16 || Miłość nie jest słabością.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podpowiedź: "— Caroline, czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego spajasz się z wrogiem?

— Z wrogiem?

— Tak, z wrogiem, droga siostro.

— Jesteś spokrewniona z tym czymś?! — wykrzyknęła Rebekah zaskoczona.

— Czasem się tego wstydzę, ale tak, Damon jest moim starszym bratem, a Stefan moim bliźniakiem."

 Caroline była zdezorientowana w chwili, kiedy tylko otworzyła oczy, ostatnie co pamiętała, to że razem z braćmi została postrzelona przez swojego własnego ojca. Powinna była umrzeć, dlatego nie rozumowała, jak mogła przeżyć, gdy dostała kulą prosto w serce. Usiadła na ziemi i dotknęła miejsca, gdzie na sukni miała plamę krwi, nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie miała rany, ani że nie odczuwała żadnego bólu. Zaczęła się rozglądać i odkryła, że znajdywała się na polanie ukrytej w głębi lasu. Spanikowana blondynka zaczęła szukać swoich braci, mając nadzieję, że znajdzie ich obok siebie, ale ich nie było. Zaczęła panikować, zastanawiając się, czy jej rodzeństwo jeszcze żyje. Stefan i Damon także zostali razem z nią postrzeleni zeszłej nocy przez członka ich rodziny. Martwiła się o nich, była o nich przerażona, ale nie na długo, bo po chwili ujrzała Stefana, który ciągnął za sobą młodą dziewczynę.

— Stefan? — zapytała zaskoczona i przerażona widokiem takiego Stefana. Przez ostatnie tygodnie jej bracia nie byli sobą, a to było winą Katherine, która namieszała im w głowach. Katherine Pierce przyjechała do małego miasteczka kilka tygodni temu i od razu zaczęła grać na uczuciach braci Salvatore. Caroline nie lubiła jej, a wręcz nie znosiła, chciała tylko, żeby rodzeństwo przejrzała na oczy na fakt, że Katherine była suką, ale oni byli zbyt zakochani, żeby nawet się tym przejmować. Caroline spojrzała na Stefana, zauważając na koszuli dużą plamę krwi, ale Stefan zachowywał się, jakby nigdy nie został zastrzelony, jakby tylko potłukł sobie palec. Światło ją przytłaczało, a także różne odgłosy, ale najbardziej jej przeszkadzało pompowanie krwi, którą z dziwnym faktem mogła usłyszeć. — Co się dzieje? — Jeszcze nigdy nie czuła się tak zagubiona w swoim życiu, jak w tej chwili. Nie potrafiła odpowiedź, co jej się działo, ale odczuwała, że była inna, że coś się w niej zmieniło.

— Siostro, nie martw się, wszystko jest w porządku — wyjaśnił blondyn, patrząc na swoją kochaną siostrę bliźniaczkę. — Musisz przejść przemianę, a wtedy wszystko się ułoży.

— Co? — szepnęła.

— Wypij krew.

Stefan przeciął szyję trzymanej dziewczyny swoim nożem, który miał przy sobie, a wtedy Caroline mogła poczuć zapach świeżej krwi. Nie panując nad sobą, blondynka rzuciła się na brunetkę i zakopała się w szyi, łapczywie wysysając ostatnie resztki z ciała młodej damy. To było jak uzależnienie, a ona nie potrafiła tego powstrzymać.

— O mój boże, co się ze mną dzieje? Kim ja jestem?

— Caroline, jesteś wampirem — powiedział nowy głos, który pojawił się na polanie. Blondynka odwróciła się i ujrzała starszego brata, który nawet nie patrzył na nią, tylko spoglądał między drzewa. Caroline mogła zobaczyć w starszym bracie ból i rezygnację.

— Wampir? — wyszeptała zaskoczona i przerażona informacją.

Umarła w 1864, ale narodziła się wtedy nowa Caroline Salvatore. Przyzwyczaiła się do nowego życia i pokochała nową siebie.

***

Czerwony kabriolet przemierzał ulice Mystic Falls, który zatrzymał się dopiero przed pensjonatem Salvatore. Kobieta spojrzała w lusterko wsteczne i zaczęła poprawiać swoje blond loki. Zdjęła z oczów okulary słoneczne i zostawiła w schowku, a następnie otworzyła drzwi i postawiła swoją stopę odzianą w beżowe szpilki na ziemi, a chwilę później następną. Wstała, wygładzając jasne dżinsy i poprawiła swoją białą bluzkę na krótkich ramiączkach z falbankami. Spojrzała przed siebie prosto na budynek i westchnęła. Obiecała sobie, że będzie trzymała się od Mystic Falls z daleko, ale nie miała teraz innego wyjścia. Musiała wrócić do domu dla swojego brata bliźniaka, który nie raczył od niej odbierać telefonu od paru miesięcy, a drugi brat ją zmywał kiepskimi wymówkami, ale Caroline od razu poznała, gdy Damon próbował ją przekonać, że nic się nie działo. Wiedziała, że coś musiało się stać Stefanowi, a ona jako jego bliźniaczka musiała go sprawdzić. Caroline Salvatore była mieszanką dwóch braci, miała w sobie miękką stronę, była współczująca i dobra dla innych, ale także posiadała w sobie coś podobnego, co miał Damon, lubiła zabawę, adrenalinę i niebezpieczeństwo. Potrafiła zamordować z zimną krwią, bawiąc się przy tym, ale też potrafiła być wyrozumiała dla innych, pomóc, gdy tylko była taka potrzeba. Sarkazm był jej drugim językiem, jakim się posługiwała. Osoby, które nadepnęły na jej złą stronę, nie miały już drugiej szansy, od razu je przekreślała, a bardzo ceniła ludzi, którzy zrobili na niej dobre wrażenie.

Popchnęła wielkie drewniane drzwi przed siebie, zanim weszła do środka w poszukiwania jednego z braci. Udała się do salonu, gdzie ujrzała Stefana, który w ramionach trzymał martwą dziewczynę, pijąc z jej szyi krew. Caroline od razu zrozumiała, że wyłączył emocje.

— Stefan! Cholera, wyłączyłeś to. — Zaskoczona zatrzymała się przed blondynem. Ostatnio jej młodszy o kilka minut brat był na diecie zwierzęcej, Caroline nie przepadała za tym, ale nie kwestionowała wyboru Stefana. Rozumiała go, miał słabą kontrolę w porównaniu do Caroline i Damona, którzy potrafili się pożywiać bez problemu.

— Och, Caroline — powiedział to bez zdziwienia. Z jego ust brzmiało to pusto, a ona tęskniła za Stefanem, który ucieszyłby się na jej widok i przytulił. — Nie spodziewałem się ciebie.

— Powinieneś się domyśleć, że postanowię cię sprawdzić, skoro nie odbierałeś moich połączeń. Teraz już wiem dlaczego. — Chwyciła brunetkę z rąk brata i rzuciła na podłogę dalej od Stefana. — Dlaczego miałbyś to wyłączyć?

— Uznałem, że tak jest zabawnie — skomentował Stefan, rozkładając ramiona na oparciu kanapy. Caroline nie rozpoznawała swojego brata w tej postaci, którą miała przed sobą. Bez emocji to nie był ten sam człowiek, którego kochała, a ona chciała go jak najszybciej odzyskać. — Damon! — krzyknęła wściekła, składając ramiona razem.

Damon na górze przełknął ślinę i powoli odłożył pamiętnik brata, który wcześniej ze znudzeniem czytał. Modlił się, żeby Caroline o niczym się nie dowiedziała, ale przeliczył na to, gdy tylko słyszał jej głos. Nigdy nie miał szczęścia. Kilka sekund upłynęło, zanim zrobił ruch, żeby zejść do salonu. Postanowił przybrać wyluzowaną postawę, próbował udawać fajnego przed rozgniewaną młodszą siostrą.

— Dlaczego taka niespodziewana wizyta? — zapytał, podchodząc do barku z alkoholem i chwycił za swój ulubiony burbon. — Drinka, siostro?

— Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego Stefan ma wyłączone emocje? — Zirytowana postawą swojego brata, przewróciła na niego oczy. Damon czasem zachowywał się jak dziecko. Caroline zawsze miała wrażenie, że bardziej jest dla niego matką, która kara za złe uczynki, niż siostrą.

— Mógłbym, ale możemy pogadać o ciekawszych rzeczach. Jak tam we Włoszech?

— Nie próbuj zmieniać tematu. — Caroline tupnęła nogą o podłogę. — Wiedziałam, że coś się dzieje. Stefan nie odbierał ode mnie połączeń, a ty dawałeś słabe wymówki.

— Nie były aż takie słabe — stwierdził Damon.

— Poważnie? Kiedy ciebie zapytałam, dlaczego mój brat bliźniak nie odbiera ode mnie telefonów, wymyśliłeś, że postanowił pojechać na ryby z tym głupim sobowtórem i nie miał zasięgu, żeby ode mnie odbierać.

Caroline nie cierpiała Eleny od chwili, gdy jej bracia ponownie wpadli w urok sobowtóra. Zwodziła nimi jak Katherine, gdy całe rodzeństwo Salvatore jeszcze było ludźmi. Dziewczyna nie znała wampirów, nigdy nawet nie wyobrażała sobie, że istnieją takie kreatury, a szczególnie, gdy jeden mieszkał pod jednym dachem i zwodził jej braci. Dowiedziała się dopiero, gdy obudziła się po tym jak umarła. Kiedy powstała z martwych, Stefan wytłumaczył, czym się odrodziła i musiała się pożywić. Wytłumaczył jej, że Katherine od samego początku sekretnie podawała jej swojej własnej krwi do różnych napojów. Stefan i Damon poprosili sobowtóra, żeby też przemieniła Caroline, ich ojciec był tyranem, a oni chcieli, żeby nie została sama z tym złym człowiekiem, dlatego pragnęli, żeby cała trójka mogła być przy sobie przez wieczność. Caroline była przerażona z tym odkryciem, nie chciała być bestią, ale się pogodziła z tym. Ona, Stefan i Damon obiecali sobie, że zawsze będą przy sobie, że przez wieczność będą rodziną. Czasem było źle, ale nikt od siebie nie odchodził, bo byli rodziną i zamierzali pozostaw tak na zawsze.

— Ten pomysł z rybami był naprawdę kiepski — stwierdził Stefan, spoglądając na brata i siostrę. Damon przewrócił oczami. Nie miałby tego problemu, gdyby jego bez emocji brat odebrał telefon i starał się udawać, że wszystko było w porządku.

— Nie musiałbym dawać wymówek, gdybyś raczył ten głupi telefon odebrać! — powiedział zirytowany najstarszy Salvatore. Nalał sobie kolejną szklankę burbona i jednym łykiem wypił wszystko.

— Dlaczego on wyłączył emocje?

— W Mystic Falls mamy problem. Jest ten facet, który zmusił Stefana do wyłączenia emocji.

— Niech zgadnę, miało to coś wspólnego z Eleną — zasyczała jadowicie blondynka, gdy tylko wymówiła imię sobowtóra. — Czy historia z Katherine niczego was nie nauczyła? Poważnie?!

Damon przewrócił oczami, jak zawsze, gdy to powtarzała.

— Elena jest inna, niż Katherine.

Prychnęła na jego słowa, ale niczego nie powiedziała. Nagle westchnęła, a jej oczy złagodniały, gdy spojrzała na starszego brata.

— Co zamierzamy z nim zrobić? — spytała, mając na myśli Stefana. Blondyn nagle wstał z kanapy i spojrzał na rodzeństwo z złośliwym uśmiechem.

— Zamierzam sobie znaleźć kolejną przekąskę. — I po tych słowach zniknął.

Damon spojrzał w sufit, wzdychając.

— Jakoś trzeba byłoby mu przywrócić jego emocje — wyznał.

— Ale jak? Nie możemy pozwolić, żeby znowu stał się rozpruwaczem. Teraz może ma kontrolę, ale szybko może ją stracić.

— Wiem — szepnął. — Jestem zaskoczony, że przez tak długi czas potrafił się powstrzymać.

***

Caroline zajęła jedną z sypialni i zaczęła się rozpakowywać ze swoich dwóch walizek, a w tym czasie Damon poszedł poszukać Stefana. Zamierzała zostać przez trochę w Mystic Falls, żeby pomóc Stefanowi. Caroline była wściekła na tego gościa, który zmusił jej bliźniaka do wyłączenia emocji. Nie miała pojęcia, jak to zrobił, ale domyślała się, że to było winą Eleny, a Stefan nie miał wyjścia, jak wyłączyć uczucia. Po chwili wampirzym słuchem usłyszała otwieranie drzwi wejściowych, więc postanowiła zejść na dół, gdzie powinna zastać swoich braci.

— Czy znalazłeś Stefana? — zapytała Caroline, wchodząc do salonu, gdzie od razu zauważyła niezadowoloną minę Damona oraz Stefana, który siedział na kanapie, ale była zaskoczona, gdy ujrzała dodatkowe osoby w pokoju. Zamrugała oczami, wpatrując się w osobę, która siedziała obok Stefana z zadowolonym uśmiechem, który dobrze znała. Pierwszy raz go spotkała w dziewiętnastym wieku w Nowym Orleanie. Przybyła po raz pierwszy do miasta i pierwszego dnia w mieście spotkała jego siostrę, z którą się zaprzyjaźniła, a potem poznała jej rodzinę, która ją przyjęła po swoje skrzydła. Znalazła kontakt z każdym z braci, ale najbardziej odnalazła się przy boku Niklausa, którego pokochała całym swoim sercem, ale musiała go opuścić przez jego ojca, który przybył do Nowego Orleanu, ale Nik obiecał jej, że od razu ją odnajdzie, gdy tylko pokona ojczyma, a ona czekała przez lata. — Nik? — szepnęła zaskoczona, a na jej twarzy można było ujrzeć wiele emocji. Nawet po latach, ten człowiek sprawiał, że szalała tylko na jego widok.

— Caroline? — wyszeptał, będąc kompletnie szokowany. Nie spodziewał się, że ją spotka w Mystic Falls. Klaus pragnął ją odnaleźć, ale problemem był jego wciąż żyjący ojciec, ale po złamaniu klątwy, w końcu był silniejszy od człowieka, który od tysiąca lat przysparza mu bólu.

— Caroline! — krzyknęła Rebekah ze szczęśliwym uśmiechem, gdy tylko zobaczyła swoją dawną przyjaciółkę przed lat. Od razu ją przytuliła, a Caroline się roześmiała i odwzajemniła uścisk. Dla Rebeki odłączenie nie było długie, nie odczuwała tego, w końcu przez długo leżała w trumnie, więc nie miała czasu, żeby jakoś zapomnieć o przyjaźni, którą miała z młodszą wampirzycą. — Cieszę się, że cię widzę.

— Tak samo, Bekah — odpowiedziała Caroline. Blondynki się od siebie oderwały i oceniły siebie wzrokiem.

— Wyglądasz świetnie. Dwudziesty pierwszy wiek ci służy.

— Ty także wyglądasz świetnie. Kocham twoje buty — wyznała Caroline. Rebekah była ubrana w czarne spodnie, niebieską bluzkę z białymi wzorkami, a na nogach miała ciemno-brązowe botki z niskim obcesem. Włosy miała wyprostowane.

Damon przewrócił oczami, spoglądając na scenę przed sobą. Pośród wszystkich ludzi, jego siostra musiała się zaprzyjaźnić z pierwotną. Był zaskoczony, że Caroline znała Mikaelsonów, nawet Stefan wyraził odrobinę emocji, jak na jego stan.

— Caroline, czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego spajasz się z wrogiem? — Caroline oderwała się od Rebeki i spojrzała na brata. Uniosła brew na jego pytanie.

— Z wrogiem?

— Tak, z wrogiem, droga siostro.

— Jesteś spokrewniona z tym czymś?! — wykrzyknęła Rebekah zaskoczona.

— Czasem się tego wstydzę, ale tak, Damon jest moim starszym bratem, a Stefan moim bliźniakiem.

— Nigdy bym się tego nie spodziewała — wyznała pierwotna.

— Damon ma swoje złe strony, ale czasem go coś oświeci, ale teraz pewnie tego nie zobaczę, skoro idioci mają obsesję nad sobowtórem — wyznała Caroline, spoglądając na Damon i Stefana, a kiedy spostrzegła także Klausa, coś ją uderzyło. Sobowtór. Klątwa. Stefan bez emocji. Wróg. Mikaelsoni. — Zmusiłeś Stefana do wyłączenia emocji! — krzyknęła do Niklausa ze złożonymi rękami.

— Nie wiedziałem, że jest twoim bratem, kochanie — wyznał Klaus i wstał z kanapy. Podszedł do Caroline, próbując się uśmiechnął swoimi dołeczkami. Nigdy nie zrobiłby tego, gdyby naprawdę wiedział, że Stefan jest jej bratem.

— Nawet nie myśl, że ulegnę twoim dołeczkom. — Wskazała na niego z palcem.

— Zawsze to działało — powiedział Klaus.

— Nik — warknęła, ale nie mogła się powstrzymać, kiedy na jej twarzy pojawił się mały uśmiech. Spojrzał w jej oczy i był zaskoczony, jak po wielu latach, jej spojrzenie może sprawić, że się w nich zatraci. Był szczęśliwy, gdy ujrzał, że nic się nie zmieniło, że jej miłość nadal tam była. Złapała go za rękę, za tą samą, którą wyrywał masę serc, ale ona się go nie bała. — Chodźmy na zewnątrz. — A on jak posłuszny pies, powędrował za nią, wciąż mocno trzymając ją za dłoń, jakby nagle miała zniknąć.

***

— Czy pokonałeś Mikaela? — zapytała Caroline, spoglądając na Nika. Po pięciu minutach spaceru, postanowiła przerwać ciszę, która się ciążyła na nich.

Klaus westchnął, zaprzeczając głową. Zatrzymał się przed nią i ponownie tego dnia spojrzał w jej oczy, które wiele lat temu pokochał. Odcień się nie zmienił, były takie same, może oprócz wiedzy, którą Caroline zbierała przez ich nie rozłąkę.

— Gdybym to zrobił, pierwsze, co zrobiłbym zaraz po tym, to znalazłbym ciebie, skarbie. Dobrze pamiętam każdy szczegół naszych chwil i chciałbym, żeby to wróciło. Teraz, kiedy złamałem moją klątwę, jestem silniejszy od Mikaela i mogę go pokonać, żeby później żyć w spokoju.

Caroline się uśmiechnęła na jego słowa, a chwilę później stanęła na palcach i złączyła ich usta. Klaus położył swoje dłonie na jej biodrach i przyciągnął blondynkę do siebie, pogłębiając pocałunek. Wampirzyca po długiej rozłące, mogła poczuć, że należy do jego miejsca, w jego ramionach była w domu. Była w nim tak długo zakochana, jeszcze nigdy nikogo nie kochała, jak kochała Niklausa.

— Tęskniłem za tym — wyznał po oderwaniu, dotykając jej czoła swoim. Jego kąciki lekko się uniosły do góry, ukazując dołeczki w policzkach. Caroline na jego słowa uśmiechnęła się, a w jej oczach można było zobaczyć miłość.

— Tak bardzo cię kocham, Nik.

— Kocham cię też, moja miłości.

***

Czując pocałunki na swojej skórze, oczy Caroline się otworzyły, a wtedy mogła ujrzeć niebieskie oczy, które sprawiały, że się rozpływała. Niklaus uśmiechał się ze swoimi uroczymi dołeczkami, wystarczył tylko widok kobiety, którą kochał ponad wszystko i już był szczęśliwy. Nie mógł uwierzyć, że ona należała do niego, że miał jej miłość i bezgraniczne zaufanie. Była jedyną osobą, przed którą się potrafił otworzyć, a ona go nie osądzała, a wspierała i obdarzyła mądrymi słowami.

— Dzień dobry, kochanie — powiedział, składając na jej policzku pocałunek. Caroline się uśmiechnęła na widok nagiego Klausa w jej łóżku.

— Mogłabym się tak budzić już zawsze — wyszeptała z zadowoleniem, leżąc wygodnie na łóżku i spoglądając na mężczyznę obok niej.

— I niech tak już pozostanie, ty, ja i nasze poranki.

Później razem wzięli prysznic, nawet noc nie zaspokoiła ich pragnienia wobec swoich ciał i nigdy nie będą mieli dość siebie. Po tym się ubrali i zeszli na dół, gdzie Damon rozmawiał z brunetką, a Caroline po wyglądzie mogła rozpoznać, że to była Elena. Starszy Salvatore co chwilę przewracał oczami, gdy Elena wyrażała swoje opinie na temat jego zachowania i brak prób odzyskania starego Stefana. Caroline miała ochotę skręcić w tej chwili kark Eleny. Pierwsze kilka sekund i już ją denerwowała. Nie potrafiła zrozumieć, co Damon i Stefan mogli w niej zobaczyć.

— Och, na litość boską, zamknij się! — krzyknęła Caroline, skutecznie uciszając Elenę. — Dajesz mi migrenę.

Elena spojrzała w stronę blondynki zaskoczona, ale stała się przerażona, gdy tylko ujrzała za jej plecami Klausa, który uśmiechał się swoim nieprzyjemnym, ale słynnym uśmieszku.

— Damon, dlaczego w twoim domu jest Klaus? — zapytała Sobowtór, patrząc na bruneta.

— To także mój dom — oznajmiła wampirzyca — i jakbyś była łaskawa, prosiłabym cię o wyjście.

Damon zignorował ostatnie słowa siostry i zwrócił się do Eleny z krzywym uśmiechem.

— Eleno, poznaj moją młodszą siostrę, Caroline — wyjaśnił.

— Masz siostrę?

— Tak, jest bliźniaczką Stefana i jak się wczoraj okazało, moja siostra sypia z wrogiem, cudownie.

— Nik nie jest wrogiem, kocham go i należy do rodziny, więc wspaniale byłoby, gdybyś zaakceptował go i jego rodzinę.

***

Kilka dni później w domu Lockwoodów odbyła się impreza, którą zorganizował Klaus, żeby tylko pokazać swoją moc. Chciał wszystkim pokazać, żeby byli ostrożni i nie planowali niczego, co mogłoby ich tylko zabić. Caroline weszła do rezydencji ubrana w czerwoną sukienkę w towarzystwie swoich braci. Ostatnie dni były dla dziewczyny okropne, Stefan zachowywał się jak dupek, a ona miała tego już dość. Próbowała jakoś do niego dotrzeć, ale on był głuchy na jej słowa. Wzrokiem zaczęła szukać Nika wśród tłumu, ale nie mogła go znaleźć, jak i reszty jego rodzeństwa. Chwilę później, Stefan jak i Damon się od niej oddzielili, zostawiając blondynkę samą. Postanowiła pójść napić się drinka. Zadrwiła z plastikowych kubków na stole, co było normalne dla nastolatków dwudziestego pierwszego wieku, chwyciła za czerwony kubek i wzięła łyk.

— Czy dobrze się bawisz?

Skierowała głowę na źródło dźwięku i ujrzała młodego mężczyznę w czarnych włosach i w wysportowanym ciele, naturalna opalenizna i wyższy od niej o kilka centymetrów.

— Przebywałam na gorszych imprezach — odpowiedziała, machając kubkiem alkoholu.

— Jestem Tyler — powiedział chłopak, uśmiechając się zalotnie, a Caroline miała ochotę przewrócić oczami. Nie przyszła na przyjęcie, żeby szukać chłopaka, od wielu dekad była zakochana, a to uczucie zawsze było silne, mimo że ona i Nik musieli się rozdzielić, ale teraz siebie odnaleźli.

— Caroline! — Usłyszała swoje imię z ust, które zawsze sprawiały jej kołysanie kolanami. Nie mogła nic poradzić, że jego akcent tak na nią wpływał, a szczególnie, gdy wymawiał jej imię. Nawet z zazdrosnym tonem, brzmiało to seksownie. — Już myślałem, że nie przyjdziesz — wymruczał, całując jej usta. Ostatnie dni były dla niej i Klausa bardzo przyjemne w jej sypialni.

— Powiedziałam, że tutaj będę, Nik — odpowiedziała z uśmiechem, zapominając o obecności Tylera. Wystarczyło tylko spojrzeć w oczy Niklausa i zapominała o całym świecie.

Klaus chwilę później spojrzał na swoją hybrydę z uśmiechem, ale w jego oczach można było zobaczyć niechęć.

— Kolego, jeśli wybaczysz, porwę tę damę ze sobą. — I tak nie obchodziło Klausa zdanie Tylera.

— Jest w porządku — odpowiedział Tyler z grymasem na twarzy.

Odeszli od Tylera, Caroline była cały czas uśmiechnięta, podczas gdy ręka Klausa była zarzucona na jej talii, przyciągając ją bliżej siebie.

— Jesteś zazdrosny. — Wskazała na niego.

— Nie prawda, kochanie.

Uśmiechnęła się wrednie, Klaus nie potrafił ukryć irytacji w oczach, którą miał do Tylera. Pragnął go zabić za samo zbliżenie się do Caroline.

— Nie kłam. Widzę, że jesteś zazdrosny — odpowiedziała. — Podnieca mnie, gdy jesteś zazdrosny — wyznała po chwili.

— Czyżby?

— O, tak, mam ochotę cię zabrać do pokoju i rozerwać ubrania.

Stanął przed nią, opierając ręce o jej biodra. Schylił się trochę do niej, żeby spojrzeć w jej oczy z bliska.

— Sprawiasz, że mam ochotę z stąd zniknąć razem z tobą, ale teraz nie mogę, lecz później będziesz mogła zrobić ze mną, co tylko będziesz chciała — wyznał, a jego odpowiedź ją zadowoliła.

— Chodźmy tańczyć! — powiedziała, ciągnąc Klausa za rękę na parkiet. Odwróciła głowę w jego stronę i po raz kolejny dzisiejszego dnia uśmiechnęła się do niego. — Jestem ciekawa, czy potrafiłeś się dostosować do ruchów dwudziestego pierwszego wieku.

— Sprawdź to, kochanie.

— Będę! — Zachichotała, a ten dźwięk był melodią dla jego słuchu.

***

Klaus nie spodziewał się, że jego ojciec może się pojawić dzisiejszego wieczoru, ale tak było i był tym przerażony, ale nie o sobie. Mikael miał przy sobie Caroline, pierwotny śmiał się z twarzy Klausa. Cieszyło go, że miał w ryzach bękarta. Blondynka była bezsilna wobec tysiącletniego wampira, powiedzenie, że była przerażona sytuacją, byłoby mało powiedziane. Ona nie martwiła się tylko o siebie, ale o Nika, swoich braci i jego rodzeństwo. Takiego strachu jeszcze nigdy nie czuła, nawet, gdy po raz pierwszy się przebudziła po swojej śmierci. Damon i Stefan stali w drzwiach, martwiąc się o życie siostry. Stefan, gdy tylko ujrzał, w jakim była zagrożeniu jego bliźniaczka, jego emocje powróciły. Strach był zbyt silny, żeby mógł go zachować pod maską obojętności.

— Chłopce, spójrz, co na siebie przyniosłeś — powiedział Mikael. — Miłość jest największą słabością wampirów. Przyniosłeś sobie słabość, dodatkowy zbędny bagaż, który tylko tkwi bezradnie na twoich barkach.

— Caroline nie jest bagażem — oznajmił mieszaniec, spoglądając w oczy ojczyma. — Jest kimś więcej, niż zbędnym bagażem.

— Czy ty siebie słyszysz, głupce? Jesteś słaby! — powiedział mu w prosto oczy.

— Nie jestem słaby! Miłość nie jest słabością! — krzyknął gniewnie Niklaus, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Mieszaniec rzucił się na swojego ojczyma, odpychając Caroline do środka domu, gdzie została zabrana w ramiona braci. Blondynka z przerażeniem obserwowała Klausa, który walczył ze swoim ojcem. Odetchnęła z ulgą, gdy Nik wbił biały kołek w serce Mikaela. Mogli być wolni od tego człowieka na zawsze.

Caroline oderwała się od Damona i Stefana, a następnie znalazła się w ramionach Klausa, który mocno przyciskał ją do siebie. Pocałował ją w głowę z miłością. Chwilę później blondynka uwolniła łzy, które trzymała. Chciała się tylko teraz wypłakać w ramionach mężczyzny, którego kochała z całego serca.

— Nie płacz, skarbie, już wszystko dobrze. Jesteś bezpieczna.

— Bałam się o ciebie. Byłam przerażona, że mogłabym cię stracić. — Caroline ponownie zaskoczyła Niklausa, myślał, że ta kobieta już nie może go zaskoczyć, ale się mylił. Nie zdawał sobie sprawy, że ona mogłaby tak bardzo kochać. Nie chciał w to uwierzyć do końca, dotychczas uważał, że nie zasługiwał na miłość i nikt nie mógłby go pokochać, ale Caroline to zrobiła. Spojrzała na jego zaskoczoną twarz i złapała ją dłońmi. — Kocham cię tak bardzo, Nik. Czy możesz w końcu to uwierzyć? Zasługujesz na miłość, więc zaakceptuj fakt, że ja i twoje rodzeństwo cię kochamy.

Po policzkach mężczyzny spłynęło parę łez, które Caroline wytarła.

— Postaram się już nigdy w to nie wątpić — odparł, a ona kiwnęła jedynie głową. Nik był bardzo niepewny, jeśli chodziło o miłość i zaufanie, a Caroline nienawidziła Mikaela, gdy widziała takiego Nika. — Jesteś moją pierwszą i ostatnią miłością. Będę cię kochać zawsze i nic tego nie zmieni. Kocham cię tak bardzo, Caroline.

Oboje się pocałowali, rozkoszując się pocałunkiem, który mieli. Wiele razy się całowali, ale ten wydawał się inny, niż poprzednie. Ten otwierał nową kartę w rozdziale.

***

Od pamiętnej nocy minęły dwa miesiące, a Caroline była szczęśliwa, że nie pojawił się żaden dramat, który miałby zakłócić w życiu jej i Niklausa. Blondynka zamieszkała z hybrydą i jego rodzeństwem w nowej rezydencji, na początku upierała się, że zostałaby razem z braćmi, ale bieganie wobec dwiema sypialniami było męczące, więc Caroline spakowała swoje rzeczy i osiedliła się w jego sypialni, która teraz była także jej. 

 Rodziny Salvatore i Mikaelson nie mogli dojść ze sobą do słowa, a blondynka postanowiła zorganizować kolację dla swoich braci i rodziny Klausa, żeby wszyscy mogli się jakoś dogadać i mogli w końcu do siebie mówić jak normalny człowiek. To nie wyszło dobrze, Stefan się starał być przyzwoity, za co Caroline była wdzięczna, ale czuł się nieswojo przy pierwotnych, których jeszcze niedawno miał za wrogów, a teraz jego rodzina łączyła się z jego, ale dla siostry był gotów jakoś się dogadać. Damon był kutasem, ciągle kierował jakieś głupie komentarze, które każdego gniewały. Caroline w tamtej chwili miała ochotę go zamordować. Stefan próbował jakoś przemówić do bruneta, ale mówiło się do niego, jakby się rozmawiało do wała, ale Kol też nie był pomocny, ale wzmianka o sztyletach potrafiła go uciszyć. Caroline potrafiła czasem być groźniejsza, niż sam Klaus, który był zadowolony, gdy tylko jego miłość zagroziła jego rodzeństwu, a w tym przypadku Kolowi, który czasem (często) zachowywał się jak dziecko. Może nie było idealnie między rodzinami, ale przynajmniej nie próbowali się za każdym razem pozabijać, a to było już coś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro