// 18 //

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tymczasowo zamknięto ich w legowisku starszych, których z kolei przeniesiono do medyka. W obozie było dość tłoczno, jakby klan został uprzedzony o ich przybyciu i przygotował się przed czasem. Tuż obok było także legowisko przywódczyni, która akurat siedziała na pniu w centrum obozu i mówiła do zgromadzonych kotów coś, czego nie słyszeli. Obok niej dumnie prężył się Agrestowy Wąs i zajmował więcej niż połowę dostępnego miejsca. Przy nim Makowa Gwiazda wydawała się słaba i krucha, tak, że mógłby zabić ją jednym pazurem i przejąć władzę. Kto wie, może to był właśnie jego cel.

— Musimy coś zrobić! — warknęła gniewnie Wiśniowa Łapa, zwracając na siebie uwagę jednego ze strażników, których postawiono przed wejściem dla bezpieczeństwa. — Nie chcemy siedzieć tu zamknięci i czekać, aż łaskawie postanowią nas zjeść, jak myszy na stercie zwierzyny! — dodała. Shine wzruszyła ramionami i położyła się na ziemi, ziewając.

— Nie mamy przeciwko nim szans — mruknęła Seiri i potwierdziła kiwnięciem głowy.

— Zresztą, co mielibyśmy zrobić?

Wiśniowa Łapa zaczęła się zastanawiać, przechadzając się od jednej ściany do drugiej.

Obóz Klanu Zmierzchu położony był w dolinie na łące. Otoczony przez iglasty las i ciernie, a z drugiej strony podmokłe, bagienne tereny, wydawał się być praktycznie nie do zdobycia. Miał jednak swoje słabe punkty, chociaż niewidoczne na pierwszy rzut oka. Neith siedział przy jego krawędzi i próbował przebić się wzrokiem przez ściany zrobione z jakiejś rośliny, aby wyjrzeć poza obóz i znaleźć coś przydatnego.

Konstrukcja tego miejsca wydawała się być podobna do konstrukcji obozu przeciwnego klanu, ale rozmieszczenie legowisk było inne. Żłobek stał tuż obok legowiska wojowników i uczniów, co dla Shine było beznadziejnym pomysłem, gdy tylko przychodziły jej na myśl trzy kociaki z Klanu Brzasku. Może jednak miało to sens, ponieważ był chroniony od każdej strony: z tyłu groźne ciernie a po obu stronach silne koty, gotowe oddać życie za karmicielki i ich kocięta.

Po chwili zastanowienia Shine mogła nawet przyznać, że o ile uda im się uwolnić z tej niewoli, to cała wycieczka na tereny Klanu Zmierzchu była w stanie okazać się przydatna. Poznali terytorium, przynajmniej częściowo, a podczas siedzenia w zamknięciu mogli zapoznać się z praktykami i zachowaniami wrogiego klanu, co było przydatne podczas bitwy i walki, gdy trzeba było przewidywać ruchy przeciwnika. Na szczęście nigdy jeszcze nie brała udziału w takiej prawdziwej bitwie i bała się wyobrazić, jak ona mogłaby wyglądać.

Rozejrzała się naokoło i zauważyła Rdzawy Ogon, pogrążoną w głębokim zamyśleniu, wpatrzoną przed siebie. Nie zwracała uwagi na nic, wzrok miała utkwiony w cierniowej ścianie i machała delikatnie ogonem, miarowo uderzając o ziemię jakby w transie, z którego nie mogła się wyrwać.

Nagle wartownicy zasłaniający wejście rozstąpili się, aby Agrestowy Wąs i kilka innych kotów mogło przejść. Była wśród nich także Wrzosowa Łapa, która rzuciła im przepraszające spojrzenie i delikatnie popchnęła Shine do przodu. Kotka nie opierała się, ponieważ widziała, że Rdzawy Ogon, której jako strażnik dostał się zastępca przywódczyni, traktowana była dużo gorzej. Agrestowy Wąs uderzył ją od tyłu łapą, aby się ocknęła, mógł nawet wysunąć pazury, ponieważ wojowniczka syknęła na niego i zjeżyła gwałtownie swoje rude futro, wbijając w niego błyszczący złowrogo wzrok.

Zostali wyprowadzeni na zewnątrz, pod ich łapami przeturlały się dwa ciemnoszare kociaki, które bawiły się mchem. Przerażone spojrzały na obcych i uciekły z piskiem do matki, która spod przymrużonych powiek przyglądała się wydarzeniom. Shine wyobraziła sobie Agrestowego Wąsa i kociaki własnego klanu - Szronika, Piórko i Obłoczka. Wojownik, a raczej jego ogon, nie miałby najmniejszych szans na przetrwanie.

Ochrypły głos Makowej Gwiazdy przetoczył się po obozie, gdy szylkretowa przywódczyni odkaszlnęła i spróbowała odezwać się głośno. Była nieprzyzwyczajona do krzyku, ostatnio wszystko załatwiał za nią jej zastępca.

— Klanie Zmierzchu! — zawołała. Wszystkie koty już siedziały naokoło pnia. Strażnicy popchnęli grupkę przed oblicze Makowej Gwiazdy i wycofali się, mieszając się z pobratymcami.

— Co macie nam do powiedzenia na temat Mglistego Snu? — spojrzała w niebo zielonymi oczyma, a potem wbiła wzrok w uczniów i Rdzawego Ogona. Ruda wojowniczka zrobiła krok i stanęła bliżej pnia.

— Nie mamy z nim nic wspólnego! — syknęła, podnosząc swoje futro do góry tak, że wyglądała jak jedna z owiec spacerujących czasami po terenach klanów. Wysunęła pazury i schowała je, ale przed tym zadrapała gniewnie ziemię pod łapami, pozostawiając głębokie bruzdy. — Nie wiemy nawet, jak on wygląda! Powinniście pilnować własnych kotów — machnęła ogonem, uderzając jednego z uczniów Klanu Zmierzchu, którzy stali obok, w pysk. Jasnobrązowy kocur otrząsnął się i parsknął.

— Lepiej zwróćcie nam mojego mentora! — wrzasnął, pokazując zęby. Seiri przewróciła oczami, a Wiśniowa Łapa prawie że zachichotała.

— Pewnie ma podobny charakter do Mglistego Snu — szepnęła w stronę Shine. — Czyli beznadziejny.

— Żmijowa Łapo! — Makowa Gwiazda upomniała ucznia i spojrzała na Agrestowego Wąsa, jakby poszukiwała jego pomocy. Brązowo-biały kot wystąpił i wskoczył na pień obok przywódczyni, zmuszając ją do posunięcia się.

— Znaleźliśmy obcy zapach obok naszego obozu! — warknął, mierząc wszystkich wzrokiem. Shine przestąpiła z nogi na nogę. Chyba potrafił odróżnić zapach drugiego klanu? Ona sama, chociaż dołączyła do klanów niedawno, przesiąkła już cała ich wonią i rozpoznawała kilka indywidualnych zapachów, a co dopiero wojownik urodzony w klanie, i to zastępca!

— Co o nim wiecie? — spytał napastliwie, ale cofnął się trochę. Chyba tracił pewność siebie, gdy żaden z więźniów nie wykazywał najmniejszego zainteresowania sprawą. Prychnął.

— To wasza sprawa! — miauknęła Rdzawy Ogon. Neith poparł ją kiwnięciem głowy, a za nim poszła także Seiri, wszyscy więźniowie i nawet kilka kotek Klanu Zmierzchu, które wyglądały ze żłobka i pilnowały dwójki kociąt.

Agrestowy Wąs syknął. Shine pomyślała, że od tych dźwięków musiało go już porządnie rozboleć gardło. Chociaż pewnie się już przyzwyczaił.

— Chcesz to sprawdzić na własnej skórze?

Rdzawy Ogon nie zareagowała, ale wyglądała na trochę mniej pewną siebie. Neith stanął obok niej, razem z Wiśniową Łapą.

— Zapytaj o to Ciernistą Gwiazdę! — rzucił cicho, zimnym głosem. — Chyba się nie boisz, że macie za mało wojowników?

Łapy i ogon Agrestowego Wąsa zaczęły niebezpiecznie drżeć, a i tak było godnym podziwu to, że wytrzymał długo bez walki i rzucenia się na więźniów.

— Oczywiście, że mamy wojowników! — odparował, próbując nie wybuchnąć. Ostatnio zbyt łatwo się wściekał i nie było to dla niego zbyt dobre. Miał wrażenie, że traci posłuch wśród pobratymców. W takiej chwili! Chciał zacząć wymieniać skład patrolu, który rozmówi się z Ciernistą Gwiazdą i podejmie negocjacje, ale przerwał mu to głośny okrzyk dochodzący od strony wejścia.

Stał w nim nieznajomy Shine szary kocur, który siłował się z dwójką kociaków, która z kolei rzuciła się na jego ogon. Strząsnął je po chwili i syknął, więc się skuliły i z piskiem uciekły do matki, która przygarnęła je do siebie ogonem. Wrogo spojrzała na kocura, ale także z odrobiną. zaskoczenia i chyba chciała coś powiedzieć.

— Mglisty Sen! — rozległ się czyjś głośny wrzask. Kilka kotów pobiegło ku utraconemu pobratymcowi. Pośród tych, które nie zmieniły położenia, byli więźniowie, Agrestowy Wąs, który niemal cały czas warczał, Makowa Gwiazda i czarno-biała kotka, medyczka - Błękitny Kwiat - która ze zjeżoną sierścią wpatrywała się na wojownika. W końcu z cichym westchnięciem odwróciła się i zniknęła we wnętrzu swojego legowiska.

Shine nie ruszyła się z miejsca, stała zdezorientowana wśród tłumu kotów. Czyżby Mglisty Sen przypadkiem nie zniknął niedawno? Cóż - zaczęła cicho mruczeć - Agrestowy Wąs właśnie pozbył się wszystkich swoich argumentów na dalsze przetrzymywanie ich w obozie. Podeszła do Wiśniowej Łapy, od której oddzieliła ją przed chwilą fala kotów, podążająca ku odzyskanego wojownikowi.

— Hej — zapytała — co się tu właściwie dzieje?

Rdzawy Ogon machnęła ogonem i wzruszyła ramionami, a Wiśniowa Łapa dołączyła się do mruczenia przyjaciółki.

— Wszystko na naszą korzyść! — wykrzyknęła.

O futro Shine otarło się nagle czyjeś inne futro, śliskie i długie, a kotka poczuła na sobie wściekły wzrok Agrestowego Wąsa. Kocur prychnął i poszedł przywitać Mglisty Sen. Tymczasem Makowa Gwiazda zeskoczyła z pnia, lekko się przy tym chwiejąc i szybkim krokiem ruszyła w stronę więźniów.

— Przepraszamy — skłoniła głowę. — Byliśmy pewni, że to wy stoicie za zaginięciem Mglistego Snu.

Rdzawy Ogon prychnęła.
— Trzeba myśleć, a nie posługiwać się innymi.

Przywódczyni nie odpowiedziała na te słowa, jakby straciła już przytomność czy też nie odważyła się ich usłyszeć. Spojrzała w ciemne oczy Rdzawego Ogona, szukając w nich oznak emocji i po chwili odwróciła się.

— Mój patrol odprowadzi nas na wasze tereny — powiedziała pozbawionym życia głosem i odeszła w kierunku swojego legowiska. Rzuciła za sobą jeszcze:

— Gdybyście czegoś potrzebowali, zawołajcie jednego z wojowników.

Shine przypomniało to obsługę jednego z hoteli, w których kiedyś pomieszkiwała. Udało się jej akurat zdobyć trochę pieniędzy i wydała je na tę odrobinę luksusu, czego zresztą szybko pożałowała, jako że ani jedzenie, ani jakość pokoi nie była zadowalająca. Jedyną ciekawą rzeczą była elewacja budynku i recepcjonistka oraz dolne pomieszczenia, ponieważ na górze sytuacja zmieniała się diametralnie. Jednak nie sposób porównywać ludzi i koty, chociaż niewątpliwie można pomiędzy nimi znaleźć drobne podobieństwa, jak i różnice.

Stali obok miejsca spotkań, nie wiedząc zbytnio, co robić. Wojownicy Klanu Zmierzchu nie pilnowali ich już tak, jak poprzednio, ale czujnie strzegli wejść i wyjść do obozu, tak, aby nie przedostała się tamtędy nawet mysz (szczerze, musiałaby być to bardzo głupia mysz, aby wciskać się do obozu pełnego kotów). Słońce stało wysoko na niebie, Shine nie wydawało się, żeby zdołali dojść na własne tereny przed zachodem, a potem jeszcze zostawała im droga w kierunku obozu.

Podeszła do nich Wrzosowa Łapa razem z siostrą, Fiołkową Łapą.

— Makowa Gwiazda powiedziała, że wojownicy odprowadzą was, gdy słońce ponownie wzejdzie na niebo — miauknęła Wrzosowa Łapa.

Wiśniowa Łapa prychnęła.

— Powinna przynajmniej zadośćuczynić nam tę jawną niesprawiedliwość. Porwanie... Ciernista Gwiazda będzie zły — dodała na końcu syknięcie, podkreślając swoją wrogość do szarej kotki.

Seiri usiadła na ziemi i zaczęła spontanicznie myć Neitha, nie wykazując ani odrobiny zainteresowania tym, co działo się obok. Kątem oka jednak patrzyła na resztę, obserwując ich, ale nie dając tego po sobie znać, podobnie jak Rdzawy Ogon, która stała gdzieś na boku i rozglądała się po obozie, szukając miejsc, które mogłyby przydać się, gdyby wybuchła tu walka. Zawsze należało wykorzystywać każdą okazję, aby poznać swojego przeciwnika.

— Wszyscy byliśmy pewni, że to wy stoicie za zniknięciem Mglistego Snu! — wykrzyknęła Fiołkowa Łapa. — Agrestowy Wąs miał dowody, ślady na naszym terytorium, wasz zapach...

Wiśniowa Łapa poruszyła wąsami z niedowierzaniem.

— Agrestowy Wąs? I wierzycie każdemu jego słowu?

Umilkła nagle, gdyż wojownik przeszedł właśnie obok i rzucił jej kolejne spojrzenie, prześlizgując się po futrach i pyskach wszystkich zgromadzonych. Wzdrygnęła się, ponieważ miała wrażenie, że kogoś jej przypominał.

— Nie dałabym nawet mysiego ogona za jego słowo — mruknęła Rdzawy Ogon do siebie i odeszła gdzieś dalej, aby przyjrzeć się ochronie żłobka i innych legowisk.

Przez noc słabo spali, rozpraszani zapachami Klanu Zmierzchu, oddechami jego kotów i przesiąknięci zimnem, które panowało na łące, na wskroś. Shine zatęskniła do swojego posłania w legowisku uczniów, czy nawet w starej fabryce tkanin, ale przeszedł ją ostry dreszcz, gdy w jej wyobraźni pojawiły się płomienie, pożerające koce, na których wtedy leżała. Potrząsnęła głową, aby uporządkować myśli i zaczerpnęła głęboko powietrza. Nad sobą widziała prześwitujące gałęzie, z których spleciony był sufit i ściany. Księżyc krążył gdzieś daleko, nie dając o sobie znać. Ciągle myślała o innych kotach Klanu Brzasku, które zostawiła z przyjaciółmi, choć nieumyślnie.

W takich samych myślach pogrążona była reszta kotów, zarówno Rdzawy Ogon, jak i Neith, leżący naprzeciwko wejścia po obu stronach Seiri. Jedynie Wiśniowej Łapie udało się zasnąć, ale nie był to przyjemny sen, raczej koszmar, z którego co chwila się budziła, a wtedy okazywało się, że jednak był rzeczywisty. Przed zaśnięciem zastanawiała się chwilę, co porabia Jabłkowa Łapa, ale uznała, że kremowy kocur nawet nie zauważył zniknięcia piątki kotów i nie wstał ze swojego posłania od rana. Sama pewnie też tak by postąpiła, gdyby objadła się jak on.

Gdzieś w oddali Shine słyszała szmery i szelesty, które wydawane były przez koty, lub zwierzynę. Wykluczyła drugą możliwość, ponieważ drażniący nos zapach Klanu Zmierzchu, który unosił się wszędzie, prawdopodobnie odstraszył każde żyjące stworzenie, jakie napotkał na swojej drodze.

W legowisku obok kilkanaście kotów leżało ciasno obok siebie, niektóre zwinięte w ciasne kształty, niektóre skulone, a kilka z nich - rozciągnięte na całą długość ich ciała. Do tych ostatnich należał między innymi Agrestowy Wąs, który pomimo wielu niepowodzeń ostatecznie czuł się zadowolony z całego dnia. Nie spał, ale udawał jedynie, że śpi. Obserwował unoszące się w górę i w dół pod wpływem oddechu futra pobratymców i nagle w jego oczach przybrały one makabryczny widok. Czarna, szara i brązowa sierść zniknęły, wszędzie widział tylko zlepione krwią strzępki futra i kości, które leżały rozrzucone po całym legowisku. Przerażony, wyciągnął łapę, aby jednego z nich dotknąć, a na jego biało-brązowym futrze natychmiast pojawiła się szkarłatna plama, powiększająca się coraz bardziej w kierunku jego pyska. Otrząsnął łapę, zauważając przy okazji, że krew skapnęła mu z pazurów. Teraz wszystko było już czerwone. Zamrugał, wciągając głęboki oddech. Nic się nie stało. Wszyscy wojownicy leżeli spokojnie, nie zdradzali nawet najmniejszych oznak strachu. Kilka kotów poruszyło się niespokojnie, gdy Agrestowy Wąs poprawił swoją pozycję i skulił się. Czy była to wizja tego, co miało nadejść? Tego, co się stało? Tego, czemu mógł zapobiec?
Ponownie zmienił pozycję i rozciągnął się, tak, że tylnymi łapami dotykał głowy jakiejś wojowniczki, a przednimi - czyjegoś ogona. Uśmiechnął się w duchu.

A może tego, co miało się stać właśnie dzięki niemu?




2146

.Nie wiem, czemu, głowni bohaterowie wydają mi sie mega nudni, a ci poboczni - super fajni. Wredny Żmijowa Łapa i Lamparci Skok, Mokra Łapa i cudownie zakochany Klonowa Łapa, delikatna Makowa Gwiazda i nasz Agreścik, każdy z nich ma jakąś osobowość i charakter. A główna piątka (Seiri, Neith, Shine, Wiśniowa i Jabłkowy) wydają sie mieć ten sam charakter.

Osobiście uwielbiam Agreścika i Jasną Pręgę :>

I kociaki

Ostatnio jestem strasznie malo aktywna, musze znalezc sposób, żeby uwolnić się od Youtuba.

Miłego dnia C:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro