7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłem oczy i przez jaskrawe światło lamp, natychmiast je zamknąłem.

- Następnym razem poproszę pielęgniarki o okulary przeciwsłoneczne dla Ciebie - parsknął dobrze znany mi głos.

Spojrzałem na Petera opierającego się rękami o poręcz przy łóżku. Uśmiechał się, a więc nie było ze mną tak źle.

- Ile tutaj tak leżę?

- Miesiąc.

Gwałtownie podniosłem głowę i syknąłem z bólu, łapiąc się za szyję.

- Rany, żartowałem! - wystraszył się.  - Jakąś godzinę tutaj jesteś, nie panikuj jak Domen na widok pająków.

- Bardzo zabawne - mruknąłem.

- Będę musiał się zbierać...o dziesiątej przyjdzie sztab sióstr, który grzecznie mnie wyprosi. Wypis dostaniesz jutro, Ewa po Ciebie przyjedzie. Śpij dobrze, Kamilu.

- Moment - zatrzymałem go. - Skąd znasz tyle informacji? Przecież nie jesteśmy rodziną.

Słoweniec wzruszył ramionami i otworzył drzwi.

- Zwyczajnie przedstawiłem się jako Twój narzeczony. Nie gniewasz się?

- Ani trochę - uśmiechnąłem się. - Dobranoc.

***

Ze snu wyrwał mnie głos mojej siostry, która z samego rana wparowała do sali i pociągnęła mnie za rękę.

- Kobieto, nie masz za grosz wyczucia! Nie widzisz, że śpię?

- Ciekawe czy to samo byś powiedział do pielęgniarki, która za dziesięć minut tutaj przyjdzie z wypisem - blondynka przewróciła oczami.

- Na pewno nie zrobiłaby tego tak chaotycznie - prychnąłem.

- To teraz opowiedz, jak doszło do tego zdarzenia, bo jak Peter do mnie wczoraj zadzwonił, to myślałam, że zaraz przyjedzie po mnie druga karetka! Wdawać się w pyskówkę z kibolami, rzeczywiście inteligentne z Twojej strony! - powiedziała, kiedy odjeżdżaliśmy spod szpitala.

- W ogóle nas nie słuchali! W dodatku najpierw unieruchomili Petera, a kiedy ten ich szef zaczął mnie dusić, wreszcie pojawili się Maciek z Piotrkiem, dzięki czemu udało mu się jakoś od nich wydostać i postrzelić niejakiego Pikora. No i chwilę później zemdlałem, a to pokazuje... - urwałem na moment, uświadamiając sobie jedną rzecz. - ... moją słabość.

- Co? - zdziwiła się Ewa.

- Nie nadaję się do Policji! 

- Uderzyłeś się za mocno w głowę? - dopytywała się, wpatrując się uważnie w ruch uliczny.

- Kto wie... - mruknąłem sennie.

- Nie wyspałeś się?

- Wiesz, te szpitalne łóżka do najwygodniejszych nie należą - parsknąłem.

- No tak, jaśnie pan Kamil potrzebuje królewskiego łoża - zaśmiała się.

- Wystarczy mi to moje, w sypialni.

Po kilkunastu minutach dotarliśmy do mojego mieszkania. Ewa od razu zaczęła przetrzepywać szafki i lodówkę w poszukiwaniu produktów do ugotowania zupy, a ja postanowiłem napisać do Petera.

Cześć :D jak Tobie mija służba beze mnie?

Kilka minut później dostałem wiadomość:

Myślałem, że będzie gorzej.

No wiesz co?! Sądziłem, że jestem niezastąpiony!

Jasne, buduj swoje ego. Jak samopoczucie?

Miło, że pytasz. Do tej pory wszystko w porządku, więc mam nadzieję, że tak pozostanie. Widzimy się jutro ;)

A więc muszę nacieszyć się ostatnimi chwilami wolności...

- Kamil, piąty raz Cię wołam!  -krzyknęła Ewa, wyrywając mnie z letargu.

- Co? - zapytałem, podnosząc wzrok znad ekranu telefonu.

- Pytałam, czy odpowiada Ci zupa krem z brokułów i szpinaku.

- A, tak, tak. Każda Twoja zupa jest pyszna.

- Pozdrów Petera! - zawołała, znikając w kuchni.

Otworzyłem usta ze zdziwienia. Skąd ona wiedziała, że właśnie z nim piszę?

***

Kiedy następnego dnia przyszedłem na komendę, by rozpocząć drugi tydzień współpracy ze Słoweńcem, on  już tam był. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło (w każdym razie, starał się).

- Dawno się nie widzieliśmy, co?

- Żebyś wiedział - odpowiedziałem, mocno go obejmując.

- Eee, co ty robisz?

- Przytulam Cię.

- Zachowujesz się teraz jak ta... - zamyślił się. -...o, jak ta Ela! - pstryknął palcami. - Nie no, serio, ile jeszcze zamierzasz tak stać?

- Do momentu, gdy odwzajemnisz gest - zachichotałem.

- Żartujesz.

- Ani trochę.

Usłyszałem westchnienie pełne irytacji, a następnie poczułem jego dłonie na moim pasie i podbródek na ramieniu. Wygrałem!

- Hej, Pet... - usłyszeliśmy. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wpatrującego się w nas z głupim uśmieszkiem Maćka. - O, widzisz, chciałem wiedzieć, czy Kamil już jest, bo Regina prosi go na słówko.

- Zaraz wracam - mruknąłem w stronę Słoweńca i zniknąłem za drzwiami.

- Proszę, proszę - zacmokał Kot. - Wiedziałem, że w jakiś sposób uda Ci się z nim dogadać.

- Prevc to najbardziej skomplikowana i skryta osoba, jaką dane mi było poznać - wyznałem. - Przede mną jeszcze długa droga, jeśli chodzi o przyjaźń.

- Niemniej jednak, wierzę w Ciebie.

Niecałą godzinę później parkowaliśmy w bezpiecznej dla nas odległości przy opuszczonych halach. Za kilka minut miała odbyć się tam wymiana - narkotyki za pieniądze. Nareszcie mieliśmy okazję dorwać jednego z najgroźniejszych przestępców w Europie, Oliwiera Wolańskiego*. Po tym, jak zamknęliśmy jego syna Alana, facet poprzysiągł zemstę. Miałem tylko głupią nadzieję, że nie będzie ona tragiczna w skutkach.

- Ale bym zjadł gofra z nutellą - stwierdził Piotrek, na co Maciek zareagował dość głośnym plaskiem w czoło.

- Serio? Od tej akcji zależy wolność Mafii Wolańskiego, a ty myślisz o jedzeniu?!

- No co, przypomniałem sobie, jak jedliśmy takie nad morzem... nie powiesz, że były złe!

- No nie były - odparł Kot.

Nagle zobaczyliśmy ruch przy wejściu do opuszczonego budynku. Pojawiła się tam dwójka dorosłych mężczyzn, w tym nasz cel. Kiedy doszło do przekazania pieniędzy, na scenę wkroczyli antyterroryści. Przestępcy próbowali uciec, ale na szczęście wykazaliśmy się szybkością i zwinnie zakuliśmy ekipę w kajdanki. Zauważyłem, że gdy Oliwier skierował swój wzrok na Hulę, uśmiechnął się krzywo, na co nasz kolega odwrócił głowę. Zanotowałem w pamięci, aby jak najszybciej porozmawiać ze Stefanem.

Mężczyzna skupił swój wzrok na mnie i Petera, przez co poczułem się trochę nieswojo. W końcu on wiedział, kto stoi za zamknięciem jego syna w areszcie. Gdy Maciek i Piotrek prowadzili go do kuszetki i znaleźli się blisko nas, Wolański ukłonił się szyderczo i powiedział:

 - Kogo moje oczy widzą! Witam dwójkę moich ulubionych policjantów, szanownego aspiranta sztabowego Kamila Stocha i jego... partnera, aspiranta Petera Prevca.

Z pewnością wyglądałem jak wtedy, gdy kilka miesięcy temu Ewa sprawiła mi niespodziankę w postaci niezaplanowanej randki z jakąś jej koleżanką. Aczkolwiek, Peter był bardziej zdziwiony niż ja.

///

*Wzięłam to imię i nazwisko z serialu Policjantki i Policjanci, tam kiedyś pojawiła się taka postać, wrr

Miłej lekturki i kolorowych snów! <3

KDP

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro