Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Wiecie, czego się dziś dowiedziałam? – zapytała jedna z koleżanek Hinaty. 

– No czego się dowiedziałaś? – Kolejna koleżanka zapytała od niechcenia, ponieważ nie bardzo interesowała się tym tematem.

– Podobno po letnich wakacjach ma dojść do naszej klasy nowa uczennica! – powiedziała pierwsza z ekscytacją.

– Jednak w ogóle jej nie znamy, więc po co się tak ekscytować? – Midori poprawiła swoje włosy zaczynając od kciuków, potem dokładając całe dłonie. – Poza tym, jeśli okaże się taka sama jak Oda, to nie będziemy mogły się z nią przyjaźnić.

– Przepraszam, czy ja ci coś zrobiłam? – zapytała Hina ostro, obracając się w stronę blondynki.

– Wiesz, jesteś typem pupilka nauczycieli, więc nie da się z tobą przyjaźnić, kochanieńka. – Lekkość w głosie Izumi jeszcze bardziej zdenerwowała rudowłosą, lecz nie tak bardzo jak jej następne słowa. – Poza tym, nie mam za przyjaciela jebanego pedała.

– Miyano nie jest jebanym pedałem – wysyczała, gotując się ze wściekłości, Hina. – Kto ci w ogóle dał prawo go tak nazywać, co?

– Ja tam wiem swoje – odparła niewzruszona Midori.

– Izumi, możesz, zamknąć tę swoją piękną buźkę? Nie chcę już słuchać słów głupiej lali. – To powiedziawszy, zaczęła wypakowywać podręczniki i zeszyty.

Te słowa oburzyły blondynkę.

– Oda, ty już się lepiej nie wywyższaj. I tak wiemy, że nikt cię nie zechce.

Hinata parsknęła śmiechem.

– Z czego się śmiejesz, ruda brzydulo?!

– Ech, przepraszam. Śmieszy mnie, że myślisz, iż ciebie ktoś będzie chciał.

– COŚ POWIEDZIAŁA?!

– Tylko to, co powiedziałam, wyluzuj, panienko.

– Takaś beztroska?! Ciekawe, co będzie po egzaminach. 

– A ty wiesz, że dziś już zaczynamy pisać? – zapytała przerażona jedna z koleżanek.

– A nie jutro? – dołączyła się druga.

I tak nawiązała się rozmowa o egzaminach, w której nie uczestniczyła Hinata, próbując się uspokoić po kłótni z Midori.

***

Po lekcjach miała już dość wszystkiego. A zwłaszcza jej klasowych koleżanek, które zawsze wiedziały, jak ją wytrącić z równowagi. Wybiegła ze szkoły i skierowała się w stronę stacji kolejowej. Weszła do pociągu, gdzie czekał już na nią Yoshikazu. 

– Cześć, Miyano – odezwała się przyjaźnie do przyjaciela. Usiadła obok niego. – Co u ciebie słychać? 

– Wiesz, wszystko w porządku, a u ciebie? 

– Też w porządku – wzmiankę o kłótni z Midori wolała sobie darować. – Ponoć po letnich wakacjach ma do nas dołączyć jakaś nowa dziewczyna. – Mówiła obojętnym tonem. 

– To świetnie – odparł Miyano. 

Reszta podróży pociągiem upłynęła im w niekrępującej ciszy. Kawałek drogi musieli przejść pieszo. 

– A w ogóle, to co tam u twojego brata, Shiro? Dawno go nie widziałem – odezwał się Miyano. 

– A wiesz, ma studia, więc rzadko jest w domu. Wczoraj przyjechał i zostaje na tydzień. Wreszcie mogę spędzić z nim trochę czasu. Mama jest zadowolona, bo za tydzień tata wraca z delegacji i zostanie na dłużej. Szkoda, że nie spotka się z Shiro, ale cóż poradzić, co nie? Miyano, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Ostatnie zdanie wypowiedziała, przy braku reakcji ze strony chłopaka. – Kiedy przestałeś słuchać? 

– Wiesz, gdzieś tak przy: „Mama jest zadowolona". – Przyjaciółka parsknęła śmiechem. – Poza tym, ciebie normalnie nie da się słuchać. 

– Wiesz, Yuri zawsze mnie słucha. – Nie była tego świadoma, że przy wypowiadaniu imienia swojego chłopaka towarzyszył jej szeroki uśmiech. 

– Więęc, ty i on? 

Hina odwróciła się w stronę Yoshikazu. 

– Skąd... Zresztą nieważne – powiedziała to bardziej do siebie niż przyjaciela. – Chciałam Ci sama powiedzieć, przy trochę lepszej okazji, ale niech będzie. Tak, jesteśmy razem. Choć dopiero od wczoraj. Skąd ty to wiesz, szerloku? 

– To nie tak, że, razem z Sasakim, widzieliśmy was, jak się całujecie... – wymamrotał. 

Oda zrobiła się czerwona. Jednak szybko się zreflektowała i odwróciła od Miyano. 

***

– Wróciłam! – odezwała się w progu mieszkania. 

– Witaj, rudzielcu. Jak ci minęła wczorajsza randka? – Tymi słowami przywitał ją Shiro. 

– To nie była randka, głupku. – Rudowłosa rzuciła w brata butem. 

– Ej, ale za co to? – odezwał się, śmiejąc. 

– Za wtrącanie się w nie swoje sprawy. 

– Co, myślisz, że chcę ci go ukraść? Nie sądziłem, że moja siostra myśli, iż będę z gościem, którego dopiero poznałem. W dodatku młodszego. – Shiro teatralnie akcentował każde słowo. 

– I nieletniego – dodała, parskając śmiechem Hina. 

– O właśnie – dodał dwudziestolatek. 

– Co tam w szkole, młoda? – zapytał, podając jej herbatę. 

– Stara bieda – odparła, siadając naprzeciwko brata. – Gdzie mama? 

– W pracy. 

– A gdzie Mamoru? 

– Przed komputerem w naszym pokoju. 

– Szkoda mi ciebie, że musisz dzielić z nim pokój. 

– Spokojnie, już niedługo. Wkrótce się wyprowadzam. 

Hinatę zamurowało na te słowa. 

– Jak to: „Wyprowadzam się"? Dokąd?

– Do mojej dziewczyny. Spokojnie, rudzielcu. Nic się nie dzieje. 

– To ty masz dziewczynę?! Nie no, ja się chyba zapłaczę. Tylko ja nie wiem?! 

– Tak naprawdę to nikt jeszcze nie wie. Nawet rodzice. Ty dowiadujesz się o tym pierwsza. 

– Cholera! – dało się słyszeć z pokoju obok. Był to Mamoru, który zaraz potem dołączył do starszego rodzeństwa. 

– Ej, bo zaraz z tej wściekłości zaczniesz miotać piorunami, o co chodzi, Ron? – zapytał Shiro. 

– Po pierwsze: miałeś mnie tak nie nazywać. 

– Dobra, ale co się stało? – wtrąciła Hina. 

– Przegrałem w Minecrafta. Creepery zniszczyły mi wioskę! 

Nie rozumiał, z czego śmiało się jego rodzeństwo. Przecież to była poważna sprawa! Przynajmniej dla niego. 

***

Yuri opadł ciężko na łóżko. Miał już serdecznie dość dzisiejszego dnia. Musiał jeszcze zjeść razem z ojcem obiad. Nie chciał, żeby do tego doszło i do ostatniej chwili miał nadzieję, że rodziciel wyjechał na ważne spotkanie czy delegację. Jednak gdy wszedł w progi jadalni wiedział, że jego nikłe nadzieje prysły. 

– Witaj, ojcze – powiedział zawiedziony.

– Witaj, synu. Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać – chłopak wiedział już, co to oznacza.

– Byłbym bardzo zadowolony, gdybyś zdecydował się być z Midori – powiedział to, patrząc prosto w oczy syna.

Yuri przez chwilę nie mógł wykrztusić słowa. Kiedy odzyskał mowę, powiedział:

– Ojcze, nie możesz dokonywać za mnie wyborów!

– Synu, chyba jasno się wyraziłem – odparł ostro pan Uchida.

– Ja nie chcę być z Midori, ponieważ... – Zdążył w porę ugryźć się w język.

– Ponieważ? – Rodziciel uniósł lewą brew.

– Ponieważ... Nie chcę mieć dziewczyny...

– Synu, czy ty jesteś gejem?! – zapytał zdegustowany mężczyzna.

Dlaczego wszyscy pytacie mnie, czy jestem gejem?! – zapytał siebie w myślach, a na głos powiedział: – Nie ojcze, nie jestem gejem. Jednak wolałbym, w tym wieku, nie mieć dziewczyny. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. 

Jego ojciec niczego już nie powiedział do syna i dalsza część posiłku upłynęła im w ciszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro