All I want ~ Palermo x Berlin

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pragnę Twojego oddechu.
Śmiało Berlin, wdech i wydech.
Zaciągnij się powietrzem,
zatrać się w nim.

Chcę Twojej osoby,
tak bardzo niezwykłej,
a jednocześnie tak niemej
na błagania moje i Sergio.

Marzę o zobaczeniu Cię,
stojącego przede mną,
w piękną noc,
i mówiącego "ti amo".

Staram się zapomnieć;
romanse, ból, cierpienie.
Nie chcę tego,
tak bardzo pragnę nic nie czuć.

Choć raz zapomnieć,
nawet alkohol nie przynosi ukojenia.
Gdy zamykam oczy,
widzę Ciebie.

Stoisz przede mną,
patrzysz na mnie przenikliwie,
na twarzy masz kpiący uśmiech,
oddychasz.

Twoje ciało jest całe,
nie ma w nim żadnej kuli,
oznak, że umrzesz.
Funkcjonujesz.

Podchodzę do Ciebie,
ale ty reagujesz odwrotnie,
odsuwasz się,
robisz krok w tył.

Męczysz mnie,
nie wiem, co robić.
Tracę kontrolę,
nienawidzę tego.

Mam ochotę rzucić się na Sergio,
ale coś mnie powstrzymuje,
może to wina oczu?
Kojarzą mi się z tobą.

Z resztą, gdziekolwiek jestem,
myślę o Tobie.
Przeraża mnie to,
ja nie chcę czuć, nie tak.

Mam dosyć,
żyję w pustce, która pochłania mnie,
przez Ciebie wiem, co to ból,
zabierz to ode mnie, umieram.

Tak, dobrze słyszałeś,
w chwili, gdy ty upadłeś w menninicy,
ja upadłem razem z Tobą,
to dwa inne upadki.

Ja nie żyje wewnątrz,
ty za to leżysz pod ziemią.
Nie tego pragnąłeś?
Szybkiej śmierci bez upokorzenia?

Czy to nie piękne?
Uświadamiłem sobie jak bezbronny jestem,
Zniszczyłeś mnie Andres, zniszczyłeś.

Helsinki mnie kocha,
czy to nie piękne?
Ktoś darzy mnie uczuciem,
powinnienem się cieszyć, chyba.

Ale ja nie potrafię,
już teraz wiem, że kochać będę tylko Ciebie,
oczywiście, nadal czuję pociąg seksualny,
ale to jedynie cielesność - coś czego nigdy nie próbowałem z Tobą.

My byliśmy bratnimi duszami,
łączyła nas miłość platoniczna,
oczywiście, pragnąłem Twego dotyku,
ale nie był on dla mnie tak ważny.

Nie tak ważny, jak nasza więź,
psychiczne połączenie,
coś co nie zdarza się w rzeczywistości,
ale my to mieliśmy.

A ja wierzyłem, że to przetrwa,
niestety, niczym w przysiędze,
"dopóki śmierć nas nie rozłączy",
czy to nie zabawne?

Nigdy nie było między nami obietnic,
a jednak coś trwało,
latami,
i zabijało moje uczucia.

Dzięki tobie wiem, co to ból,
nie będę Ci za to dziękował,
bo nie chcę tego,
naprawdę.

Czasem zastanawiam się;
czy było warto?
Ale wtedy myślę o twoich oczach,
było warto.

Może gdybyśmy się spotkali,
kiedy indziej,
z innym bagażem doświadczeń,
byłoby inaczej?

Wiem, gdybam teraz,
ale co innego mam robić?
Trwam w przekonaniu,
że jeszcze tam kiedyś się spotkamy.

A teraz egzystuję,
wykonuję nasz plan,
będący hołdem dla ciebie,
ale widzę, że to upada.

Jestem jak żołnierz z papieru,
podatny na wiatr,
kruchy i niestały.
Nie ocalisz mnie.

Niszczę innych,
a przede wszystkim siebie,
to nie potrwa długo,
ti amo Berlin.

Przyjmuję zamówienia! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro