dope

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Za nowy etap w naszym życiu! - wysokie, kryształowe kieliszki uniosły się ku górze. Słychać było głośny dźwięk szkła uderzanego o szkło, po chwili zaś z eleganckich naczyń zaczął znikać szampan, który nie należał do najtańszych. Yoongi zawsze miał słabość do luksusów, szczególnie zaś wtedy, gdy w grę wchodziło coś, co miało związek z jego ukochanym chłopakiem. Nie potrafił oszczędzać przy Tae, prawdę powiedziawszy nawet nie chciał. Świadomość, że ten miał wszystko sprawiała, że czuł się spełniony i szczęśliwy, a wiadomo, że każdy lepiej czuje się w otoczeniu ładnych przedmiotów. Stąd też i dzisiejsze przyjęcie, na którym mieli uczcić ich wspólne mieszkanie, które starszy w końcu zakupił. Nie zbierał na nie zbyt długo, awans i wyższe zarobki pozwoliły mu na taką ekstrawagancję już w wieku dwudziestu czterech lat. Ogromne lokum w sercu stolicy, na ostatnim piętrze jednego z ładniejszych budynków, z wielkim tarasem, basenem i jacuzzi w łazience. Nic lepszego nie mogli mieć, chociaż nie to było najważniejsze. Liczył się fakt, iż w końcu zamieszkają razem i będą mogli spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Dotychczas ich spotkania były mocno ograniczone, bo młodszy studiował, on zaś miał na głowie pracę, co strasznie go irytowało. Nie potrafił długo bez niego wytrzymać.
Zerknął na chłopaka, który opadł na elegancką kanapę. Niemal od razu usiadł obok, obejmując go ramieniem, nieco ostentacyjnie całując jego policzek, na co blondyn zachichotał, rumieniąc się uroczo. Oto jego cudne maleństwo!
- Zakochańce, błagam! - jęknął Hoseok, przyjaciel Yoongiego jeszcze z czasów szkoły. Upił kilka łyków szampana, wykrzywiając twarz w grymasie. - Miłość okażecie sobie później.
Taehyung wyszczerzył się i wtulił w tors starszego, który dumny z siebie rzucił:
- Nie bądź zazdrosny Hobi. Ciebie też w końcu ktoś pokocha.
Właśnie obrażony chłopak rozchylił wargi niezadowolony, po czym zmarszczył nos, sięgając po maleńką kanapkę.
- Jesteś podły, Cukierku. Tae jest tylko jeden, na moje nieszczęście ty go masz. - puścił mu oczko, na co najstarszy z towarzystwa aż wstrzymał oddech. Widząc to Hobi dodał: - Żartuję zazdrośniku. Wolę dziewczyny, penisy średnio mnie interesują. No. Poza tym Jina. - puścił oczko wysokiemu chłopakowi, który siedział naprzeciwko. Ten zakrztusił się piwem, wpatrując się w niego jak największego kretyna we wszechświecie.
- Za dużo piwa Hoseok, idź spać. - wysapał, wycierając załzawione oczy.
- Widzisz? Jesteś skazany na własną rękę. - wyszczerzył się Yoongi, gładząc palcami przydługawe włosy Taehyunga, który podciągnął nogi i przerzucił je przez uda starszego. Ten ucieszony przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej, chowając w drobnych ramionach. - Jesteś zmęczony, kotek? - zerknął na szatyna z troską.
- Nie hyung. Tak mi po prostu wygodnie. Lubię, gdy jesteś blisko. - uśmiechnął się, pakując do ust kolejną już truskawkę w czekoladzie. Serce Mina aż podskoczyło. Cholera. I jak on miał się nie rozczulać, skoro miał perfekcyjnego chłopaka, który ociekał słodyczą? Najchętniej wycałowałby go calutkiego, mocno tuląc oraz pieszcząc, jednak był gospodarzem i musiał zająć się gośćmi, którzy po części sami postanowili się zabawić. Kilku znajomych z pracy już pływało w basenie, gdzieniegdzie jakieś pary podrygiwały w rytm nowoczesnej muzyki, inni jedli, czy też pili. Zaprosił naprawdę wiele osób, bo i oni sami należeli do osób towarzyskich, a przynajmniej Tae. On przeżyłby z kilkoma bliskimi osobami, ale musiał dbać o swoje dobre imię, więc ściągnął tu też pozostałych kierowników, czy co milszych podległych mu pracowników. Plus kilku znajomych młodszego. Wszystkich rzecz jasna odpowiednio prześwietlił, bo nie zniósłby, gdyby jego maluch zadawał się z niebezpiecznymi ludźmi.

***

- Hyuuuung! - niski, słodki głos momentalnie obudził Yoongiego. Otworzył oczy i wbił wzrok w swojego chłopaka, który nachylał się nad nim, robiąc dzióbek ze swoich pięknych warg. - Dzień dobry. Buzi na powitanie?
- Awwww! Mój cudowny misiaczek! - złapał go zdecydowanym ruchem za kark i wpił w wargi, drugą ręką obejmując w pasie. Często zdarzało im się wstawać razem, jednak dopiero dzisiaj mogli poczuć się naprawdę swobodnie. Taehyung dotychczas mieszkał z rodzicami, więc okazywanie sobie pieszczot nie było wskazane, chociaż jako tako tolerowali ich związek. Wprawdzie Min naprawdę musiał się wysilić, jednak skoro później mógł spokojnie spędzać czas ze swoim maluchem, to było warto wchodzić im w tyłki, plus dobrze płatna praca i wysoka pozycja wpływały na postrzeganie przez nich rzeczywistości. Łatwiej im było oddać ukochanego syna komuś, kto jest w stanie się nim zająć nie tylko duchowo, ale i finansowo. Miał świetną pracę i wielu pracowników pod sobą, wypłatę większą niż większości koreańskich rodzin zebranych do kupy. Obietnica utrzymywania go, jak tylko zakupi mieszkanie dały mu kilka punktów i względne zaufanie.
Nie było jednak tak, że został w jakiś sposób zmuszony. Sam pragnął być dla niego bohaterem. Mężczyzną, który zadba o każdą potrzebę i sprawi, że jego życie będzie bezstresowe i pełne przyjemności, dlatego pracował za trzech, byleby zawsze mieć pieniędzy pod dostatkiem i go rozpieszczać. Nie pozwoli przecież Tae pracować. Studiował, musiał skupić się na nauce, poza tym gdzie jego śliczne kochanie i wysiłek, dźwiganie, czy użeranie się z innymi? Jego dongsaeng powinien pachnieć oraz wcinać owoce, nie zaś harować jak jakiś robol. Prawdziwy mężczyzna musi dbać o rodzinę, a jego aktualnie składała się z tego jednego chłopaczka.
- Zrobiłem ci śniadanie, musimy iść do kuchni, bo będzie zimne. - zamruczał młodszy, opierając swoje czoło o te Yoongiego. Zwilżył językiem wargi, uśmiechając się słodko.
- Dobrze kochanie. Chodźmy. - trzymając chłopaczka podniósł się do siadu, od razu wtulając nos w jego szyję. - Kocham cię Tae.
Młodszy zachichotał i poczochrał jego włosy.
- Ja ciebie też kocham hyung. Najmocniej na świecie. - cmoknął go w czoło i delikatnie wysunął się z jego ramion. - Idziemy jeść! Zaraz muszę uciekać na zajęcia, a jak cię nie upilnuję, to nie zjesz.
- Za dużo mi tego nakładasz! - jęknął Min, łapiąc dzieciaka za rękę. Udali się do kuchni, gdzie starszy opadł na krzesło, przyciągając na swoje kolana chłopaka. Zerknął na nieco przypalone tosty i za mocno ściętą jajecznicę, jednak uśmiechnął się szeroko udając, że wszystko jest w porządku. Przecież nie powie, że jego śniadania są niezjadliwe, jeszcze by go zasmucił, a to ostatnia rzecz, jakiej by pragnął. Zamiast tego sięgnął po kawę upijając łyk, po czym zaczął jeść jajka udając, że są wyborne, chociaż niemal paliło go od nadmiaru pieprzu i soli.
- Dobre hyung? Troszkę się zagapiłem, ale chyba nie jest źle, co? - Taehyung nadął policzki, uważnie przyglądając się jego twarzy. Min wiedział, że szuka jakiejkolwiek oznaki uznania, bądź jego braku, więc uśmiechnął się szeroko, oblizując wargi.
- Jest pyszne. Najlepsze. Moja kuchareczka. - ucałował jego policzek, na co szatyn nieco się zarumienił, wtulając mocniej w jego ciało.
- To super!
Yoongi tylko odwzajemnił uśmiech, szybko pochłaniając resztę posiłku, by mieć to za sobą. W sumie nie mógł powiedzieć, że było to niedobre. Jeśli miałby wybierać pomiędzy najlepszymi restauracjami, a przypalonymi śniadaniami Taesia, to zdecydowanie wybrałby to drugie. Sama świadomość, że musiał wstać wcześniej i się namęczył sprawiała, że na sercu robiło mu się cieplej oraz miał ochotę na kolanach dziękować bogom, że zesłały mu tak cudownego ukochanego.
Wytarł usta serwetką i dopił kawę. W tym samym momencie młodszy zsunął się z jego kolan i szybko zabrał naczynia, chowając je do zmywarki.
- Hyuuuung... Chyba muszę się zbierać, zaraz mam autobus. - westchnął, sięgając po ciastko. Wbił wzrok z bruneta, jakby z nadzieją, że pozamienia dni tygodnia i sprawi, że dzisiaj będzie sobota, nie zaś poniedziałek.
- Hm, musisz iść, ale mógłbym cię podwieźć. Daj mi tylko chwilę, ubiorę się i ogarnę.
- Naprawdę? - szatyn niemal podskoczył, podbiegając do swojego mężczyzny. Ucałował jego usta, zarzucając mu ręce na szyję. - To ja tak chcę. Jedź ze mną. - wyszczerzył się, gdy oderwali się od siebie, chcąc zaczerpnąć powietrza.
I cóż Yoongi mógł? Szybko wsunął na tyłek spodnie i zajął się swoim kochaniem.

***

Wpatrywał się w plik dokumentów, starając się wyłapać najdokładniej ewentualne błędy. Ostatnio mieli w biurze masę roboty, bo jedna pracownica zaszła w ciążę, zaś kolejny był na chorobowym, tak więc musieli zająć się papierkową robotą, za którą nikt nie przepadał. Dopiero w takich momentach doceniało się sekretarzy, którzy skrupulatnie prowadzili księgi i segregowali faktury oraz umowy. Teraz panował harmider, nikt nic nie wiedział i co chwila trzeba było wprowadzać poprawki. Najgorsze było to, że jako kierownik za wszystko odpowiadał, a nie mógł pozwolić sobie na jakiekolwiek opóźnienia, zagroziłoby to jego pozycji, a co za tym idzie, również wysokości wypłaty. Teraz miał na utrzymaniu chłopaka, coś takiego nawet nie wchodziło w grę.
- Panie Min, przyniosłam dokumenty z działu trzeciego. - drobna kobietka położyła na jego stoliku pokaźny plik dokumentów. - W czymś jeszcze mam pomóc?
Yoongi uniósł głowę i sięgnął po pierwszą teczkę. Nie spodziewał się takiej ilości makulatury, chyba będzie musiał zostać dłużej w pracy, by to wszystko ogarnąć. Skrzywił się i przetarł zmęczone oczy dłonią.
- Mogłabyś zrobić mi kawę? I skoczyć po coś do jedzenia? Od razu sobie też byś coś kupiła, ja stawiam. - zerknął na nią pytająco. Pracownica skinęła głową z uśmiechem, on zaś sięgnął po portfel i wyciągnął banknot, który był zdecydowanie zbyt wartościowy jak na posiłek, jednak nie miał ochoty na rozdrabianie się. - Może być jakaś chińszczyzna, byleby spora porcja. Dzisiaj chyba czeka mnie noc w biurze. Reszta dla ciebie za wysiłek.
- Och, nie trzeba... - rozchyliła nieco wargi, jednak skłoniła się i wyszła.
Tyle dobrego, że on tutaj rządził i mógł wysługiwać się nowymi, starsi sobie nie pozwalali, albo robili to niechętnie, ta jednak lubiła biegać mu po wszystko, przydatna.
- Yhm. - zerknął na zegarek, po czym sięgnął po telefon i wybrał numer Taehyunga. Odebrał dopiero po trzecim sygnale.
- Hyuuung! - radosny głos chłopaka od razu poprawił mu humor. Tae działał na niego uspokajająco.
- Cześć kochanie. Jak tam zajęcia?
- Zostały mi jedne i koniec. Całe szczęście, bo głowa mi pęka z nadmiaru wiedzy. A u ciebie jak w pracy? O której kończysz?
- Dzisiaj chyba posiedzę trochę dłużej, nie czekaj na mnie. Mam masę pracy, nie wiem, czy się w ogóle z tym wyrobię, a nie mam wyjścia. - westchnął, odchylając się nieco na krześle. Strasznie go to irytowało. Najchętniej za dwie godziny by się stąd zmył i wieczorem obejrzał z maluchem film a potem zabawiając się z nim w łóżku, jednak nie miał zbyt wiele do gadania.
- Och, szkoda... Miałem coś ugotować, ale w takim razie chyba zjem w mieście.
- Wziąłeś sobie pieniądze?
- Coś tam mam, spokojnie hyung.
- Tae... - Yoongi zmarszczył czoło niezadowolony. Ten dzieciak jak zawsze o wszystkim zapominał. - Chyba w końcu założę ci konto bankowe i będziesz miał kartę. Czasami możesz potrzebować pieniędzy, musisz mieć zawsze przy sobie chociaż trochę. Nie chcę, byś chodził głodny.
- Kochanie... Nie przejmuj się tak mną, poradzę sobie. Poza tym zawsze mogę pożyczyć od Jimina.
- Jimina? - starszy jeszcze mocniej się skrzywił, zagryzając przez chwilę dolną wargę. Nie kojarzył tego imienia, nikt taki się nie pojawił u nich w domu, a Kim ponoć zaprosił wszystkich znajomych.
- Taaak. Mój dobry kolega. Chyba jeszcze go nie poznałeś... Nie mógł przyjść na nasze przyjęcie.
- Studiujecie razem?
- Mhm, tak. Jest na moim roku, ale w innej grupie. Kiedyś ci go przedstawię, byś się nie martwił.
- Uh, no dobrze. Będziesz szedł z nim?
- Tak, samemu mi się nie chce.
- Uważaj na siebie. Jakby coś było nie tak, to daj mi znać. I zadzwoń jak wrócisz do domu, dobrze?
- Hyuuung. Jesteś nadopiekuńczy. Nic mi się nie stanie. Jakby co, to Jimin mnie obroni. - Yoongi zacisnął dłoń na telefonie, słysząc śmiech swojego kochania. Nie podobało mu się to, że Tae z kimś wychodził, jakoś nie mógł zapanować nad małą zazdrością. Wiedział, że jego skarb jest śliczny, zabawny, uroczy. Wszyscy go kochali, był duszą towarzystwa. Przerażało go to , bo sam był całkowitym przeciwieństwem Tae. Wolał spędzać czas we dwoje, nie przepadał za tłumami i pomimo wielkiej pewności siebie, nie interesował go styl życia, który umiłował sobie szalony dzieciak. Ciągle odczuwał lęk, że w końcu mu się znudzi wiecznie zapracowany chłopak i będzie wolał szaleć z kimś młodszym.
- Kocham cię Tae.
- Ja ciebie też kochanie. Będę kończył, zaraz mam zajęcia. Papa! Miłej pracy! - i się rozłączył. Min odłożył telefon i otworzył teczkę, wyciągając z niej dokumenty. Cholerna praca. Musi ją skończyć i wracać do domu.

***

Otworzył cicho drzwi, starając się bezszelestnie wejść do środka. Było już grubo po północy, papiery zajęły mu o wiele więcej czasu, niż przewidywał. Był zmęczony jak nigdy, zaczerwienione oczy ledwo cokolwiek wyłapywały, delikatne światło dodatkowo nie ułatwiało mu zadania, ale nie chciał obudzić młodszego.
Zsunął buty wraz z marynarką, równo je odłożył je na miejsce, by następnie ruszć w stronę łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i umył zęby, po czym na ostrożnie wszedł do sypialni, dostrzegając zarys sylwetki. Uśmiechnął się delikatnie i położył obok, czule obejmując Tae w pasie.
- Mhm... Hyung? - nieco zachrypnięty głos doleciał do uszu chłopaka. Brunet nieco się spiął, gdy młodszy otworzył oczy i wtulił się w niego mocno.
- Obudziłem cię? Przepraszam. - westchnął, cmokając go w czoło.
- Nie szkodzi... Tęskniłem. - szatyn przysunął się bliżej niego, uśmiechając słodko. Min aż poczuł, że robi mu się gorąco, wystarczyła drobna reakcja chłopaka, by doprowadzić go do takiego stanu. Pogładził go po pleckach i zakrył dokładnie kołdrą, po czym ucałował jego wargi z uczuciem. Młodszy od razu odwzajemnił, oplatając go udem w pasie. Dłoń Yoongiego od razu na nim spoczęła, zaciskając się na miękkim ciałku jego kochania. Powoli potarł językiem o usta chłopaka, wsuwając go do środka, namiętnie pocierając o ten szatyna. Młodszy oddawał bez przerwy pocałunki, zaciskając długie palce na koszulce Mina. Ten po dłuższej chwili nie mógł już zapanować nad odruchami, zmęczenie nagle odpłynęło. Uniósł się nad Tae, rozchylając jego udka, by znaleźć się pomiędzy nimi. Zszedł z pocałunkami na szyję chłopaka, powoli odpinając guziki pidżamki. Pragnął jego ciała, chciał je dotykać i pieścić. Potrzebował poczuć, że młodszemu jest z nim dobrze.
- Ach... Yoongi... - wysapał wyższy, wbijając paznokcie w ramiona ukochanego. Starszy uwielbiał, gdy Taehyung tak reagował. Wił się, napierając na niego udami, jakby domagając się dalszych pieszczot, których brunet rzecz jasna, nie miał zamiaru mu odmówić. Pozbył się zbędnego odzienia chłopaczka, swoje także gubiąc przy okazji.
- Kocham cię Taeś. - szepnął, kąsając płatek jego ucha. Otarł się przy tym o jego krocze, przez co usłyszeć mógł najpiękniejszy jęk. Jego zmysły oszalały, jego kochanie było takie seksowne i pociągające, że niemal natychmiast stał się twardy.
- Ja c-ciebie... - wysapał młodszy, jednak nie było mu dane dokończyć. Yoongi złapał go za uda i uniósł je, opierając o swoje ciało. Wpił się po raz kolejny w jego pełne wargi, podczas gdy jedna z dłoni powędrowała do jędrnych pośladków. Ścisnął je w dłoni, po czym zamruczał w jego usta. Młodszy przegryzł jego wargę, po czym nieco niezdarnie sięgnął pod poduszkę, gdzie znajdował się lubrykant. Podał buteleczkę starszemu, który uśmiechnął się szerzej. Złapał za zdobycz, po czym wylał ją na dłonie. Chwilę później śliski palec wsunął się we wnętrze Tae. Ten pisnął, obejmując go mocniej za szyję, tym samym przyciągając do swojego ciałka. Min ucałował jego zaczerwieniony policzek, po czym zaczął poruszać się w jego wnętrzu, z przyjemnością wsłuchując się w te przecudowne dźwięki, które wydawały ukochane usta. Wpijał się w nie raz po raz, dokładając drugi, potem trzeci palec. Nie mógł panować nad sobą zbyt długo. Chwilkę później zastąpił palce swoim członkiem, rozciągając ciasne wnętrze Tae.
- H-hyung! Ach!
- Mhm... Uwielbiam cię kochanie. - wysapał, czując ten rozkoszny nacisk. Poruszył się w nim, pierw powoli i delikatnie, by po chwili przyśpieszyć, zaciskając jedną dłoń na udzie, drugą gładząc delikatny, lekko opalony tors chłopaka. Ustami błądził po jego wargach, policzkach, szyi. Z każdym kolejnym ruchem, przyozdobionym przepięknym jękiem, szalał jeszcze bardziej. Nie wyobrażał sobie, by mógł kochać się z kimś innym. By Taehyunga zastąpił jakiś inny mężczyzna. Nie potrafiłby nawet dotknąć kogoś innego. Całe jego ciało, umysł i serce reagowało tylko na tego słodkiego chłopaczka, inni mogliby zniknąć.
- Taaak! - donośny krzyk zaczął pieścić uszy starszego. Nareszcie trafił. Zaczął poruszać się, starając cały czas atakować prostatę swojego ukochanego. Ten krzyczał, pazurkami raniąc jego białą skórę. Obaj byli na skraju, nagromadzone podniecenie musiało gdzieś się ulotnić, wypłynąć. Po kilku mocnych pchnięciach młodszy doszedł, za nim i on, zalewając ciasne wnętrze nasieniem.
- Ach... - opadł obok młodszego, ciężko dysząc. Ten również z trudem łapał oddech, cały był zarumieniony i rozgrzany.
- Hyung... - wysapał, resztką sił przysuwając się do białego ciała starszego. Ten objął go ramieniem i ucałował lekko.
- Tak... skarbie?
- Kocham cię... - uśmiechnął się delikatnie, wtulając twarz w tors starszego. - Bądź ze m-mną... zawsze. - dodał je jednym wydechu. Yoongi zakrył ich i ukrył w swoich ramionach.
- Będę. Jesteś dla mnie wszystkim.

***

- Cześć hyung. - zadowolony Tae wszedł do mieszkania, zrzucając ze stóp buty. Niemal od razu podbiegł do starszego i ucałował go w policzek. Yoongi skinął głową, przyglądając mu się uważnie. Coraz trudniej było mu zapanować nad nerwami. Młodszy coraz częściej bywał poza domem, wychodził do kina, czy na imprezy ze znajomymi ze studiów. I z Jiminem. Nie mógł zapanować nad zazdrością, wyniszczała go od środka. Za każdym razem, gdy młodszy wychodził, on nie potrafił się na niczym skupić i chodził jak struty po pokojach, rozmyślając nad tym, co jego chłopak może robić. Widział jak ten Park wygląda. Był przystojny, umięśniony i ociekał męskością. Dusza towarzystwa, wiecznie uśmiechnięty, wręcz emanował pozytywną energią. Yoongi widział go kilka razy, jednak nie mógł odmówić mu tego, że był naprawdę pociągający. Zapewne wiele osób uważało go za atrakcyjnego i chciałoby z nim być. Nawet Tae uwielbiał spędzać z nim czas. Dogadywali się, mieli podobne charaktery. Wygłupiali się, robili rzeczy, za którymi on nie przepadał. Nie potrafił więc wyzbyć się lęku przed tym, że któregoś dnia ten przypakowany chłoptaś odbierze mu Tae.
Złapał młodszego za rękę i przyciągnął na swoje kolana.
- Jak było kochanie?
- Miło. Byliśmy w kinie, potem na pizzy. Objadłem się jak głupi, chyba stanę się grubasem. - zaśmiał się, obejmując Yoongiego za szyję. Ten zacisnął wargi, starając się zapanować nad negatywnymi emocjami, które wręcz buzowały w jego ciele.
- Nie lubię go. - mruknął niezadowolony, trącając nosem szyję ukochanego.
- Aj! Hyung, jest zazdrosny? - spojrzał na niego rozbawiony, prezentując swoje białe ząbki. Min skrzywił się. Nie chciał wyjść na zazdrośnika, jednak nic nie poradzi na to, że zbyt mocno kochał Tae.
- Trochę.
- Głupiutki! Przecież to tylko kolega! Ciebie kocham i z tobą jestem. Nie chcę Jimina, pragnę tylko ciebie. Nie masz o co być zazdrosnym. - zamruczał, całując wąskie wargi Mina. Ten nie był zbyt zadowolony, jednak jak mógłby nie odwzajemnić pieszczoty? Wsunął język pomiędzy wargi młodszego, pogłębiając namiętnie pocałunek. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, by złapać oddech.
- Niech będzie. Ufam ci maluchu. - oparł dłonie na jego biodrach, delikatnie muskając wargami jego szyję, na co młodszy zachichotał słodziutko.
- Jesteś głodny hyung? Zrobić ci coś? - pogładził go po ramieniu, cicho wzdychając, gdy gorące wargi tak kusząco błądziły po jego wrażliwej skórze.
- Mhm... Troszkę. - przytaknął, wbijając kły w ciałko ukochanego, na co ten nieco się spiął, cichutko jęcząc. Jego szczupłe palce zacisnęły się na łopatkach starszego. - Będziesz moją kolacją.

***

- Daj spokój, to podchodzi pod obsesję. - mruknął Hoseok, upijając łyk gorzkiej kawy. Odłożył filiżankę na spodeczek, opierając ręce o stolik. - Co ci w ogóle strzeliło do głowy, by wymyślić takie chore akcje?
- Po prostu mam przeczucie. - odparł starszy, bawiąc się widelcem. Rozwalał na kawałki zamówione ciasto, ostatnio nawet słodycze mu nie smakowały, całkowicie stracił apetyt. Hoseok nie miał już pojęcia w jaki sposób do niego dotrzeć. Yoongi potrafił skupić swoje myśli tylko i wyłącznie na Taehyungu oraz od niedawna na Jiminie, który według niego podrywał jego chłopaka, i chciał zniszczyć mu związek. Jung miał tego wszystkiego po dziurki w nosie, najchętniej odciąłby się od tego, jednak byli przyjaciółmi i musiał wspierać go, choćby miał najdurniejsze pomysły na świecie. W sumie te ostatnie naprawdę były nienormalne.
- Nie ufasz swojemu chłopakowi? Przecież jest wam razem cudownie, kochacie się. - odparł, chociaż już wiedział co Min odpowie.
- Ufam, ale Jimin to wredna żmija. Widzę, jak wpatruje się w Tae, poza tym za często go zaprasza w różne miejsca. Kino, restauracje, zakupy... Nie uważasz, że to coraz śmielsze spotkania? - brunet odstawił widelec, wbijając spojrzenie w Junga. Było przepełnione determinacją. - Teraz wyskoczył z tą imprezą. Przecież wiesz jak się zachowują pijani ludzie. Taeś ma słabą głowę, przecież ten dupek go spije i zgwałci! Moje kochanie... On jest jeszcze troszkę dziecinny, nierozważny i nieostrożny. łatwo może wpaść w sidła takiego playboya.
Hoseok przewrócił oczami, odchylając się na krześle. Ciągle ta sama gadka. Taehyung jest mały, biedny, bezbronny, zaś Jimin to diabeł, który na niego czyha. Suga nie chciał dać sobie przetłumaczyć, że są zwyczajnymi przyjaciółmi, a jego chłoptaś nie jest niedorozwinięty i potrafi o siebie zadbać. Jego zazdrość była nie do zniesienia. Od zawsze miał chorą obsesję na punkcie tego dzieciaka, od kilku lat latał za nim jak głupi, spełniał każdą zachciankę, zabierał na drogie wycieczki by mu zaimponować i kupował szalone prezenty. Nie obchodziło go to, że potem będzie miał za mało pieniędzy na życie, liczyło się to, by rozpieszczać tego chłopaka. Teraz sytuacja malowała się lepiej, bo zarabiał naprawdę sporo, więc przynajmniej jadał, a raczej mógłby, gdyby nie wkręcanie sobie różnych rzeczy. Ta miłość była chora, nienormalna. Nie widział poza nim świata. Pracował nie dla siebie, własnej satysfakcji i radości. Siedział oraz męczył się od rana do nocy tylko po to, by kupić te cholerne mieszkanie i mieć Taehyunga przy sobie. Swego czasu ledwo sypiał, byleby tylko brać nadgodziny i być bliżej celu.
Całe jego życie można przyrównać do Kima. Nic innego się nie liczyło, co coraz bardziej przerażało Hobiego. Yoongi zabiłby się, gdyby ten go zostawił, nie potrafiłby funkcjonować bez jego osoby u boku. Z tego też powodu te wkręcanie sobie spisków było niebezpieczne. Kto wie co mu odbije?
- Czemu nie porozmawiasz o tym z Tae?
- Daj spokój. Nie chcę go martwić. Ufa temu gnojowi, gdybym mu to uzmysłowił, to poczułby się zraniony. Muszę powoli go od niego odzwyczaić, żeby tego nie odczuł. Jest zbyt kochany i przywiązuje się do ludzi, fałszywy przyjaciel będzie dla niego ciosem. Muszę go przed tym ustrzec.
I weź tu z takim gadaj... Miał całkowicie spaczony obraz rzeczywistości, jego wyobrażenie Taehyunga było aż nazbyt wyidealizowane. Owszem, jego chłoptaś był naprawdę uroczy, słodki i kochany, ale musiał mieć jakieś wady, których Yoongi nie dostrzega, chociaż z nim żyje od dawna. Po takim czasie ludzie się sobą nudzą, zaczyna im coś przeszkadzać, a oni ani razu się nie pokłócili. Nie to, by Hoseok nie znał powodów. Min zawsze ustępował młodszemu i nie dały rady się mu postawić. Całe szczęście, że Kim był troszkę głupiutki i nie wykorzystywał tego przeciwko swojemu mężczyźnie, bo Yoongi dawno by przepisał cały majątek na niego, i gdyby TaeTae był cwany, mógłby go wtedy kopnąć w tyłek.
- No dobra. - mruknął, wpychając do ust rogalika z lukrowaną posypką. Oblizał usta, po czym wyprostował się i spojrzał Minowi w oczy. - Czego zatem ode mnie oczekujesz? Przecież nie zabiję Jimina.
- Nie musisz zabijać. Wystarczy, że na imprezie będziesz ich obserwował i w pewnym momencie wkroczysz do akcji. Zaczniesz mówić o zbiegu okoliczności i takie tam. Ja do ciebie wtedy zadzwonię i powiem, że jutro chyba nie dam rady przyjść do pracy i będziesz musiał mnie zastąpić. Tae się zmartwi i będzie chciał się mną zaopiekować, bo nie mogę chory leżeć w łóżku.
- Jesteś powalony stary. Serio. Durniejszego pomysłu nigdy nie słyszałem.
Hoseok aż wstrzymał oddech, po chwili głośno wypuszczając powietrze. Nie spodziewał się po nim aż takiej zaawansowanej głupoty.
- Lepszego nie ma.
- Musisz być w pracy. - zauważył, sięgając po resztkę kawy, którą dopił na raz.
- Będę. Cudem wyzdrowieję.
- Yoongi... Czy ty sam siebie słyszysz? To jest chore. Popadasz w paranoję. Nie mam zamiaru uczestniczyć w takich dramach. - Hoseok odsunął od siebie puste naczynia, mrużąc powieki z niezadowoleniem. Widział, że Min wychodzi z siebie i będzie nalegał, ale przecież wkręcanie się w takie cyrki było grubą przesadą i nie mogło skończyć się dobrze.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Dlatego jako kumpel dam ci radę. Daj na wstrzymanie. Tae jak się dowie, to nigdy ci nie wybaczy. To kłamstwo. Obiecywałeś przecież, że nigdy go nie oszukasz, dotrzymaj słowa. Nie chcesz chyba, by stracił do ciebie zaufanie, co?
Hobi czuł się podle, jednak musiał wykorzystać przeciw niemu właśnie tę broń. Skoro racjonalne argumenty nie działają, to pogra z jego uczuciami.
- Hoseok...
- Tak?
- Mam inny pomysł.
- Zabijcie mnie...

***

Hoseok zacisnął dłoń na szklance ze słabym drinkiem, rozglądając się po dość przyjemnym klubie. Popowa muzyka dudniła z głośników, pijana młodzież bawiła się na parkiecie, bądź też śmiała się w wydzielonych lożach. On sam siedział przy barze, rozglądając się dookoła. Przyszedł tutaj kilka minut temu, starając się jak najszybciej wyłapać w tłumie Taehyunga i Jimina. Yoongi oczywiście nie dał za wygraną i niemal zmusił go do przyjazdu tutaj. Tyle dobrego, że nie kazał kłamać i ściągać dzieciaka do domu, jednak fakt śledzenia go również nie był najzabawniejszy. Czuł się jak idiota, jednak czego nie robi się w imię wieloletniej przyjaźni? Wiele zawdzięczał starszemu, dzięki niemu dostał się do pracy w wielkiej firmie, chociaż był nadal studentem i nie miał doświadczenia, poza tym od zawsze go wspierał. Nie miał odwagi mu odmówić, okazałby się niewdzięcznym gnojem.
- I gdzie ta laleczka Sugi? - zapytał białowłosy mężczyzna, odstawiając na blat pusty kieliszek po whiskey. Hobi westchnął ciężko, nie mając dobrych wieści dla swojego kolegi.
- Pojęcia nie mam... To rozrywkowe dzieciaki.
- Taaaa. Szczególnie jeden jest wrednym, podłym dupkiem i prostakiem. Słyszałem. - przytaknął Namjoon, zamawiając następną kolejkę. - Nie wiem jak wygląda ta księżniczka, więc ciężko mi będzie pomóc. Zapomniałem zerknąć na jego profil, wyskoczyliście z tym tak niespodziewanie.
- My?
- Tak, wiem. Yoongi. - skinął głową, upijając łyk. - Ty byś nie wpadł na tak szalony pomysł. No ale chociaż się nie zanudzę.
- Ty jeden skorzystasz. O! - Hoseok aż się poderwał. - Są!
Namjoon zerknął w stronę, w którą wpatrywał się jego kumpel i zmarszczył nieco brwi. Hobi odetchnął z ulgą i wskazał na dwójkę tańczących chłopaków. Musiał przyznać, że Jimin naprawdę robił wrażenie. Mężczyźni go nie interesowali, jednak musiał przyznać, że młodszy był przystojny i bez wątpienia mógł się podobać. Teraz trochę rozumiał obawy Yoongiego, bo gdyby ich postawić obok siebie i ocenić walory fizyczne, to młodszy pobiłby go bez problemu. Wycięta koszulka, która odsłaniała umięśnione ramiona i tors, opięte spodnie, cwany, seksowny uśmiech i bardzo pozytywna aura, którą dał radę wyczuć nawet z odległości. Plus widać, że oboje świetnie się razem bawili. Jimin tańczył genialnie i co chwila przyciągał do siebie Taehyunga, który był już mocno wcięty i ucieszony kręcił się obok. Gdyby Suga to zobaczył... Park byłby już trupem. Dotykanie jego chłopaka było zakazane.
- Okej. To chyba wkraczam do akcji. Jak już się zajmę jednym, to bierz drugiego i zabierz do domu, okej? - Namjoon uśmiechnął się i ruszył w tłum, zanim Jung zdążył cokolwiek powiedzieć. Wbił wzrok w białowłosego, który ze swoim firmowym uśmiechem podbił do nich i zaczął coś mówić. Hobi nie miał pojęcia co, jednak Tae zaczął się uśmiechać, a Jimin wykrzywiał usta w głupkowatym wyszczerzu. Cóż. Namjoon miał dar do podrywania, więc może Jimin ulegnie jego uroczym słówkom i da się uwieść. O ile rzecz jasna jest gejem, bo ta zagadka nadal nie została rozwikłana. Jak okaże się hetero, to tylko zrobią z siebie idiotów.
Zacisnął dłoń na szklance i powoli ruszył w ich stronę. Coraz mniej mu się podobały ich miny, bo Nam wgapiał się nie w tego, co trzeba. Niemal pożerał wzrokiem Tae, który nieco chwiejnie kiwał głową, sącząc kolorowego drinka. Niemożliwe, by blondyn się pomylił, przecież od początku było wiadome, że chłopak Yoongiego będzie tym słodkim, a on miał odciągnąć mięśniaka. O chuj chodzi? Wiedział w sumie, że Nam był nieobliczalny, ale chyba nie miał zamiaru zarywać do dzieciaka?
- Namjoon... - mruknął, stając obok. Ten spojrzał na niego zaskoczony, uśmiechając się szeroko.
- O, Hoseok.
Hobi zmrużył powieki, po czym posłał delikatny uśmiech Tae, który uśmiechnął się szeroko i nieco chwiejnie podszedł do niego, obejmując go za szyję.
- Hyuuung! So ty tutaj robisz? - zaskamlał, wieszając się nieco na jego ciele. Jung złapał go mocno w pasie, przytrzymując. Był całkowicie nie w stanie, dalsze picie nie wchodził w grę.
- Wybrałem się na drinka. Dobrze się czujesz?
- Taaaaa. Ja tesz z Jiminnnni...
- Widzę. Wypiłeś troszkę za dużo, może odpoczniesz? - zerknął na Parka, który uśmiechnął się szeroko, wzruszając ramionami, jak gdyby nigdy nic.
- Nie jesem zmęczony... - mruknął młodszy, jednak Hobi złapał go mocno i pociągnął w stronę stolików, gdzie usiadł z nim na fotelach. Młodszy coś tam marudził, on jednak nie miał zamiaru wsłuchiwać się w jego bełkot. Obejmując go jedną ręką zawołał kelnerkę i zamówił szklankę wody, którą następnie wcisnął w malucha, który nieco niechętnie się posłuchał.
- Hyuung... Chcę potańczyć...
- Później, ta piosenka jest nudna. - mruknął, ciągle trzymając go mocno w pasie, by się nie osunął. Ten oparł głowę o jego ramię, zamykając powieki, na co Hoseok odetchnął z ulgą. Wyciągnął telefon i wybrał numer Yoongiego, który odebrał niemal od razu.
- I jak? Co jest?
- Spokojnie. Znalazłem go. Namjoon zajął się Jiminem.
- Dostawiał się do niego?! - głos Mina był wyraźnie zdenerwowany i zestresowany.
- Nie, ale Taehyung jest mocno pijany.
- Kurwa mać. Wiedziałem, że go spije! Poczekaj tam chwilę, zlecę ludziom zadania i przyjadę po niego.
- Mogę go odwieźć, będzie szybciej.
- Nie może zostać sam w domu w takim stanie.
- Poczekam na ciebie.
- Uh... No okej.

***

Yoongi otworzył drzwi od mieszkania drżącymi rękoma, wchodząc do środka szybko, ale w miarę cicho. Nie wiedział, czy Tae śpi, czy nie, nie chciał ryzykować. Zsunął z siebie buty i szybko udał się do salonu, gdzie przystanął, otwierając usta zaskoczony. Taehyung owszem, spał, jednak wtulony w Hoseoka, który obejmował go ramieniem, jak gdyby nigdy nic. Niemal się w nim zagotowało i poczuł silne ukłucie w sercu. Niemal natychmiast rzucił teczkę na ziemię i podszedł do nich. Złapał Tae pod kolanami i w pasie, podnosząc zdecydowanym ruchem, przez co Jung stracił równowagę opadając na kanapę, budząc się zaskoczony. Min nie zwrócił na niego uwagi, tylko ruszył w stronę sypialni. Wpatrywał się uważnie w słodko śpiącego Tae, jednak nie uspokajało go to ani trochę. Czyżby Hoseok był fałszywym przyjacielem i czaił się na jego malucha? To nie było normalne, że zamiast położyć go w pokoju, postanowił spać z nim w salonie. Może dlatego tak nie chciał go przywozić tutaj, bo wiedział, że będzie go kusiło?
Położył Kima na łóżko i szybko pozbył się jego ubrań, na co młodszy cicho jęknął, otwierając oczy.
- Yoongi....- zamruczał, na co starszy szybko nachylił się nad nim i ucałował jego usta, które smakowały alkoholem.
- Ciii. Śpij kochanie.
- Um... Zostań ze mną. - złapał go za rękę, nieco leniwym ruchem starając się go przyciągnąć do siebie. Min uśmiechnął się delikatnie i ucałował jego nosek.
- Zaraz wrócę, muszę się tylko przebrać. Poczekasz na mnie skarbie?
- Dopszeeee... - skinął głową młodszy. - Um... Gźe Hobi hyung?
- Uh. Hoseok? Po co ci o?
- Nie pamiętam nic... Bo dał mi pić... I potem nie wiem... - nadął nieco policzki szatyn, na co Yoongi aż zastygł. Szybko ucałował czoło chłopaka i wstał. Zakrył go kołdrą i ruszył w stronę salonu, gdzie jego przyjaciel szykował się do wyjścia.
- Ja już się zbieram. - mruknął Hoseok, ruszając w stronę drzwi. Min złapał go za ramię i spojrzał na niego groźnie.
- Jeśli go dotykałeś, to zginiesz, przysięgam.
Nie podobało mu się, że po tym napoju Tae odleciał, może mu coś dosypał? W głowie miał mnóstwo nieprzyjemnych myśli, których wyzbyć się nie potrafił. Fakt, że go obejmował, że zadzwonił do niego tak późno, chociaż mieli pilnować ich od początku imprezy, że pozwolił mu doprowadzić się do takiego stanu... To było zastanawiające.
- Co? - Hobi wyglądał na zdziwionego, jednak Mina to nie interesowało. Otworzył drzwi i spojrzał na nie wymownie.
- Do jutra.
- Uh... Cześć.
Gdy tylko Hoseok przekroczył prób, Yoongi zamknął drzwi i szybko udał się do łazienki, gdzie wziął prysznic i ubrał bokserki. Cicho wszedł do sypialni i wsunął się pod kołdrę, obejmując Tae. Nerwy nad nim zapanowały, miał ochotę wszystko rozwalić. Tylko obecność jego malucha go ratowała przed szaleństwem. Spojrzał na jego śliczną twarz i zaczął składać pocałunki na zarumienionych policzkach, gładząc go czule po plecach.
Nigdy go nikomu nie odda.

- Booli... - jęknął Tae, a Yoongi przysiadł obok niego na łóżku, podając mu szklankę wody i tabletkę. Młodszy posłusznie ją połknął, opróżniając przy tym naczynie w sekundę.
- Wypiłeś za dużo kochanie. Musisz unikać alkoholu, wiesz? Pewnie dali ci jakieś mieszane i to dlatego. - odstawił szklankę i zakrył chłopaka, kładąc się obok niego. Objął go, chowając w swoich ramionach. Miał ochotę zatłuc Jimina i Hoseoka, że doprowadzili jego maleństwo do takiego stanu.
- Troszkę... Ciągle mi dolewano, a ja nawet nie wiedziałem co piję. - wyjąkał, wtulając się w jasne ciało mężczyzny. Ten zacisnął wargi wściekły, jednak starał się zachować względny spokój przy swoim chłopaku.
- Tae... Mogę cię o coś prosić? Nie zadawaj się już z Jiminem, zgoda? Upił cię, a potem olał, tak się nie robi. W ogóle się tobą nie przejął.
- To nie jego wina hyung... To ja mam słabą głowę.
- Taeś... Nie chcę, byś miał takich przyjaciół. Nie mogę na to pozwolić. - odparł, unosząc jego podbródek. Ucałował jego usta czule. - Nie możesz się z nim widywać, nie toleruję go.
- Ale... - Tae chciał już coś dodać, jednak Yoongi pokręcił głową przecząco.
- Nie. Nie ma żadnych 'ale'. Nie proszę cię nigdy o nic, zawsze robię wszystko tak, byś był zadowolony. Ten jeden jedyny raz mógłbyś mnie posłuchać, bo chcę dla ciebie jak najlepiej. Zabraniam ci się z nim kontaktować, rozmawiać, spotykać. Nie odpuszczę tym razem, to nie jest towarzystwo dla ciebie.
Młodszy był zaskoczony jego słowami, co nie było dziwne. Min nieczęsto stawiał na swoim, teraz postanowił jednak być stanowczy, w końcu nie chodziło o głupoty, a o jego ukochanego.
- Dobrze... - powiedział niepewnie młodszy i pociągnął nosem. Yoongiemu krajało się serce, bo w jakiś sposób zranił uczucia swojego maleństwa, jednak tak być musiało. Jeśli tym razem się nie postawi, to potem może nie być okazji i napakowany kretyn odbije mu faceta.
- Kocham cię Tae. Dzisiaj pracuję krócej, więc może wieczorem pojedziemy na zakupy? Kupię ci ten nowy zegarek, który wypatrzyłeś, co ty na to? - pogładził go po policzku, na co młodszy od razu się rozpogodził i mocno objął za szyję.
- Naaaaprawdę? Ale on jest strasznie drogi!
- Dostałem trochę pieniędzy za nadgodziny, więc możemy poszaleć.
- Awww! Jesteś najlepszy hyung! - młodszy wpił się w jego wargi energicznie, przyciągając do siebie jeszcze mocniej. Min zadowolony odwzajemnił pocałunek, przejmując nad nim kontrolę, powoli sunąc dłońmi po płaskim brzuchu ukochanego. Chyba będzie musiał trochę przyoszczędzić, bo te cudo naprawdę kosztowało majątek, jednak czego nie robi się dla ukochanego?

***

- Hobi hyung! - niski głos Taehyunga dotarł do uszu starszego, który odwrócił się w stronę chłopaka, zaciskając palce na pasku torby. Nie był zbyt ucieszony faktem, iż młodszy go zauważył, niespecjalnie chciał się z nim widywać.
- Och, cześć Taehyung. - mruknął niezbyt sympatycznie, jednak Tae chyba niezbyt się tym przejął, bo dobiegł do niego i zadowolony zgarnął włosy z czoła.
- Co u ciebie? Dawno u nas nie byłeś, to dziwne. Jesteś bardzo zajęty?
Hoseok zmarszczył brwi, przechylając głowę na bok. Mógł się spodziewać tego, że Yoongi słowem nie wspomni o swoich wymysłach.
- Tak. Mam na głowie pracę i studia, nie znajduję czasu na wypady ze znajomymi.
- Rozumiem. - uśmiechnął się młodszy, idąc bez oporów za nim, czy raczej obok niego. Hobi czuł się źle, nienawidził kłamać, jednak nie był na tyle perfidny, by opowiadać o tym, jaki to jego chłopak jest przewrażliwiony. Po tym jak odprowadził Tae do domu, ten zaczął robić mu wyrzuty, że nie powinien z nim spać, że pewnie się z nim bawił i go spił. Żadne racjonalne argumenty do niego nie docierały, był przekonany o swojej racji, tak więc Hoseok w jego mniemaniu był wrednym gnojem, który chce odbić mu chłopaka. Nawet fakt, iż od jakiegoś czasu spotykał się z fantastyczną dziewczyną nie pomógł, bo Min oczywiście wiedział lepiej.
- A ja dzisiaj będę się znowu nudził, bo Yoongi pracuje do wieczora... - westchnął młodszy, na co Jung uniósł jedną brew pytająco.
- Jimin nie ma czasu?
Taehyung niemal natychmiast wstrzymał oddech, zaciskając wargi. Cóż. Hoseok nawet nie musiał pytać, bo doskonale wiedział co się stało. Yoongi mu zabronił się z nim zadawać, typowe.
- Taehyung... - zaczął, jednak przerwał mu donośny głos Mina.
- Tae!
- Och. Muszę uciekać. Paaa! - Kim pomachał mu i pobiegł w stronę samochodu, gdzie Yoongi krzywił się wściekły, spojrzeniem niemal zabijając Hobiego.

- Co z nim robiłeś? - Yoongi niemal natychmiast zlustrował swojego chłopaka wzrokiem, na co ten nieco zaskoczony zapiął pasy, rozchylając usta.
- Zobaczyłem go, więc postanowiłem się przywitać, to twój przyjaciel hyung... - wzruszył ramionami, opierając się o oparcie. Nie rozumiał, dlaczego jego hyung był taki podenerwowany, dlatego szybko przysunął się do niego i pocałował go w policzek. - Coś się stało?
- Tak. - jego głos był nieprzyjemny. Tae poczuł dreszcze, które przebiegły po jego ciele. Yoongi nigdy nie był zły, a przynajmniej nie przy nim. Nie wiedział co myśleć i jak się zachować.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytał, kładąc dłoń na udo swojego mężczyzny, który wciągnął głośno powietrze w płuca, jakby starając się zapanować nad nerwami.
- Tak. Nie zadawaj się z Jungiem. Nie rozmawiam z nim od dawna, pokłóciliśmy się. Nie życzę sobie, byś się z nim spotykał.
Kim rozchylił usta zaskoczony. Ta dwójka była niemal nierozłączna, znali się od zawsze i byli ze sobą blisko. Jak to więc możliwe, że ot tak ich przyjaźń stała się przeszłością? Poza tym fakt, że Yoongi mu czegoś zabraniał, był co najmniej zastanawiający. Nie wiedział jednak, czy powinien pytać, Min nie wyglądał na skorego do opowiadania czy zwierzania się.
- Rozumiem. Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować. - szepnął, nadymając nieco policzki. Pokusił się o jedną za swoich najsłodszych min, które jego mężczyzna tak uwielbiał.
- Nie przepraszaj kochanie. Po prostu... Trzymaj się od niego z daleka. Zrobisz to dla mnie? - Yoongi przysunął się do niego i złapał za podbródek. Młodszy skinął głową, po czym ich usta się złączyły w czułym i namiętnym pocałunku.

***

Yoongi zawsze wydawał się Tae ideałem. Mądry, inteligentny, z pracą, do tego opanowany i elegancki. Emanował klasą już z daleka, wzbudzając we wszystkich respekt i szacunek. To nie był kolejny szary, niepozorny pracownik. Min pomimo swojego zamknięcia na innych, przyciągał ludzi, którzy skrycie go podziwiali. Był człowiekiem sukcesu, któremu wszystko się udawało.
Kim był jeszcze dzieciakiem, gdy spotkał go w sklepie muzycznym. Starszy dorabiał sobie na studiach, jednak ta praca naprawdę do niego pasowała. Z radością zaczął mu pokazywać różne hip-hopowe płyty, z pasją opowiadając o każdym albumie czy artyście. Tae pamiętał doskonale, jak cudownie się uśmiechał. Poświęcił mu wtedy naprawdę dużo czasu, a on naprawdę był nim zafascynowany. Coraz częściej odwiedzał te miejsce, chcąc jak najwięcej czasu spędzić z młodym sprzedawcą, który chyba go polubił, bo dość szybko zaprosił go na obiad, potem zaś do kina. Ich spotkania stawały się coraz bardziej regularne, Taehyung był rozpieszczany na wszelkie możliwe sposoby. Dobre jedzenie, prezenty, wycieczki. Min naprawdę był dla niego dobry i wspierał cały czas. To on załatwił mu korepetycje do egzaminów, nawet je opłacił, chociaż byli tylko znajomymi. Był przy nim w każdej chwili słabości, więc kwestią czasu było, jak Kim poczuł do niego coś więcej, co doprowadziło do najpiękniejszej nocy w jego życiu, podczas której kochali się w mieszkaniu starszego tak namiętnie, że młodszy ledwo mógł chodzić.
Wtedy też ich relacja stała się poważniejsza, jednak nadal była przesiąknięta romantyzmem i słodkimi uczuciami, których Taehyung potrzebował. Yoongi nie był jak inni - pomimo tego, że miał go dla siebie i nie musiał się wysilać, to i tak nie przestawał się troszczyć oraz o niego dbać. Wręcz przeciwnie, coraz częściej dawał mu prezenty i rozpieszczał. Pomimo tego, że strasznie go to krępowało, to czuł się szczęśliwy, że ktoś się o niego stara i nie jest to byle kto, a przystojny, i cudowny mężczyzna, za którym sam szalał. Po jakimś czasie całkowicie przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy i jak najbardziej mu to odpowiadało. Sam raczej nie należał do bogatych ludzi przez co nie mógł sobie pozwolić na pewne gadżety, więc mocno imponowało mu to, że Yoongi zawsze posiadał sporo gotówki , nie oszczędzając na niczym. Rzecz jasna Kim nie był materialistą i naprawdę kochał swojego mężczyznę, jednak skłamałby gdyby powiedział, że nie cieszą go podarki.
Ich życie było cudowne, bez kłótni czy problemów. Yoongi dostawał kolejne awanse, aż w końcu postanowił kupić mieszkanie, w którym mógłby zamieszkać z Tae. Młodszy miał wrażenie, że jego życie nie może być piękniejsze. Miał od lat wiernego, kochanego mężczyznę, teraz żyli razem jak prawdziwa rodzina, czy coś mogło to popsuć?
Cóż. Komplikacje musiały się pojawić, życie Tae było w końcu zbyt różowe, by mogło być takie w nieskończoność. U Yoongiego ujawniła się jedna jedyna wada, jednak była na tyle nieprzyjemna, że młodszy czasami nie miał pojęcia co robić.
Szalał z zazdrości. Min miał prawdziwą obsesję na punkcie innych mężczyzn. Początkowo było to niewinne. Kazał mu odciąć się od przyjaciela, co starał się sobie wytłumaczyć troską, bo Jimin był mocno rozrywkowy i kochał szaleństwo. Potem Hoseok, na co jeszcze przymknął oko, bowiem czasami ludzie nie chcą się już znać, on zaś nie miał zamiaru stawać po stronie kogoś, kto był wrogiem jego ukochanego. Z tym, że tych 'złych' z dnia na dzień było coraz więcej.
Taehyung dostał zakaz pracowania w barze, bowiem Min był zazdrosny o pracujących tam kelnerów. Niemal dostawał szału, gdy młodszy opowiadał mu o tym, jacy są mili i mu pomagają. Uznał to za flirt, tym samym nakazując zerwanie wszelkich znajomości. Teraz Kim był bezrobotny i nie zanosiło się na to, by miał ten stan ulec zmianie. Yoongi stwierdził, że zarabia wystarczająco, by utrzymać dwie osoby i mieć jeszcze na drobne przyjemności. Oczywiście szatyn nie śmiał w to wątpić, jednak czuł się troszkę źle, że ciągle żył na koszt starszego, wyłudzając od niego pieniądze na każdą pierdołę. Nie był ani trochę samodzielny. Nawet praktyki odbywał w firmie swojego mężczyzny, który niemal stanął na głowie, by go przyjęli. W sumie nie było to złe, bo byli razem i widzieli się praktycznie cały czas, jednak ciągła kontrola zaczynała być irytująca. Yoongi coraz bardziej się zatracał.

- Gdzie idziesz, skarbie?
- Um, na zakupy. Mam ochotę na czekoladę, a nie ma już nic słodkiego. - odparł Tae, wsuwając na stopy trampki. Yoongi w jednej sekundzie znalazł się obok niego i sięgnął po swój płaszcz, wyraźnie z siebie zadowolony. Cóż. Młodszy nawet nie liczył na to, że puści go samego.
- Nie będziesz się przemęczać, pójdę z tobą i pomogę z torbami.
Kim skinął głową i splótł palce z tymi starszego, wychodząc z domu. Od jakiegoś czasu był to rytuał. Trzymanie się za ręce, wspólne wyjścia. Yoongi najchętniej przypiąłby mu tabliczkę z napisem "ZAJĘTY", by nikt nawet nie pomyślał o zagadaniu, czy uśmiechu. Kiedyś wydawałoby się to mu zabawne i urocze, jednak teraz po prostu męczące.
- Pojedziemy wieczorem nad jezioro? Jutro mam wolne, moglibyśmy spędzić czas razem.
- Nie chcę jeziora... - westchnął Taehyung, zaciskając palce na drobnej dłoni swojego chłopaka.
- Hm, może domek w lesie? Albo w górach? Mogę załatwić bilety na samolot.
- Nie chcę hyung... Zostańmy w domu. Zrobię nam coś do jedzenia i po prostu sobie posiedzimy razem.
Poczuł na sobie wzrok Yoongiego, który był bez wątpienia zszokowany. Zazwyczaj lubił wycieczki i nie odmawiał, dzisiaj był pierwszy raz.
- Coś nie tak, kochanie?
Taehyung pokręcił przecząco głową, po czym przysunął się do starszego, wtulając się w jego ramię.
- Szkoda mi czasu na wyjazdy, wolę lenić się w łóżku z tobą. I tak mam cię coraz mniej.
W sumie była to prawda, a przynajmniej po części. Nie powie przecież, że zwyczajnie znudziły mu się wyjazdy, podczas których i tak siedzieli w pokojach, bo Yoongi stwierdzał, że ratownik wgapiał się w jego tyłek. Lepiej było zostać w domu i nie dawać mu powodów do zazdrości.
- Jesteś uroczy, - starszy ucałował jego policzek, wchodząc z nim do pierwszego marketu, jaki pojawił się na ich drodze. Od razu wziął koszyk, a Tae grzecznie ruszył za nim. Bez większej ekscytacji wrzucał do koszyka wszystko to, co wydało mu się smaczne nie patrząc nawet na ceny. Dla Yoongiego i tak nie były one istotne, kupi mu każdą pierdołę, a on nie miał dzisiaj nastroju na przeliczanie. I tak w sumie zaoszczędzą, bo nigdzie nie pojadą, a wyjście do ludzi nie wchodziło w grę.
Po kilku minutach dotarli do kasy. Min zaczął wypakowywać wszystko na taśmę, podczas gdy Tae rozejrzał się dookoła i utkwił wzrok w dziale z alkoholem.
- Wezmę jeszcze coś do picia hyung.
Starszy tylko skinął głową, a szatyn szybko podbiegł do półek, przyglądając się butelkom słodkiego wina. Nie bardzo się na tym znał, zawsze Yoongi wybierał, jednak chyba nie było większe różnicy.
- W czymś pomóc?
Kim uniósł głowę i spojrzał na sprzedawcę, który uśmiechnął się do niego serdecznie. Młodszy wyprostował się.
- Hm. Najsłodsze wino, dobre i smaczne.
- Jaka półka cenowa?
- Najlepsze po prostu. Bez różnicy. - wzruszył ramionami, a mężczyzna zaczął przeglądać półkę, po czym wyciągnął elegancką butelkę i podał szatynowi.
- Lepszego nie mamy.
- Um, dziękuję. - Tae uśmiechnął się delikatnie i skinął głową, szybko wracając do swojego mężczyzny, który zniecierpliwiony wpatrywał się w niego, wyraźnie niezadowolony. Kim szybko położył alkohol na taśmę, zagryzając dolną wargę. Nieco się skupił, czując na sobie te nieprzyjemne spojrzenie, Min jednak nic nie powiedział i wyciągnął portfel, szybko płacąc za zakupy, po czym wziął reklamówki i ruszył w stronę wyjścia. Młodszy wiedział, że to nie wróżyło niczego dobrego, dlatego pędem ruszył za nim.
- Hyung... Coś się stało? - złapał za rękaw bruneta, wpatrując się w niego pytająco.
- Owszem.
Ton jego głosu był młodszemu doskonale znany, dlatego nie odpowiedział już nic. Wolał jeszcze bardziej go nie zirytować.
W domu znaleźli się w przeciągu sekund. Starszy rzucił torby na stół, po czym oparł się o blat pośladkami, groźnie spoglądając na zestresowanego chłopaka.
- Co to miało znaczyć?
- Ale co? - szepnął młodszy, stojąc przed nim jak ostatnia sierotka. Jego ciało drżało, nie potrafił nad tym zapanować. Zacisnął dłonie na rąbkach bluzki, mnąc ją niemal namiętnie, jakby miałoby to go uratować z opresji.
- Tak bardzo brakuje ci uwagi, że musisz sobie pogadać ze sprzedawcą? Podobał ci się? Podrywał cię?
- Hyung... Po prostu pomógł mi wybrać wino...
- Od kiedy ty w ogóle tak chętnie kupujesz alkohol? Nigdy tego nie robiłeś, zawsze to była moja działka. Tym razem wpadł ci w oko i postanowiłeś go poznać? - głos Mina był coraz wyższy, pełen złości. Taehyung czuł się fatalnie, miał ochotę uciec i się schować, jednak wiedział, że to miałoby opłakane skutki.
- Bo... Zostajemy sami... Chciałem, by było miło... - mruknął, wbijając wzrok w swoje buty. Coraz bardziej skręcało go w środku.
- Tak nagle wybiegłeś do sklepu. Że niby po czekoladę! - Yoongi znalazł się przy nim, jego twarz była aż zaróżowiona ze wściekłości. - Może chciałeś sobie z nim poflirtować, co?!
- A-ale...
- Jakie „ale" do cholery?! Lubisz takich wielkich i przypakowanych, co?! Nawet był podobny do Jimina! Tacy głupi podrywacze i żartownisie są w twoim typie?!
Pod Tae niemal uginały się nogi. Nie była to pierwsza tego typu dyskusja, jednak tym razem Yoongi po raz pierwszy podniósł na niego głos. Prędzej tylko się czepiał, wypominał Jimina i wypytywał o głupie rzeczy, teraz jednak mocno go poniosło. Wyglądał groźnie i pomimo wzrostu Kim czuł się tak, jakby stał przed nim dwumetrowy, brutalny bandzior, nie zaś jego ukochany i delikatny mężczyzna. Objął się rękoma, czując napływające do oczu łzy.
- N-nie... J-ja nie chciałem...
- Czego nie chciałeś?! - Min złapał go za podbródek, zmuszając do tego, by spojrzał mu w oczy. Młodszy nie wytrzymał i zwyczajnie się rozpłakał.
- C-cię zdenerwować. J-ja chciałem tylko wino... Nie chcę innych! - pisnął, pociągając nosem. Nie potrafił zapanować nad nerwami, pretensje ze strony starszego coraz bardziej doprowadzały go do załamania. - Czemu mi nie ufasz?! Kocham cię, hyung! - przez załzawione oczy ledwo widział twarz Mina, zresztą nawet nie miał odwagi na nią patrzeć. - Nigdy cię nie zdradziłem, a ty na mnie krzyczysz. Nie podoba mi się nikt inny, nie mów tak!
Już miał zamiar odejść, gdy poczuł jak ramiona Yoongiego obejmują te jego. Nie wiedział co robić, więc po prostu ukrył się w nich, całkowicie rozklejając.
- Taeś... Nie płacz. Jeju... Przepraszam. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. - głos Mina również drżał, nie był już przesiąknięty wrogością jak wcześniej. Jego dłonie zacisnęły się na koszulce Tae, by jeszcze mocniej go przytulić, co w tej sytuacji było młodszemu na rękę.
Naprawdę kochał Yoongiego. Był dla niego całym światem i nigdy nawet nie pomyślał o jakiejkolwiek zdradzie. Byli szczęśliwą parą, mieli wszystko, nie rozumiał więc jak mężczyzna może być tak chorobliwie zazdrosny. Teraz nawet wyjście do sklepu będzie problemem, bo jakiekolwiek miejsce z mężczyznami może być powodem do kłótni. Nie ominie przecież ich wszystkich, a głupi uśmiech doprowadzał starszego do szału.
- H-hyung... - pisnął cicho, mocząc jego ramię łzami. Starszy co chwila go przepraszał, obiecując, że więcej do tego nie dojdzie, jednak Kim wiedział, że nijak ma się to do rzeczywistości. Będzie tylko gorzej, bo to się nasili, nie było innej opcji.
Miał ochotę wyć do księżyca i modlić się o lepszy los, jednak jaki był w tym sens? Stary Yoongi odszedł, został mu choleryczny nowy.

- Cześć kochanie. - Yoongi ucałował usta młodszego, który przed chwilą się obudził. Delikatnie odwzajemnił pocałunek, obejmując nieco leniwie szyję ukochanego, by przyciągnąć go na siebie. Min rzecz jasna nie stawiał oporów, szybko lądując między udami Tae, które chwilę później go oplotły.
- Mhm... Słodka pobudka, hyung. - uśmiechnął się delikatnie, kąsając z czułością wąską wargę ukochanego. Było mu naprawdę dobrze. Poranki i wieczory stały się jego ulubionymi porami dnia, bowiem wtedy było pomiędzy nimi miło i... zwyczajnie. Nie było zazdrosnych spojrzeń, codziennych awantur i ciągłego zabraniania odwiedzania kolejnych miejsc. Na dzień dzisiejszy Tae nie mógł nawet sam pójść po bułki, Yoongi wszystko kupował z nim, bądź też zamiast niego. Wszyscy lekarze płci męskiej zostali zastąpieni przez kobiety, które jako tako znosił, bo młodszy od zawsze był zadeklarowanym gejem i nie było szans, by dał się poderwać jakieś dentystce. Poza tym jego życie coraz bardziej przypominało więzienie. Piękne, luksusowe, ale nadal była to niewola. Miał drogie ubrania, gadżety, w lodówce chłodziło się najlepsze dostępne jedzenie, a w łazience półki uginały się od nadmiaru zagranicznych kosmetyków, na co mu jednak to wszystko, skoro mógł ładnie wyglądać tylko w domu? Nawet nie miał jak pochwalić się swoimi nabytkami, bo komu? Miał zakaz rozmów ze znajomymi, których na dobrą sprawę już nie posiadał, bo wszelkie kontakty zaczęły podupadać, gdy wychodzenie poza zajęciami przestało wchodzić w grę.
Aktualnie tylko Yoongi był jego towarzyszem rozmów, poza krótkimi wymianami zdań na uczelni, które lada moment miały się zakończyć, bowiem kończył swój okres edukacji i nie miał ochoty na kontynuację. Po co się męczyć, skoro Min w życiu nie pozwoli mu na studencie życie, a i praca była dość odległym wyobrażeniem? Ostatnio nawet rozmawiał z rodzicami, którzy stwierdzili, że lepszego chłopaka mieć nie mógł i chociaż nie są zbyt tolerancyjni, to wizja kogoś, kto utrzyma ich syneczka była widocznie na tyle atrakcyjna, że nie szkoda im czasu na wgłębianie się w uczucia Tae, który coraz bardziej cierpiał. Spojrzał na swojego mężczyznę i po prostu się w niego wtulił, przymykając powieki.
Czasami miał ochotę wszystko rzucić i zacząć nowe życie. Odciąć się od tej zazdrości i łańcuchów, poświęcić czas na zabawę. Był młody, niebrzydki, kiedyś nawet całkiem popularny... Mógłby wszystko odzyskać, wystarczyło tylko zostawić Mina. Wszystko stałoby się łatwiejsze, jednak nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niego. Zbyt mocno go kochał, za bardzo mu zależało. Jego uczucie było silniejsze niż smutek, który pochłaniał go każdego dnia. Potrzebował ludzi, znajomych, wypadów w ciekawe miejsca. Były dla niego istotne i dawały mu szczęście, jednak Yoongi był na pierwszym miejscu. Żaden znajomy nie mógł się z nim równać. Nawet cała gromada znajomych znaczyła tyle, co nic, gdyby porównać ich do jego ukochanego. Kochał jego ramiona, usta. Szalał za jego uśmiechem i czuł się szczęśliwy, gdy starszy obejmował go ramieniem i mówił, że jest dla niego wszystkim. Nie potrafiłby go zostawić, nie przeżyłby bez niego, dlatego nie miał żadnego wyjścia z tej sytuacji. Musiał dać się odciąć od wszystkiego, by móc wieść pełne miłości życie z brunetem. Coś za coś.
- Co taki przytulasek jesteś? Brakowało ci czułości? - zaśmiał się starszy, delikatnie masując palcami uda Tae, który uśmiechnął się słodko i cmoknął go w nosek.
- Zawsze mi brakuje. Musiałbyś mnie dotykać całą dobę, bym był usatysfakcjonowany. Nawet minuta bez ciebie jest dla mnie katorgą. - zamruczał, dając się pozbawić bokserek i koszulki. Poczuł na sobie nagie ciało mężczyzny, który zaczął całować jego szyję. Przyjemne dreszcze opanowały jego ciało, było mu tak dobrze. Miękkie wargi Mina atakowały jego skórę, zostawiając na niej czerwone ślady.
- Kocham cię Tae. Nigdy cię nie oddam nikomu. Jesteś tylko mój.
- Ja ciebie też kocham hyung. - jęknął, poddając się całkowicie ukochanemu kochankowi.

***

Tae wszedł do mieszkania, nieco zaskoczony wielką ilością kartonów, które pojawiły się znikąd. Zmarszczył czoło, robiąc kilka kroków do przodu, dzięki czemu dostrzegł Yoongiego, który coś do nich chował.
- Kochanie? - zapytał podejrzliwym tonem, na co starszy się poderwał i zadowolony podszedł do niego i ucałował czule jego wargi. - Co to za pakunki?
- Ach... Pakuję nas. - oświadczył, obejmując go w pasie. Tae otworzył usta zaskoczony, nie rozumiejąc nic z zaistniałej sytuacji, jednak starszy szybko ruszył z wyjaśnieniami. - Wyprowadzamy się. Dostałem awans i propozycję pracy w innym miejscu.
- Och! To świetnie! Tylko czemu musimy opuścić te mieszkanie? Daleko jest twoje nowe biuro?
- Trochę. Lecimy do Ameryki.
Taehyung zesztywniał, wpatrując się z niedowierzaniem na ukochanego.
- J-jak to do Ameryki? Na ile?
- Na stałe.
- A-ale ja nie znam języka, nie orientuję się w niczym... - wydukał. Ta wizja go przerażała.
- Kochanie... Na co ci angielski? Będziesz miał mnie, chyba ci wystarczę, co? Nie potrzebujesz żadnych obcych ludzi, większość czasu będę siedział w domu, bo to lżejsza robota, a lepiej płatna.
Kim zadrżał, dając się ściskać brunetowi, który był naprawdę szczęśliwy. A Tae myślał, że już niczego starszy nie wymyśli... Widać jego umysł był zagadką.
Odciął go od znajomych, potem od zwykłych ludzi. Teraz ukryje go przed całą Koreą, nie dając żadnej możliwości na nawiązanie kontaktu. Wiedział, że młodszy nie potrafi nic powiedzieć po angielsku. Zapewne przeprowadzka była nieprzymusowa, Min sam się zgłosił, byleby tylko jak najbardziej utrudnić mu życie.
Wtulił się w tors niższego, starając zapanować nad łzami, które napływały mu do oczu.
Czym sobie zasłużył na taką egzystencję?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro