𝚒𝚗𝚝𝚛𝚢𝚐𝚊

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                                Czerwiec '42

- Ukończyłam pierwszy rok tajnego nauczania! - wparowała uradowana Krysia do mieszkania Mirskich.

- Gratuluję - odparła znudzona Anka, gdy siostra usiadła obok niej.

- Co ty taka jakaś senna, znudzona? - pytała z troską.

Ance nie pasowała ta troska. Krysia nigdy nie wypytywała o jej samopoczucie. Wydawało się jej, że próbuje coś z niej wyciągnąć. Jakąś informację, coś, co pozwoliłoby jej spać spokojniej.

- Nie, nie - zmusiła się na uśmiech. - Nie wyspałam się dzisiaj, po prostu.

- No dobrze. Słuchaj, spotkałam dzisiaj brata Zdzisi. Mówił mi, że jest dzisiaj wieczorem jakaś potajemna potańcówka, a nie ma z kim iść, więc zaproponowałam Cię - opowiadała energicznie ruszając dłońmi.

Spotkanie z Hubertem Dąbrowskim? Cudowna propozycja! Ale co innego potajemne potańcówki! Anka nie tańczyła najgorzej, ale wolała nie prezentować jej tańców. Według niej wyglądała nieciekawie w sukienkach. Nie będę tam pasować, myślała.

- Ale, Krysiu! Mogłaś się zapytać najpierw mnie! - zbulwersowała się młodsza Mirska.

- A mówi się trudno! Dasz radę. Zresztą, przydałby ci się wreszcie jakiś partner - powiedziała z głupim uśmieszkiem.

W tamtym momencie Anka stara się nie śmiać. Kryśka wypominała jej brak partnera, a sama jest zakochana w chłopaku, który nie jest nią zainteresowany. Cóż za hipokryzja...

- No dobrze, pójdę - powiedziała, ignorując ostatnie zdanie siostry. - O której i gdzie?

- Wiedziałam, że się zgodzisz - klasnęła w dłonie. - Na ulicy Trzeciego Maja 1 przez 21, godzina siedemnasta. Chodź, wybierzemy dla ciebie sukienkę! - pociągnęła ją w kierunku swojego pokoju.

I tak minęła godzina. Minęła na szukaniu odpowiedniej sukienki. Jedna była w złym kolorze jedna za duża, a zaś kolejna była za bardzo wyzywająca. Ostatecznie została wybrana czerwona sukienka z czarnym paskiem. Kryśka dobrała jeszcze czarne buciki za obcasie i upięła włosy w dobieranego warkocza. Gdy skończyła, zabrała się za przypudrowanie twarzy i malowanie ust czerwoną szminką.

Gdy była gotowa, Krysia zakryła jej oczy dłońmi i zaprowadziła do lustra na korytarzu. Chwiejnym krokiem Anka dotarła do lustra. Krysia zabrała swoje dłonie z jej oczu, a Mirska ujrzała dziewczęca wersję siebie. Wyglądała jak Krysia tylko różniły je włosy. Mirska nie potrafiła oderwać wzroku od siebie. A może nie wygląda tak źle ta sukienka na niej?

- Jeszcze perfum- podeszła do niej i wypsikała ją swoim perfumem. - Lepiej się już zbieraj, bo nie zdążysz! - wypchnęła ją za drzwi i rzuciła jeszcze płaszcz.

Gdy Krysia zamknęła jej przed nosem drzwi, była szczęśliwa jak nigdy. Pozbyła się siostry z domu i mogła na spokojnie zaprosić Zawadzkich. Przybiegła do szafki, na której stał telefon i wybrała numer do Zawadzkich.

W tym czasie Anka była już prawie na miejscu. Mieszkała blisko miejsca potańcówki. Sukienka falowała razem z wiatrem, a ona czuła na sobie wzrok innych. Czuła się dziwnie. Pierwszy raz ktoś spojrzał na nią jak na kobietę albo znowu ktoś ja pomylił z Krysią... Kilka metrów przed ulicą Trzeciego Maja, zauważyła posturę Heńka palącego papierosa. Skierowała kroki w jego stronę.

- Serwus, Heniek! - Przywitała się, a on spojrzał na nią z otwartą buzią.

Schylił się i złapał ją za dłoń, która chwilę po tym pocałował, a Ania lekko drgnęła - tak jak zawsze robiła to Krysia.

- Zapraszam - złapał ją pod ramię i wprowadził do mieszkania, w którym odbywała się potańcówka.

***

- Tadeusz! - Zośka usłyszał krzyk swojej siostry.

- Tadeusz! Idziemy za chwilę do Mirskich- odparła Anka, wchodząc do pokoju Tadeusza.

Zośka lekko drgnął, gdy usłyszał dobrze znane mu nazwisko. Cieszył się, bo zobaczy Ankę, ale i też ubolewał, ponieważ będzie musiał spędzać czas z Krysią i ignorować Ankę. Z uśmiechem odłożył czytaną wcześniej gazetę na stół i wyszedł z pokoju.

- Słuchaj, może byś jakoś bardziej zapoznał się z Anką. Jest tajemnicza, ale to naprawdę warta poznania dziewczyna - zachwalała Mirską Hanka.

Tadeusz krył swój śmiech. Znał już znakomicie Mirska, choć wiedział o tym tylko on i ona. Częste spotkania związane z konspiracja, a nawet zwykle pogawędki - to wiedzieli tylko oni. Nawet Alek, Janek czy Zdzisia nie byli tego świadomi. Fakt faktem, Anka była tajemnicza. Początkowo wydawała mu się cicha i spokojna, jednak im dłużej ja znal, wiedział, że to szalona i wybuchowa dziewczyna. Czy była warta poznania? Poznanie jej to najlepsze co Tadeusza spotkało, tylko że on jeszcze o tym do końca nie wiedział...

- Jasne, nie ma sprawy - odpowiedział spokojnie Tadzio.

Lada chwila byli już przed kamienicą i szli w kierunku Mirskich. Pogoda tym razem była znakomita. Ciepłe powietrze przygrzewało, a po wietrze nie było śladu. Zapowiadał się piękny czerwiec...

- Słyszałeś o rodzicach Mirskich? - Zapytała Anka, gdy byli już prawie pod kamienicą Mirskich.

- Nie miałem okazji zapytać - odpowiedział.

Nie lubił tak perfidnie kłamać. Oj miał okazję, miał. Ufał siostrze, ale czy Mirska jej też ufała? Wiedział, że Anka chciała tę znajomość zachować dla siebie z powodu siostry. Tadeusz widział też, że Krysia zabiega o jego zainteresowanie, ale prawda była taka, że nie przepadał za Kryśką.

Wolał nie ryzykować.

Znał się już z Mirską kilka miesięcy, ale nigdy nie opowiadała mu o rodzicach. Dopiero teraz to zauważył...

- Mamę aresztowano za przedwojenną pomoc społeczną, a ojca zastrzelono podczas łapanki - opowiadała cicho Hanka- O! Jesteśmy!

Właśnie wchodzili do kamienicy Mirskich. Tadeuszowi mocniej zabiło serce i choć obiecał siebie żadnych uczuć to serce chciało co chciało i pokochał Ankę. Zrozumiał to dopiero po pół roku znajomości. Pokochał ją za ten buntowniczy charakter i poczucie humoru. Nie mówił o tym nikomu, nawet chłopakom. Wszystko zapisywał w swoim pamiętniku. Pierwszy raz się zakochał, ale wiedział, że to ta jedyna, z którą chciał przejść przez to piekło, a potem założyć rodzinę. Pierwszy raz też patrzył w przyszłość, nie lubił tego robić, ale w tym przypadku -  polubił.

- Serwus! - przywitali się, a Krysia wpuściła ich do środka. - Zapraszam do salonu, chodźcie.

Obydwoje weszli do dużego pokoju i usiedli przy stole. W pokoju panował przeciąg, więc ciągle czy to drzwi, czy okna trzaskały.

- A gdzie Anka? - zapytała Zawadzka, szukając jej  wzrokiem.

Tadeusz potajemnie też jej szukał. Szukał jej najmniejszego cienia czy wsłuchiwał się, by usłyszeć jej śmiech. Jednak niczego nie widział ani nie słyszał. Jakby wyparowała.

- Pamiętasz Huberta? - zapytała z uśmiechem zwycięstwa Krysia.

- Dąbrowskiego? Jasne, że pamiętam! Co jak co, ale ten chłop jest urodny! - zachichotały.

Tadeusz nie rozumiał. Co Hubert Dąbrowski miał wspólnego z nieobecnością Anki. Obawiał się, że coś ich łączy. Obawiał się, że za późno odkrył swoje uczucia...

- Zaprosił ją na potańcówkę! A to szczęściara! - mówiła prze szczęśliwa Krysia.

Zawadzki czuł, jakby ktoś mu wbijał gwoździe w serce. Jego dolna warga lekko drgnęła.

Krysia nie zdawała sobie sprawy, że zraniła go tym podstępem. Niczego nieświadomy Tadeusz właśnie się rozpadał, a Anki już nie było, a tylko ona sprawiała, że jego najgorszy dzień stawał się lepszym. Dawała mu światło i nadzieję. Uczyła go,  że da się żyć normalnie w tamtych czas. Uczyła go jak być zwykłym chłopcem, a nie żołnierzem.

- Szkoda, bo właśnie chciałam bardziej zapoznać Ankę z Tadeuszem.

- Naprawdę mi przykro. Może nie jest tego warta - spojrzała na Tadeusza i poprawiła swoją sukienkę.

***

Po dwóch godzinach siedzenia na krześle w kuchni, Tadeusz przestał być smutny. Czuł się obojętnie. Przeanalizował wszystko. Co ma być to będzie. Był na siebie zły. Właśnie dlatego miał się nie wplątywać w miłość. Miłością tej wojny nie wygra.

Stukał paznokciami o blat, a śmiech siostry i Mirskiej obijał się mu o uszy. Chichot roznosił się po całym mieszkaniu. Chciał iść już naprawdę do domu, ale nie mógł pozwolić na to, że jego siostra będzie szła sama. Nie wypadało tak... A więc czekał.

Jednak usłyszał inną barwę głosu na klatce schodowej. Był to chichot jakoś bardziej melodyjny. Zaraz po tym usłyszał otwieranie drzwi i męski głos.

- Dziękuję za twoje towarzystwo, Aniu- odparł Heniek.

Tadeusz poruszył się na krześle i oczekiwał Anki. Gotowało się w nim. To on zawsze wpatrywał się w Ankę i na każdego chłopaka, który od niej czegoś oczekiwał. Nie chciał sprawiać jej kolejnych problemów, więc siedział cicho.

- Ja również dziękuję - powiedziała wesoło.

Tadeusz usłyszał jej kroki na korytarzu. Wyprostował się, wypił ostatniego łyka herbaty i oczekiwał Anki. Przeszła przez korytarz, nie pokazując się dziewczyną i weszła do kuchni. Stała jak wryta. Nie spodziewała się go tu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że mógł słyszeć pożegnanie z Dąbrowskim. Czuła, że jest mu przykro. Tadeusz od początku jej się podobał, ale odrzucała go sobie z głowy, bo miłość nie była dla niej. Zresztą Tadeusz by jej nie chciał, była zwykła - tak myślała. Ale gdy wtedy zobaczyła jego smutny wzrok, wiedziała już, że była w błędzie. Kochali się wzajemnie, ale żaden nie potrafił okazywać uczuć i to ich gubiło.

Zawadzki wpatrywał się w nią. Wyglądała tak idealnie w tej czerwonej sukience. Szminka pasowała jej do włosów, a płaszcz perfekcyjnie ją okrywał. Nie potrafił oderwać od niej wzroku.

- Tadeusz? - wyszeptała.

- Będę się już zbierał... - powiedział nie patrząc na nią.

Wstał i miał już wyminąć Mirską, ale ona stanęła przed nim i nie chciała go przepuścić. Stali kilka centymetrów od siebie. Położyła dłoń na jego ramieniu i wpatrywała się w niego. Widziała jego idealne rysy twarzy, jego błękitne oczy.

- Tadeusz, ja... - urwała, a on oderwał wzrok i spojrzał w bok.

- Ty.

Nie wiedział co chciał usłyszeć. Wiedział jedynie, że nie chciał uczyć, miłości czy dotyku. Nie chciał cierpieć. Była wojna i nie miał czasu na miłość.

- Ja nie chciałam tam iść. Krysia mnie tam wprosiła...

Przestał jej słuchać. Nie mógł się skupić, gdy widział smutne oczy Ani i jej pełne usta pomalowane czerwoną szminką. Była taka piękna...

- Aniu, muszę już naprawdę iść...

Już miał od niej odejść, gdy Ania pociągnęła go z dłoń i spojrzała zapłakana.

- Zostań, Tadeusz! Wytłumaczę to! - lamentowała.

- Dlaczego tak bardzo ci zależy? - zapytał nie patrząc na nią, tylko na szafkę kuchenną.

Ania się wahała. Powiedzieć mu czy nie? Wypowiedzieć te dwa słowa, która chciała mu powiedzieć od pół roku czy dalej się kryć z tym, co do niego czuła? Kochała go i chciała, żeby on też darzył ją tym uczuciem. Ale czy darzył?

- Tadeusz - zagryzła wargę. - Jesteś dla mnie bardzo ważny. Wiedziałam to już pół roku temu. Ja... ja... - przełknęła głośno ślinę. - Kocham Cię.

Tadeuszowi mocniej zabiło serce, ale obiecał sobie, że żadna miłość już go nie zdołuje.  Nie mógł wiązać z Anką przyszłości, bo sam nie wiedział, czy ta przyszłość w ogóle będzie miała miejsce.

Z bólem serca i łzami w oczach odszedł od zapłakanej Anki i zostawił ją samą, a za rogiem stała uradowana i jednocześnie zaskoczona Krysia. Cieszyła się, bo jej plan się udał. Była zaskoczona tym, że jej siostra kochała jej sympatię. A Jeszcze bardziej była wkurzona na Ankę. Już wtedy wiedziała, że Tadeusz nie kocha Anki.

Jednak myliła się...

____________________________________

Było już za kolorowo u Mirskiej i Zawadzkiej, więc trzeba było trochę dramatycznych scen tu wrzucić!

Bardzo lubię smutne motywy rozdziałów i książek, więc wiecie co i jak 😅.

Opinie mile widziane.

Widzisz błąd? Daj mi znać koniecznie w komentarzu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro