«štirinajst-bad decisions make good stories»

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Trenerze, chyba mamy problem...-Peter zatrzymał swojego trenera przy bufecie. Goran od razu zauważył, że Prevc jest zdenerwowany, tak, jak wtedy, gdy ktoś porwał Domena.

-No nie, nie mów, że znowu kogoś porwali.-Janus wywrócił oczami. Mina Petera ciągle była poważna, przez co jego trener zaniepokoił się.-Peter, czy kogoś porwali?!

-Nie...

-Więc o co chodzi?

-Lanisek i ten głupi Austriak siedzą w więzieniu...-powiedział Robert, który chwilę wcześniej podszedł do Petera i Gorana.

-Słucham?! Jak to siedzą w więzieniu?!-wykrzyczał trener, zwracając na siebie uwagę wszystkich osób siedzących na stołówce.

-Niech pan nie krzyczy..-Peter ściszył głos.

-Czy to jakiś żart?-spytał trener już nieco cichszym głosem.

Słoweńcy nie odpowiedzieli na to pytanie.

-Mam was dość. Wyjeżdżać z wami na konkursy to,a to imprezujecie, a to ktoś was porywa, a to zostajecie aresztowani. Co następnym razem?-Goran patrzył na swoich podopiecznych jakby chciał ich zrzucić z balkonu, poćwiartować a później spalić.-Dlaczego to zawsze z wami są takie problemy, a z innymi nie?

-Może jesteśmy wyjątkowi?-Robert zadał pytanie z przyciszonym głosem.

-Nie denerwuj mnie, Kranjec. Mamy godzinę, żeby jakoś wyciągnąć te łajzy z więzienia. Później jedziemy do Innsbrucka i nie chcę tam więcej takich akcji.

Robert i Peter przytaknęli na słowa trenera, po czym poszli oznajmić reszcie jaki jest plan.

***

Peter, Robert, Michi i trener Goran od dłuższego czasu próbowali przekonać niemieckiego policjanta, że Lanisek i Schlieri nie dilują narkotykami, a majerankiem i ewentualnie cynamonem. Niestety, policjant słabo mówił po anielsku, a co dopiero po niemiecku, gdyż uwaga, pochodził z Rosji. Peter próbował pokazać mu w pewien sposób co wszyscy mają na myśli, ale ów policjant bystry również nie był. Robert miał ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, Goran łamał sobie język tłumacząc już po raz setny, że to były przyprawy, Michi starał się być dobrej myśli i uspokajał towarzystwo, natomiast Gregor siedział razem z Laniskiem w celi i zdradzał mu kolejne tajniki podrywania, nie zwracając uwagi na swoich kolegów, którzy próbowali jakoś wyciągnąć ich obu z więzienia.

W końcu Goran dał sobie spokój, twierdząc, że jego wysiłek idzie na marne. Peter chciał uratować całą sytuację i pokazać, że jednak przydaje się w tej drużynie. Wymyślił dość dobry-bynajmniej tak mu się wydawało-plan więc odszedł z trenerem na stronę, aby mu go przekazać.

-Damy temu policjantowi działkę majeranku, on sobie kimnie, weźmiemy klucze i wypuścimy chłopaków.

-Nie wydaje mi się żeby twój plan zadziałał.-przyznał Goran. Peter głębiej się zastanowił i chwilę później miał już obmyślony nowy plan.

-Ten policjant pochodzi z Rosji, tak?

-No tak... Peter, co ty znowu kombinujesz?-Goran uniósł jedną brew i podejrzanie spojrzał na swojego podopiecznego.

-Muszę gdzieś zadzwonić.-Pero chytrze się uśmiechnął.-Zaraz wrócę.

Po tych słowach Prevc opuścił pomieszczenie i wyszedł na korytarz. Wyciągnął swój telefon i wybrał numer Kamila Stocha. Próbował dodzwonić się do Polaka kilka razy, jednak ten nie odbierał. Kilka minut później Kamil na szczęście oddzwonił do Petera.

~Cześć Pero, coś nie tak?~
~Czemu coś miałoby być nie tak?~
~Zwykle dzwonisz, gdy masz jakiś problem,haha.~
~Więc zgadłeś, tym razem też mam problem.~
~Zamieniam się w słuch.~
~Potrzebuje kogoś z mocną głową do alkoholu. Piszesz się na to?~
~Pytasz dzika czy sra w lesie?~
~Zabierz kolegów i szwabów w sumie też. Im więcej mocnych głów tym lepiej. Czekam przed komisariatem.~

Pero rozłączył się i poszedł oznajmić trenerowi, że za kilka minut sprawa zostanie rozwiązana. Poźniej wyszedł na zewnątrz aby poczekać na skoczków, którzy mieli pomóc w wydostaniu z więzienia Laniska i Schlierenzauera.

20 minut później Kamil, Piotrek, Maciek, Dawid, Richard i Andreas zmierzali w stronę Petera. Prevc patrząc na swoich kolegów, którzy byli w wyśmienitych humorach wiedział, że plan się uda.

-Krótko mówiąc-Anze i Gregor siedzą w pace, policjant nie chce ich wypuścić, potrzebuje kogoś kto go upije.-wytłumaczył Pero.

-W takim razie zgłosiłeś się do właściwych osób, hehe.-powiedział Piotrek.

-Dobra, szybko to załatwimy i śmigamy do Innsbrucka.-Richard wyciągnął spod kurtki dwie butelki niemieckiej wódki. Wszyscy spojrzeli na niego z lekkim zdziwieniem.-No co? Przezorny zawsze ubezpieczony.

-Dokładnie.-przytaknął Kubacki i również wyciągnął dwie butelki wódki i słoik ogórków.

-Ogórki?-spytał Pero.

-Na zagrychę,hehehe-wytłumaczył Piotrek.

-Obejdzie się bez.-powiedział Peter.-To Rosjanin.

-Dobra, dobra, dawaj tego Zenka,hehe.-zaśmiał się Żyła i ponaglił swoich towarzyszy do wejścia do środka.

Cała siódemka szła już wzdłuż korytarza. Polacy byli bardzo pewni siebie i mieli świetne humoru, Richard z resztą też, Wellinger wlókł się za całą zgrają a Peter lekko się denerwował. Wszyscy weszli do pomieszczenia, gdzie czekała reszta. Piotrek bez zbędnego gadania podszedł do policjanta i kulturalnie się z nim przywitał.

-Słuchaj, my ci damy flaszkę, a ty wypuścisz tamtych tych.-powiedział Piotrek obejmując ramieniem policjanta.

Ten przecząco pokręcił głową tak jakby zrozumiał co powiedział Piotrek.

-Dwie flaszki? A może trzy?-targował się Pieter.

Richard odkręcił butelkę wódki i podał ją policjantowi.

-Dobre niemieckie.-oznajmił Freitag.

Policjant wziął łyk wódki, po czym uśmiechnął się do Richarda.

***

Goran nerwowo spoglądał na zegarek. Mieli być w hotelu już pół godziny temu, tymczasem nadal siedzieli bezczynnie i czekali na cud. Peter przyglądał się Polakom i Niemcom, którzy otoczyli policjanta i co chwilę polewali mu wódki.

-Polska jest piękny kraj!-wybełkotał Rosjanin.

-No, no, wiadomo, wypijmy za to,hehe.-zaproponował Żyła.

-Pij, pij, po co się ograniczać, przyjacielu?-zaśmiał się Kamil.

Gdy rosyjski policjant dopijał kolejny kieliszek wódki, Andreas sprytnie wyciągnął z szuflady jego biurka klucze od celi Gregora i Anze'go. Mruknął porozumiewawczo do Petera i dał mu znak, że wszystko załatwi. Skoczkowie dalej próbowali upić policjanta, który był dość oporny, jednak po jakimś czasie pił już kieliszek za kieliszkiem. Wellinger podszedł do krat i zaczął po kolei sprawdzać klucze, aby dowiedzieć się, który otworzy celę. W końcu udało mu się znaleźć właściwy i ostrożnie otworzył kraty. Gregor i Anze po cichu wyszli z małego pomieszczenia. Piotrek to zauważył więc poklepał policjanta po plecach i szeroko się uśmiechnął.

-Słuchaj Zenek...-zaczął.

-Nie mam na imię Zenek.-zaprotestował policjant.

-No dobra, dobra. Masz tu dla siebie resztę wódki, a my musimy lecieć. Mamy sprawy służbowe, wiesz jak to jest. Trzymaj się,hehe.-pożegnał się z Rosjaninem. Wszyscy skoczkowie bezpiecznie opuścili komisariat i o dziwo, udało im się nie zwrócić na siebie uwagi żadnego z ochroniarzy.

-Dzięki za pomoc, chłopaki.-powiedział Peter, gdy wszyscy znaleźli się już na zewnątrz.

-Wolność! Nareszcie!-krzyknął Lanisek.

-Siedzieliśmy w więzieniu ledwo dwie godziny.-Gregor wywrócił oczami.

-Oby to były pierwsze i ostatnie godziny.-powiedział Goran.-Ustalmy sobie teraz coś. Anze, oddajesz mi cały swój towar, cała reszta też.-zarządził.

-Ale...trenerze...-jąkał się Zjaraniszek.

Goran poważnie spojrzał na Laniska dając mu w ten sposób do zrozumienia, że nie ma o co błagać. Anze skinął głową na znak, że zrozumiał słowa trenera.

-Dobra, chłopaki, będziemy się zbierać.-oznajmił Kamil.

-Wreszcie będę mógł się wyspać.-Andi odetchnął z ulgą.-Poświęciłem się dla was i nie zrobiłem sobie drzemki po kolacji, powinniście mi oddawać pokłony.

-Wellinger, chodź już.-Richard pociągnął swojego kadrowego kolegę za bluzę.

-Widzimy się w Innsbrucku.-Maciek uprzejmie uśmiechnął się do Słoweńców i Austriaków.

-To on się uśmiecha?-spytał Gregor szepcząc Laniskowi na ucho.

***

-Zgadnijcie kto wrócił!-krzyknął Anze wchodząc do hotelu, gdzie przy drzwiach czekali jego kadrowi koledzy z bagażami.-Tęskniliście?

-Nie bardzo.-mruknął Cene.

Goran rzucił w stronę Laniska jego bagaż. Anze sprawnie go złapał, a czekając na autokar, którym Słoweńcy mieli wyjechać do Innsbrucka, opowiadał wszystkim całą sytuacje. Ze szczegółami opowiedział jak to Polacy i Niemcy świetnie poradzili sobie z policjantem, jak Wellinger przemycił klucze i oczywiście pochwalił Petera za wymyślenie i zorganizowanie całej akcji.

Każdy musiał zapomnieć o wydarzeniach z dzisiejszego dnia i skupić się na swojej pracy jaką będzie oddanie skoków w Austrii. Wszyscy po wysłuchaniu opowieści Laniska, jakoś zbytnio nie przejęli się całą sytuacją. Niemcy i Polacy również nie wspominali więcej o akcji ratunkowej, nawet gdy byli o to pytani. To w końcu nie było nic wielkiego, więc nie było sensu jakoś specjalnie to przeżywać. No może jedynie Piotrek Żyła i Dawid Kubacki ubolewali nad tym, że stracili kilka butelek wódki przywiezionej z Polski na melanż.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro