O tak, jesteś moja kochanie 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marco

Śpiąca brunetka leży przytulona do mojego torsu, a moje ręce oplatają ciasno i zaborczo jej ciało, kiedy ona myśli, że śpię. Nie jestem w stanie ponownie usnąć, kiedy jej zapach drożni moje nozdrza i mojego wilka, który mruczy tak cholernie zadowolony, aż mam go serdecznie dosyć. Jego głos ciągle rozbrzmiewa w mojej głowie, kiedy mówił, że muszę pocałować dziewczynę, czym przypieczętuję potwierdzenie, że to nasza mate.

 Caro tak ufnie jest we mnie mnie wtula, a ja jestem w siódmym niebie, czując jej ciepło. Ale po zachowaniu brunetki nie jestem wstanie stwierdzić, jaki tak naprawdę jest jej stosunek do mnie. To, że leży teraz w moim ramionach może nic nie znaczyć dla niej, chociaż dla mnie jest wszystkim. Jest moją matę, nawet jeżeli jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, to udowodnię jej, że tak jest.

Dalej nie wiem o co jej chodziło z tym kolorem moich oczu. Jednak teraz to mało ważne, bo nie pozwolę jej od siebie odejść. Zrobię wszystko, żeby była moja i wiem, że moja reputacja może wszystko skomplikować. Chociaż... wcale się mnie nie bała, albo tylko udawała twardą, albo taka jest.  Wiem jedno, nikt się do niej nie zbliży, jeżeli pokażę wszystkim, że ona jest moja. 

Rodzice opowiadali mi, że ich początki też nie należały do udanych. Mama miała jakiegoś chłopaka, a tato w tym czasie stracił dla niej głowę i niestety oznaczył ją wbrew jej woli i z tego co wiem, dziadek tak samo postąpił z babcią. A ja nie mogłem znieść tych wszystkich zakochany wilków wokół mnie, więc postanowiłem jako pierwszy w rodzinie, znaleźć swoją drugą połówkę tutaj na studiach.

Dostrzegam, że za oknem już świta i zostało mi naprawdę niewiele czasu sam na sam z dziewczyną. Nie, to tak się nie skończy. Nic z tego. Ona tutaj zostanie, czy tego chce czy nie. Nie pozwolę, żadnemu facetowi się do niej zbliżyć, ona jest do cholery Moja. Czułem jak jej ciało reaguje na mnie, kiedy składałem pocałunki na jej skórze. Udowodnię jej, że jesteśmy sobie pisani.

Przytulam Moją Mate do siebie jeszcze mocniej, na co cicho mruczy coś pod nosem i zaciska swoje dłonie na moim podkoszulku. Normalnie śpię nago, ale dzisiaj wyjątkowo założyłem bokserki i podkoszulek, żeby nie wystraszyć mojej kruszynki kiedy otworzy oczy. 

- Śpisz?- Caro szepcze pytanie w mój tors.

- Nie- odpowiadam cicho i delikatnie głaskam jej plecy i czuję jak zadrżała. Działam na nią, czym potwierdza fakt iż jest moją bratnią duszą.

- Muszę iść do...- 

- Zostajesz tutaj ze mną- mówię stanowczo.- Nigdzie nie pójdziesz.

- Łazienki- dokańcza i próbuje wyswobodzić się z mojego uścisku.

- Zaniosę cię - podrywam się z nią w ramionach i niosę do przylegającego pomieszczenia. Stawiam ją na kaflach i patrzę w tej piękne oczy, sięgając do podkoszulka, żeby odsłonić jej brzuch.

- Co ty robisz?- Caro strąca moje dłonie i odsuwa się, co mi się nie podoba.- Wyjdź- rozkazuje mi. 

O nie kochanie, nikt mi nie będzie rozkazywał, nawet moja mate.

- Zostaję i chcę obejrzeć twoją ranę- warczę cicho.

- Za kogo ty się uważasz, że możesz mi rozkazywać, co?

- Jesteś moją mate- widzę jak jej oczy robią się wielkie, po czym zaciska usta w wąską linię.

- Nie. Jestem. Twoja- cedzi dokładnie każde słowo.

- Chcesz się o tym przekonać? - Robię krok w jej stronę.- Jesteś moją bratnią duszą, mój wilk i ja wybraliśmy ciebie. 

- Ale ja was nie- zaprzecza i próbuje wydostać się z łazienki rzucając się w stronę drzwi, więc tarasuję je swoją osobą i przyciągam brunetkę do siebie. - Puść mnie- skomle i stara się wyrwać, na wzmacniam uścisk, a z mojej piersi wydobywa się ostrzegawcze warczenie.

- Zaraz się przekonasz, że jesteś moją przeznaczoną-  bez żadnego ostrzeżenia wpijam się w jej cudownie kuszące usta , po czym przejeżdżam językiem po jej dolne wardze i lekko ją przygryzam. Słyszę westchnienie Caro i wykorzystuję ten fakt, na wsunięcie swojego języka głębiej i pieszczenia jej swoim. Całuję ją zachłannie, pokazując jej swoją determinację, a ona przyjmuje żarliwie cały mój pocałunek, uznając moją dominację. Czuję jak drży w moim ramionach, a kiedy brakuje mi powietrza, przerywam to słodkie połączenie i opieram się czołem o jej, albo raczej próbuję, bo jej głowa jest odchylona możliwie jak najdalej ode mnie. Marszczy brwi, po czym ku mojemu zaskoczeniu dostaję strzał w moje jakże cenne klejnoty i prawie upadam z bólu. Brunetka wykorzystuje ten fakt i wybiega krzycząc, że mam się do niej nie zbliżać. 

Podnoszę się z trudem i wysłuchuję tyrady moje wilka, że jestem taki głupi i że wystraszyłem naszą mate. Zapewniam go, że uczucie między nami zostało już wprawione w ruch i nawet jeżeli Caro dalej będzie się przed tym bronić, to tak czy inaczej i zostanie moją partnerką.

O tak, jesteś moja kochanie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro