1.
Nienawidzę cię. Takie słowa były wypowiadane często. Bardzo często. W szczególności, gdy ci dwaj znajdowali się w niewygodnej sytuacji. Próbowali wmówić sobie, że nie darzą siebie sympatią, gdy prawda była zupełnie inna.
Co prawda nienawidzili siebie i to przez długi okres czasu. A może tylko udawali?
***
-Ja?! Z nim?! Pojebało was do reszty?!-krzyczał Bucky głównie w stronę Steve'a i ignorując zaciekawione miny innych członków Avengers.
-Jesteście dorośli. Dogadacie się.-odpowiedział z uśmiechem mężczyzna patrząc raz na Sama, a raz na Bucky'ego.
-Nienawidzę cię.-powiedział cicho Sam w stronę Bucka wychodząc z pomieszczenia.
W taki o to sposób zostali współlokatorami. To była kara za przegranie zakładu.
***
-Kurwa jak ja cię nienawidzę!-krzyknął Bucky wchodząc do kuchni.-Wczoraj ci przecież powiedziałem, że nie możesz ruszać mojego szamponu! Ty nawet nie masz włosów!
-Ty też już nie masz długich włosów ty hipokryto!
-Ale zużyłeś mi prawie połowę szamponu! Co ty robiłeś? Łoniaki myłeś?!
-Ale weź ty się już zamknij! Nie jesteś lepszy! Wczoraj ci mówiłem żebyś nie ruszał moich płatków śniadaniowych, a dzisiaj zastałem ich tylko połowę!
-Może to ty je zjadłeś grubasie i tego nie pamiętasz?
-Ty chuju zajebany! Coś ty powiedział?! Ja jestem gruby? I kto to mówi?!-Bucky zaczął się powoli wycofywać.-Chodź tu!-Sam rzucił się na mężczyznę z pięściami.
***
Po zakończonej walce oboje upadli obok siebie na podłogę, ale w rozsądnej odległości.
-Mówiłem ci już jak bardzo cię nienawidzę?
-Mówisz mi to przynajmniej 10 razy dziennie, Buck.
-Nie nazywaj mnie tak.
-Steve cię tak nazywa.
-Bo jest moim przyjacielem.
-A ja nie?
-Nie.-powiedział z obojętnym wyrazem twarzy i wstał z podłogi. Rozejrzał się po zdemolowanym pokoju i westchnął widząc z jaką trudnością podnosi się Sam. No tak...przecież nie miał nadludzkiej siły. Mimo niechęci mężczyzna podszedł do obitego i gdy chciał pomóc mu wstać tamten odtrącił jego rękę.
-Dam radę.-powiedział i chwiejnym krokiem poszedł do swojego pokoju. Drugi z mężczyzn rzucił ostatni raz okiem na pomieszczenie i również poszedł do swojego pokoju.
***
Wieczorem niefortunnie oboje wyszli o tej samej porze z zamiarem zjedzenia kolacji.
-Ugh...Dlaczego zawsze muszę cię spotykać?-zapytał ironicznie Bucky i wrócił do swojej sypialni trzaskając drzwiami.
Pov.Sam
Uf...Wrócił do pokoju. Nie będzie mi przynajmniej przeszkadzał.
Zacząłem robić kanapki i gdy skończyłem robić odpowiednią porcję dla mnie, pomyślałem o Buckym. No bo jeśli wyszedł i miał iść do kuchni to chyba był głodny. Zrobiłem mu pięć kanapek i na talerz położyłem mu również śliwkę. Wow...Ale ja miły...
Sam poszedł z talerzem pełnym kanapek pod drzwi mężczyzny i zapukał.
-Czego?-zapytał przytłumionym głosem leżąc na łóżku.
-Zrobiłem ci kolację.-oznajmił Falcon i położył talerz przed zamkniętymi drzwiami.
-Nie prosiłem.
-Pomyślałem, że jesteś głodny.
-Mhm.-Bucky mruknął tylko, a Sam wrócił do kuchni aby w spokoju zjeść swoją porcję.
Mężczyzna siedząc w kuchni zobaczył tylko rękę, która zabiera talerz i usłyszał ponowne trzaśnięcie drzwiami. Mimowolnie na ustach pojawił się nikły uśmiech.
***
Po skończonej kolacji, gdy Sam mył swoje naczynia, do kuchni wszedł Bucky z pustym talerzem. Powiedział ciche dzięki i wyszedł z pomieszczenia kierując się z powrotem do swojego pokoju.
-Nie umyjesz po sobie brudasie?-słowa Sama zatrzymały idącego mężczyznę. Nienawidził sprzątać. Podszedł z talerzem do zlewu przy którym stał Falcon i nie przejmując się mają ilością miejsca zaczął myć naczynie przepychając się z Samem o miejsce.
Swoimi biodrami próbowali wypychać siebie i wyglądało to co najmniej komicznie. Oboje mieli dłonie zanurzone w wodzie z pianą i gdy myli swoje talerze złapali się przypadkowo za ręce. Momentalnie zaprzestali przepychanki i spojrzeli na zlew pełen piany. Na ich twarzach nie gościł już śmiech, a stres i dziwne poczucie, że muszą coś zrobić.
Nie ruszali się. Ich dłonie nadal były złączone. Bali się na siebie spojrzeć, ale w końcu musieli. Ich wzrok spotkał się i oboje przełknęli głośno ślinę. Bucky odkaszlnął wybudzając przy tym Sama z transu i po chwili ich ręce były wolne.
-Nienawidzę cię.-powiedział Sam i wytarł ręce.-Posprzątaj w salonie.-rzucił na odchodne i wyszedł z kuchni, zostawiając Bucky'ego samego.
Mężczyzna stojąc w kuchni zrobił pytający wyraz twarzy i z niechęcią, gdy wytarł dłonie zabrał się za sprzątanie salonu powtarzając pod nosem różne przekleństwa.
Pov.Bucky
Japierdole co to było. A dlaczego on nie może posprzątać. Królowa się kurwa znalazła...
***
Gdy mężczyzna skończył sprzątać była dwudziestą trzecia. Poszedł do łazienki i nie zwracając uwagi, że pali się w niej światło otworzył drzwi i stanął osłupiały patrząc na półnagiego czarnoskórego mężczyznę. Sam przestraszony próbował się bardziej zakryć, ale to pogorszyło sytuację, ponieważ ręcznik, który miał na biodrach osunął się pokazując części intymne mężczyzny.
-Kurwa, zakryj się!-Bucky oprzytomniał i krzyknął zakrywając oczy i wychodząc z pomieszczenia.
-Puka się, imbecylu!-Bucky na to nie odpowiedział i poszedł do swojego pokoju.
Pov.Bucky
Dlaczego, gdy wszedłem patrzyłem na niego zamiast od razu zakryć oczy i wyjść? Co jest ze mną nie tak? Dobra...zapomnijmy o tym.
Pov.Sam
Jezu co za upokorzenie...Ugh...Dlaczego przegrałem ten jebany zakład.
**************************************************************************
788 słów
Hejka!
Mam fioła na punkcie tego shipu po obejrzeniu TFATWS, a że na polskim watt są chyba o tym shipie dwa opowiadania to postanowiłam coś napisać XD
Także powodzenia dla mnie w pisaniu pięciu książek na raz. Przynajmniej macie co czytać XD
Trzymajcie się ciepło, PAA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro