VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Włożył kluczyk do swojego domu i przekręcił zamek, otwierając drzwi. Wpuścił mnie pierwszą do środka, zapalając jedynie małą lampkę na komodzie, która oświetliła hol. Rozejrzałam się dookoła, obserwując tak duże i dobrze udekorowane wnętrze. Alan mieszka sam w tym wielkim domu, w którym przesiadują tylko dwie kobiety – jak nie ja to gosposia, która na szczęście ma czterdzieści lat, więc nie mam powodu do zazdrości. Zdążyła nawet pomyśleć o mnie i Alanie jak o kochającej się parze. Za każdym razem, gdy wchodzę do jego domu, czuję zachwyt i jestem onieśmiela. Wiele razy tu byłam, jednak emocje mnie nigdy nie opuszczały, cały czas fascynuję się wszystkim dookoła jak dziecko. 

Ukochany stanął za mną i chwycił za materiał mojego płaszcza. Zdjął ze mnie odzież i powiesił na miejscu, zdejmując także swój czarny żakiet. Przełknęłam ślinę i ruszyłam przed siebie, nawet nie zwracając uwagi na mężczyznę. To gra, muszę mieć wszystko pod kontrolą i nie dać mu sterować wszystkim, zresztą, udało mu się to już – wywrócił mnie z równowagi, zdekoncentrował i doskonale mu to wszystko poszło. Odchrząknęłam i z gracją skierowałam się prosto do salonu, czując na sobie jego uważne spojrzenie. Obserwował mnie, nie spuszczał chociaż na sekundę swojego palącego wzroku i doskonale słyszałam jego ciche kroki, które podążają za mną. 

Stanęłam przed jego wieżą DVD, wyszukując odpowiedniej piosenki w sporych ilościach płyt, które idealnie są poukładane. Do moich oczu dotarło trochę więcej światła przez zapaloną lampę, która i tak niewiele dawała, jednak dawała ten odpowiedni nastrój. Już po chwili mogłam usłyszeć, jak jeden z foteli został zajęty przez gospodarza. Włożyłam płytę do stereo i wcisnęłam przycisk, słysząc po kilku sekundach melodię. Odwróciłam się do tyłu, spoglądając prosto w oczy Diabła, który nerwowo poprawił swój krawat. 

— Chcesz się czegoś napić? — zapytałam, robiąc powolny krok przed siebie.

— Whisky — powiedział niskim tonem, nie odrywając ode mnie tajemniczego spojrzenia.

Z gracją ruszyłam do jego barku, wyjmując dwie szklanki i szkocką z osiemdziesiątego rocznika. Dodałam jeszcze po trzy kostki lodu do każdej i skierowałam się w stronę Diabła, który cały czas siedział na swoim miejscu. Stanęłam obok jego fotela, opierając biodro o oparcie dla ręki i nalałam do szklanego naczynia ciemnego trunku, wręczając go później ukochanemu. Zrobiłam tak ze swoim i powolnym krokiem ruszyłam w stronę drugiego fotela, który znajdował się na przeciwko niego.

— Było strasznie nudno, nie uważasz? — zapytałam, unosząc czarująco prawy kącik ust w górę.

Zasiadłam na miejscu z napełnioną szklanką, obserwując bacznie brązowe tęczówki. Żadne z nas nie ma zamiaru pokazać, że się poddało w tej grze. Żadne z nas nie ma zamiaru odpuścić, a ja już na pewno nie dam mu tej satysfakcji. Założyłam nogę na nogę i upiłam trunek, który rozpalił moje gardło swym gorzkim, ale smacznym smakiem. Na dodatek cicha melodia wydobywająca się ze stereo, a także drobne światło od lampy daje idealną atmosferę. Dzisiaj nie mam zamiaru być oddana, dzisiaj mam zamiar kontrolować samym Diabłem.

— Dopóki ktoś nie wysłał mi esemesa — odpowiedział, upijając łyk alkoholu. 

Uśmiechnęłam się, odwracając wzrok na ciemną ciecz w szklance. Poruszałam trunkiem, obserwując obijające się o ścianki falę i ponownie upiłam łyk, powracając do kontaktu wzrokowego z ukochanym. Nerwowo poruszył się na miejscu, a ja doskonale już wiedziałam, że zaczynam mieć przewagę. 

— Ten esemes mnie strasznie zdenerwował, wiesz? — powiedział, biorąc dużego łyka whisky — Akurat musiał zostać wysłany w tym miejscu... 

— Może były ku temu powody? — uniosłam jedną brew w górę.

— Oczywiście, aby mnie zdekoncentrować na bardzo ważnym spotkaniu — rzucił poważniejszym tonem.

Nie odezwałam się, a uniosłam kusząco kąciki ust i odwróciłam wzrok na szklankę. Upiłam kolejnego łyka, odprężając się w panującej atmosferze i towarzystwie. Ponownie przełożyłam nogę na nogę, odsłaniając więcej skóry na udzie i pozwalając, by jego spojrzenie paliło to miejsce. Oprócz grającej melodii panowała kompletna cisza, żadne z nas nawet nie chciało tego przerywać, a bardziej podsycić. Powolnym ruchem odwróciłam głowę w jego stronę i uniosłam wzrok, spotykając się z diabelskim spojrzeniem, który cały czas był wbity w moją osobę w pożądliwy sposób i nawet na chwilę go nie odrywał. Upił kolejnego łyka whisky, pozostawiając drobną resztkę na dnie szklanki i odstawił z cichym dźwiękiem naczynie na szklany stolik, rozluźniając delikatnie krawat. 

Bacznie go obserwowałam i moja krew momentalnie się zgrzała w ciele, gdy wolnym ruchem uniósł się z fotela i podszedł do mnie. Nie odrywałam od niego wzroku, nie wykonywałam nawet żadnych ruchów, oprócz upicia kolejnej dawki alkoholu. Kucnął nade mną, kładąc swoje męskie i duże dłonie na moich udach. Od razu przeszedł mnie widoczny dreszcz, co niestety jego usatysfakcjonowało. Zaczął gładzić moje uda w pieszczotliwy sposób, to zjeżdżał ruchami w dół. Poprawiłam się na fotelu, dając mu więcej swobody i po upiciu kolejnej dawki, odłożyłam szklankę na stolik, odchrząkając cicho. Mój oddech stał się głębszy pod każdym jego dotykiem, męskie dłonie masowały moje łydki, schodząc coraz niżej. Sprawiał mi czystą przyjemność, której teraz nie mogłam niczym zakamuflować, oddawałam się temu. 

Obdarował moje kolano czułym pocałunkiem i wyprostował nogę, chwytając za dziesięciocentymetrowy obcas. Wolnym ruchem zaczął odpinać zamek przy kostce, obdarowując kończynę pocałunkami, które sprawiały mi rozkosz. Oblizałam dolną wargę i ponownie poprawiłam się na fotelu, zaciskając na moment uda. Zdjął moją szpilkę, rzucając ją za siebie i zabrał się za kolejną, nie odrywając swoich ust od mojej drugiej nogi. 

— Tak bardzo lubisz mieć wszystko pod kontrolą? — zapytałam kusząco, spoglądając na jego poczynania.

— Nie mam? — mruknął, muskając moją skórę i pozbył się szpilki. 

— Nie — odparłam stanowczo, przejeżdżając specjalnie stopą po jego kroczu.

Nie odpowiedział, a uniósł w nonszalancki sposób kąciki ust i obdarował mnie ostatnim pocałunkiem w piszczel, prostując się. Bacznie go obserwowałam i to, jak wbił swoje diabelskie spojrzenie we mnie. Ponownie zacisnęłam uda i wbiłam paznokcie w wewnętrzną część dłoni. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że z nim nigdy nie wygram, chociażbym próbowała ile chcę – nigdy z diabłem nie wygram.

— Ściągnij sukienkę.

Zacisnęłam uda oraz usta w wąską linie. Dlaczego nie potrafię się oprzeć jego tonacji i zdecydowaniu w tym co robi? Dlaczego zawsze musi nade mną mieć władze? Nie, nie mogę mu dać satysfakcji, nie mogę mu pozwolić na decydowaniu o wszystkim, nie tym razem.

— Nie — odparłam zimnym tonem, nie spuszczając z niego wzroku.

Ponownie uniósł nonszalancko kąciki ust, dodatkowo prychając po cichu. Zagryzł wewnętrzną część policzka i na moment odwrócił ode mnie wzrok, to po chwili wyrównał go z powrotem, zaczynając luzować swój krawat. Moje serce zabiło kilkukrotnie szybciej, a krew zgrzała się w każdej części ciała, gdy powolnym ruchem zaczął nachylać się nade mną. Przywarł dłońmi o oparcie dla rąk i przybliżył swoje usta do mojego ucha. Przymknęłam oczy, odchylając się do tyłu i wciągnęłam więcej powietrza do płuc, zaciskając uda. Cholera jasna.

— Ściągnij sukienkę, proszę — wyszeptał niskim, jednocześnie ostrzegawczym tonem, przyciskając wargi do mojej małżowiny.

Wyprostował się, obserwując mnie bacznie. Powoli otworzyłam powieki, spoglądając prosto na jego poważną postawę. Oblizałam dolną wargę i wstałam z fotela, nie spuszczając go z oczu. Nie zamierzam mu dawać satysfakcji i nie zamierzam się poddawać. Będę grać na własnych zasadach, których on nie złamie, na pewno nie.

— Rozbierz mnie — odezwałam się, dając intensywniejszy nacisk na słowa.

Nie odpowiedział, a wbił we mnie swoje spojrzenie, nie ukazując żadnych emocji. Przelotnie zmierzył mnie, zawieszając na kilka sekund swoje spojrzenie na moim dekolcie, to powrócił do kontaktu wzrokowego. Uniósł ręce w górę, przejeżdżając opuszkami palców po moich ramionach i doskonale zauważył, jak spinam całe ciało przez jego parzący moją skórę dotyk. Zrobił mały krok w moją stronę, zmniejszając odległość do kilku centymetrów, jaka nas dzieliła i teraz miałam widok na jego tors, nawet nie miałam odwagi, aby unieść głowę i spojrzeć mu w oczy. Stałam i ciężko oddychałam, pozwalając mu, by mnie rozebrał. 

Ponownie przejechał po długości moich dłoni, powodując iskierki, które przekierowały się prosto do kobiecości i w końcu wplątał palce wskazujące pod cienkie ramiączko sukienki. Przymknęłam oczy, wciągając więcej powietrza do płuc, czując na dodatek, jak każdy włos na moim ciele się jeży przez spotkanie z jego skórą. Powolnym ruchem zaczął zsuwać materiał, nie odrywając od moich ramion dłoni. Nawet tego nie poczułam, jak sukienka bezszelestnie opadła na gołe stopy, ukazując moją nagość. Stoję przed nim jedynie w czarnych, koronkowych figach.

— Wiesz, czym jest kontrola? – powiedział niskim tonem, kładąc dłoń na moim mostku i zmusił, abym usiadła z powrotem na fotel.

Oblizałam dolną wargę, czując przechodzący mnie dreszcz podniecenia. Tak, powoli zaczynam tracić właśnie kontrolę, a on ją z łatwością przejmuje. Spojrzałam na jego osobę, która nachyla się nade mną, w między czasie chwycił kostkę lodu ze szklanki między palce i wyjął jedną, przybliżając ją do mojego rozpalonego ciała. Nerwowo poruszyłam ciałem i zacisnęłam ręce na oparciu, gdy przyłożył lodowatą ciecz do mojego dekoltu, zataczając wolnym ruchem wzorki.

— Jest wiele pojęć kontroli — zaczął niskim tonem, nie spuszczając z oczu sunącej po moim ciele kostki lodu. Wciągnęłam więcej powietrza do płuc, gdy przejechał nią po moim sutku, gdzie widnieje kolczyk — Mam kontrolę nie tylko w pracy, nad większością pracowników, ale... 

Jęknęłam cicho i przymknęłam oczy, gdy nachylił się nad moim uchem i przejechał kostką od mojego dekoltu, między piersiami aż po sam brzuch. Zatrzymał się na podbrzuszu, prowokując mnie i niecierpliwiąc, doprowadzając do frustracji w środku. Momentalnie przeszły mnie dreszcze, miliony spazmów objęły tereny mojej wilgotnej kobiecości, do której została przyłożona zimna kostka lodu.

— Mam kontrolę nad tobą — wyszeptał do mojego ucha.

Pocałował moją małżowinę, wkładając kostkę lodu do bielizny. Jęknęłam i zacisnęłam uda, unosząc nerwowo biodra. Mój oddech jest nierównomierny, serce obija się o klatkę piersiową i rozgrzana krew w każdej części mojego ciała spowodowała, że kostka od razu się rozpłynęła, zalewając mnie w przyjemnych doznaniach. Ponownie usłyszałam wyciąganie lodowatej cieczy ze szklanki, która po krótkiej chwili zetknęła się z moim brzuchem.

— Mam kontrolę nad twoim ciałem i umysłem... — wyszeptał męskim tonem, który przyprawił mnie o mrowienie w kobiecości — Przyjemność, którą ci zadam, zależy tylko ode mnie. To ja decyduję o tym, czy ją poczujesz, czy zostaniesz z niczym. To ja mam kontrolę nad tym, czy przestać, czy dalej ją ci sprawiać... — przejechał kostką po mojej piersi, zahaczając o sutka, którego zaczął drażnić.

Przełknęłam ślinę i zacisnęłam uda oraz dłonie na oparciu. Ponownie z moich ust wydobył się jęk pełen rozkoszy, gdy zjechał zimną substancją po moim mostku aż do podbrzusza, na którym zaczął kreślić wzory. On ma pełną kontrolę nade mną, doskonale o tym wiem i nie mam zamiaru tego ukrywać, ani uciekać, oddaję się temu, chcąc zasmakować przyjemności, którą serwuje mi ukochany, jednak zdaję sobie sprawę z oczywistej sprawy, nad którą teraz ja mam... władzę. 

Otworzyłam powieki, spoglądając na mężczyznę zamglonym wzrokiem, oddychając przy tym nierównomiernie. Zagryzłam dolną wargę i spięłam całe ciało, gdy niespodziewanie włożył kostkę do mojej bielizny, jeszcze bezczelnie obserwując moją reakcję z pożądaniem. 

— Mam pełną kontrolę nad tobą, Marnie — wyszeptał, drażniąc moją szczękę swoim zarostem, a skroń ustami — Pamiętaj, że to ja zawsze mam asa w rękawie.

— Zapomniałeś o najważniejszej rzeczy — mruknęłam, unosząc kąciki ust w górę. 

— Oświeć mnie — wyszeptał, oddalając się ode mnie.

Nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy zasiadł z powrotem na swoim miejscu. Przełknęłam ślinę i wstałam z fotela, ruszając w jego stronę. Będąc dalej w samych figach, kucnęłam przed nim, znajdując się między jego rozkraczonymi nogami. Bacznie mnie obserwował, nie wyrażając żadnych emocji, jak tylko tajemniczego i pociągającego, diabelskiego spojrzenia wbitego prosto we mnie. Położyłam ręce na jego udach i delikatnie uniosłam górną partię, nachylając się nad nim.

— Doskonale wiemy, że masz nade mną pełną kontrolę... — wyszeptałam, nie odrywając od niego wzroku. Przejechałam dłońmi po jego torsie i zatrzymałam się przy krawacie — Jednak zapomniałeś o pewnej kwestii, Alan — wyszeptałam do jego ucha, rozplątując materiał na szyi. 

Nie odpowiedział. Usłyszałam, jak nabrał więcej powietrza do płuc i pozwoliłam mu, aby ściągnął z siebie czarną marynarkę. Niedbale ją rzucił na kanapę obok, opadając ponownie plecami na oparcie. Obdarowałam jego policzek czułym pocałunkiem, później szczękę i zjechałam na szyję, przy okazji zaciągając się intensywnymi perfumami, które ostro drażniły moje nozdrza, ale rozpalały każde zmysły. Rozplątałam krawat i zdjęłam go, wyrzucając za siebie. Uniosłam się z podłogi i usiadłam okrakiem na ukochanym, czując doskonale pod kobiecością dużą nabrzmiałość w spodniach. 

— Posiadasz kontrole, jednak to ja posiadam władzę.

Wyszeptałam do jego ucha, słysząc cichy pomruk. Sunęłam dłońmi po całej długości jego klatki piersiowej, zadowalając się każdym jego napinającym mięśniem przez mój dotyk. Mięśnie niczym metal, ciało idealnie wyrobione i zachwycam się tym. Poczułam, jak męskie dłonie ujęły moją talię, zaciskając opuszki palców na skórze. Każdy jego dotyk sprawia, że moja skóra pali, iskrzy i przewodzi prąd, który wędruje tylko w jedno miejsce, sprawiając rozkosz. Rozpięłam pierwszy guziczek w jego białej koszuli, muskając ustami szczękę.

— I doskonale o tym wiesz... — wymruczałam kuszącym tonem, odpinając kolejny guzik — To ja mam władzę nad wszystkim. Wszystko zależy ode mnie... 

I oboje doskonale o tym wiemy, że wszystko zależy ode mnie. Mój ukochany ma nade mną pełną kontrolę, potrafi jednym pstryknięciem palca doprowadzić mnie do najlepszych doznań, jednak w tej relacji to ja mam władze. Tak było od początku i zawsze będzie, póki nie zakończymy tego, co nas łączy.

— To ja mogę wszystko zakończyć... — wyszeptałam, odpinając ostatni guzik w jego koszuli. 

To ja mam władzę nad naszą relacją i znajomością, mam władzę nad samym Alanem Hendersonem. W każdej chwili mogę odmówić, mogę powiedzieć nie i odejść od niego, to wszystko zależy ode mnie, czy dalej będzie nas łączyć to, co łączy teraz. W każdej chwili mogę to zakończyć, jednak nie, nie zrobię tego. Moja miłość do ukochanego jest silniejsza i nie potrafię go zostawić. W każdy możliwy sposób chcę się mu oddać, sprawiając mu szczęście i zadowolenie, przyjemność i satysfakcję. 

— Mogę odejść, powiedzieć nie, zostawić cię... — przymknęłam oczy, zaczynając obdarowywać jego tors czułymi pocałunkami — Mam władzę nad tym, aby zatrzymać to wszystko...

— Nie zrobisz tego, bo mnie pragniesz — powiedział niskim tonem, sunąc dłońmi po całej długości mojej talii.

— Tak, pragnę cię... — odpowiedziałam, całując jego klatkę piersiową — Pragnę cię w każdy możliwy sposób...

Pragnę, żebyś mnie pokochał, jak ja pokochałam ciebie.

— Masz w każdy — wyszeptał.

Nie.

— A ja mam w każdy sposób ciebie — wyszeptał do mojego ucha, chwytając niespodziewanie za zgięcie pod kolanem.

Moje serce podskoczyło, gdy gwałtownie uniósł się z fotela. Owinęłam nogi wokół jego bioder i zawiesiłam ręce na szyi, do której żarliwie się przyssałam. Zaczęłam go całować, pozwalając mu kierować się w znaną mi drogę. Jego dom jest wielki, ma wiele pomieszczeń i korytarzy, a z łatwością zapamiętałam drogę do jego sypialni. Zawiesiłam się na nim jak utęsknione dziecko za rodzicem, dodatkowo obdarowuję go czułymi pocałunkami po szyi i szczęce, przyciskając klatkę piersiową do męskiego torsu. Już po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi, a później nimi trzask. Do moich nozdrzy dotarł ten przyjemny, męski zapach, który panuje w jego pokoju i w żaden sposób nie jest on drażniący. 

Wydobyłam z siebie cichy jęk, gdy poczułam zderzający się materac z moimi plecami. Nie minęła chwila, a ukochany zawisł nade mną i zachłannie przywarł ustami do mojej szyi, którą namiętnie całował, pozostawiając na każdym miejscu mokry ślad. Każda komórka w moim organizmie pobudzała się jeszcze bardziej, gdy dotykał swoimi dużymi dłońmi moje ręce, ramiona i dekolt. Uwielbiam jego ciepły dotyk, jego kojący i bardzo czuły, który sprawia mi samą przyjemność. Ponownie z moich ust wydobywa się jęk, gdy coraz żarliwiej pochłaniał moją szyję, schodząc pocałunkami niżej. 

— Mam cię w każdy sposób, rozumiesz? — rzucił stanowczym tonem, który spowodował po raz kolejny mrowienie w mojej kobiecości, dodatkowo uczucie podwoiło się, gdy naparł swoją nabrzmiałością w spodniach na moje krocze.

— Proszę... — sapnęłam, napinając w ciele każdy mięsień. Doskonale wie, o co teraz proszę i bardzo chcę, aby spełnił to w każdy sposób. 

— Masz absolutny zakaz zakańczania wszystkiego — warknął, powracając pocałunkami na moją szyję.

W moim brzuchu zrodziły się motylki przez słowa, które wypowiedział, przy tym przejechał przez długość moich rąk i pod koniec zakrył swoją dużą dłonią moje, splatając razem palce. Przyszpilił nasze ręce po bokach mojej głowy i całował żarliwie moją szyję, liżąc i podgryzając skórę. Moje ciało doznawało niesamowitych skurczy w podbrzuszu, które mnie przyjemnie wykręcało, to była sama przyjemność, którą serwował mój ukochany. Miał pełną kontrolę nad tym, a ja wszystkiemu się oddawałam, mając pełną władzę. 

— Nie pozwalam ci odejść.

Ponownie jęknęłam, czując napierającą męskość przez spodnie na moje udo. Mój brzuch i kobiecość zalewa rozkosz, jego dotyk, pocałunki i obecność nade mną powodują, że doznaję najpiękniejszych uczuć. Zawsze przy nim, tylko z nim i tylko przez niego. Mój ukochany, którego kocham mówi, abym od niego nie odchodziła. Te słowa powodują jeszcze większe podwojenie uczuć, a najbardziej uderza to w serce, które teraz niezmiernie szybko bije. Dlaczego mówi mi takie rzeczy, a nawet nie chce mnie pocałować? Dlaczego nie może przejrzeć na oczy i zobaczyć moją miłość do niego? 

— Powiedz, że nie odejdziesz — warknął, podgryzając moją skórę na szyi.

— Nie odejdę... — sapnęłam, unosząc biodra w górę — Proszę... Proszę, chcę cię poczuć, Alan... — jęknęłam, niezdarnie ściągając z jego ramion koszulę.

— Powiedz to jeszcze raz.

— Nigdy od ciebie nie odejdę.

Uniósł się, pośpiesznie ściągając z siebie swoją koszulę. Otworzyłam powieki, spoglądając prosto na jego wyrobioną górną partię ciała, od której nie można było oderwać wzroku. Na jego oczach dotknęłam swoje piersi i delikatnie ścisnęłam, przymykając oczy i oblizując dolną wargę. Po chwili usłyszałam rozpinanie paska, a później dźwięk rozporka. Jeszcze bardziej się podnieciłam i poruszałam nerwowo biodrami w górę, zachęcając go do zakończenia gry wstępnej. Tęsknie za nim, za jego zdecydowanymi i sprawnymi ruchami, za jego stanowczością i precyzją, chcę wreszcie go poczuć, poczuć w sobie błogie nasienie, które dawno przez kary nie mogłam poczuć. 

Łóżko ponownie się ugięło pod kolejną osobą, a na ten znak moja kobiecość stała się jeszcze wilgotniejsza i podniecona, byłam podniecona do granic możliwości. Wzięłam większy wdech do płuc i spięłam całe ciało, gdy poczułam męskie dłonie, które ujmują moje biodra. Znowu ścisnęłam piersi i poczułam rozpływające się ciepło w moim ciele, gdy ukochany obdarował mnie czułym pocałunkiem w podbrzusze. Mały, drobny, ale czuły i namiętny pocałunek, który spowodował, że każda komórka w moim ciele zwariowała, a każdy mięsień się naprężył. Serce bije jak oszalałe, krew w środku jest rozgrzana i oddech ciągle nierównomierny, ja zwariowałam, dlaczego on musi wszystko przedłużać? 

— Proszę... — sapnęłam błagalnym tonem, unosząc biodra.

Nie odpowiedział, za to chwycił za krańce mojej bielizny i powolnym ruchem zaczął zsuwać ze mnie materiał, obdarowując w ciągu dalszym moje podbrzusze czułymi pocałunkami. Uniosłam biodra w górę, czując po sekundzie, jak moja kobiecość ukazała się przed nim. Zsunął ze mnie bieliznę, pozwalając jej opaść na podłogę. Ponownie spięłam całe ciało, gdy obsypywał mnie mnóstwem miłych i przyjemnych pocałunków na podbrzuszu, schodząc coraz niżej. Jęknęłam i zacisnęłam mocno ręce na prześcieradle, kiedy mokry język przejechał po mojej łechtaczce, by później ucałować to miejsce. Wzięłam głębszy wdech, gdy w mgnieniu oka jego osoba znalazła się nade mną i rozkraczył gwałtownie moje nogi, powodując po raz kolejny mrowienie w kobiecości.

— Chcę cię poczuć, proszę... — wyjęczałam, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek.

Nachylił się nade mną, znajdując się w moim rozkroku i mogłam po chwili poczuć, jak penis zderza się z moim wzgórkiem łonowym. Spięłam całe ciało i przymknęłam oczy, czując, jak męska dłoń ujmuje stanowczo mój prawy policzek.

— Dziś zasłużyłaś — wyszeptał, całując mój policzek.

Jęknęłam cichutko, gdy poczułam przy wejściu wsuwającą się główkę penisa. Sprawnym ruchem, ale dalej delikatnie i powoli wsunął się we mnie, a ja wreszcie mogłam poczuć w sobie gorącą i pulsującą w moim wnętrzu męskość, którą uwielbiam czuć. Przymknęłam oczy i jęknęłam ponownie, gdy zaczął poruszać się najpierw powolnymi ruchami, dopiero gdy moja kobiecość przyzwyczaiła się do ciała obcego w sobie, zaczął przyspieszać. Nachylił się nade mną, zaczynając całować moją szyję i podgryzać skórę, jednocześnie napierał penisem coraz zdecydowanie i płynnie. Czysta przyjemność zaczyna rozlewać się w moim ciele, a z ust wydobywa się jęk rozkoszy. Wplątuję ręce w jego brązowe włosy i od czasu do czasu pociągam za końcówki, spinając każde mięśnie.

Tęskniłam za tym, pragnęłam go wreszcie poczuć w sobie. Nabrzmiały, pulsujący i twardy jak metalowy pręt, poruszający się we mnie, dając spełnienie na koniec dnia. Zaczynam pojękiwać mu nad uchem, zwijając się z przyjemności, którą nie tylko obdarowuje mnie poruszając się, ale całując moją skroń, policzek i szczękę. Jego ruchy stają się coraz bardziej szybsze i sprawniejsze, z łatwością wychodzi mu wchodzenie do mojej kobiecości aż po nasadę. Wydałam z siebie kolejny jęk, gdy niespodziewanie wyszedł ze mnie, obracając mnie gwałtownie na brzuch. Chwycił mnie za biodra i już doskonale wiedziałam czego chce. Nie musiał mną kierować, sama uniosłam pupę w górę i pozwoliłam, aby wszedł we mnie cały od tyłu. 

Jęknęłam przeciągle, czując, jak powolnym ruchem nabija się w mój środek. Każda ścianka zaciskała się na pulsującym i twardym penisie, który wchodził coraz głębiej, aż w końcu dobił do końca. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle i oblizałam wargę, przymykając mocno powieki. Męskość od razu poruszała się we mnie szybciej, zwinniej i na moment nie przestawał zwalniać, a pompował moją kobiecość, przejeżdżając na dodatek dłonią po moim kręgosłupie. Chwycił za moje biodra, a kciuki umieścił na dołeczkach Wenus i przyspieszył. Zaczęłam jęczeć głośniej, czując zbliżający się orgazm i zacisnęłam mocniej ręce na prześcieradle, zagryzając dolną wargę. Przyjemność, rozkosz i spełnienie dobijało do mojego ciała, przypływało jak duża fala, to było coś pięknego.

— Proszę, nie przestawaj... — sapnęłam.

I nie przestawał, a jeszcze bardziej nabijał się penisem do mojego wnętrza. Jego tors przylgnął do moich pleców i ugryzł mnie w bark, obdarowując dodatkowo kark czułym pocałunkiem. Ponownie się wyprostował i mogłam usłyszeć, jak zaczyna dyszeć pod nosem i pomimo tego na moment nie przestawał na mnie napierać. Zaczęłam głośniej pojękiwać, gdy moje ścianki zaciskały się na jego penisie, wyczuwałam już przypływający orgazm, cała się spinałam i grzałam, nie wspominając już o przyspieszającym tętnie i sercu. Przedzierał się przez moje ścianki, które ociekają od własnych soków i prawie dobijał się do końca. Jęknęłam przeciągle i z rozkoszą, czując sekundę do orgazmu.

I w tym samym czasie ukochany objął mnie wokół i gwałtownie uniósł, ujmując moją łechtaczkę w swoją dłoń. Jęczałam głośno i wbiłam paznokcie w jego biceps, gdy zaczął stymulować moją kobiecość, przy okazji całując zachłannie moje ucho. Orgazm przejął nade mną kontrolę, przyjemne spazmy wykręcały całe moje ciało, a najbardziej dolną partię. Z moich ust wydobył się kolejny jęk i moja głowa bezwładnie opadła na ramię ukochanego, który w ciągu dalszym stymulował moją kobiecość. Każdy mój mięsień się spinał, zaciskał na tkwiącym we mnie penisie, rozkosz przejęła nade mną kontrolę. Po chwili poczułam jeszcze większe spełnienie, coś utęsknionego i bardzo błogiego wypełniło moje wnętrze. Ciepła ciecz rozlała się we mnie, powodując samą przyjemność, na którą tak bardzo czekałam.

Oboje ciężko oddychaliśmy i tkwiliśmy w takiej pozycji, pozwalając sobie na bliskość i unormowanie wszystkiego. Męska dłoń zaczęła sunąć po moim brzuchu, aż w końcu dotarła do piersi, którą zaczęła delikatnie ściskać. Pocałował mnie w skroń, a później ucałował policzki i szczękę, i tak w kółko. Nie przestawał obsypywać mnie przyjemnymi pocałunkami chociaż na moment. W końcu odwróciłam głowę w jego stronę i wplątałam dłoń we włosy, które teraz tworzyły nieład.

— Jeśli to ma być kara za każdym razem, gdy kończymy naszą grę, to chcę w nią codziennie grać — powiedziałam, spoglądając namiętnie w brązowe tęczówki.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro