[26]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Sprawa wygląda następująco - Zaczęła Maggie. - Udało mi się odzyskać wszystkie twoje pieniądze, więc spokojnie możesz się sądzić z matką. Rozprawa będzie jutro o godzinie jedenastej, więc bądź gotowa na dziesiątą. Razem z Ashtonem przyjedziemy po ciebie i zawieziemy do Sądu - Powiedziała z uśmiechem, a ja jedynie przytaknęłam.

Od rana jestem cała zestresowana i nerwowa. Minął miesiąc odkąd ostatni raz widziałam się z matką i bałam się jutrzejszego spotkania. Mimo iż będzie tam ochrona, wcale nie będę się czuć bezpiecznie.

- Hej, spokojnie, będę tam z tobą - Przytulił mnie do siebie Ashton.
- Wiem, ale chciałabym mieć to już za sobą - Szepnęłam, mocniej się w niego wtulając.
- To może gdzieś wyjdziemy? Co powiesz na wesołe miasteczko? Wiem jak je uwielbiasz - Zaproponował, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie głupi pomysł. Faktycznie powinnam gdzieś wyjść. W końcu byłam uwięziona w szpitalu na dobry miesiąc, przyda mi się jakaś rozrywka - Odparłam, odsuwając się od chłopaka.
- W takim razie może ja już pójdę - Stwierdziła Maggie, spuszczając wzrok.
- Poczekaj! Może masz ochotę wyjść z nami? Tyle dla mnie zrobiłaś. Również przyda ci się odpoczynek. Zapewne będziemy szli całą grupą, więc nie będzie nudno - Zapytałam się jej, patrząc na nią przyjaźnie.
- Nie chcę przeszkadzać - Powiedziała, na co machnęłam ręką.
- Nie wygłupiaj się. Gdyby tak było, to raczej bym tego nie proponowała, prawda? Proszę, zgódź się - Złapałam ją za dłoń.
- No dobrze, zgoda - Uśmiechnęła się, na co ją radośnie przytuliłam.
- Powiadomię resztę - Odparł z uśmiechem Ash i skierował się do sypialni.
- Będzie świetnie, zobaczysz - Szepnęłam do dziewczyny, która się zaśmiała.
- Nie wierzę, że jeszcze pięć minut temu byłaś przerażona i smętna - Zauważyła, a ja wzruszyłam ramionami.
- Tak już na mnie działa Ashton. Jak tylko się pojawia obok mnie, mój humor się od razu polepsza. Nie wiem jak on to robi, ale podoba mi się to - Odpowiedziałam szczerze.
- Ktoś tu się zakochał - Dała mi kuksańca, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Twoja twarz mówi sama za siebie. Nie martw się, on w tobie też - Dodała.

Chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi Irwin.

- Wszystkim się spodobał pomysł. Jesteśmy umówieni na dziewiętnastą - Powiedział. - Czemu masz wypieki na twarzy? - Zauważył, na co spaliłam jeszcze większego buraka, a Maggie się radośnie zaśmiała.

Cholerka.

_______

Byliśmy w wesołym miasteczku już ponad godzinę, wciąż się śmiejąc i wygłupiając. Uwielbiałam tych ludzi.

- Powiedz, że nie tylko ja zauważyłam rosnące zainteresowanie między Calumem, a Maggie - Podeszła do mnie Crystal, wskazując dyskretnie na Hooda i Feters.
- Ewidentnie się nie rozstają od samego początku - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Może coś z tego wyjdzie - Powiedziała różowowłosa.
- Byłyby z tego naprawdę uroczy związek - Stwierdziłam, biorąc gryza zielonego żelka.
- Dawno Calum nie miał nikogo, kto by go pokochał za to kim jest, a nie za to ile ma w portfelu. Chciałabym, aby mu wyszło - Odparła Crystal, a mi się zrobiło smutno.
- Każdy zasługuje na szczęście i miłość. Mam nadzieję, że Calumowi też się uda znaleźć kogoś takiego - Odpowiedziałam, instynktownie patrząc na Ashtona.
- Ja również - Zgodziła się ze mną, biorąc jednego żelka z mojego woreczka. - A co z tobą i Irwinem?
- Sama nie wiem jak nazwać naszą relację. Ashton okazuje mi mnóstwo czułości i bardzo się o mnie troszczy, ale ani razu mnie nie nazwał swoją dziewczyną czy coś takiego, więc nie wiem co o tym myśleć. Po pocałunku w szpitalu, czasami pozwalamy sobie na krótkie całusy, ale to wszystko. Totalnie nie wiem na czym stoimy - Wzruszyłam rękoma, sięgając po wodę.
- Podobasz się mu, ale myślę, że po prostu nie chce niczego robić za szybko. Boi się, że cię czymś przestraszy i do siebie zniechęci. Ashton już taki jest. Jak na kimś mu zależy, chce, aby wszystko było w jak najlepszym porządku - Odpowiedziała, a zmarszczyłam brwi.
- Przecież tak się nie da. Życie jest suką i ciągle podrzuca komuś kłody pod nogi. Chyba będę musiała z nim o tym pogadać. Chciałabym, aby między nami wyszło, a nie stać w jednej wielkiej niewiadomej - Stwierdziłam.
- Każdy z nas wam kibicuje, więc życzę ci powodzenia - Uśmiechnęła się do mnie, mrugając.
- Dziękuję, Crystal - Powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
- Ej, co wy się tak wleczecie z tylu?! - Zawołał Luke. - Chodźcie do nas! Idziemy na rollercoastera!

Zaśmiałyśmy się ze skaczącego Hemmingsa i podbiegłyśmy do reszty.

_______

Następnego dnia...

- Proszę nam powiedzieć jak się pani nazywa, ile pani ma lat oraz gdzie pani mieszka - Powiedział sędzia, a ja przełknęłam gulę w gardle. Ręce mi się okropnie trzęsły, a serce niebezpiecznie szybko biło. Czułam się jakbym była winna, a jestem tu jako ofiara.
- Nazywam się Paige Forte, mam dwadzieścia lat oraz mieszkam w Los Angeles - Odpowiedziałam.
- Dobrze, proszę nam opowiedzieć jak się pańska matka zachowywała wobec pani - Wskazał dłonią na siedzącą przy obrońcy, Victorię. Wzięłam głęboki wdech, trzymając się kurczowo barierki.
- Okropnie. Byłam głodzona, za każdy najmniejszy błąd dostawałam dłonią w policzek oraz codziennie słyszałam masę obelg. Ostatnio trafiłam do szpitala i odniosłam kilka poważniejszych obrażeń. Musiałam zostać pod opieką lekarzy przez miesiąc. Nigdy nie zapomnę tego szału, który opętał moją matkę - Odpowiedziałam cicho, ale na tylko głośno, aby sędzia mnie zrozumiał.
- Tak, mamy twoje wyniki badań i zdjęcia opuchniętych pleców, skaleczonych dłoni oraz obitych żeber. Proszę opowiedzieć od czego się zaczęło - Odparł, a ja byłam bliska płaczu. Nie chciałam ponownie opowiadać o tacie, ale wiedziałam, że jak się teraz poddam, mogę pożegnać się z wolnością.
- Zaczęło się to od śmierci mojego taty - Zaczęłam cicho.

Dwie godziny później...

- Ogłaszam Victorię Forte za winną zarzuconym jej czynom i skazuję ją na pięć lat więzienia. Rozprawę uznaję za zamknięta, dziękuję - Powiedział sędzia, a mi kamień z serca spadł.

Kiedy wyszliśmy z sali, rzuciłam się na Ashtona z łzami i mocno wtuliłam się w jego szyję, szlochając.

- Zrobiłaś to! Jestem z ciebie taki dumny, kochanie! - Krzyknął radośnie, łapiąc mnie.
- Nie mogę w to uwierzyć - Załkałam.
- Pokonałaś ją! Suka ma za swoje  - Powiedział Calum, na co się uśmiechnęłam.

Widząc idących w naszą stronę przyjaciół, blondyn postawił mnie, abym mogła przywitać się i przytulić z resztą. Widząc mój stan, każdy mnie przytulił, tworząc zbiorowego przytulasa.

- Nawet nie wiem co mam powiedzieć. Jestem taka szczęśliwa! - Podskoczyłam.
- I co najważniejsze, wolna - Dodała Sierra, a ja przytaknęłam radośnie.
- Dziękuję wam, że byliście tam ze mną. Gdyby nie wasza obecność, nie dałabym rady - Powiedziałam, łamiącym się głosem. Wciąż jeszcze byłam roztrzęsiona, a łzy spływały po moich policzkach.
- Nie ma sprawy, kochanie. To było oczywiste, że z tobą tu będziemy. Nie ma nawet o czym mówić - Przytuliła mnie Crystal, a mi się zrobiło ciepło na sercu.
- Uważam, że takie zwycięstwo trzeba uczcić. Ja stawiam - Odparł Ashton, na co każdy się uśmiechnął.

- W takim razie uciekajmy stąd - Zabrał głos Luke.
- Popieram - Poklepał go po plecach Mike, więc wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z budynku.

Każdy  sie rozdzielił i wsiadł do swoich aut, więc my również tak zrobiliśmy.

- Gdzie Maggie? - Zapytałam, zapinając pas.
- Widziałem jak wsiada z Calumem - Odpowiedział Ash, a ja się uśmiechnełam.
- Okej, to prowadź - Odparłam, wciąż sie uśmiechając. Byłam taka szczęśliwa.
- Jak sobie zwyciężczyni życzy - Uśmiechnął się i wyjechał z parkingu.

To będzie wspaniały wieczór.

// Ja przepraszam za takie odstępy czasowe, ale nie wyrabiam się z pisaniem wcześniej  niż w weekend. Mam nadzieję, że rozumiecie i mi to wybaczcie.

PS. Coraz bliżej końca...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro