Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rose's POV

Obudziły mnie promienie słoneczne dostające się do mojego pokoju. No tak wczoraj zapomniałam zasunąć roletę. Wyciągnęłam telefon spod poduszki i sprawdziłam godzinę 11:32. Cholera! O 12 mamy jechać do sklepu. Szybko wstałam i poszłam do garderoby. No tak codziennie rano dylemat. Co ubrać? Tym razem stawiłam na mój ulubiony komplet, do tego dobierając pasujące dodatki. Pobiegłam do łazienki gdzie zrobiłam delikatny makijaż, lecz z wyraźną kreską na powiece, włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko przełożone na prawe ramię. Na zegarku widniała godzina 11:56, czyli zdążyłam. Zeszłam już normalnym krokiem na dół. Miałam nadzieję, że Anne pojedzie z nami. Moje prośby prysły, kiedy zobaczyłam ją jak sprząta dom i nigdzie się nie rusza. Podeszłam do ojca, który stał przy drzwiach i robił coś na telefonie. Kiedy mnie zobaczył to go schował.

-Możemy iść?

-Tak- mruknęłam, wzięłam jeszcze torebkę i wyszliśmy.

***

Wracaliśmy właśnie z zakupów. Kupiłam, a raczej on czarno i białą farbę na ścianę, chwytaki na gitarę, kilka mniej ważnych rzeczy. Powiedziałam, że chcę mieć trzy ściany koloru czarnego i jedna białą, na której będą plakaty i gitara. A co do naszych rozmów. Próbował zagadać mnie nie raz, lecz nie odpowiadałam jeśli nie było to naprawdę potrzebne. Czułam się niekomfortowo mieszkając z nim i rozmawiając po 5 latach olewania. Czy to dziwne? Zaskoczę was, NIE! 

- Możemy porozmawiać na spokojnie? - zapytał niepewnie po dłuższej chwili ciszy. Nie chciałam, ale tego nie ominę.

-I tak to nieuniknione, zaczynaj.

-Posłuchaj Ross, wiem że was zraniłem, kiedy wyjechałem tak bez słowa- prychnęłam rozdrażniona i wbiłam w niego wzrok.

-Nie przerywaj mi proszę. Wiem to i czuję się z tym źle, przepraszam za nieutrzymywanie kontaktu. Nie umiałem zadzwonić, poczucie winy zżerało mnie od środka.- zaczął mi się tłumaczyć, ale przestałam go słuchać. Nienawidziłam go przez to, że nas zostawił, pogodziłam się z tym jednak, lecz to co przez niego się stało później... Tego mu nigdy nie wybacze, nie zapomnę nawet jakbym chciała.

Kiedy podjechaliśmy pod bramę, chciałam jak najszybciej się ulotnić. Odpowiedź jakaś mu się przynajmniej należała, dlatego mruknęłam niechętnie:

- Ok, spoko. Nie tłumacz się.

Miałam zamiar iść do siebie i ogarnąć rzeczy przed malowaniem, kiedy przypomniałam sobie o ładowarce w kuchni. Szybko po nią skoczyłam, a kiedy wychodziłam, wpadłam na Irwina.

-Sorry- jeszcze cofnęłam sie z powrotem po butelkę wody. Już ją brałam, ale rozdzwonił mi się telefon. Spojrzałam na Ashtona, który mi sie przyglądał i robił popcorn, a później na wyświetlacz. Tim.

-Kurwa- powiedziałam pod nosem, ale blondyn i tak to musiał usłyszeć, bo przestał robić przekąskę i niby przypadkiem patrzył sie w moją stronę. Wzięłam oddech i odebrałam.

-Co znowu?

-A jak myślisz, kochanie? Jak tam nowa rodzinka? - zapytał rozbawiony moja wrogością. Sorki jakoś humorek mi dzisiaj nie dopisuje. Chociaż to mój najlepszy przyjaciel nie zamierzałam udawać miłej.

- Do rzeczy Tim- warknęłam

- Dobra, dobra chciałem tylko powiedzieć, że ich złapaliśmy i nie mamy się już czym przejmować świadkami- gdy to usłyszałam odetchnęłam z ulgą.

- No w końcu.

- Ale... - zaciął się

- Ale?! - warknęłam krzycząc, ale uciszyłam się pod pytającym spojrzeniem 'wiernego słuchacza'

- Nie podnoś na mnie głosu mała. Dowiedziałem się, że jest jeszcze jakieś nagranie z pobliskiego klubu, które coś załapało. Niestety jest już na policji. Staramy się je przechwycić, ale wiesz, że akta są tajne... - powiedział na jednym wydechu, a we mnie zawrzało.

-Jakie kurwa nagranie?! Do cholery wiem, że są tajne idioto! - krzyknęłam trochę głośniej niż chciałam i Ash teraz bezceremonialnie sie już we mnie wpatrywał. Pokazałam mu facka i odwróciłam się do niego placami, na co usłyszałam cichy chichot. Mogłam iść rozmawiać na górę, ale są tam rodzice, a przy nich to już naprawdę nie chciałam rozmawiać. Z dwojga złego to lepsze wyjście. Wzięłam kilka głębokich wdechów i oparłam się o blat. Nie pomogło. Jak mogli tego nie dopilnować?!

-Ross kuźwa spokojnie no. Naprawimy to, a ty nie krzycz w domu, bo jeszcze ktoś się skapnie kim jesteś! - szczerze? Zapomniałam, że mam go jeszcze na linii.

- Nie mów mi co mam robić! Niech te dzieciaki posprzątają po sobie następnym razem, pa! - rzuciłam butelką z wodą przez całą kuchnie. Musiałam się na czymś wyładować złość i już miałam nawet pomysł jak. Kiedy odwróciłam się w stronę drzwi, zastałam tam trzy zszokowane twarze. Czyli oni też to do kurwy nędzy wszystko słyszeli? Muszę gadać z Timem gdzie indziej, następnym razem. Nie zważając na nich ominęłam ich i prychnęłam przy okazji. W końcu poszłam do siebie i zaczęłam szykować sie na imprezę.

Ashton's POV

Stałem zaskoczony w jednym miejscu od dobrych paru chwil. Jakie nagranie? Akta, sprzątanie po sobie? Coś podejrzewałem, ale ona i...? Nie, niemożliwe. Co to miało w ogóle być? No, no siostra pierwsza klasa.

- Co tu się stało? - Zapytał Luke, mój kumpel.

-Emm...a nie widać? - nie chciało mi się im tego tłumaczyć i nie było czego...chyba.

-No...nie? Usłyszeliśmy krzyki to przyszliśmy. To ta twoja siostra?

- Taa- mruknąłem i zerknąłem na butelkę leżącą w kącie.

- Niezła- powiedział zadowolony Calum. Popatrzyłem na niego jak na idiotę.

- Stary, co ty wygadujesz? To moja siostra!

- Ej no i co. Widziałeś jej nogi? - zapytał rozmarzony. Kiedy miałem podejść do niego i go trzepnąć w ten pusty łeb, zrobił to za mnie Michael. Zaśmiałem się na widok zaskoczonej miny czarnowłosego i zadowolonego uśmieszku Mikea.

-Z kim się kłóciła? - drążył nadal Luke

- Nie wiem. Może z kolegą? Chłopakiem?

- Ma chłopaka? -  na jego twarzy przemknął smutek, na co zmarszczyłem brwi.

- Skąd mam to wiedzieć? Mieszka tu od wczoraj, a nasze relacje...no cóż do najlepszych nie należą - Posłałem im zakłopotany uśmiech na co kiwnęli głowami, że rozumieją. Wiem, że później zapytają o moją 'historie' z Ross.

Poszliśmy do salonu i oglądaliśmy jakiś film sensacyjny, lecz każdy był pogrążony we własnych myślach. Zatrzymałem swój wzrok na rozmarzonej minie Caluma.

- Cal! - krzyknąłem po czym wszyscy z zaskoczeniem odwrócili się w moją stronę, z jeszcze bardziej zdezorientowanym 'marzycielem'.

- Przestań snuć fantazje erotyczne z Rose! - Zaśmiałem się po chwili reszta do mnie dołączyła, a sam wybrany uśmiechnął się zażenowany.

-Co ja na to poradzę? - Już miałem mu odpowiedzieć, kiedy z kuchni zawołał nas ojciec. Kiedy oni tam przyszli?

- Ross, Ashton chodźcie tu! - Czego on może chcieć? Zaciekawiony ruszyłem w wybranym kierunku.

-  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  -  - 

Postanowiłam, że rozdziały będą krótsze, ale dodawane częściej :-)

Rozdział niesprawdzony, bo pisany na tablecie. Jak sądzicie o co chodzi rodzicom?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro