*14*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy zeszłam na dół przywitałam się z Shawnem, Markiem i Jackiem. Taylor przedstawiła mnie też Cameronowi i drugiemu Jackowi.
-Nie ma jeszcze Amandy?-zapytała Camerona.
-Tam jest.-chłopak wskazał palcem na niską blondynkę, która rozmawiała z Johnsonem. Brunetka złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę dziewczyny.
-Amanda to Madison, Madison to Amanda.-przedstawiła nas sobie.
-Nie widziałam cię w szkole.-patrzyłam na nią mrużąc oczy.
-Ja chodzę do innej szkoły.-uśmiechnęła się. Jack szepnął jej coś na ucho.-To cześć. -powiedziała i poszła w inne miejsce z blondynem.
-Ty chodzisz z Jackiem?-zapytałam gdy zostaliśmy same.
-Wiesz sama nie wiem, niby zachowujemy się jak para, ale on nigdy nie spytał mnie o chodzenie.-powiedziała i trochę posmutniala.-A ty chodzisz z Jacobem?-zapytała i uśmiechnęła się szeroko.
-Nie, a czemu pytasz?-odpowiedziałam i popatrzyłem na nią, dziewczyna tylko się uśmiechnęła i wyruszyła ramionami.
-Taylor! Madison!-usłyszeliśmy głos Camerona, spojrzałem na siebie, a później na niego.-Chodźcie.-powiedział i machnął do nas ręką.
Podeszłyśmy do całej całej grupki, Taylor podeszła do Gilinskyego i się do niego przytuliła, ja podeszłam do Jacoba, a on objął mnie ramieniem.
-Po co nas tutaj zawołałeś?-brunetka zwróciła się do Camerona ciągle przytulajac się do Jacka i bawiąc się sznurkami od jego bluzy.
-Bo będziemy grać w prawda czy wyzwanie.-powiedział brunet.-Ale ja zaczynam.-dodał po chwili.
-A może usiądziemy, a nie będziemy stać?-powiedział zirytowany Johnson. Po jego słowach usiedlismy na podłodze, w kółku.
-Jacob.-powiedział i popatrzyłem na mnie, a później na bruneta i się do niego uśmiechnął.
Oby wziął pytanie.
-Wyzwanie.-powiedzial chłopak.
Kurwa.
-Zrób malinkę Madison, a później podpisz się jej na brzuchu.-gdy Cameron mówił wyzwanie Jacob patrzył na mnie i się uśmiechał.
-A gdzie mam zrobić malinkę?-w końcu odezwał ode mnie wzrok i spojrzał na Camerona, chłopak wzruszył ramionami, a Jacob znów spojrzał na mnie i się uśmiechnął.-Jack pójdziesz do mojego pokoju po marker?-brunet wstał ze swojego miejsca, pociągnął za sobą Taylor i razem weszli po schodach na górę. Po dłuższej chwili zeszli na dół, Jack trzymał w ręce markera, a Taylor schodziła za nim cała w skowronkach. Gilinsky podał marker Jacobowi. Brunet wstal,ja też wstałam i nie wiem dlaczego przyspieszam ten moment,mogłam siedzieć i udawać, że nie rozumiem o co im chodzi. Podeszłam do chłopaka, nie wiem dlaczego to zrobiłam.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i jedną ręką objął mnie w talii, a drugą ogarnął moje włosy za ucho.
-Teraz już każdy będzie wiedział, że jesteś moja.-szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły ciarki, w brzuchu miałam motylki, a nogi były jak z waty. Jacob musnął moją szyję i się do niej przyssał. Po kilkunastu sekundach przestał, pocałował to miejsce i się odsunął. Wziął marker w rękę i przedemną kucnął, podniósł moją koszulkę do góry i szybko się podpisał na brzuchu, kiedy to robił w moim brzuchu naprawdę było duże stado motylków, miała wrażenie, że za chwilę z tamtąd wyłeca. Chłopak wstał i pocałował mnie w policzek, na co się zarumienilam. Usiedlismy na swoje miejsca i kontuowaliśmy grę.
-Jack.-Jacob powiedział i popatrzył na Gilinskyego.
-Wyzwanie.-brunet powiedział obojętnie.
-Pocałuj Taylor tak namiętnie, aby straciła oddech.-na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się szeroki uśmiech. Chłopak tylko przewrócił oczami, ale przesunął głowę w stronę dziewczyny i wpił się w jej usta. Po jakiejś chwil, która trwała wieczność odsuneli się od siebie. Policzki brunetki były całe czerwone, a Jack cały czas się uśmiechał pokazując przy tym swój idealny uśmiech.
-Madison.-powiedział brunet, a ja miałam ochotę mu wyjebać za to, że wybrał mnie, a nie np: Camerona lub Amandy.
-Wyzwanie.-powiedziałam i miałam ochotę się zabić. Powinnam najpierw myśleć, a dopiero później mówić.
-Wymień cechy wyglądu swojego idealnego chłopaka, a ten który będzie miał najwięcej pocałuj.-powiedział, a ja coraz bardziej powstrzymywałam się żeby mu nie wyjebać.
-Gdzie?-pytanie padło z ust Shawna.
-Gdzie będzie chciała.-czyli będę mogła pocałować kogoś w policzek.
-Musi być wyższy ode mnie.-zaczęłam wymieniać.-Nie może mieć nadwagi, najlepiej by było gdyby miał brązowe włosy, zielone lub brązowe oczy i pełne malinowy usta.-powiedziałam i miałam ochotę się drugi raz zabić, Jacob był moim ideałem. Miał brązowe włosy, czasami ma zielone czasami brązowe oczy, nigdy tego nie zrozumiem. Na twarzy chłopaka był uśmiech. Wstałam on też wstał, szłam w jego stronę i gdyby nie moja kochana przyjaciolka Taylor, nie poleciała bym na niego i on by wcale nie wykorzystał sytuacji i wcale by mnie pocałował w usta. Wcale. Jak oderwałam się od chłopak czułam, że moje policzku są rozpalone. Chłopak się uśmiechnął i jescze raz musnal moje usta.
---------------------
Slow:763
Rozdział pisany na telefonie. Przepraszam za błędy i jak czegoś nie rozumiecie (dotyczy fabuły) piszcie ja postaram się wytłumaczyć.

Komentarze+Gwiazdki=Motywacja

JUST BREATHE*-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro