23 || Czerwona rzeka krwi.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Podpowiedź: "Zgasło jedyne światło, które utrzymywało potwora we mnie, a teraz poleje się czerwona rzeka krwi."

W posiadłości pierwotnych, odbyło się zebranie, które miało decydować o losach Nowego Orleanu. Marcel i Klaus podpisali porozumienie, które decydowało, że oboje będą decydować o swoim mieście. Wiedzieli, że jeśli nie zrobiliby tego, wojna byłaby nieunikniona, a tego mogliby uniknąć. Dogadali się i doszli do porozumienia. Oni decydowali o najważniejszych sprawach, ustalali zasady i dbali o najlepsze dla wszystkich. Co dwa tygodnie spotykali się u Mikaelsonów na zebraniach, Hayley jako królowa wilków decydowała o ich dobru, Rebekah i Kol zdecydowali o wampirach, a Vincent, Freya i Davina byli odpowiedzialni za czarownice, natomiast Elijah miał na uwadze ludzi. Każdy miał swoje ważne zadanie, które nikt nie lekceważył. Nowy Orlean funkcjonował na nowych zasadach i wszyscy żyli w pokoju, albo niektórzy, bo zdarzały się osoby, które nie dbały o zasady, które chciały pozbyć się pierwotnych i wampirów. Najczęściej zdarzało się to u czarownic. Nie trzeba dodawać, że Klausowi to się nie podobało, a tych, co odważyli się zaryzykować, spotkała kara śmierci od samego mieszańca.

Klaus słuchał uważnie przemowy Elijah i o sposobach, żeby ludzie mieli się dobrze, ale przestał, gdy w serce poczuł uczucie, które go zabijało. Jego serce zaczęło bić szybciej, niż powinno. Czuł mocny ból w klatce piersiowej, jakby jego serce zostało przekute kołkiem, ale wiedział, że to nie było jego, tylko jej. Klaus był zrozpaczony, ale i też wściekły. Miał w sobie uczucia, które przeszły przez niego, a on dobrze wiedział, co to oznaczało. Nie mógł w to uwierzyć. Czuł, jakby jego serce wyrwało się z jego ciała, a przed oczami miał niebiesko-zielone oczy, które zapamiętał zbyt dobrze. Złapał rękami o stół, łamiąc go na kawałki. Jego oczy zrobiły złoto-żółte, pod oczami pojawiły się czarne żyły, a w ustach wyrosły dwa kły. Wstał z krzesła, wywracając je na podłogę. Krzyknął, wyjąć, uwalniając swojego wilka. Każdy zwrócił uwagę na Klausa, zauważając, że przemieniał się. On tego nie potrafił kontrolować i nawet nie chciał, jego wilk doskonale wiedział, co robił. Nie próbował tego powstrzymywać, tylko dał władzę zwierzęciu, które było w nim.

— Co się właśnie dzieje? — zapytał zaskoczony Marcel. Nie spodziewał się tego, było spokojnie dotychczas, a Klaus nie miał powodu, żeby się zdenerwować. To było dla Marcela dziwne i nie potrafił tego zrozumieć.

— CAROLINE! — Klaus wypowiedział jej imię największym bólem, jaki kiedykolwiek czuł. Musiał się znaleźć przy niej, a jego wilk dobrze wiedział, co powinien robić. Kości się jego łamały, sprawiając, że czuł ból w całym ciele, ale to nie było dla niego ważne, ważniejsze było, żeby dotrzeć do Mystic Falls, gdzie była jego miłość. Mieszaniec upadł na podłogę, krzycząc z bólu. Wygiął się w pół, klęcząc na czworaka, a jego głowa uniosła się w górę. Chwilę później był już dużym wilkiem, jego futro było w kolorze jego włosów, a kolor oczów się nie zmienił. Dał się ponieść instynktom i zaczął biec najszybciej, jak potrafił do miejsca, gdzie wołało go serce.

Zebrani byli zdezorientowali, zastanawiając się, kim mogłaby być wspomniana dziewczyna i dlaczego Niklaus, aż zmienił się w wilka. Rodzeństwo Klausa było zaskoczone, ale i też zmartwione. To był niecodzienny widok.

— Czy ktoś może wyjaśnić, co się właśnie stało? I kim jest do cholery Caroline? — Marcel pierwszy się odezwał po zniknięciu Niklausa.

— Nie sądziłam, że to może być prawdziwe. Myślałam, że to tylko głupie legendy — wyznała Hayley, wpatrując się w wyłamane drzwi, które Klaus powalił, żeby wyjść. Każdy spojrzał na wilczycę, pytającym spojrzeniem.

— Możesz wyjaśnić, Hayley? — Rebekah zapytała.

— W stadach są legendy o wilkach, które znajdywali swoje partnerki lub partnera, nazywali ich mate. Nie sądziłam, że to prawdziwe, ale po tym, co mogliśmy zobaczyć, jednak to możliwe. Klaus najwyraźniej znalazł swoją mate.

— Nie rozumiem tego — stwierdziła Rebekah. — Dlaczego mój brat tak nagle wybiegł? Caroline nie widział jakieś trzy lata.

— Nie skończyłam opowiadać. — Hayley spojrzała na pierwotną blondynkę. — Wilki łączyły się w pary na całe życie, potrafili odczuwać ze swoimi partnerami każde emocje, potrafili się komunikować bez słów. Byli bratnimi duszami. Kiedy mate umierał, instynkt wilka przejmował kontrolę. Ból był zbyt silny, żeby móc go znieść w ludzkiej postaci. Każdy sądził, że to tylko legenda, wyginęło to wieki temu, ale Klaus był połączony z Caroline, która teraz nie żyje.

— Czyli teraz wiemy, gdzie Nik pobiegł — powiedziała Rebekah, krzywiąc się. — Wspaniale, dawno nie byliśmy w Mystic Falls — dodała, spoglądając na rodzeństwo.

— W wilczej formie? To kawał drogi, nawet jak dla wampira. — Zauważyła Freya zaskoczona. — Mystic Falls znajduje się daleko od Nowego Orleanu.

Kol prychnął rozbawiony na swoją starszą siostrę.

— Nik ma taką obsesję na jej punkcie, że nawet poszedłby w ludzkiej postaci, gdyby musiał — odparł Kol, a Freya spojrzała na niego, zastanawiając się, o czym on mówił.

— Poważnie? Czy nikt nie wspominał o największej miłości mojego brata do Caroline? — Rebekah spojrzała zaskoczona po twarzach grupy, która nie wiedziała, o czym mówi blondynka. Pierwotna była pewna, że każdy w Nowym Orleanie słyszał imię Caroline. Wiele razy ona lub Kol drażnili Klausa tym, dużo razy przywoływali temat wampirzycy, żeby tylko go wkurzyć. — Jestem w tej chwili zdezorientowana. Po raz pierwszy mój brat się zakochał, to najbardziej zaskakująca wiadomość, niż wieść o drugiej wojnie światowej, a nikt tutaj nie wiedział? Kol musiał coś pisnąć!

— Wszyscy ludzie tutaj są nudni, może oprócz Daviny, ona jest seksowna — Kol uśmiechnął się do swojej wiedźmy, która przewróciła oczami — myślałem, że wieść o moim bracie, który składa obietnice kobiecie, że będzie jej ostatnią miłością, rozejdzie się po świecie.

— On zrobił, co?! — krzyknęła Rebekah z niedowierzaniem. Tego się nie spodziewała po mężczyźnie, który uważał, że miłość jest słabością wampira. — Wow.

— Czy możecie już skończyć plotkować o życiu miłosnym naszego brata?

— Żeby plotkować o tym, coś najpierw musiałoby się zacząć — powiedział Kol z wrednym uśmiechem, sprawiając, że Elijah pokręcił głową na komentarz do jego pytania.

Elijah wstał ze swojego krzesła, poprawił marynarkę i spojrzał na rodzeństwo.

— Nasz brat jest w stanie, który zabije połowę Luizjany i Wirginii, najlepiej będzie, gdy ruszymy za nim, zanim zrobi szkody — wyznał Elijah. — Z tego co się orientuję, Klaus musiał być mocno związany z tą kobietą, Klaus może wpaść w szał zabijania, jeśli dziewczyna nie wróci do żywych. Proponuję temu zapobiec i znaleźć zaklęcie, które przywróci Caroline do życia.

— To jest niemożliwe — stwierdził Vincent. — Nie ma zaklęcia. To nie jest zgodne z naturą.

— Nowy Orlean może zalać czerwona rzeka krwi, jeśli nie wróci do żywych. Klaus nie będzie dbał o traktat pokojowy, obróci Nowy Orlean w popiół — wyznała Rebekah, kiwając głową, potwierdzając swoją rację.

— Każdy wie, że Klaus miał obsesję na punkcie władzy nad Nowym Orleanie. Żadna kobieta nie może spowodować, że Klaus przestanie interesować się tym miastem — powiedział Vincent. — Nawet Cami nie ma takiej władzy, żeby zmusić Klausa Mikaelsona do zrezygnowania z Nowego Orleanu.

— Czy widzisz teraz mojego brata, który zamienił się w wilka, żeby pobiec do Mystic Falls do kobiety, w której jest zakochany od czterech lat? To jest odpowiedź na twoje pytanie — powiedziała Rebekah. — Freya, znajdź zaklęcie, żeby przywrócić Caroline do życia. Znam Nika i wiem, że śmierć Caroline zniszczy wszystko najlepsze, co mój brat miał w sobie. Mam nadzieję, że pomożecie mojej siostrze.

Kol spojrzał na Davinę i kiwnął głowę, więc dziewczyna uśmiechnęła się, akceptując nowe zadanie, jakie jej przymierzono. Chwilę później Vincent się poddał. Zebranie się skończyło. Rebekah, Kol i Elijah ruszyli do Mystic Falls, gdzie pobiegł Klaus.

***

Nikt się nie spodziewał w Mystic Falls, że to mogło się wydarzyć. Mieli problemy z nowymi wampirami, którzy przybyli do Mystic Falls po tym, jak byli uwięzieni w więziennym świecie, w 1903. Heretycy, jakby to powiedział Damon, byli wrzutem na tyłku. Szczególnie nie podobało mu się wieść, że jednak matka Salvatore żyła i była wampirem. Heretycy sprawiali kłopoty w Mystic Falls, gang Scooby Doo i Heretycy nie mogli się dogadać i druga druga nawet nie chciała dojść do porozumienia. Żyli według własnych zasad. Caroline później ewakuowała miasteczko, nie chcąc, żeby niewinni ludzie zginęli, tak z pewnością zrobiłaby jej matka. Dogadali się, że Heretycy mogli zostać i pożywiać się na zbłąkanych duszach, które odwiedzały Mystic Falls. Nowe wampiry osiedlili się w opuszczonym domu, a gang został w posiadłości Salvatore. Damon złamał umowę między nimi, gdy zabił jednego z nich i wtedy ich rozejm został zapomniany. Wiedzieli, że mogli zginąć, ale nikt nie był gotowy, żeby przeżywać śmierć przyjaciela. Nie byli na to gotowi. To się stało tak szybko, nikt nie mógł przewidzieć, że Caroline skończy kołkiem w sercu. Nora i Mary Louise wysłali im wiadomość jako ostrzeżenie, zabijając Caroline. To Stefan znalazł ciało Caroline w pobliżu wieży zegarowej, był zrozpaczony, gdy tylko ją ujrzał. Jej skóra była szara, a w klatce piersiowej wystawał kawałek drewna. Salvatore od razu wyrwał z kołek i upadł na kolana, opłakując przyjaciółkę. Później zaniósł ją do pensjonatu, gdzie zobaczyli ją Elena i Damon, a potem zostali powiadomieni Bonnie, Matt i Jeremy. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Każdy był w złym stanie, opłakiwali śmierć przyjaciela. Każdy chciał przywrócić ją do życia, ale nikt tego nie mógł. Bonnie była zbyt słaba, żeby przywrócić kogoś do życia, a nawet jeśli, to nie było takiego zaklęcia, żeby to było możliwe, gdy druga strona nie istniała.

Po jakimś czasie mogli usłyszeć uderzenia w drzwi, więc Stefan poszedł zobaczyć, co się dzieje, a gdy otworzył, przez niego przepchnął się ogromny wilk. Od razu wilk udał się do Caroline, położył dwie przednie łapy na jej ciele i zaczął wyć.

— Stefan, nie potrzebujemy zwierząt! — powiedział Damon, upominając młodszego brata ze złością.

— To nie zwierzę, to wilkołak — odparł Stefan, stając obok bruneta, który popatrzył dziwnie na blondyna.

— Chcesz mi powiedzieć, że wpuściłeś do naszego domu wilkołaka, który może nas z łatwością ugryźć? Czy zapomniałeś, że jedno ugryzienie może nas zabić? Skąd myślisz, że weźmiesz lekarstwo? Caroline nie żyje. Brawo, Stefan!

— Zamknij się, Damon. Caroline nie jest od tego, żeby przekonywać Klausa o lekarstwo! — stwierdziła zła Bonnie, posyłając Damonowi wrogie spojrzenie, a on jedynie przewrócił oczami. — Straciliśmy przyjaciółkę.

— Zaraz możemy do niej dołączyć. — Zauważył kpiąco Damon.

— Czy wilkołaki nie potrzebują pełni, żeby się przemienić? — spytała Elena.

— Bo to nie jest zwykły wilk, to hybryda — wytłumaczył młodszy Salvatore. — To musi być Klaus, furto Tylera jest czarne.

— Świetnie! Teraz nie żyjemy! — Damon uniósł ręce w powietrzu, wyrażając swoją irytację. — Czy on może przestać wyć? Boli mnie głowa!

— Przestań marudzić, Damon — oznajmiła Elena. — Co tutaj robi Klaus? I dlaczego jest w wilczej formie?

— Nie mam pojęcia, Eleno, ale nie podoba mi się, że zostawia sierść na moim dywanie! Rusz dupsko, futrzaku! — warknął Damon, a w odpowiedzi dostał groźne warczenie. — Dobrze, siedź sobie tam, kupię nowy dywan.

— Wiesz, co? Lubię żyć! Dlatego nie chcę tutaj być, gdy Klaus wróci do ludzkiej formy i zabije nas wszystkich za śmierć Caroline. — Jeremy już zaczął się kierować do drzwi, gdy przed nimi stanąć Klaus, warcząc, nie pozwalając nikomu wyjść.

— Pozwól mu wyjść! To nie jego wina, że Caroline nie żyje! — krzyknęła Elena, kiedy jej brat z powrotem stanął obok niej.

Po chwili Klaus był już w swojej zwykłej postaci i cały nagi.

— O mój boże — powiedziały w tym samym czasie Elena i Bonnie, zakrywając oczy.

— Zabiję was, każdego z osobna, wyrywając wasze marne kończyny. Zapłacicie za to, że pozwoliliście jej umrzeć — krzyknął Klaus, a po jego policzku spłynęła łza. — Była za dobra, żeby umrzeć w tym przez boga zapomnianym miasteczku.

Czarny samochód przekroczył znak Mystic Falls, zadziwiając pierwotnych, jak pełne życia miasteczko, stało się nagle opustoszałe.

— O mój boże — powiedziała Rebekah. — Co tutaj się stało?

— Wygląda okropnie — stwierdził Kol, a kilka sekund później podjechali pod rezydencję Salvatore, mając nadzieję, że tam znajdą swojego brata i prawie-nie-wrogów. Wysiedli z pojazdu i bez zastanowienia, Rebekah otworzyła główne drzwi. Kiedy weszli do środka, Damon stał się zirytowany i przewrócił oczami.

— O mój boże, Nik! — krzyknęła Rebekah, rzucając w niego torbą, gdzie przygotowała mu ubrania. — Czasem nie masz wstydu!

— Czemu Nik może chodzić na golasa, a ja nie? — zapytał Kol, zakładając ręce razem na klatce piersiowej, sprawiając, że reszta spojrzała na niego dziwnie.

— Chciałeś chodzić goły na Mardi Gras* — krzyknęła pierwotna blondynka, patrząc na swojego głupiego brata.

— Bo wygodnie — usprawiedliwił się Kol, przygryzając wargę obrażony.

— Możecie się uspokoić? — zapytał zirytowany Klaus, gdy był już ubrany. Kiedy jego rodzeństwo się uspokoiło, przeniósł wzrok na gang Scooby Doo. W jego oczach można było ujrzeć znane spojrzenie, czyli groźba śmierci. — Kto ją zabił? — wysyczał, sprawiając, że każdego przeszły ciarki po plecach. Może wcześniej był złem wcielonym, a teraz będzie koszmarem, jakiego nikt nie widział. Zniszczy wszystko i wszystkich na swojej drodze z powodu Caroline.

— To Heretycy — odpowiedział Stefan i wyjaśnił wszystko o nich, co musiał wiedzieć Klaus i jego rodzeństwo.

*Mardi Gras – dzień przed środą popielcową, ostatni dzień karnawału. Jest to także nazwa różnego typu festiwali lub parad ulicznych, odbywających się niezależnie od siebie w wielu miastach na całym świecie, np. w Nowym Orleanie czy Sydney.

***

Stanął przed domem, uśmiechając się swoim słynnym uśmiechem, trochę wyluzowany, a trochę rozbawiony, ale i też seksownie. Zapukał do drzwi, które chwilę później się otworzyły, pokazując twarz Mary Louise. Od razu przewróciła oczami, gdy ujrzała Damona. Naprawdę miała dość braci Salvatore i ich małych przyjaciół. Nora i Mary Louise myślały, że zabijając Caroline, dadzą im ostrzeżenie, żeby z nimi nie zadzierały, ale najwyraźniej nie załapali ostrzeżenia.

— Sądziłam, że wasza mała grupa doszła do wniosku, żeby trzymać się od nas daleko, ale najwyraźniej śmierć waszego przyjaciela nic nie wskórał — powiedziała, składając ręce razem, przybierając twarz bez emocji

— Witaj też, Nancy Grace. — Damon uśmiechnął się złośliwie, opierając się o ramę drzwi i spojrzał w jej oczy. — Byłyście bardzo głupie. Ah! Ah! — Pokręcił palcem przed jej twarzą. — Naprawdę nie chciałbym być na waszym miejscu.

— Nie boimy się ciebie, ani twoich przyjaciół — stwierdziła odważnie.

— To nie mnie powinniście się bać, ani moich przyjaciół. — Uśmiechnął się głupkowato. — Caroline miała po swojej stronie przyjaciela, nawet nie wiem, czy definicja przyjaciół pasuje do ich związku.

— I powinnam być przerażona?

— Zdecydowanie — wyznał Salvatore. — Czy kiedykolwiek słyszałaś o pierwotnych? Stare wampiry, mające po tysiąc lat. Jeden z nich był zakochany w Blondi, wyobraź sobie jego gniew, gdy się dowiedział, że Caroline nie żyje. Aż chcę ci współczuć, ale nie, nie lubię cię.

Mary Louise stanęła odważnie przed Damonem, wcale nie pokazując strachu. Spojrzała mu w jasne niebieskie oczy i wyśmiała go.

— Próbujesz mnie przestraszyć jakąś lipną historyjką. Wcale ci nie wierzę, więc może teraz odejdziesz, zanim skończysz, jak ta dziewczyna.

Wcale nie kupiła historii od Damona. Nie było szans, żeby ktoś tak potężny zwrócił uwagę na jakiegoś małego wampira, który nie miał nic do zaoferowania, ale nie wiedziała, że Damon był szczery. Nigdy nie słyszała o pierwotnych i nie wiedziała, do czego byli zdolni, co było jej błędem. Nie zdawała sobie sprawy, w jakiej sytuacji się znaleźli.

— Mary Louise?

Odwróciła się do tyłu, gdy usłyszała przerażony głos z ust Nory, a kiedy to zrobiła, dostrzegła swoją ukochaną w rękach kobiety o blond włosach, a jej uśmiech sprawiał, że była odrobinę zaniepokojona.

— Zostaw ją! — krzyknęła Nora i próbowała dać wampirowi ból głowy. Rebekah jedynie wzdrygnęła się, czując ból, ale potrafiła nad tym zapanować. Dostawała o wiele gorsze migreny od czarownic.

— Tylko na tyle cię stać? — Odwróciła Norę w swoją stronę i spojrzała w jej oczy, zanim użyła przymusu. — Niech cię zaboli głowa, poczuj ból, jakiego nigdy nie czułaś.

Nora zaczęła krzyczeć, łapiąc się za głowę. Opadła na podłogę. Mary Louise była przerażona, ale i też zdezorientowana. Wampiry nie mogły zostać zahipnotyzowane, ale ona jeszcze nie spotkała pierwotnych, którzy mogli zahipnotyzować wampiry i ludzi.

— Zatrzymaj to! — krzyknęła, a w oczach zebrały się łzy. Próbowała podejść, ale Damon ją powstrzymał. — Czego chcesz?!

— Poprawnie byłoby, gdybyś zapytała, czego chcemy. — Kol roześmiał się, gdy stanął obok swojej siostry. W ręce trzymał swój ulubiony kij do bejsbolu. — Wiesz, na przyszłość radziłbym ci, żebyś dowiadywała się więcej o swoich ofiarach, nigdy nie wiadomo, czy nie mają w sobie zakochanego szaleńca.

— Kim jesteście? — spytała Mary Louise.

— Nienawidzę tego pytania — wyznała Rebekah. — Myślałam, że każdy już wie, kim jesteśmy, ale najwyraźniej się pomyliłam.

— Siostro, to nie ważne, ważne jest, że wciąż możemy sprawić, że będą się trząść ze strachu — oznajmił Kol, uśmiechając się do Mary Louise. Wcale nie podobał jej się sposób, jak na nią patrzył. Był szaleńcem.

— Czy możesz się zamknąć?! — krzyknęła Rebekah do strony Nory, która cały czas krzyczała z bólu. Podniosła ją jedną ręką i znowu użyła perswazji. — Zamilcz.

— Puście ją — poprosiła Mary Louise, obserwując ze strachem swoją dziewczynę. — Proszę.

Za nią usłyszała śmiech, który wcale nie brzmiał przyjemnie. Odwróciła się i ujrzała najgorszego człowieka w historii. Jeśli myślała, że Kol i Rebekah byli straszni, wtedy Klaus był diabłem. Jego oczy sprawiały, że chciała uciekać, a uśmiech sprawiał, że drżała ze strachu. To był najgorszy widok, jaki mogła zobaczyć swoim życiu.

— Dlaczego mielibyśmy cię posłuchać? — zapytał z zaciekawieniem mieszaniec. — Czy kiedykolwiek byłaś ugryziona przez wilkołaka?

Damon pokręcił głową na wybór słów Klausa.

— Na nich to nie działa, wyssą ugryzienie.

— Cholerne pijawki! — krzyknęła Rebekah zaskoczona, ale z niesmakiem.

— To nie szkodzi — odpowiedział Klaus, uśmiechając się swoim białym uśmiechem. — Przez tysiąc lat poznałem wiele metod tortur, miałem dużo czasu, żeby praktykować. Jestem pewny, że będziemy się dobrze bawić, Mary Louise i Nora.

Nora próbowała się urwać z uścisku Rebeki, ale było to daremne. To było tak samo, jak postawić kurczaka przed lwem.

— Mogę tak cały dzień, słońce — stwierdziła pierwotna blondynka.

— Czy pamiętacie Caroline? Zabijając ją, podpisaliście traktat z diabłem — wyznał Klaus z niebezpiecznym spojrzeniem.

— Ostrzegałem — odparł Damon, opierając się o ścianę znudzony. — Zadarłyście z najgorszym złem wcielonym na świecie.

— Kim wy do cholery jesteście? — Mary Louis zapytała.

— Nazywam się Klaus Mikaelson, zapamiętaj imię twojego zabójcy — powiedział mieszaniec. — Blondynka, która trzyma twoją dziewczynę, jest moją siostrą, Rebekah, a obok niej stoi mój brat, Kol — w tym czasie o ścianę poleciało martwe ciało jednego z heretyków, a potem drugie, oboje nie mieli serca, a Klaus zachichotał na to, gdy rozpoznał robotę swojego brata — a to mój drugi brat, Elijah.

— Jesteście potworami — stwierdziła Mary, która była przerażona i załamana.

— Zostaliśmy nazwani gorzej — odpowiedziała Rebekah, a potem skręciła kark brunetki.

— Nora!

Klaus podszedł do Mary Louise i spojrzał jej w oczy.

— Teraz zamkniesz oczy i będziesz miała koszmary o tym, jak zabijam twoją dziewczynę ze wszystkimi najgorszymi scenariuszami. Obudzisz się, kiedy ci pozwolę.

***

Im dłużej przypatrywał się jej ciału, tym bardziej cierpiał. Od tysiąca lat nie czuł takiego bólu. Była w nim pustka, jakby ciężar został oderwany z jego piersi, a on chciał to odzyskać. Ich dziwna więź zniknęła, gdy tylko ona umarła. Nigdy nie zdawał sobie sprawy, że to miał w sobie, aż do czasu, gdy zniknęła. Siedział na podłodze w swojej starej rezydencji przy kominku. Przed nim na kanapie leżała blondynka. Klaus wziął kolejny łyk alkoholu, zanim nie rzucił butelki w ścianę. W jednej sekundzie się załamał i zaczął płakać jak mały chłopiec. Nienawidził, gdy był słaby, bezradny i zdolny do zranienia, to przypominały się mu czasy, gdy był człowiekiem. Czuł się, jakby był w agonii. To był najgorszy ból, jaki teraz przeżywał.

— Caroline — wyszeptał bezradnie. Był jak dziecko, które szukało matki po strasznym śnie. Pragnął, żeby jej niebiesko-zielone oczy się otworzyła. Chciał ujrzeć ich blask. Naprawdę chciał, żeby była żywa. Jej światło zniknęło. — Przepraszam.

— Za co mnie przepraszasz? — zapytała zdezorientowana Caroline. Od samego początku była przy nim, gdy tylko się pojawił w wilczej formie. Była zaskoczona, gdy tylko przybył. Zaskakiwał ją, jak bardzo ją kochał. Jeszcze nigdy nie była w swoim życiu tak kochana, jak przez Niklausa. Zobaczyła w nim coś nowego, co sprawiało, że chciała dać mu szansę, żeby go poznać, ale było za późno, bo była martwa. — To nie twoja wina. To moja. Nie powinnam sama chodzić po ulicach.

Usiadła przy nim, a jej serce bolało, gdy widziała, jak bardzo był złamany. Caroline była współczująca, ale teraz było coś więcej, zdawała sobie, że mogła mieć do niego uczucia. Zawsze chroniła się, żeby nie być przyciągana do mroku, który miał w sobie Klaus, ale w tej chwili widziała, że miał w sobie malutki płomień dobroci, a to ją przyciągało. Jednak to wszystko było na marne, a ona żałowała, że za życia nie dała mu szansy.

***

— Jak to mówisz, że nie znalazłaś zaklęcia?! — krzyknął Klaus, gdy tylko stanął w twarz ze swoją starszą siostrą. Niedawno on i jego rodzeństwo wrócili do Nowego Orleanu z dwoma gośćmi dla ich piwnicy, gdzie trzymali wrogów. Freya oznajmiła mu, że nie znalazła nic, co mogłoby przywrócić Caroline.

— Uspokój się, bracie — powiedział Elijah, spoglądając na rozgniewanego mieszańca. Był w tej chwili jak tykająca bomba. — Freya będzie jeszcze szukać, prawda, siostro?

— Tak, nie przestanę, dopóki czegoś nie znajdę — wyznała blondynka, kiwając głową. — Kol, pomożesz mi?

— Oczywiście, droga siostro.

Klaus postanowił pójść przywitać gości, dlatego zszedł do piwnicy i otworzył drzwi celi. Uśmiechnął się do dziewcząt.

— Mam nadzieję, że dobrze spałyście.

***

Klaus torturował Mary Louise i Norę przez kilka dni, ale później mu się to znudziło, więc postanowił to zakończyć. Spojrzał w oczy blondynce, zanim nie przemówił.

— Wyciągnij serce swojej dziewczynie.

— Proszę, nie — wyszeptała Mary, kiedy zaczęła robić kroki w stronę brunetki, będąc pod pływem perswazji. — Przepraszam — powiedziała, spoglądając na twarz Nory. Dziewczyna kiwnęła głową. Obie płakały.

— W porządku — wyszeptała Nora. — Kocham cię.

— Też cię kocham — powiedziała Mary Louise, a następnie wsadziła swoją rękę do klatki ukochanej i chwyciła za serce i wyrwała. Kiedy martwe ciało opadło, Mary Louise opadła obok niej i zaczęła wyć z bólu. Następnie spojrzała na Klausa z obrzydzeniem. — Jesteś potworem.

Niklaus chwilę później pozbawił ją serca.

***

Nowy Orlean poznał gniew Klausa Mikaelsona. Codziennie zabijał mnóstwo istot i to nie dla przetrwania. Po sobie zostawiał mnóstwo ciał. Klaus był zraniony i pokazywał to jedyny sposób jaki znał, poprzez morderstwo. Malował Nowy Orlean na czerwona, a jemu ciągle było mało. Miał gdzieś jakiś traktat pokoju. Dopóki nie znajdą zaklęcia, które mogłoby przywrócić Caroline do życia, wszyscy poznają jego gniew.

Każdy był bezradny. Rodzeństwo próbowało powstrzymać Klausa, ale był jak tykająca bomba, nie było dla nikogo nadziei.

— Klaus, musisz przestać! — powiedziała Camille, gdy znalazła go w barze pełnych ciał. Klaus nie miał ochoty na jej towarzystwo. — Boże, zabiłeś ich wszystkich?

— Cami, powinnaś odpuścić — odparł, nalewając sobie kolejną szklankę.

— To zaszło za daleko! — wyznała, machając rękami w gniewie. Teraz jedynie bolała go głowa, gdy musiał słuchać jej słów. — Wiem, że cierpisz, ale pamiętaj, że masz jeszcze córkę. Nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków ojca. To nie jesteś ty! Nie możesz marnować swojego życia przez jakąś dziewczynę!

Klaus nie wytrzymał i z całej siły przycisnął blondynkę do ściany, trzymając ręką jej szyję. Cami była zaskoczona jego zachowaniem, jeszcze nigdy nie użył na niej swojego gniewu, a widziała go w różnych sytuacjach, ale jeszcze nigdy nie widziała go takiego. Wyglądał jak szaleniec, a Camille była przerażona. Dawny Niklaus odszedł, a został ten przerażający i zraniony.

— To nie jest jakaś dziewczyna — syknął w jej twarz, a jego oczy zrobiły się złoto-żółte. — Nazywała się Caroline Forbes. Ona była zbyt dobra, żeby umrzeć. Zgasło jedyne światło, które utrzymywało potwora we mnie, a teraz poleje się czerwona rzeka krwi.

— Ty oszalałeś — wydusiła z siebie Camille.

— Zgadza się — odparł, a następnie ją puścił, przez co upadła na podłogę. Z wampirzą szybkością opuścił lokal.

***

— Jego nie można zatrzymać — powiedziała Rebekah, gdy wróciła do posiadłości. Ponownie próbowali powstrzymać Klausa, ale jej próby były na nic. — Zamienił się w wilka i grasuje po dzielnicy francuskiej.

— Freya, czy znalazłaś coś? — zapytał Kol. Nie pamiętał nawet, kiedy się śmiał. Kłopoty jego brata zaszły za daleko i teraz wszyscy musieli sprzątać jego bałagan.

— Myślę, że na coś natrafiłam — oznajmiła blondynka. — Tylko muszę poszukać głębiej, ale jestem na dobrej drodze.

— Przynajmniej tyle dobrego. — Rebekah westchnęła. — Nik nawet nie chce być w tym samym pomieszczeniu co Hope — wyznała smutno.

— Ciężko dotrzeć go niego, gdy coś sobie ubzdura — stwierdził Kol. — Dlatego musimy przywrócić Caroline, jeśli nie chcemy stracić brata.

Hayley weszła do pomieszczenia, gdzie było rodzeństwo.

— Gdzie jest Elijah?

— Razem z Marcelem pozbywa się ciał, które zostawił Nik — odpowiedziała Rebekah na pytanie brunetki.

Hayley westchnęła. Rozumiała, co Klaus przechodził, wiedziała jak to się odczuwa emocje, gdy się było wilkiem i to była prawdziwa agonia. Nie miała pojęcia, jak to jest stracić mate, ale znała te wszystkie historie i wiedziała, że to ogromny ból. Jednak Klaus zaniedbywał swoje obowiązki jako ojca, a ona to odczuwała, Hope wołała za swoim ojcem, który był zbyt przerażony, żeby nawet się jej pokazać.

— Nigdy nie sądziłam, że będę tęsknić za Caroline — odparła Hayley, a Rebekah jej przytaknęła. Bez Caroline, Klaus nie był taki sam.

***

— Mam zaklęcie! — zawołała uradowana Freya, biegnąc do salonu, gdzie zastała Rebekę, Kola, Hayley i Elijah'ę. Każdy w pomieszczeniu się ucieszył na wieści, że w końcu morderstwa Klausa się skończą. — Dzisiaj mamy pełnię księżyca, więc lepiej dla nas. To da nam więcej siły.

— Powiadomię Vincenta i Davinę — powiedział Elijah, wychodząc z pomieszczenia.

***

Ciało Caroline leżała na środku cmentarza, a wokół niej paliły się pochodnie. Księżyc dzisiejszej nocy świecił jasno. Czarownicy zaczęli wypowiadać zaklęcie.

***

Od jej śmierci minęło wiele tygodni, a ona nadal była przy Klausie. Patrzyła się na każde jego morderstwo i tak było dzisiejszej nocy. Caroline stała na ulicy, będąc za Klausem. Mieszaniec trzymał jakiegoś biednego mężczyznę, z którego pił krew, a kiedy skończył, rzucił ciało na chodnik. Odwrócił się w jej stronę, a ona mogła ujrzeć, że cały był we krwi, a jego oczy świeciły się na złoto.

— Och, Klaus — westchnęła smutno, kręcąc głową. Oczywiście była wściekła, ale nie na tyle, żeby go nienawidzić. Jej oczy były zaszklone, ten cały ból, który on przeżywał, trafiał również do niej. Czuła się winna za wszystko co on przechodził i za to, co przechodzili jego ofiary. — Proszę, przestań już zabijać.

Wciąż nie mogła zrozumieć, że to jej śmierć przyniosła takie skutki, ale teraz widziała, jak on ją naprawdę kochał. Chwilę potem widok jej zaczął blaknąć, a Klaus znikał. Caroline nie wiedziała, co się działo i było lekko tym przerażona.

***

Ból jego sercu zniknął, a pojawiło się uczucie, które wcześniej czuł i już doskonale wiedział, co oznaczało. Mógł wyczuć to w jego sercu.

Ona wróciła i była żywa.

Wampirzą szybkością pobiegł, szukając Caroline. Z łatwością mógł wyczuć jej zapach, a potem ją zobaczył. Siedziała zdezorientowana i rozglądała się po cmentarzu, a potem go zobaczyła. Wstała, a on czekał, aż do niego podejdzie. Wszyscy trzymali oddech, czekając na coś, czego nie wiedzieli. Dziewczyna przez którą najpotężniejsza istota nie świecie oszalała powróciła. Nikt się nie spodziewał, że Klaus dostanie prosto w twarz. Kol się nawet pierwszy raz od dłuższego czasu zaśmiał. Camille uniosła zdziwiona brwi z rozdziawionymi ustami. Elijah już czekał, żeby interweniować, a Rebekah wzruszyła ramionami, wcale nie przejęta. Hayley lekko się uśmiechnęła z rozbawienia, a Marcel był zdziwiony.

— Nie musiałeś zabijać tych wszystkich ludzi, Klaus! — krzyknęła.

— Jedynie to mogłem zrobić, żeby poradzić sobie z bólem! — odkrzyknął. — Wiesz, jak się czułem pusto, gdy cię straciłem?! Nigdy nie czułem takiego bólu, a to z powodu tego, że umarłaś, a ja nie mogłem sobie z tym poradzić! Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu!

— Przykro mi, że moja śmierć tak na ciebie wpłynęła — oznajmiła, a w jej oczach pojawiły się łzy. — Proszę, już nigdy nikogo nie zabijaj, jeśli nikt nie zagraża tobie. Obiecaj mi to.

Klaus zamknął oczy, ale kiwnął głową.

— Dobrze, kochanie — powiedział.

— Nawet jeśli umarłabym znowu.

Gwałtownie otworzył oczy.

— To się nigdy nie powtórzy — stwierdził. — Nie pozwolę, żebyś znowu umarła. To było za wiele dla mnie i nie mogę znieść świata bez ciebie.

Przytuliła go, a po jej policzkach spłynęły łzy. Objął ją z całej siły, a po jego twarzy też spłynęło kilka łez.

— Tak bardzo nie mogłem znieść świata bez ciebie — wyszeptał. — To mnie zabijało.

— Nie mogłam patrzeć, jak bardzo cierpisz — wyznała Caroline.

— Zostań ze mną w Nowym Orleanie.

— Nie mam nawet zamiaru odchodzić. — Spojrzała mu w oczy. — Stałeś się dla mnie kimś ważnym przez te kilka tygodni, gdy byłam martwa. Cały czas cię obserwowałam.

Chwycił jej twarz swoimi rękami, a następnie mocno ją pocałował. Ona w jednym momencie czuła się jak cenny diament, bo właśnie taka była dla Klausa. Była dla niego wszystkim.

— Tak bardzo cię kocham — powiedział.

Z powrotem Caroline do żywych, wszystko się poprawiło na lepsze. Klaus stał się lepszym człowiekiem, a jego relacje z córką były świetne. Caroline łatwo się odnalazła w Nowym Orleanie i zaprzyjaźniła z mieszkańcami. Miała dobre relacje z rodzeństwem Mikaelson, a miłość jej i Klausa była epicka.

Król miał w końcu swoją królową i oboje żyli ze sobą szczęśliwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro