22. Te dziesięć dni zmieni wszystko w naszym życiu.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten miesiąc był bardzo nieprzewidywalny. Stało się w nim wiele rzeczy, których wcześniej bym się nie spodziewała. Aktualnie mamy koniec lipca, w zasadzie bardzo przyjemnego lipca. Co prawda chodziłam jak zawsze do szkoły, jednak liczba naszych lekcji tygodniowo znacznie zmalała, a nauczyciele dali nam trochę odpoczynku w szkole. Uczyłam się tylko cztery dni zamiast pięciu w tygodniu, co oznaczało, że mój weekend na pewien czas poszerzył się do trzech dni, w które wchodził piątek, sobota i niedziela. Chciałabym, by było tak zawsze. Jeszcze cieplejsza pogoda, dużo czasu dla znajomych i dla siebie, bardzo mało nauki, beztrosko spędzane dni, zero zmartwień, zero problemów, marzenie. Po ponad trzech, długich miesiącach należał się nam odpoczynek, co też dostaliśmy. Od kiedy przeszłam do niebieskiego narodu, chwilami zapominałam co to znaczy odpoczynek, dlatego byłam pewna, że w te dwa najcieplejsze miesiące, którymi jest lipiec i sierpień, instruktorzy oraz nauczyciele dalej będą normalnie prowadzić swoje lekcje nie zważając na wszystko, ale na szczęście się myliłam. Jednak ludzie, wydający się najbardziej surowszymi i bezwzględnymi osobami na świecie, potrafią czasami mieć w sobie chociaż krztę zrozumienia. Kiedy na poczatku lipca instruktorzy wręczyli nam nowy plan zajęć na najbliższe dwa miesiące, wręcz skakałam i krzyczałam ze szczęścia. Pamiętam, że powiedziałam sobie wtedy, iż to będą niezwykłe dwa miesiące. I chyba się udało. Oczywiście nie mogę tego jeszcze dokładnie stwierdzić, bo dopiero co mamy dwudziesty lipca, ale jak na razie te dwadzieścia dni były najlepszymi w całym moim życiu. Tyle ile razy spotkałam się ze znajomymi i przyjaciółmi, nie szłam do szkoły, bo po prostu nie miałam takiej potrzeby i chęci, rozmawiałm po nocach z Peggy, Bridget oraz innymi osobami, siedziałam na dachu i oglądałam te przepiękne zachody słońca z Zack'iem, a teraz z kolei mam słuchawki w uszach i słucham swoich ulubionych utworów od Arctic Monkeys, patrząc przy okazji na krajobraz za oknem, który co chwilę znacznie się zmienia, aż w końcu maszyna zatrzymuje się i wszyscy wysiadają z pojadzu. Wychodząc na zewnątrz odetchnęłam świeżym powietrzem, zaciągając się nim oraz patrząc na ten cudny widok dookoła nas.

Los Angeles.

To miasto zawsze chciałam zwiedzić. Jest to w zasadzie jedno z dużych miast, do którego zjeżdżają się ludzie ze wszystkich narodów, chociaż oczywiście dalej musimy przestrzegać wszystkich zasad i raczej nie rozmawiać z osobami z innego typu osobowości niż niebieski, ale to nie zmienia faktu, jak bardzo Los Angeles jest śliczne i magiczne. Wcześniej widziałam to miasto jedynie na zdjęciach czy w filmach, dlatego teraz mogę wyglądać przynajmniej dziwnie patrząc z punktu widzenia innych osób, jednak nie obchodziło mnie to teraz. W zasadzie nic mnie nie obchodziło w tym momencie. Rozglądałam się dookoła czerpiąc z tej chwili jak najwięcej ile tylko się da, bo wiedziałam, że takie zdarzenie raczej się już nie powtórzy, więc robiłam wszystko, by tylko jak najlepiej zapamiętać właśnie ten moment, kiedy pierwszy raz stanęłam swoją stopą na parkingu w Los Angeles, tuż koło naszego hotelu. Wiele osób z pewnością mogłyby mi powiedzieć, iż za bardzo ekscytuję się tym całym wyjazdem, jednak kiedy nagle dowiadujesz się jakieś dwa tygodnie wcześniej, że cały pierwszy i drugi rocznik szkoły jedzie na ponad tygodniową wycieczkę do Los Angeles, czyli miejsca, do którego czasami wręcz marzyłaś jechać, to myślę, że przynajmniej część by mnie zrozumiała.

Moment, w którym się teraz znajdowałam mógłby trwać wiecznie, jednak oczywiście ktoś musiał mi go przerwać szturchając mnie w ramię i podając mi moją czarną walizkę.

— Trzymaj. — Bridget podała mi moją walizkę do ręki i uśmiechnęła się szeroko, przez co jej kolczyk w ustach jeszcze bardziej się uwydatnił. — Jak wrażenia o tym miejscu? — spytała się mając dalej podniesione kąciki ust ku górze, siadając przy okazji na tym razem jej, jasnej walizce.

— To miasto jest przepiękne. — pokręciłam z niedowierzaniem głową na boki, znowu rozgladając się dookoła. — Moje małe marzenie właśnie się spełnia. — zaśmiałam się, na co dziewczyna również cicho zachichotała.

— Coś czuję, że te dziesięć dni zmieni wszystko w naszym życiu. — niebieskooka rozmarzyła się, patrząc przy okazji na to idealnie, lekko ścimniające się już niebo. — Szykuje się ostry melanż. — na te słowa szarowłosa zagryzła wargę, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. — I ciekawie spędzone noce z nieznajomymi. — dziewczyna zabawnie poruszyła brwiami, przez co wybuchnęłam śmiechem i sama powtórzyłam gest, wygłupiając się przy tym.

— Dziewczyny, musicie dołączyć do grupy. — w jednej chwili podszedł do nas nauczyciel niemieckiego, dlatego przestałyśmy się śmiać i wykonałyśmy jego polecenie, kierując się w stronę dużego hotelu, tuż za wielką grupą nastolatków, których kolejne dni spędzone tutaj mogły być najlepszymi, albo najgorszymi w ich życiu.

Szybkim krokiem razem z Anderson udałyśmy się do recepcji, w której musiałyśmy najpierw się odmeldować, a zaraz potem wręczono nam klucz do czteroosobowego pokoju, w którym przez następny tydzień będę spędzać dużo czasu razem z Peggy, Bri oraz moją naprawdę dobrą koleżanką z klasy Avą, z którą co prawda nie dogaduję się tak dobrze jak z Clark i Anderson, jednak dalej bardzo ją lubię i to ja tak naprawdę najardziej naciskałam, żeby Jones mieszkała z nami razem w pokoju podczas tej wycieczki. Dziewczyny nie miały raczej nic przeciwko, dlatego w tym momencie we cztery wchodziłyśmy na górę po schodach na trzecie piętro, by zaraz potem znaleźć odpowiedzi numer naszego mieszkania i od razu wejść do niego, gdzie Peggy rzuciła się na pierwsze lepsze łóżko, przez co wszytskie zaśmiałyśmy się na ten gest.

Nasz pokój był naprawdę dosyć przestronny, posiadał łazienkę, duży pokój z czterema łóżkami do spania, szafami i telewizorem oraz dość szeroki hol z wieszakami, miejscem na buty, a nawet małą lodówką, do której możemy spokojnie włożyć wiele jedzenia. Cały "apartament" był urządzony w jasnych, przyjemnych dla oka barwach, gdzie jedynie łazienka miała położone trochę ciemniejszego koloru kafelki. Całe to wnętrze bardzo mi się podobało, dlatego spędzenie tutaj tak naprawdę tylko kilku dni będzie dla mnie bardzo miłe i przyjemne.

Przez już trochę późniejszą godzinę, postanowiłyśmy z dziewczynami od razu sie rozpakować i trochę ogarnąć przed kolacją, która zaczynała się od godziny dziewietnastej, czyli w zasadzie miałyśmy jeszcze trochę czasu, ale i tak wszytskie chciałyśmy mieć już z głowy to całe wypakowywanie wszytskiego. Czas bardzo szybko nam upływał, wydaje mi się swoją drogą, że to przez bardzo miłą atmosferę, dlatego nim się obróciłyśmy, to wszytskie już wybierałyśmy i ubierałyśmy na siebie jakieś inne ubrani, by nie mieć na sobie tych jeszcze z podróży. Mi akurat poszło szybko, wybrałam luźne, materiałowe, krótkie białe spodenki w czarne, pionowe pasy do których dobrałam czarny skórzany pasek przewiązany w talii, a całość dopełniłam jasnoróżową, dopsowaną koszulką, z jakimś minimalistycznym napisem na środku, która miała odkryte ramiona i kawałek pleców, a swoje połączenie miała na szyi, co dawało bardzo ładny efekt, zważając na to, że bardzo lubię tego typu fason koszulek. Avie też poszło całkiem sprawnie, ponieważ założyła zwyklą, białą sukienkę falbankę w kwiaty, do czego dodała pięknie współgrającą ze sobą srebrną biżuterie. Za to Peggy i Bridget siedziały w łazience jakieś pół godziny, kiedy ja z blondwłosą już od dawna byłyśmy gotowe, więc postanowiłyśmy same iść na kolacje.

Droga do stołówki nie była bardzo skomplikowana, dlatego po około pięciu minutach obie znalazłyśmy się na dole, wchodząc do dużego pomieszczenia, w którym panował duży harmider. większość osób z naszej szkoły już od jakiegoś czasu znajdowało się w jadalni, dlatego aktualne znalezienie jakiegoś wolnego stolika to naprawdę istne wyzwanie.

— Może na poczatku nałóżmy sobie jedzenie, a dopiero potem poszukamy jakiegoś wolnego miejsca? —zwróciłam się w stronę Avy, kiedy ona lustrowała wzrokiem całą stołówkę, po czym przytaknęła mi i obie ruszyłyśmy w stronę różnych stoisk z jedzeniem. Ten hotel oferował bardzo duży wybór jedzenia, więc brałam w zasadzie wszytskiego po trochu, by spróbować wszystkich tych dań, które wygladały znakomicie. Po czasie obie z Jones zaczęłyśmy krążyć wśród miejsc ze stolikami, aż w końcu grupa chłopaków z drużyny koszykówki zaprosili nas do ich stolika, w którym były wolne idealnie dwa miejsca. Ava usiadła koło Conrad'a, czyli chłopaka który chodzi z nami do klasy, dlatego mi zostało jedyne miejsce między Joem a Mattem.

Ktoś sobie ze mnie robi żarty?

Udałam się spokojnym krokiem w stronę mojego miejsca, nie pokazują po mojej twarzy jak bardzo nie chcę siadać koło Matt'a. Moim planem było rozmawianie tylko i wyłącznie z Joe'm oraz unikanie jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego lub co gorsza wymienienia zdań z Grey'em.

— Los Angeles to chyba najpiękniejsze miejsce jakie kiedykolwiek widziałem. — nagle rozmażył się niebieskowłosy koło mnie, na co się zaśmiałam i przytaknęłam mu.

— Zawsze chciałam tu pojechać, to w zasadzie było moje małe, dziecięce marzenie. — uśmiechnęłam się w stronę Joego, na co on powtórzył mój gest i tak właśnie zaczęła się nasza rozmowa. Powiem szczerze, ża bardzo dobrze szło mi unikanie Matt'a, ponieważ praktycznie ciągle rozmawiałam z niebieskowłosym, lub z innymi chłopakami, z którymi w zasadzie nigdy wcześniej nie miałam okazji pogadać, a okazali się być na prawdę miłymi osobami. Cała ta kolacja mijała mi w płyskawicznym tempie, dlatego kiedy zobaczyłam godzinę dwudziestą czternaście na moim telefonie, to serio się zdziwiłam i postanowiłam dać znać Avie, że jest już dosyć późno, przez dość śmieszną gestykulacje rękami, którą na szczęście dziewczyna zrozumiała i obie wstałyśmy praktycznie w tym samy momecie od stołu.

— Bedziemy się już chyba zbierać. — powiedziała blondynka, poprawiając swój kosmyk włosów za uchem. — Bardzo miło się nam z wami rozmawiało, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze kiedyś okazję by się lepiej poznać. — zaśmiała się, na co ja podeszłam do niej i również się uśmiechnęłam.

— Pójdźmy wszyscy jutro na basen, mamy chyba wolne wtedy, mam racje? — wypalił nagle Matt, na co na chwilę wstrzymałam oddech i pokiwałam głową na tak, dalej nie dając po sobie poznać, że między mną a blondynem jest dość napięta relacja.

— Dobry pomysł, na pewno Peggy i Bridget wybiorą się razem z nami na basen, myślę że możemy się spotkać. — powiedziałam miłym głosem, nie patrząc w oczy chłopakowi.

— To świetnie. — stwierdził entuzjastycznie Matt. — A może chciałybyście wpaść jeszcze dzisiaj do nas do pokoju? — gość zaczyna mnie bardzo mocno wkurzać.

— Nie dzięki. — od razu odpowiedziałam bez dłuższego zastanowienia. — Mamy już plany na dzisiaj. — uśmiechnęłam się krzywo w stronę blondyna, na co ten podniósł brew do góry.

— Wybieracie się gdzieś? — spytał się zaciekawiony, przez co zagryzłam policzek od środka i lekko się spięłam, utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę, po czym wszystkie pary oczu skierowały się w punkt przy mojej głowie, po czym poczułam ten typowy zapach miętowych perfum w połączeniu z dopiero co wypitą kawą. Jego ciepła dłoń wylądowała na moim gołym ramieniu, przez co na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, a jedyne na co było mnie teraz stać to spuszczenie swojej głowy na dół, wpatrując się przy tym w moje białe trampki.

— Idziemy do jacuzzi. — hipnotyzujący i ciężki baryton za moją głową spowodował, że przełnęłam głośno ślinę, a następnie niepewnie spojrzałam na wszystkie twarze chłopaków przy stole jak i Avy, które wyrażały zdziwienie a zarazem strach, prócz jednej z nich. Cholerny Matt Grey starał się jak najbardziej nie pokazywać jakichkolwiek emocji na swojej twarzy, chociaż szczerze mówiąc, średnio mu to wychodziło. Chyba tylko jednej osobie na świecie wychodzi wręcz idealnie.

— Wy? — spytał blondyn pokazując palcem na naszą dwójkę. — Jako para? — powiedział z dziwną ironią w głosie, na co zakrztusiłam się sliną. Dobry Boże ratuj mnie.

— A żebyś wiedział. — uśmiechnęłam się sarkastycznie do niego, sama w zasadzie nie wiedząc co ja właściwie powiedziałam. Na moje słowa każdego twarz wręcz pobladła ze zdziwienia, więc tym razem to ja popatrzyłam na Zack'a, którego ta sytuacja najwyraźniej bardzo bawiła. Muszę z tego jakoś wybrnąć, po prostu muszę coś powiedzieć, skup się Lea. — Tylko żartowałam, spokojnie. — zaśmiałam się cicho, starając się rozładować atmosferę, ale totalnie mi to nie wychodziło. Dla nikogo to nie było śmieszne, co ja zrobiłam?

— Nie wiedziałem, że masz chłopaka.  — zaczął Matt lekko drżącym głosem, na co popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. — Trzeba było mówić od razu. — zaśmiał się niepewnie, na co ja miałam ochotę wykrzyczeć na cały głos jaką wielką debilką jestem.

— Nie mam chłopaka. — przewróciłam oczami, patrząc na niego z przekąsem. — To był tylko żart, nie wierzę, że w to uwierzyliście. — zaśmiałam się, ale nikomu dalej nie było do śmiechu. Lea co ty zrobiłaś.

— Jesteś pewna? — brunet nachylił się w moją stronę, podnosząc jedną brew do góry. Boże, dlaczego mi to robisz?

— Tak, jestem pewna. — popatrzyłam na niego, wypalając wręcz dziury w jego głowie. — Idę stąd, miło mi się z wami gadało. — westchnęłam ironicznie, nie wiedząc co robić dalej. Gratuluję Lea, teraz każdy będzie się na ciebie gapić jak na idiotkę, już do końca tej szkoły. Chociaż w zasadzie nią jesteś.

Pokręciłam głową na boki, odpychając od siebie wszytskie sprzeczene myśli. Starając się mieć czysty i spokojny umysł, szłam po schodach na górę, aż do naszego wspólnego pokoju z dziewczynami. Kiedy wezłam do środka, praktycznie od razu rzuciłam się na swoje łóżko, przyciskając twarz do poduszki. Dlaczego ten wyjazd musi rozpoczynać się tak bardzo źle? Byłam pewna, że wreszcie wszyscy będziemy mogli sobie odpocząć od tej całej nauki i wszystkiego, a jak na razie to najchętniej wróciłabym do akademika i zanużyła się pod kołdrę, już nigdy z pod niej nie wychodząc.

Po kilku minutach, usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju, przez co automatycznie popatrzyłam w tamta stronę. Roześmiana Bridget łapała się za brzuch, a Peggy wręcz płakała ze śmiechu. Za nimi szła jeszcze Ava, która miała podniesione konciki ust ku górze. Wszystkie wyglądały na szczęśliwe i rozbawione, przez co westchnęłam. Też bym chciała się teraz tak czuć.

— Lea! — niemal wpadła na mnie Peggy, dalej się śmiejąc z czegoś z szarowłosą. — Szykuj się, idziemy na basen. — zagryzła wargę, po czym wybuchnęła znowu śmiechem.

— Basen? — popatrzyłam na nią z niezrozumieniem. — Nie mam humoru. — znów położyłam swoją głowę na poduszce, odwracając się do ściany.

— Oh daj spokój! Mogę ci pożyczyć tampona. — parsknęła Bridget, na co przewróciłam oczami.

— Nie mam okresu, po prostu nie mam ochoty — wzruszyłam ramionami.

— No chooodź, idzie każdy. — Peggy zaczęła szturchać moją rękę, na co obróciłam się w jej stronę. — Jak nie będzie ci się podobało to sobie pójdziesz, no weź. — dalej mnie namawiała, a ja w końcu westchnęłam i skapitulowałam.

— Kto dokładnie tam będzie? — spytałam się obojętnie.

— Nie wiem, chyba wszyscy. — na chwilę się zamyśliła. — Na pewno będzie dużo osób, ale to tylko lepiej! Poznamy wiele nowych ludzi, albo zaostrzymy kontakty z osobami, które już znamy. — uśmiechnęła się namawiająco. — Będzie fajnie.

Przez chwile patrzyłam na twarze dziewczyn, po czym odchyliłam głowę do tyłu, patrząc w sufit.

— Niech wam bedzie. — w końcu się zgodziłam, a za sobą słyszałam już jedynie szczęśliwe okrzyki dziewczyn.

To może być ciekawe.

===

Cześć. Ogólnie to znowu mnie trochę nie było, ale nadrobię to! Teraz będzie więcej rozdziałów, bo mamy wolne przez kwarantannę, co oczywiście nie jest powodem do cieszenia się, ale i tak będzie teraz więcej rozdziałów, bo złapała mnie nagle wena, haha.

Uważajcie na siebie i nie wychodźcie z domu jeśli nie musicie, paa <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro