[3]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nareszcie nadszedł ten dzień, w którym miałam się spotkać z 5 seconds of summer. Byłam tak podekscytowana, że co chwila podskakiwałam i śpiewałam pod nosem tekst piosenki, którą miałam im przedstawić. Starałam się opanować swoje emocje, ale kiepsko mi to szło. Bałam się, że mama znowu będzie mnie krytykować przy ludziach i nic z tego nie wyjdzie. Lubię muzykę chłopaków oraz to, jak fani mogą na nich polegać, więc ta współpraca jest dla mnie bardzo ważna. No i przyznam szczerze, że od zawsze chciałam ich poznać.

- Boże kochany! Co ty masz na sobie? Dlaczego jesteś bez makijażu?! Paige nie załamuj mnie! Mamy tylko godzinę - Wybudził mnie z transu okropny krzyk matki.
- Ćwiczyłam piosenkę - Odpowiedziałam.
- Dobrze, ale mogłaś się ubrać i umalować, tak?! - Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Tak - Mruknęłam cicho.
- Jazda do szafy i, żeby mi to było ostatni raz - Zagroziła mi swoim sztucznym paznokciem i wyszła, trzaskając drzwiami.

Westchnęłam cicho, kierując się w stronę wielkiego zbiorowiska moich ciuchów. Naprawdę nie wiem po co mi ich aż tyle, ale jak zawsze nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Po krótkim namyśle wybrałam białą bluzkę na ramiączkach, która miała przy dekolcie śliczną koronkę oraz krótkie spodenki w marynarskim stylu. Przyglądając się sobie w lustrze, próbowałam się uśmiechnąć, ale nie mogłam się przełamać, więc szybko zrezygnowałam z tej czynności, kierując się do swojej toaletki. Nałożyłam niewielką warstwę podkładu, podkreślając oczy eyelinerem i tuszem. Nie chciałam nakładać na siebie nie wiadomo ile, ponieważ nie idę na pokaz mody oraz jest bardzo ciepło na dworze i najzwyczajniej w świecie wszystko by mi zaraz spłynęło. A tego bym nie chciała. Tak, więc gotowa wyszłam z pokoju, idąc w stronę salonu, gdzie znajdowała się Victoria.

- Może być? - Zapytałam niepewnie.

Kobieta obróciła się w moją stronę, dokładnie mnie lustrując wzrokiem.

- Mogło być lepiej, ale nich ci będzie. Za dziesięć minut jedziemy, więc bądź gotowa na czas - Powiedziała obojętnym wyrazem twarzy, a ja posłusznie skinęłam głową.

Ruszyłam ponownie do pokoju po torebkę, do której spakowałam telefon, portfel i chusteczki, a następnie skierowałam się do łazienki. Kiedy się załatwiłam, umyłam ręce, patrząc na swoje odbicie. Codziennie dostaję wiadomości z treścią, że jestem piękna, mam idealną figurę i moje piosenki są hitami, ale mimo iż to wszystko wiem, nie czuję się taka. Mam mnóstwo wad, szczególnie jeśli chodzi o mój charakter, życie i relacje międzyludzkie. Ponieważ co mi po ładnej buzi, jeśli nie mam nawet przyjaciół, ani miłości? Każdy teraz leci na moje pieniądze i bardzo ciężko mi znaleźć kogoś, komu mogę zaufać. Jest to męczące, ale niestety prawdziwe. Przygnębiona myślami, opuściłam pomieszczenie i ponownie się skierowałam do salonu.

- Perfekcyjnie. Chodź, musimy już jechać - Powiedziała, ciągnąć mnie z rękę do samochodu.

____

Kiedy dotarliśmy na miejsce, chciałam wysiąść z auta, ale matka mi to uniemożliwiła.

- Pamiętaj, że jeśli to zniszczysz, koniec z jedzeniem przez co najmniej trzy dni - Spojrzała mi prosto w oczy tak przerażającym wzrokiem, że miałam ochotę się schować pod kołdrę i nigdy z niej nie wychodzić.
- Tak, mamo - Odpowiedziałam cichym głosem, kiwając głową.

Wtedy odblokowała drzwi, abym wyszła. Zrobiłam to na trzęsących się nogach, następnie ruszając za nią w stronę wielkiego budynku, w którym było studio chłopaków. Mama potwierdziła nasze przybycie, więc spokojnie mogłyśmy ruszyć na spotkanie. Kiedy dzieliły nas ostatnie drzwi, moje serce przyspieszyło, a dłonie zaczęły mi się pocić. Wtedy Victoria otworzyła je, witając się z wszystkimi.

- Dzień dobry, Jordan. Dziękujemy za zaproszenie - Uścinęła dłoń jakiegoś mężczyzny, a ja zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, które swoją drogą było wielkie. Przestałam podziwiać, kiedy zostałam szturchnięta przez matkę.
- To jest Paige, moja córka - Wskazała na mnie, a ja się nieśmiało uśmiechnęłam.
- Hejka - Pomachałam do nich, a wszyscy się uśmiechnęli.
- To może my pójdziemy porozmawiać o interesach, a młodzi nich się integrują - Powiedział Jordan, a my przytaknęliśmy.

Kiedy oboje opuścili salę, wypuściłam powietrze, przestając wciągać brzuch.

- Nie chcę źle zaczynać, ale jesteś strasznie chuda - Odparł Mike.
- Nie no, Clifford ty to wiesz jak zacząć rozmowę - Pacnął go w głowę, Ashton na co się uśmiechnęłam.
- Nic się nie stało, tylko stwierdzał fakty - Machnęłam na to ręką, ponieważ zdawał sobie z tego sprawę jak wyglądam.
- Widzisz, a ty od razu do mnie z łapami - Oddał mu kuksańcem w żebra.
- Dobra dość, koledzy. Jestem Calum - Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam.
- A ja Paige - Odpowiedziałam.
- To jest Luke, Ashton i Michael - Wskazał na chłopaków, którzy się szczerzyli jak mysz do sera.
- Miło mi was poznać - Uśmiechnęłam się.
- Masz ochotę na ciastko? - Zapytał Luke'a.
- Nie mogę - Odparłam.
- No co ty, tobie nie jedno, a ten cały talerz jest potrzebny - Rzucił Mike, a spojrzałam na niego jak na kosmitę.
- Nie, naprawdę nie mogę - Powiedziałam z lekko łamiącym się głosem.
- Nie rozumiecie, że nie to nie? Nie wywierajcie na niej presji - Odparł Ashton, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
- Dziękuję - Powiedziałam do niego, a on mrugnął w moją stronę, przez co się zarumieniłam. Cholera.

Następne pół godziny rozmawialiśmy o różnych pierdołach, mówiąc sobie śmieszne historyjki. Jeszcze nigdy się tak nie śmiałam jak przez ten krótki czas, ale było to naprawdę świetne. Nawet skusiłam się na to głupie ciastko, które miało być tylko jednym, a skończyło się na tym, że pochłonęliśmy całe dwa talerze. Właśnie kończyłam jeść siódme, kiedy do studia weszła mama z Jordanem. Momentalnie odłożyłam słodycz na talerz, wypluwając do chusteczki zawartość tego co miałam w buzi. Wyrzuciałam to do śmieci, szukając gumy w torebce, ale jak na złość ich nie wzięłam. Chłopacy patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale nie potrafiłam przestać się trząść.

- Wszyskto w porządku? - Zapytał Calum, ale nie zdążyłam mu odpowiedzieć, przez krzyk mojej matki.
- Paige Forte, czy ty właśnie zjadłaś ciastko?! - Warknęła w moją stronę, a ja zamknęłam oczy. Nie chciałam widzieć jej spojrzenia.
- N-nie - Odpowiedziałam drżąc.
- Przecież widziałam, nie okłamuj mnie! Wiedziałam, że nie można cię zostawić na pięć minut, bo zaraz coś wykombinujesz. Chcesz być piękna, czy mieć spasione ciało, hmm? Z resztą pewnie tyle tego zjadłaś, że jutro będzie plus pięć na wadze, prawda? - Zakpiła, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Czułam się okropnie.
- Nieprawda - Odparłam.
- Idziesz na piechotę, masz spalić to co zjadłaś. Widzimy się w domu, skarbie - Zakpiła, odchodząc.

Stałam jeszcze chwilę wryta w ziemię, ale po chwili czując na sobie wzrok każdego w tym pokoju, spuściłam głowę, przepraszając ich i wybiegając ze studia. Czułam się wstrętnie.

// Nie wierzę, że ten rozdział ma trochę ponad tysiąc słów! Mam nadzieję, że was nie zanudziłam! Dajcie znać co myślicie ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro