𝚓𝚊𝚔 𝚍𝚠𝚒𝚎 𝚔𝚛𝚘𝚙𝚕𝚎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Styczeń '42

- Anka, Zawadzcy zapraszają nas do siebie - mówiła zawiedziona siostra ni jakiej Ani, czyli Krysia.

- Jak to my? - podkreśliła ostatni wyraz z głupią miną.

- Też jesteś zaproszona, moja droga - wywróciła oczami.

- Ale, Krysiu! Ty częściej jesteś u Zawadzkich niż we własnym domu - odpowiedziała młodsza z sióstr.

Coś było w tym prawdy. Krysia Mirska częściej bywała u Zawadzkich niż we własnym mieszkaniu. Niby zwykła kamienica, a i tak przyciągała ludzi. Był tam nieziemski klimat, w którym każdy gość czuł się wyjątkowo. Tak właśnie czuła się Krysia. Wchodziła do klatki schodowej i wspinała się na piętro rodziny Zawadzkich, a drzwi zawsze otwierała rozpromieniona Hanka Zawadzka.

- Zaprosili nas, więc jak mogłabym odmówić? - zapytała z pretensjami, opierając się o szafkę w kuchni.

- No dobra - odpowiedziała cicho Anna.

Tak naprawdę, gdyby nie ułamki to rodzina Mirskich nie zapoznałaby się z rodziną Zawadzkich. Był to deszczowy dzień, a Krysia kończyła swoje tamtejsze lekcje matematyką. Nauczycielka rozdawała napisane tydzień temu sprawdziany. Gdy kartka z dwójką i imieniem i nazwiskiem Krysi znalazła się przed jej nosem, zaszkliły się jej oczy. Przecież tak długo siedziała nad tym tematem! Na pomoc na przerwie przyszła Anna Zawadzka i zaproponowała pomoc, bo dobrze znała ten temat i chętnie pomoże. Tak zaczęła się ta piękna przyjaźń... Ania zapraszała codziennie do siebie Mirską i przy biszkoptach ćwiczyły ułamki. Fakt, że Krysia była młodsza, ale Zawadzkiej to nie przeszkadzało.

Ania wyskoczyła spod koca i kierowała się do szafy, z której wyciągnęła zwykłą, błękitną sukienkę. Szybko się ubrała i założyła czarne buty na niskim obcasie. Mimo że była wojna, każda kobieta chciała wyglądać pięknie. Nie miały kosmetyków, a i tak wyglądały wybornie. Naturalnie, ale jednocześnie kobieco.

Młodsza Mirska (choć tylko o rok!) upięła włosy w kitkę i z uśmiechem wyszła z pokoju. Zobaczyła tam swoją siostrę. Nigdy nie rozumiała, dlaczego jej siostra zawsze wyglądała lepiej od niej. Miała długie, proste, ciemne włosy sięgające do pasa i piwne oczy. Zawsze poruszała się jak dama, a jej dłonie były jej wizytówką. Spojrzała na siostrę wzrokiem pełnym zazdrości. Wyglądała idealnie w tej czerwonej sukience! Spuściła wzrok, jak miała to w zwyczaju i przyglądała się sobie. Wyglądała marnie w tej błękitnej sukience, która dostała właśnie po Krysi. Jedyne czego mogła jej zazdrościć starsza siostra, a nie na odwrót, to włosy. Ania posiadała rude kręcone włosy, które idealnie dopasowały się do jej licznych piegów na twarzy.

- Gotowa? - zapytała Krysia, a wzrok Ani zatrzymał się na ustach siostry pokrytych czerwoną szminką.

- Jak widać - odpowiedziała krótko i szorstko Ania.

                                  °•°•°

Mimo wszystko Ania cieszyła się z tego spotkania. Dużo słyszała dobrych rzeczy o swojej imienniczce - Ani Zawadzkiej. Kiedy Krysia opowiadała rodzicom o swojej przyjaciółce, Ania słuchała zaciekawiona. Bardzo jej imponowała tym jak bardzo była odważna. Najbardziej podobało się jej to, jak wspaniałą była harcerką. Jednak obiło się jej o uszy, że ma podobnego brata, choć Ania nie miała nigdy możliwości poznania go. Nigdy nie była u Zawadzkich, bo Krysia nie chciała jej ze sobą zabierać. I pewnie, gdyby nie to, że na jaw wyszło, iż Krysia ma siostrę to pewnie Ania nie byłaby zaproszona. Kiedy Krysia zaprosiła Zawadzką do siebie, nie zdawała sobie sprawy, że jej siostra wróci wcześniej. I takim sposobem Anka odkryła, że były dwie Mirskie.

- Serwus! - witała ich Ania, czyli inaczej Hanka, gdy otworzyły drzwi. - Wchodźcie, bo na zewnątrz chłodno - wpuściła je do środka i zabrała płaszcze.

Krysia ciągle chodziła za siostrą. Ania usiadała na kanapie, a Krysia obok. Śledziła jej każdy ruch, jakby się bała, że zaraz coś zepsuje.

- Może coś uszyjemy, póki nie ma chłopaków? - zapytała Krysia, patrząc Hankę.

- Jasne! Pośpieszmy się, bo wiesz, że oni się nigdy nie spóźniają - zaśmiała się.

- Aniu, idź zaparz herbatę - rozkazała Krysia swojej młodszej siostrze.

- Ja zaparzę, spokojnie - wstała od stołu Zawadzka.

- Nie, nie. Siedź. Ona da sobie radę.

Uradowana Ania odeszła od stołu. Miała dość Krysi, która ciągle ją śledziła i obserwowała, a wydawało jej się, że w kuchni, choć na chwilę odpocznie od siostry. Bo w gruncie rzeczy Krystyna nie była zła. Miała swoje wady, ale była też dobrą siostrą. Były dla siebie jedyną rodziną. Mamę zabrali za przedwojenne działania społeczne, a ojca zamordowali podczas ulicznej egzekucji. Musiały się dogadywać, bo były skazane na siebie.

Ania, zanim weszła do kuchni, zabrała z szafki z przedpokoju świeczkę i ją zapaliła. Niepewnym krokiem przechadzała się korytarzem. Ze niespokojem w oczach wchodziła do kuchni. Zbliżała się już do stołu, by położyć na nim palącą się świeczkę. Odskoczyła jak poparzona, gdy zauważyła mężczyznę z filiżanką herbaty w dłoni. On też był zaskoczony.

Tadeusz pierwszy raz widział tę dziewczynę w swoim domu. Od razu zrobiła na nim wrażenie. Patrzył na jej oczy, w których odbijało się światło świec. Jej twarz tak bardzo mu się podobała, a najbardziej jej zielone oczy, które bacznie go obserwowały. Zauważył nawet liczne piegi na jej jasnej buzi. Wydawała mu się znajoma. Jakby już ją gdzieś widział...

Za to Ania nie potrafiła przestać na niego patrzeć. Był tak piękny, że sama przy nim czuła się ni jaka. On też ją obserwował swoimi niebieskimi jak morze oczami. Pierwszy raz widziała mężczyznę o tak idealnie zaczesanych włosach i pięknych rysach twarzy.

- Przepraszam, Panienkę, nie chciałem wystraszyć - nieśmiało odezwał się Tadeusz i posłał jej nerwowy uśmiech.

- Nie szkodzi - Ania spuściła głowę i zaczęła bawić się materiałem sukienki.

- Tadeusz - podał jej rękę, a ona niepewnie nią wstrząsła.

- Ania.

- Co Cię tu sprowadza? - pytał, choć był na tyle nie śmiały, że był to dla niego niemały kłopot.

- Krysia kazała mi zaparzyć herbatę... - przewróciła oczami i złapała za poręcz czajnika. Zapaliła jeszcze dwie świeczki na blacie kuchennym.

Tadeusz, gdy usłyszał imię Krysia, już wiedział skąd kojarzy twarz Ani. Mimo wszystko były do siebie podobne.

- Mirska? - zapytał.

Ania odwróciła się do niego przodem i kiwnęła głową na znak, że potwierdza jego tezę.

- Jesteście bardzo podobne.

Tutaj Tadeusz bardzo zaskoczył Anię. Że niby ona podobna do Krysi? Śmieszne żarty. Krysia dama, choćby z dworu, a Ania - chłopczyca z dwiema sukienkami w szafie.

- Chciałabym, żeby tak było...

Tadeusz odpowiedział jej nieśmiałym uśmiechem.

- Chcesz herbaty? - spytała.

- Dziękuję, piłem przed chwilą - znowu posłał jej niewinny uśmiech.

Ania miała ochotę sama sobie „strzelić w łeb". Zapytała go niepotrzebnie, bo przecież widziała, że kończy filiżankę herbaty. Czerwone rumieńce pojawiły się na jej bladej twarzy, a Tadeuszowi się to podobało. Choć raz to on kogoś onieśmielił, a nie ktoś jego. Zaśmiał się, gdy dziewczyna odwróciła się do niego plecami. Zalała wrzątkiem herbatę i wymieszała łyżeczką zawartość. Złapała na uszka dwóch filiżanek, a trzecia zostawiła, bo nie dałabym rady zabrać wszystkich. Wymineła stół, przy którym siedział Tadeusz i już miała zanieść herbatę dziewczyną, ale zatrzymała ją postać Tadzia. Stanął przed nią i jedyne co powiedział to „Daj, pomogę Ci" i zabrał jej filiżanki. Zaskoczona Ania przepuściła go, wróciła do kuchni po trzecią filiżankę i dogoniła Tadeusza. Razem weszli do salonu, gdzie siedziały dziewczyny. Ania od razu złapała wzrok siostry. Była zdenerwowana. Zrobiła się czerwona, a jej oczy spoglądały na Anię z pogardą. Ale właściwie - dlaczego?

- Tadeusz? Co Ty tu robisz? - zapytała nerwowo Krysia, poprawiając włosy. - Miało cię nie być...

- Spotkanie się szybciej skończyło - chciał się uśmiechnąć, ale wyszedł tylko grymas.

Nie oszukujmy się - Tadeusz nie przepadał za Krysią. Może faktycznie starsza Mirska była urodna, ale według Tadzia, charakter miała okropny. Ciągle za nim chodziła, biegała i zagadywała.

Ania zrozumiała, dlaczego Krysia ciągle tam przychodziła wymalowana i ubrana jak tysiąc dolarów. Zakochała się po uszy w Tadeuszu! Ale jest rzecz, której nie umiała pojąć. Dlaczego patrzyła na nią wzrokiem pełnym zazdrości i pogardy? Przecież nie ma być, o co zazdrosna!

- Widzę, że już się znacie - powiedziała entuzjastycznie Hanka i posłała uśmiechy Tadeuszowi i Ance.

- Jak widać - odpowiedziała młodsza Mirska, nie patrząc na siostrę.

Ciszę przerwało dopiero pukanie w drzwi. Hanka wstała i pobiegła otworzyć, a w tym czasie Krysia miała okazję piorunować wzrokiem siostrę.

- Wybacz, Tadeuszu, że moja smarkata siostra ci zawraca głowę... - zaśmiała się.

- Nie zawraca - posłał Ani lekki uśmiech, a na Krysię spojrzał obojętnie.

- Krysiu - wbiegła do pokoju Hanka. - Pilnie mnie wzywają do Komendy. Mogłabyś zanieść za mnie te notatki na Chmielną.

- Jasne - odpowiedziała sztucznie.

Wiadome było, że gdyby nie towarzystwo Tadeusza, to Krysia nie zgodziłaby się. A że, w związku z tym, że starsza Mirska chciała się przypodobać i udowodnić, że jest odważna i nadaje się do Grup Szturmowych to zgodziła się. Jednak na Tadeusza nie robiło to wielkiego wrażenia. Był świadomy, że dowództwo i tak by jej nie przyjęło.

- Tadeusz zaopiekuj się Anką - puściła oczko bratu i wyszła.

Ania starała się nie patrzeć na siostrę. Wiedziała, że jak tylko wróci do domu, to będzie miała gadane i nie wymiga się od pretensji siostry. Krysia wstała i zabrała z komody kilka kartek i wyszła z trzaskiem drzwiami. Młodsza Mirska dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że będzie sama z Tadeuszem Zawadzkim!

- Dlaczego właściwie stoimy na środku pokoju? - zapytał Tadeusz. - Niech, Panienka siada - wskazał swoją delikatną dłonią kanapę.

Spojrzała na niego i z nogami jak z waty poszła w kierunku kanapy przy oknie. Usiadła i zarzuciła wzrok na widok za oknem. Płatki śniegu opadały na parapet, a korony drzew były pokryte białą płachtą. Mimo że wzrok Ani był w kierunku okna, czuła na sobie wzrok Tadeusza. Bardzo chciała się pozbyć tego uczucia, więc energicznie odwróciła głowę w stronę Tadeusza, a on spojrzał się na szafę. Ania zaśmiała się i usiadła w taki sposób, że była przodem do Zawadzkiego.

- Moja siostra jest tu bardzo często, prawda? - zapytała, jednocześnie przerywając niezręczną ciszę.

Tadeusz kiwną głową twierdząco, jednak nic nie mówił. Wtedy Anka zrozumiała, że Zawadzki był naprawę nieśmiały.

- Od długiego czasu?

- Pół roku. Mniej-więcej.

Początkowo rozmowa im się nie kleiła. Kilka razy pojawiała się niezręczna cisza, którą przerywała młodsza Mirska. Tadeusz coraz bardziej lubił Mirską. Imponowała mu. Nie chodziło o jej wygląd, ale to, co ma w głowie. Bystra, rozgadana i jednocześnie naturalnie piękna.

Ciszę przerwało pukanie do drzwi, a Tadeusz wstał z kanapy i skierował się do drzwi. Gdy je otworzył, ujrzał dryblasa Alka i geniusza matematycznego - Rudego.

- Witam, naszą Zosieńkę - uradował się Alek, gdy ściągał buty, a policzki Tadeusza zabarwiły się na czerwono.

Zawstydziło go to określenie, choć już się do niego przyzwyczaił. Za ścianą siedziała przecież Anka i pewnie przez ten pseudonim stracił męskość w jej oczach - tak myślał.

Jaka Zośka? - pomyślała Anka. Słyszała same męskie głosy, więc zaskoczyła go "Zośka". Poprawiła swoją sukienkę i usiadła tak jak zawsze siedzi Krysia, czyli jak dama. Lada chwila pojawiła się trójka chłopaków na czele z Zawadzkim.

- Święto narodowe! Mirska jest niepomalowana! Dobrze się czujesz, Krysiu? - zapytał Alek i usiadł obok wystraszonej Ani. -
Kombinowałaś coś z kolorem włosów?

Tadeusz próbował się nie śmiać, ale to było trudne, bo mina Ani była bardzo zabawna. Mimo wszystko robiło mu się jej żal.

- Alek, to jest Ania, Ania Mirska - powiedział Tadeusz, kryjąc śmiech.

Ania lekko się uśmiechnęła i nerwowo bawiła się palcami. Alek z Rudym nie do końca rozumieli. Dwie Mirskie? Jakim cudem?

- Proszę wybaczyć - posłał jej jeden z tych alkowych uśmiechów, dla których mdlała każda warszawianka. - Maciek, ale niech, Panienka mów Alek - wystawił rękę, a Mirska ją uścisnęła.

- Ania.

- Janek. - Podszedł do niej i również uścisnął jej dłoń i usiadł przed kanapą na ziemi.

Tadeusz usiadł obok Ani, która zastanawiała się, o jaką Zośkę im chodziło. Z chęcią by zapytała, ale stwierdziła, że nie wypada i odpuściła sobie.

- Panienki są siostrami? - zapytał śmiało Alek.

- Niestety... - głośno wypuściła powietrze i przekręciła oczami, a Janek się zaśmiał.

Rozmowa na początku była sztywna. Anię trochę przerażało, że była w domu z samymi chłopakami, ale potem o tym zapomniała i się rozluźniła. Wydawali jej się tacy optymistyczni, przyjacielscy. Nawet nie zdali sobie sprawy, że godzina policyjna zbliżała się dużymi krokami, a Ania miała trochę drogi do domu.

- O Boże! Zaraz godzina policyjna! - przerwała śmiechy całej trójki i wybiegła z pokoju.

- Panienka poczeka - pobiegł za nią Tadeusz. - Odprowadzę, Panienkę - uśmiechnął się nieśmiało.

Ania się bardzo cieszyła, że Tadeusz za nią pobiegł, a tym bardziej cieszył ją fakt, że chciał ją odprowadzić. W biegu ubierała buty i ciepły płaszcz, a Tadeusz zarzucił jej jeszcze na głowę czapkę od Hanki.

- Serwus, Panowie! Miło było poznać! - krzyczała, gdy wyszła już z mieszkania.

____________________________________

Nawet nie wiecie jak bardzo się stresowalam przed dodaniem tego rozdziału. Mam nadzieję, że was w jakiś sposób zachęciłam. Jeśli wydaje się wam coś nie zrozumiałe, to na pewno zrozumiecie w następnych rozdziałach. Nie zniechęcajcie się!

Jeśli widzicie jakiś błąd to natychmiast dajcie mi znać w komentarzu!

W każdym rozdziale będę podawała przybliżoną datę akcji.

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro