Poszukiwania 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Marco

Kiedy czekałam na moje kochanie wśród tych wszystkich przebierańców, zastanawiałem się, za kogo się przebierze. Znam ją na tyle, że przy niej niczego nie mogłem być pewny. Kiedy tylko dostrzegłem jak jakaś dziewczyna schodzi w czerwonym obcisłym ubraniu, w pierwszej chwili jej nie poznałem.  Kiedy zorientowałem się, że to Caro, o mało nie zszedłem na zawał. 

Zafundowała mi wzwód na kilka godzin, a siedzenie na wykładach z twardym sprzętem... nic przyjemnego. Jednak musiałem przyznać, że moja diablica i tak założyła jeden z grzeczniejszych kostiumów. Zresztą to nie moja sprawa, że czyjaś partnerka świeci cyckami innym samcom przed nosem. Skoro im to nie przeszkadza, to mi tym bardziej. Ale moja kobieta, nie będzie pokazywać swoich wdzięków innym, tylko ja mam do tego prawo.

Umówiłem się z moim słoneczkiem przed jej salą wykładową, więc ruszam jak na skrzydłach do ukochanej. Jednak okazuje się, że jej tam nie ma, tak jak całej grupy. Przeszukuję wzrokiem korytarz, nie dostrzegając nigdzie mojego diabełka. Opanowuje mnie złe przeczucie, a rzadko kiedy się mylę. Jednak tym razem, wolałbym nie mieć racji.

- Widziałeś Caro?- Pytam jej kuzyna, który zajada jakieś paskudztwo.

- Nie.

- Miała na mnie czekać- dosiadam się do niego.- Może poszła gdzieś z Moną?

- Nie, właśnie poszła po coś do picia, bo stwierdziła, że nie to wziąłem- prycha.

- W jakiej sali macie teraz?

- Dwieście trzy.

- Dzięki- rzucam i odchodzę.

Przemierzam korytarze w nadziei, że może natknę się gdzieś na moją mate, ale nigdzie nie rzuca mi się w oczy jej płomienna peruka. Spoglądam na zegarek stwierdzając, że za pięć minut rozpoczynają się wykłady. 

Zaglądam do sali pierwszoroczniaków, ale jej tam nie ma. Postanawiam popytać, jednak wszyscy twierdzą, że nie widzieli Black. Przystaję przed wejściem i czekam. Na pewno się zjawi, ale mój wilk zaczyna się niepokoić o naszą partnerkę, a to nie wróży niczego dobrego dla nas obu.

- I co?  Jest?- Ethan staje koło mnie.

- Nie.

- Dziwne, ona nigdy nie opuszcza zajęć. Nie chcę cię denerwować, ale nie odbierała od Mony.

- Ode mnie też nie, dlatego coraz bardziej niepokoje się o nią i o dziecko.

- Olać wykłady, idziemy jej szukać- rzuca chłopak i oczywiście zabiera swoją kobietę razem z nami. Jest tak samo zaborczy w stosunku do niej,  jak ja do Caroline.

Rozdzielamy się i każde z nas przeszukuje dane piętro, nie pomijając łazienek. Po kilkunastu minutach, nic nie odkryliśmy, a ja tylko jeszcze bardziej się zdenerwowałem. 

- Idziemy na tyły, może wyszła na świeże powietrze, przecież wciąż ma mdłości- pomysł Mony wydaje się mieć sens.

Kiedy docieram na dziedziniec, miejsce zionie totalną pustką. Nie ma jej tutaj, jednak mój wilk zaczyna groźnie warczeć. Zaciągam się powietrzem, a moje nozdrza wypełnia rześkie powietrze z ledwo wyczuwalną nutką jej zapachu. W żyłam zaczyna wrzeć mi krew, skacze adrenalina i szybkim krokiem podążam za ulotną nicią zapachu.

-Tam!- Krzyczy Ethan.

Biegnę we skazane miejsce, gdzie znajduję jej czerwoną perukę. Podnoszę w palcach i podtykam sobie pod nos. Wyczuwam jej zapach i jeszcze jeden, ledwo wyczuwalny. Wiem, że już gdzieś go czułem, ale gdzie? Raptem w moim mózgu następuję przewinięcie wspomnień i nie możliwe... Potrząsam głową, bo to nie może być prawda. Nie ośmieliłby się. Ten sukinsyn, który ją zaatakował, znowu to zrobił. Czuję jak mój wilk chce wyjść ze skóry, a ja próbuję ze wszystkich sił, zapanować nad nim i moimi odczuciami. 

- Została porwana! - Wyje przeraźliwie.

- Co? Ale jak to? Skąd wiesz?- Pyta zaniepokojona Mona.

- Ten kutas, który kiedyś na nią napadł, to on!  Wyczułem jego zapach- warczę.

- Wiesz kim on jest?

- Nie, ale się dowiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro