Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Białowłosa wystawiła zakrwawioną dłoń w stronę Diabła.

Ten złapał ją za nadgarstek i kierując jej dłonią, zaczął rysować rytualny krąg. Kiedy po kilku minutach skończył, spojrzał na Iwaizumiego.

- Teraz twoja krew jest potrzebna. - Podał mu nóż - Narysuj w środku pentagram.

Aurora przyglądała się temu wszystkiemu dosyć sceptycznie. Nie była ufna wobec nowo poznanego Diabła, ale gdzieś wgłębi niej była mała nadzieja, na autentyczność jego słów.

Iwaizumi zrobił, co polecił mu białowłosy. Kiedy As zakończył znak, odsunął się, a cała krew powoli zaczęła przybierać barwę czerni.

Diablica zmarszczyła brwi, zaskoczona faktem, że cokolwiek się wydarzyło. Krew zaczęła unosić się, dzieląc na miliony lewitujących, małych kropelek.

Unosząca się ciecz, zaczęła powoli otaczać każdego z nich.

Oikawa rozejrzał się, unosząc dłonie na boki. Patrzył, jak powoli kropelki wnikają w jego ubranie, barwiąc je.

Wkrótce, przed oczami całej czwórki zapanowała ciemność, a oni sami poczuli, jak gdyby spadali.

~

Hajime uchylił powieki, czując łaskotanie w twarz. Wypuścił ciężko powietrze, powoli podnosząc się.

Chłodny wiatr otoczył jego ciało, wywołując gęsią skórkę. Rozejrzał się.

Był na dziwnej polanie, otoczonej drzewami. Na niebie spokojnie pływak chmury. Spojrzał w bok, obok niego leżała nieprzytomna Aurora.

Pochylił się i odwrócił ją na plecy, miała zamknięte oczy i spokojnie oddychała.

Potrząsnął jej ramionami, chcąc by jak najszybciej się obudziła. Wtedy zaobserwował u niej zmianę ubioru. Zmarszczył brwi i zeskanował ją od stóp do głów.

Miała na sobie nieco luźne, brązowe spodnie i wpuszczoną w spodnie, białą koszulę z kieszenią na lewej piersi. Obok niej leżała długa, czarna i cienka peleryna.

Talię dziewczyny okalał gruby, brązowy pas z masywną klamrą.

Na stopach miała krótkie, skórzane kozaki z grubym i niskim obcasem.

Cały strój prezentował się dosyć staro, były widocznie gdzieniegdzie ślady, które pozostawił po sobie czas.

Mimo tego musiał przyznać, że Diablica bardzo dobrze w nim wyglądała. Jej długie włosy były porozwalane na każdą ze stron.

Wkrótce jednak powoli zaczęła się budzić. Otworzyła oczy i pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to Hajime. Przyglądała mu się przez moment.

Usiadła i przetarła twarz dłońmi. Kompletnie nie rozumiała, co się działo. Dlaczego budzi się na polanie, dlaczego Iwaizumi jest tak dziwnie ubrany i co najważniejsze, czemu czuje się przytłoczona dziwną siłą.

Głowa zaczęła jej pulsować, złapała się za nią i głośno syknęła. Ból sprawiał, że nie dawała nawet rady otworzyć oczu.

Hajime kucnął bliżej niej i złapał ją za ramiona, próbując jakoś uspokoić. Białowłosa zacisnęła szczękę z całej siły, biorąc głębokie oddechy.

Poczuła ciepło, jakiego wcześniej nie czuła. Ból glowy powoli zaczął odchodzić w niepamięć. Wzięła parę głębszych wdechów i odsunęła dłonie od głowy.

Zamglonym wzrokiem spojrzała na Hajime. Odsunęła się od niego i wstała, chwiejąc się.

Zaalarmowany nastolatek stanął i pilnował, by nie upadła.

- Co ci jest?

- Słabo mi. - Powiedziała cicho, opierając się bokiem o tors Iwaizumiego - Nie wiem, co się ze mną dzieję...

- Tutaj jesteście!

Czarnowłosy spojrzał w bok. Zobaczył biegnących do nich Oikawe i niedawno poznanego Diabła.

- Z Aurorą jest coś nie tak. - Powiedział od razu, gdy Diabeł stanął obok nich - Jest na wpół przytomna.

Diabeł zmrużył powieki i podniósł podbródek białowłosej, chcąc jej się przyjrzeć. Aurora nie była tym zadowolona, więc ostatkami sił, odkopnęła go od siebie.

Iwaizumi poleciał z dziewczyną w ramionach do tyłu, ale jakimś cudem zdołał utrzymać równowagę.

- Cholerna kobieto! Ja ci próbuje pomóc! - Zawołał zbierający się z ziemi Diabeł do Aurory.

Chwilę później Aurora zemdlała.

Iwaizumi był zaskoczony, kiedy Diablica osunęła się w jego ramiona. Podtrzymał ją i obserwował, jak jej głowa bezwładnie opada na jego ramię.

- Co jej się stało? - Spytał zainteresowany Oikawa - Wreszcie się przekręciła?

As spojrzał na niego groźnie.

- No co? - Tooru obruszył się - To przez nią jesteśmy, gdzie jesteśmy.

- To akurat moja sprawka.

Oikawa spojrzał na białowłosego i zrobił zdegustowaną minę.

- A... No tak. Jeszcze ty.

- Możecie przestać zajmować się pierdołami i jej pomóc? - Zirytował się Iwaizumi.

- Już, już. - Mruknął Diabeł - Musimy znaleźć jakieś miejsce do przenocowania. Z Aurorą w takim stanie nie ma mowy o długiej wyprawie. - Westchnął - A nawet nie chcę myśleć co się stanie, jeśli ktoś nas zaatakuje.

- Przecież też jesteś Diabłem. - Oikawa oparł jedną dłoń na biodrze - Powinieneś umieć się bronić, masz nadprzyrodzone moce.

- Taa...Tutaj wszystko ma nadprzyrodzone zdolności. - Prychnął - Wystarczy, żebym zajął się wami do oprzytomnienia Aurory. Potem ona zajmie się resztą.

- Mężczyzna. - Prychnął Tooru - Naprawdę pozwolisz, żeby dziewczyna odwalała całą robotę? Wychodzisz przy niej na nieudacznika.

- Prawdy się nie da oszukać. - Mruknął mu w odpowiedzi Diabeł - Jest po prostu silniejsza i tyle.

- No teraz na pewno nie. - Szatyn wskazał dłonią na dziewczynę - Możesz jej jakoś pomóc? Wiesz co jej jest?

- Domyślam się, ale nie daje gwarancji, że mam rację. Najpierw musimy znaleźć bezpieczne miejsce.

Chłopcy pokiwali głowami na znak zrozumienia.

~

Po kilkugodzinnej wędrówce, cała trójka była padnięta. Iwaizumi poprawił spoczywającą na jego plecach, Aurorę. Jej ręce bezwładnie zwisały wzdłuż jego ciała, a ciepły oddech delikatnie otulał jego szyję.

Hajime wypuścił ciężko powietrze, powoli czuł jak jego nogi odmawiają posłuszeństwa. Był wyczerpany przeprawą przez gęstwiny lasu, dopiero od kilku minut szli po normalnym podłożu.

Iwaizumi burknął pod nosem niezadowolony, gdy Oikawa gwałtownie się zatrzymał, a As uderzył w jego plecy.

- Co ty, wyprawiasz, Oik... - Urwał, gdy uniósł głowę i spojrzał przed siebie.

- O Boże... - Wydobył z siebie Oikawa.

Cała trójka wpatrywała się w wodospad, na środku którego znajdował się kolosalny zamek.

Wzdłuż wodospadu ciągnął się most, prowadzący do tej niesamowitej budowli.

- Myślicie...Że ktoś tam jest? - Tooru spojrzał z zaciekawieniem na resztę.

- Wygląda na opuszczony.

- Ryzykujemy? - Spytał Iwaizumi.

Diabeł westchnął, przecierając twarz dłonią. Przyjrzał się budowli.

- Chyba będzie trzeba...Aurora z każdą chwilą wydaje się coraz słabsza.

- No to idziemy.

Iwaizumi poprawił spoczywającą na jego plecach, Aurorę, i ruszył wzdłuż mostu.

Kroczyli ostrożnie przez długi most, rozglądając się na boki. Widok zapierał dech w piersiach. Wodospad był głośny, chłopcy ledwie się słyszeli, gdy coś mówili.

Iwaizumi spojrzał na białowłosą, gdy poczuł na swoich plecach, że jej serce zaczyna szybciej bić. To był dobry znak, dziewczyna znów zaczęła wolno i głęboko oddychać.

Wkrótce zdołali wejść do zamku, uważając, by nikt niespodziewanie ich nie zaatakował.

Zaraz po wejściu do środka, przed nimi pojawiły się ogromne, kręte schody. Czerwona wykładzina okalająca składy była brudna, gdzieniegdzie miewała dziury.

Zaczęli wchodzić po schodach, a gdy dotarli na pierwsze piętro, ich oczom okazał się długi korytarz.

- O ile będzie tu bezpiecznie, to możemy się tutaj przenocować. - Zakomunikował Diabeł, wchodząc w pierwsze lepsze drzwi, które okazały się wejściem do sypialni - Idealnie. Połóż Aurorę na łóżku.

Czarnowłosy spełnił jego prośbę. Ułożył ją delikatnie na posłaniu i odszedł na bok.

- Poszukajcie jakichś kocy. - Polecił im Diabeł, po czym sam próbował ustalić, co takiego dolega Aurorze.

Dotknął dłonią jej czoła, było niesamowicie gorące. Wzrokiem powędrował do jej twarzy, pod oczami zaczęły robić jej się ciemne wory.

Właśnie wtedy białowłosy odetchnął z ulgą, wiedząc, co dolega jego towarzyszce.

- I jak? Już wiesz, co się z nią stało? - Iwaizumi położył na łóżku stos złożonych, zakurzonych kocy.

- Tak, już wiem. Powiedz temu chłopakowi, żeby wytrzepał te koce.

Oikawa słysząc to, po prostu podszedł, zabrał koce i parę metrów dalej zaczął je otrzepywać z kurzu.

- Więc? Co się z nią dzieję?

- Jak pewnie wiesz, zawarliście pakt. - Mruknął smętnie białowłosy - Aurora teraz potrzebuje regularnego dostarczania krwi. - Spojrzał na niego - Twojej krwi.

- Oh... Rozumiem. - Podciągnął rękaw koszuli - Nie ma z tym problemu.

Diabeł zamrugał zaskoczony postawą Hajime, jednak nie skomentował jej. Po prostu wydłużył swoje pazury i naciął skórę na przedramieniu siatkarza.

Nadstawił jego rękę nad twarzą Aurory i obserwowali, jak krew powoli skapuje na jej usta, spływając do wnętrza jamy ustnej.

- Jak myślisz, to pomoże? - Spytał czarnowłosy, obserwując krew wypływającą z rany.

- Na pewno, ale nie wiem, kiedy się obudzi. Być może przez następne dni będziesz musiał ją tak karmić, a przynajmniej do momentu, kiedy oprzytomnieje. Potem... Sama zacznie się żywić.

As pokiwał twierdząco głową. Przez następne kilkadziesiąt sekund stał nad Aurorą, aż Diabeł polecił mu, by już przestał.

~

Diabeł z Oikawą poszli rozejrzeć się po budynku, Iwa zadeklarował zaopiekować się nieprzytomną Diablicą.

W końcu nie mogli jej zostawić z Oikawą, który najprawdopodobnie by ją po prostu dobił, ani też nie nie mogli, zostawić przy niej Diabła.

Powód był prosty, gdyby poszli ludzie i spotkali jakiś nadprzyrodzony byt, niekoniecznie mogliby przeżyć.

Niby było to najbezpieczniejsze wyjście, niby nie, ale chcieli szybko załatwić sprawę i mieć wszystko z głowy.

Iwa stał przy oknie, owijając swój nadgarstek czystą, znalezioną szmatką. Usłyszał gdzieś z boku szmer, odwrócił się i spojrzał na Aurorę.

Dziewczyna nabrała rumieńcow. Uchyliła powieki, a widząc pięknie ustrojony sufit, zmarszczyła brwi.

Powoli podniosła się, z głośnym westchnieniem. Mrużąc oczy, jedną dłonią przetarła twarz.

- Wszystko okej?

Aurora spojrzała na niego poważnym wzrokiem. W mgnieniu oka Hajime został przyciśnięty do ściany.

Dziewczyna zacisnęła szczękę tak mocno, że chłopak usłyszał zgrzytanie jej zębów. Nie rozumiał, co wywołało u niej tak nagły gniew.

Trzymała go za ramię, przyciskając do ściany.

- Irytujesz mnie już. - Powiedziała ochrypłym głosem - Myślisz, że kogo z siebie robisz?

- Kompletnie cię nie rozumiem.

- Nigdy więcej nie waż się podawać mi swojej krwi. - Warknęła, puszczając go - Brzydzę się nią, rozumiesz?!

Siatkarz chciał coś powiedzieć, jednak stwierdził, że lepiej wyjdzie, jeśli będzie milczał. Westchnął i pokiwał głową na znak zrozumienia.

Aurora miała się odezwać, jednak wtedy usłyszeli głośny huk. Białowłosa odwróciła się w stronę drzwi, w których stał czerwonowłosy Diabeł z zakrwawiony ubraniem.

- O cholera... - Wydobyła z siebie zszokowana dziewczyna.

***********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro