lil...- widziałam narastającą złość u Bucky'ego.

- Nasze Buck... Nasz dzieci to są... Mała Emma i mały Alex...- tulę do siebie dwie istotki.- Wyjechałeś, a 3 miesiące później dowiedziałam sie o ciąży.... Bałam się ci powiedzieć... Jeszcze od 4 miesięcy zero znaku życia od ciebie...

Zaczełam płakać. Jedynie co po chwili poczułam, że otaczają mnie i dzieci silne ramiona mojego narzeczonego.
Wtuliłam sie z dziećmi i pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie.

~ShadowWolfLuna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro