Rozdział.12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kiedy odzyskałem kontrolę nad samym sobą dostrzegłem co zrobiłem Soni. Jej ciało leżało bezwładnie na ziemi. Z jej ust sączyła się krew.

- Boże co ja narobiłem?- powiedziałem sam do siebie

Podbiegłem do jej ciała. Przyłożyłem rękę do szyi i sprawdziłem puls. Żyje. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem na dół. Wybiegając na zewnątrz zauważyłem Marka przytulającego Grace. Dlaczego ja nie mogłem w ten sposób pogodzić się z Sonią? Dlaczego musiałem jej to zrobić?

- Mike będziesz kierował auto, którym przybyła Luna.- rozkazałem i ruszyłem do czarnego BMW

Wsiadłem na tył i ułożyłem na kolanach moje maleństwo.

- Jedź najszybciej jak potrafisz. Musimy szybko dotrzeć do domu watahy.

- Tak jest Alfo.- odpowiedział i ruszył z piskiem opon

***************************

Kiedy dotarliśmy do domu, wbiegłem szybko z nieprzytomną dziewczyną do środka.

- Wezwać lekarza do mojej sypialni!- krzyknąłem i wbiegłem po schodach na nasze piętro- Wszystko będzie dobrze kochanie.- szepnąłem jej na ucho

- Alfo.- drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a w nich stanął lekarz naszej sfory

- Josh.- powiedziałem mierząc go zimnym spojrzeniem

- Co się dzieje Alfo?

- Luna jest...nieprzytomna.- powiedziałem po chwili zastanowienia- Zbadaj ją.

Lekarz badał ją przez dość długi czas. W końcu odwrócił się do mnie.

- Co się tak dokładnie stało Lunie?

- Nieważne.- warknąłem na co lekarzem wstrząsnął dreszcz- Co z nią?

- Ma złamane dwa żebra i parę większych ran. Jest cała poobijana. Niedługo powinna się ocknąć, lecz będzie bardzo słaba.

- Dziękuję coś jeszcze?

- Proszę dać mi jeszcze chwilkę.

Doktor zabandażował jej miejsca i zatamował krwawienia. Kiedy wychodził złapał mnie za ramię.

- Nie zepsuj tego Cameron.

- Dobrze.

Josh to siwiejący mężczyzna po pięćdziesiątce. Był dobrym przyjacielem mojego ojca, dlatego pozwalam mu mówić na osobność po imieniu. Postanowiłem pójść wziąć prysznic. Stojąc w kabinie myślałem nad całym dzisiejszym zajściem. Co mam zrobić aby ją do siebie przekonać? Czy to jest w ogóle możliwe? Wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem. Nałożyłem czyste bokserki i ruszyłem do sypialni. Wchodząc tam moje serce zamarło. Sonia się obudziła. Patrzyła wprost na mnie. W jej oczach jedyne co widziałem to strach. Strach, który łamał mi serce.


**************************

Hej cukiereczki ;*

Rozdział jest dzisiaj, ponieważ jutro nie będzie.

Mam nadzieje, że rozdział się podoba czekam na waszą opinię ;)

Pozdrawiam Daga <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro