◢ ❖ Znalezione notatki ❖ ◣

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

°~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~°



- Sprawdzę w piwnicy! - krzyknął głęboki, męski głos rozchodząc się po całym budynku. Zaraz po głośnym oznajmieniu można było usłyszeć ciche kroki po drewnianych, mało stabilnych schodach, które co jakiś czas nieprzyjemnie skrzypiały.

- O rety... - szepnął mężczyzna rozglądając się po ciemnym, zakurzonym pomieszczeniu, w którym czuć było wilgoć i okropny zapach zgniłych ziemniaków. Z małych, lekko różowych ust wydobyło się ciche westchnienie. Jasne, błyszczące oczy uważnie zlustrowały piwnicę zatrzymując się na dzienniku leżącym pod małym stolikiem, na którym stał widocznie, bardzo stary, jednak wręcz w doskonałym stanie gramofon.
Ciche mruknięcie zainteresowania wydostało się z gardła chłopaka.
Nie myśląc zbyt długo skierował swoje kroki w stronę zeszytu. Duże dłonie podniosły wieczysty notatnik, a bystre oczy z zaciekawienie się mu przyjrzały. Był poplamiony tuszem, krwią i czymś czego nie potrafił zidentyfikować. Obrócił go parę razy w dłoniach chcąc odnaleźć nawet najmniejsze szczegóły.

Okładka była skórzana w kolorze pnia dębu. Na jej przodzie był wygwaderowany pięknie ozdobiony krzyż, a z tyłu można było ujrzeć jakiś napis, jednak ni w dziewięć, ni
w dziesięć mężczyzna nie mógł rozszyfrować jego znaczenia.
Po dosyć długim czasie główkowania wzruszył ramionami poddając się i ostrożnie otworzył dziennik wertując go. Wszystkie kartki były leciutko podpalone na górze, a niektóre gdzieniegdzie poplamione. Większość powyrywana, leżała w nim luzem. Niektóre widocznie z niezwykle starych czasów, zaś inne jakby dopiero co zapisane. Styl, którym wszystko było zapisane był piękny i aż nie można było oderwać od niego wzroku. Równe, podłóżne i przechylone literki tworzyły czy to długie, czy to krótkie zdania, które wyglądały niezwykle majestatycznie. Zdobienia wokół każdej strony i małe rysunki w kątach niektórych kartek tylko dopełniały niezwykły i zachęcający do czytania wygląd. Każde, nawet te najświeższe notki były zapisane piórem.

Z niemałym podekscytowaniem, do którego by się nie przyznał zatrzymał się na jednej ze stron chcąc dojść co było tam napisane. Zmrużył oczy,
a jego brwi uniosły się wysoko do góry. Mimo, że nie mógł się dowiedzieć co tam napisano przez brak znajomości języka był pewny, że były to zapiski jak w pamiętniku. Bynajmniej tak mu się zdawało. Trudno było to wywnioskować przez brak zwrotu do adresata i dat, które zapewne pochłonął ogień zmieniając je w popiół i pozostawiając tylko w przeszłości oraz pamięci właściciela wspomnień.

Mężczyzna deliakatnie przygryzł dolną wargę w zamyśleniu, podnosząc się i prostując. Ponownie przejechał wzrokiem po niemało zniszczonym pomieszczeniu. Ostatni raz spojrzał na dziennik i zatrzasnął go z małym hukiem, który rozniósł się po piwnicy. W tamtym momencie doskonale wiedział, że nie robi nic dobrego, jednak coś wręcz kazało mu schować dziennik do niewielkiej, czarnej torby, którą trzymał na prawym ramieniu. Prędko opuścił pomieszczenie zerkają jeszcze raz na miejsce, w którym dopiero co kucał i szybkim krokiem przebył krótką trasę po schodach.
- Tam go nie ma. - odparł poprawiając kurtkę i powędrował do kuchni gdzie znalazł swojego towarzysza.
- Na strychu też go nie było. Nie mam pojęcia gdzie może być... - mówił pod nosem drugi chłopak wbijając wzrok
w okno, za którym rozciągał się piękny widok polany i lasu opatulonych białym puchem.
- Wróćmy do hotelu i odpocznijmy. Później się pomyśli gdzie jeszcze może być. - zaproponował wysoki mężczyzna uważając, że to było najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji. Jak też się spodziewał jego towarzysz przytaknął mu, kiwając głową na znak zgody. Wręcz żołnierskimi krokami ruszyli do wyjścia z domu, a następnie do dużego, czarnego samochodu.

Podróż minęła im dosyć szybko na przyjemnych rozmowach i słuchaniu muzyki lecącej z radia. Nim się obejrzeli stali pod dużym, luksusowym hotelem położonym w centrum jednego z największych miast tego kraju. Zostawiając auto na parkingu powędrowali do wspólnego apartamentu. Oboje zmęczeni w zastraszająco szybkim tempie załatwili wieczorną toaletę uprzednio spokojnie zjadając dużą kolację i poszli do swoich łóżek.

Uczucie wyrzutów sumienia jak
i ogromnej ciekawości nie pozwalało mu spać. Jasnooki usiadł z cichym westchnieniem i podrapał się po głowie zerkając zamglonym wzrokiem na torbę, która leżała na krześle tuż obok szafki nocnej. Cicho mrucząc
i bijąc się z własnymi myślami w końcu wstał i otworzył ją desperacko szukając skórzanego zeszytu.
Kiedy wreszcie go znalazł spojrzał na praktycznie niewidoczną w ciemności okładkę. Mimowolnie kątem oka spojrzał na przyjaciela upewniając się, że śpi. Nogi same go poniosły do salonu gdzie usiadł po turecku na wygodnej, białej kanapie. Okrył się cienkim, jasnobrązowym kocykiem
i otworzył dziennik na pierwszej stronie.

Feliks Łukasiewicz

Właśnie to mógł ujrzeć na praktycznie żółtej kartce, która tylko trzema nitkami trzymała się reszty zeszytu. Chcąc, niechcąc przewrócił na kolejną stronę. Czując mocne bicie serca podniósł wzrok na sufit kładąc głowę na oparciu kanapy. Wiedział, że nie może tego zrobić, że to niewłaściwe. Ale czuł dziwne pragnienie poznania myśli zwariowanego, trochę dziwnego Polski. Zastanawiał się czy znajdując ten pamiętnik natrafił na notki, w których Polska mógł zapisywać jakieś swoje dziwne pomysły i myśli. Bądź co bądź nadal była tu mowa o personifikacji, która nie przejmując się płcią i opiniami innych potrafi chodzić w różowych sukienkach nawet na ważne uroczystości!

- Przecież nikt nie musi wiedzieć... - szepnął starając się usprawiedliwić
i zagłębił się w pamięci odszukując czasów, w których uczył się polskiego
z własnej ciekawości. Po dłuższym czasie otworzył wcześniej przymknięte oczy i zlustrował pierwszy wpis.
Ze sporymi trudnościami przeczytał
w myślach elegancko napisane zdania
i przez chwilę analizował ich znaczenie. Mrucząc pod nosem przeszedł na kolejną stronę
z niemałym podekscytowaniem błyszczącym w jego oczach.

A tamtym momencie zaczął poznawać prawdziwą naturę wesołego Polaka i jego prawdziwy charakter. Zagłębił się w jego myślach poznając uczucia i emocje, które towarzyszyły mu kiedyś. I wcale nie przeszkadzało mu brakująca wiedza z jakiego okresu życia była jaka notatka. Niektóre same się nasuwały inne w ogóle. Ale mimo to, wszystkie słowa pozwalały mu dowiedzieć się tego, czego nikt inny nigdy by nie wiedział o Polsce.




○~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~○

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro