Rozdział.22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Mina Soni raptownie zrzedła. Dziewczyna patrzyła na mnie z obawą.

- Tak.- wypowiadała te jedno słowo cicho lecz wyraźnie

- Sonia do cholery jasnej o czym ty myślisz?- dziewczyna wzdrygnęła się na moje przekleństwo

- Przepraszam ja...ja...- nie dałem jej skończyć

- Skarbie teraz nosisz pod sercem nasze maleństwo.- na dowód tych słów dotknąłem jej jeszcze płaskiego brzucha- Musisz na siebie uważać.

- Ja wiem, ale przecież nic się nie stało.- zaczęła się usprawiedliwiać

- Obiecaj, że jeżeli wpadniesz na jakiś kolejny pomysł, w którym trzeba coś dźwigać to mi powiesz.

- A jeżeli będziesz zajęty?

- Obiecaj.- warczę

- Dobrze nie denerwuj się.- pocałowała mnie zachłannie

Ta mała spryciula wie jak dobrze mnie zmanipulować. Wziąłem ją na ręce a ona obwiązał mnie w biodrach. Ścisnąłem jej pośladki na co jęknęła mi w usta, co oczywiście wykorzystałem wpychając swój język do jej buzi. Moje maleństwo chciało mnie zdominować, lecz jej się nie udało bo już po chwili to ja prowadziłem ten pocałunek. Skierowałem nas do naszej sypialni. Zamknąłem drzwi kopniakiem i położyłem delikatnie Sonię na łóżku.

- Nie możemy.- zaprzeczyłem starając się zapanować nad pożądaniem

- Możemy.- Sonia otarła się o moje już twarde krocze

- Ale dziecko...

- Nic mu nie będzie.

Sonia nie musiała mnie bardziej przekonywać. Bo już po chwili zerwałem z niej ubranie i sam pozbyłem się swoich bokserek.

- Zrobimy to powoli dobrze?- spytałem

Lecz ona miała inne plany. Podniosła swoje biodra do góry i sama wsunęła mojego penisa do swojej ciasnej cipki. Widzę w jej oczach pożądanie. Zaczynam poruszać swoimi biodrami w rytmicznym tępię. Całuję zachłannie jej piesi. Sonia wplątuje swoje palce w moje włosy delikatnie za nie pociągając.

- Szybciej...- jęczy- Proszę cie szybciej...

Nie mogę jej odmówić. Ruszam swoją miednicą idealnie uderzając w jej czułe punkty. Po chwili Sonia zaczyna drapać moje plecy i zaciskać się na moimi penisie.

- Cameron!- krzyczy swój orgazm

- Sonia!- idę w jej ślady

- To było cudowne.- szepcze całując mnie w usta

- To prawda.

Niechętnie staram się wyjść z jej cieplutkiego wnętrza lecz Sonia mnie powstrzymuje.

- Nie. Zostań.

- Z największą przyjemnością.

Poruszam się delikatnie moim znów stwardniałym sprzętem dając jej do zrozumienia, że znów jestem jej spragniony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro