11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Yoongi trochę żałował, że nie wziął ze sobą żadnej kurtki, bo noc okazała się dość zimna i co jakiś czas, przez całe jego ciało, przechodziły dreszcze. Stał jednak dalej na werandzie obserwując Jina i Beomgyu siedzących w samochodzie, bo postanowił schować się do domu dopiero, gdy obaj znikną na granicy rzadkiej, jesiennej mgły, która otuliła ich małe miasto wraz z zapadnięciem mroku.

Na szczęście nie musiał czekać długo. Jin odpalił silnik, a chwilę potem z wprawą wykręcił auto, kierując się w stronę centrum.

- Wracaj szybko! - krzyknął głośno Yoongi do Jina, machając mu na pożegnanie. Odpowiedziało mu krótkie mrugnięcie przednich świateł, a chwilę potem samochód skręcił w prawo i zaraz zniknął mu z oczu. - Ach, zimno - mruknął sam do siebie, pocierając zziębnięte ramiona. Złapał za klamkę i wrócił do środka, zostawiając za sobą słodkie, jesienne powietrze, które zdążyło mu boleśnie zmrozić policzki.

Zamek w drzwiach przekręcił się prawie bezszelestnie i gdy Yoongi zdążył wytupać na korytarzu zimno, wszystkie dźwięki domu raptem ustały.

To było dziwne uczucie. Jakby cały dom raptem wstrzymał oddech, czekając na to, co stanie się dalej. Yoongi aż przystanął na chwilę nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Czy powinien przerwać tę ciszę? Z jakiegoś powodu wydawało mu się to niestosowne. Zerknął w stronę schodów prowadzących na górę i słabego światła, które odbijało się od drewnianej podłogi na półpiętrze.

Do you want to feel how it feels?

Do you want to know, know that it doesn't hurt me?

Do you want to hear about the deal that I'm making?

Soobin musiał włączyć muzykę na komórce. Jak zwykle, gdy miał paskudny humor, słuchał Kate Bush, która powoli dochodziła do drugiej zwrotki. Tym razem śpiewała o bieganiu po drogach i pagórkach w akompaniamencie niepokojących, metalicznych beatów. Yoongi aż przystanął na półpiętrze, wsłuchując się w jej melodyjny głos, czekając aż zacznie się kolejna zwrotka.

You don't want to hurt me

But see how deep the bullet lies

Unaware I'm tearing you asunder

Ooh, there is thunder in our hearts

Soobin stał przy oknie, wpatrując się w ciemną ścianę lasu i własne odbicie w szybie, gdy Yoongi stanął wreszcie w drzwiach jego sypialni.

- Mogę wejść? - spytał, pukając lekko we framugę drzwi. Chłopak aż wzdrygnął się wystraszony.

Gdy wcześniej zbiegał ze schodów, razem z całą swoją paczką, Yoongi nie przyjrzał mu się zbyt uważnie. Dopiero teraz, w pełnym świetle, widział, jak bardzo wymięte i poszarpane jest jego ubranie, podobnie jak włosy. Był też brudny na twarzy. Jakimś błotem, które też widać było na parapecie i oknie, co Yoongi zanotował od razu.

- Mogę wejść? - powtórzył pytanie.

- Tak, ja... - chłopak zająknął się, podnosząc z podłogi poduszkę, a potem koc, który od razu rzucił w stronę wezgłowia łóżka. - Tylko trochę muszę ogarnąć - przyznał. Zaczął rozglądać się dookoła, szukając jakiś rzeczy do sprzątania, ale widać było, że co chwila się na coś natykał i powoli zaczynało do niego docierać, że chyba go to przerasta.

Gdzie nie spojrzał, w każdym kącie, znajdowało się coś, co nie powinno się tam znajdować. A to jakiś koc, a to kolejna poduszka albo porozrzucane książki, tajemnicze, mokre plamy na podłodze obok łóżka.

Soobin się stresował i to bardzo. Yoongi widział to po jego rozbieganym wzroku i dziwnych gestach dłoni, które jego syn zawsze wykonywał, gdy tak się działo. Wyginał wtedy palce i nadgarstki tak mocno, jakby jakaś siła nieczysta raptem opętała jego ciało i wykręcała mu je pod dziwnym kątem. Wyglądało to boleśnie i musiało naprawde boleć, bo Soobin syczał zawsze wtedy pod nosem, a jego twarz na chwilę wykrzywiła się w bólu. Yoongi podszedł do niego wolno i położył mu rękę na przedramieniu.

- Siadaj - powiedział łagodnym tonem.

- Ale muszę... - zaczął protestować chłopak. Yoongi usiadł na jego łóżku i poklepał miejsce obok siebie. - Tato, ale...

- Usiądź - powtórzył Yoongi, uśmiechając się lekko, bo Soobin wyglądał teraz, jakby miał zaraz wyskoczyć z własnej skóry. Dalej rozglądał się po pokoju, szacując straty, ale był już trochę spokojniejszy. Nie taki nerwowy i po chwili wolno, z największą ostrożnością, usiadł na materacu. Od razu położył ręce na kolanach i wyprostował wymiętoloną pościel wokół siebie. W pokoju zapadła cisza, ale Yoongi nie zamierzał jej przerywać. Czekał, aż Soobin zrobi to pierwszy.

- To był wypadek - nie musiał czekać długo. - Jakoś tak wyszło i nie wiem, jakoś nie pomyślałem, żeby zdjąć buty i wiem, że muszę wyprać pościel i serio to zrobię. Naprawdę, już idę do pralni na dół. Tylko no... to wszystko zaczęło się od tego, że wróciliśmy do domu kilka dni temu i... - tłumaczył dalej. Yoongi pokręcił głową.

- Ok - powiedział, przerywając mu. Soobin otworzył usta, ale zamknął je po chwili, jakby zdał sobie z czegoś sprawę. - Binnie, no jest syf. Jest, przyznaję i twój tata też to przyzna - Yoongi pokazał ruchem głowy cały pokój chłopaka. - I cieszę się, że bierzesz za to odpowiedzialność i sam ogarniesz swój pokój, ale...- poklepał syna lekko po kolanie. - Ale...

- Ale co? - spytał cicho Soobin.

Yoongi założył mu grzywkę za ucho i zaczął przyglądać się jego twarzy. Miał dziwnego siniaka pod okiem i jakieś zadrapania, które wyglądały prawie tak, jakby wdał się w bójkę z jakimś przerośniętym kotem. Yoongi od razu zanotował w głowie, żeby zostawić mu kilka plastrów na umywalce, kiedy ten będzie się później kąpał.

- Ale... - Yoongi zawahał się. - Mam nadzieję, że twoi przyjaciele też wezmą za to odpowiedzialność. Sorry, ale nie powiesz mi, że zrobiłeś to wszystko sam.

- No nie - odparł chłopak.

- Naprawdę nie chcę dzwonić do ich rodziców, Jin też. Wierz mi - westchnął cicho. - Ale jeśli chcecie razem spędzać czas, co nie przeszkadza nam i jak najbardziej możecie się spotykać tutaj - podkreślił z całą mocą. - To musicie...

- Zacząć się zachowywać? - podsunął Soobin, spuszczając głowę w dół.

- Dokładnie - przytaknął Yoongi. - Nie jesteście już małymi dzieciakami. Gdy mieliście po kilka lat, nawet jeśli ktoś obił się o jakąś ścianę to na dole nic nie było słychać, ale to... - pokazał ręką na pokój. Wiedział, że nie musi wyjaśniać nic więcej Soobinowi. - Po prostu porozmawiaj z nimi, ok?

- Ok - odparł Soobin cicho.

Yoongi uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie. Kiedyś, a w sumie to jeszcze dwa lata temu, jego syn nie sięgał mu nawet do ramienia. Teraz, gdy siedzieli razem obok siebie na łóżku, Soobin przewyższał go o dobrą głowę jak i nie więcej. Yoongi czasem tęsknił za starymi czasami. Gdy mógł posadzić go sobie na kolanach, wziąć na ręce albo barana. Teraz chyba musiałoby być na odwrót. Uśmiechnął się do własnych myśli, starając się zetrzeć największą plamę z policzka syna.

Kąt był dziwny, niewygodny i niezręczny, więc Soobin pochylił się i po chwili położył głowę na kolanach Yoongiego, który znów zaczął go głaskać po głowie.

Yoongi miał wiele pytań, ale wiedział, że nie jest to pora żeby je teraz zadać. Bo jak spytać o te dziwne siniaki i zadrapania na jego szyi? I o Beomgyu i tego czerwonowłosego chłopaka, którzy obaj wyglądali, jakby przed chwilą stało się coś strasznego, gdy Soobin wciąż sprawiał wrażenie, jakby sam zaraz miał zacząć płakać.

- Tata?

- Mhm - mruknął w odpowiedzi Yoongi.

- Myślisz, że tata, że Jin... był zły bardzo? - spytał, przekręcając na chwilę głowę w bok. Yoongi położył mu rękę na ramieniu i przyciągnął do siebie, żeby go lepiej widzieć.

- Trochę - odparł ostrożnie. Nie zamierzał go poprawić i dodać, że Jin był bardziej zawiedziony niż zły, bo Soobin i tak wyglądał już jak sto nieszczęść. Zamiast tego uśmiechnął się lekko i dodał łagodnym tonem. - Jin ma teraz naprawdę ciężko w pracy, Binnie. Nie dziw mu się. Ostatnio prawie sam prowadzi całe radio i to dosłownie - podkreślił. - Jest po prostu zmęczony.

- No wiem - mruknął chłopak. - Porozmawiam z nim jak wróci - stwierdził i podniósł się z materaca z westchnięciem. Yoongi uśmiechnął się, widząc jego roztrzepane włosy, które wymagały już wizyty u fryzjera.

- Idź się wykąp - powiedział, na co Soobin pokiwał głową, a jego przydługa grzywka podskoczyła śmiesznie. - A ja... zabiorę rzeczy do pralni, ale ty ubierasz pościel. Nienawidzę tego robić - podkreślił.

- Tato, nie trzeba - zaczął protestować chłopak, ale Yoongi złapał już za pierwszą poduszkę i zaczął ją rozbierać z poszewki, a potem zamachnął się nią i uderzył Soobina lekko w ramię. Chłopak uśmiechnął się szeroko i sam złapał za mniejszego jaśka. Kolejna powłoczka została zdjęta, dołączając do powiększającej się sterty rzeczy do prania, jednak Yoongi był szybszy od syna i schował się za krzesłem, unikając zemsty. Kate Bush dalej łkała w noc.

Is there so much hate for the ones we love?

Tell me, we both matter, don't we?

You, it's you and me

It's you and me, won't be unhappy

***

Soobin już dawno nie był taki zmęczony. Właściwie to chyba jeszcze nigdy w życiu tak się nie czuł. Z drugiej strony w ciągu tego dnia wydarzyło się więcej niż w ciągu całego, normalnego, soobinowego roku, więc nie powinien być zaskoczony.

Komórka leżąca na poduszce obok zawibrowała cicho i rozświetliła ciemne pomieszczenie i chłopak nie potrafił opanować jęku, który wyrwał się z pomiędzy jego zaciśniętych ust. Naprawdę wolałby, żeby tego nie robiła.

Od jakiegoś czasu próbował po prostu zasnąć, ale napięta atmosfera, która panowała w sypialni, skutecznie mu to uniemożliwiała. I to nie było tak, że nie czuł się senny. Był i to tak bardzo, że chciało mu się płakać, jednak Yeonjun i Taehyun, którzy siedzieli w dwóch różnych kątach pokoju i po prostu gapili się na siebie bez słowa, byli zbyt stresujący, by choć na chwilę zamknąć oczy.

Zwłaszcza, że Taehyun nie mrugał. Nawet jeśli to Yeonjun był mordercą, Soobin z jakiegoś powodu znacznie bardziej bał się młodszego chłopaka.

- Czy możecie przestać? - spytał szeptem i usiadł w końcu na łóżku. - I położyć się wreszcie spać?

- To rozkaz? - zapytał Yeonjun, nawet się nie poruszając.

Soobin przełknął głośno ślinę. Oczywiście, że to nie był rozkaz, nie miał zamiaru nadużywać swojej mocy nad Yeonjunem, nawet jeśli dochodziła czwarta rano i to był prawdopodobnie jedyny sposób, żeby przespać się chociaż kilka godzin. Jednak musiał przyznać, że trochę go kusiło żeby podejść do chłopaka i wyszeptać kilka słów prosto do jego ucha.

- Nie... ja nic nawet... - zaczął Soobin wolno, jednak jego myśli w ogóle nie chciały układać się w zdania, więc tylko westchnął ciężko, sięgając po wciąż wibrującą komórkę. Po trzecim razie udało mu się odblokować jej ekran, i dopiero wtedy zorientował się, że blondyn wciąż gada coś do niego, na co kompletnie nie zwracał uwagi od jakiegoś czasu.

- I jeszcze jedno...- głos Yeonjuna był zdecydowanie za głośny jak na tak późną porę. - Może dlatego, że mnie porwałeś i przetrzymujesz wbrew mojej woli, nadużywając elementów kultury, o której nie masz wcale pojęcia? - Yeonjun spojrzał na niego z góry. Nie było to takie trudne, bo siedział na dość wysokiej komodzie.

- Nie zrobiłbym tego, gdybyś nie zaczął mnie dusić - odparł cicho Soobin. Pomasował skronie, czując, że zbliża się potężny ból głowy. Może jeśli będzie wyglądać wystarczająco żałośnie, rodzice pozwolą mu zostać w domu. - I mów trochę ciszej - upomniał chłopaka.

- I gdybyś nie próbował mnie zabić - mruknął Taehyun ze swojego kąta. - Nie musielibyśmy trzymać cię teraz w pętach.

- Nigdy nie próbowałem cię zabić - zaprotestował Yeonjun, podnosząc trochę głos. Soobin syknął ostrzegawczo.

- Próbowałeś! Jak tylko zorientowałeś się, że widziałem, co zrobiłeś, chciałeś mnie dopaść i nawet to powiedziałeś! - Taehyun aż wychylił się do przodu, niebezpiecznie balansując na krawędzi biurka, które w każdej chwili mogło się przewrócić. Nigdy nie było zbyt stabilne, o czym Soobin przekonał się kilka razy w dość bolesny sposób.

- Chciałem tylko z tobą porozmawiać, może faktycznie powiedziałem coś, że cię zabiję, ale ludzie robią to cały czas i nikt nie wpada w histerię. Źle mnie zrozumiałeś.

- Może gdybyś nie robił tego nad zwłokami dopiero co zamordowanej osoby, to nie zrobiłoby tak dosłownego wrażenia - Taehyun zmrużył oczy i skrzyżował ręce na piersiach. - Poza tym nie wierzę w ani jedno twoje słowo - dodał.

Soobin miał jednak wątpliwości. Jasne, zdawał sobie sprawę z tego, że jest dość naiwny i nieraz dawał się nabrać na nawet najbardziej nieprawdopodobne kłamstwa. Jednak w słowach Yeonjuna było coś, co sprawiało, że nawet mógłby mu uwierzyć. Zatrzymał tę myśl dla siebie, tak na wszelki wypadek.

- Dlaczego zabiłeś strażnika? - zapytał, podnosząc głowę znad komórki. Stream wiadomości od Beomgyu i Kaia, który zalewał ich wspólny chat, trochę się uspokoił i od jakiegoś czasu nie pojawiło się nic nowego. Wyglądało na to, że jego przyjaciele mają dużo więcej szczęścia niż on i udało im się w końcu zasnąć.

- Nie twoja sprawa - mruknął Yeonjun, wyraźnie niezadowolony z tego pytania. - W ogóle nie powinieneś się do tego wtrącać - mruknął, a Taehyun prychnął. - A ty... poczekaj tylko, aż wrócimy do domu i mój ojciec o wszystkim się dowie! - zwrócił się do rudego chłopaka, mrużąc oczy.

Soobin nie był pewien, czy to jakiś jego tik, czy po prostu ma problem z widzeniem.

- Ja? - mruknął Taehyun, jeszcze bardziej przesuwając się do przodu. Soobin oczyma wyobraźni widział już, jak całe biurko razem ze wszystkim, co się na nim znajduje przewraca się, a wysoka wieża z książek ląduje właśnie na nim.

- Ty, ty - warknął Yeonjun. - Opuściłeś Brugh bez pozwolenia - dodał zadowolony z siebie.

- Ty też...

- Czy możemy porozmawiać o tym rano? - wtrącił Soobin nieśmiało, ale został kompletnie zignorowany.

- Ja mogę, ty jesteś nieletni - odparł Yeonjun z uśmiechem. - Ja tylko przyjechałem tutaj, bo się o ciebie martwiłem i chciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku - kontynuował tak spokojnym głosem, że Soobinowi aż zrobiło się zimno. Z drugiej strony to mogło być z niewyspania.

- Użyłeś magii poza Brugh i próbowałeś mnie zabić! - Taehyun prawie krzyknął, a Soobin znowu syknął ostrzegawczo. Nawet jeśli jego pokój znajdował się dość daleko od sypialni rodziców, wolał nie ryzykować kolejnej wpadki w najbliższym czasie.

- W samoobronie - Yeonjun wzruszył ramionami. - I nie próbowałem cię zabić, ile razy jeszcze muszę to powtórzyć? A nawet jeśli, co nie jest prawdą, to nie masz na to żadnych dowodów, więc jak myślisz, komu uwierzą?

- Nadal... zabiłeś strażnika - wtrącił Soobin. Miał wrażenie, że Yeonjun był kimś, komu większość przewinień uchodziła na sucho. Potrafił przedstawić wszystkie wydarzenia w taki sposób, żeby wyszło na jego, co było bardzo frustrujące. - Poza ty Taehyun nie opuścił Góry Zapomnienia, my go stamtąd wzięliśmy, więc to nie była jego decyzja - wyjaśnił zgodnie z prawdą.

- W dodatku wplątałeś w nasze wewnętrzne sprawy tego... tego człowieka - Yeonjun spojrzał na Taehyuna z satysfakcją. Soobin chciał powiedzieć, że tak naprawdę to oni sami się w to wszystko wplątali, ale to nie miało większego sensu. Dyskusja z Yeonjunem i tak do niczego by nie doprowadziła.

- Możesz sobie mówić, co chcesz i zmieniać znaczenie moich słów, ile tylko chcesz - powiedział Taehyun spokojnie, zeskakując wreszcie z biurka. - Może nikt nie będzie protestować, ale to jeszcze nie znaczy, że ktoś ci uwierzy.

- To akurat nie ma większego znaczenia, prawda? - burknął Yeonjun.

- Na razie może i nie, ale wszyscy wiedzą, że twój ojciec nie powinien zasiadać na tronie i ty też nie masz do niego prawa - Soobin spojrzał na Yeonjuna, szukając w jego zachowaniu jakiejkolwiek zmiany, jednak wyglądało na to, że słowa Taehyuna nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia.

- To nadal niczego nie zmienia - Yeonjun przeciągnął się. - Nie zależy mi na tym, żeby ktoś mi wierzył, tylko żeby uniknąć konsekwencji. Tobie za to może wierzyć całe królestwo, a i tam będziesz mieć przejebane, jak wrócimy do Brugh - uśmiechnął się uprzejmie.

- Być może - zgodził się z nim Taehyun, siadając na łóżku. - Ale skoro będziemy tu przez jakiś czas... może prawdziwy książe się odnajdzie - dodał lekko.

Soobin poczuł się strasznie zagubiony. Sytuacja, w której znajdowali się wieczorem i tak koszmarnie skomplikowana, stała się jeszcze trudniejsza. Spodziewał się, że sprawa Góry może mieć jakieś ukryte znaczenie, ale szczątki informacji, które co chwila na niego spadały, pokazywały, jak bardzo nie doceniał skali problemu.

- Twój mityczny książę nie istnieje - warknął Yeonjun, przerywając jego rozmyślania.

- Wymazaliście go tylko z historii, trzeba było go zabić, kiedy jeszcze mieliście taką okazję - powiedział Taehyun, układając się wygodniej brzegu łóżka. Soobin przyciągnął mniejszą poduszkę do siebie i nakrył nią twarz.

***

Yeonjun zawsze chciał złamać prawo. Jednak kiedy się jest księciem to nie jest tak łatwe, jakby się mogło wydawać. Jego rodzice raczej nie należeli do zbyt surowych, więc większość rzeczy, które robił, nie miała żadnych konsekwencji.

Dlatego bezkarnie wymykał się z Brugh do świata ludzi i nawet specjalnie się z tym nie krył. Dlatego robił mniej lub bardziej złośliwe żarty służbie i dzieciakom, z którymi się uczył. Dlatego też wziął jedną z zakazanych ksiąg ojca i przeprowadził rytuał, o którym nie miał większego pojęcia. Chciał tylko zobaczyć, czy coś się stanie.

Coś na tyle dużego, by rodzice po powrocie z konferencji, nie mogli tego po prostu zignorować.

I tym razem naprawdę mu się udało. Aż tak mu się udało, że się tego kompletnie nie spodziewał. Nie tylko pozbył się mgły, to jeszcze zupełnie niechcący zabił jej strażnika. Może to było właśnie powodem braku mgły... Yeonjun nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiał.

W dodatku świadkiem jego największej porażki musiał być Taehyun, no bo kurwa ten dzieciak zawsze, ale to zawsze zjawiał się zupełnie nie wtedy, kiedy trzeba. Każdą inną osobę Yeonjun mógłby zastraszyć albo przekupić, zrobić cokolwiek, żeby tylko zyskać na czasie i stworzyć w miarę przekonującą historię dla rodziców o wypadku. Właściwie nawet nie musiał kłamać, bo to był wypadek.

Niestety, Taehyun żyjąc w swojej paranoi, od zawsze był przekonany, że Yeonjun jest wcielonym złem. A wypadek, który niefortunnie się zdarzył podczas rytuału, tylko go w tym przekonaniu utwierdził. I może nawet faktycznie Yeonjun powiedział mu wtedy coś niekoniecznie miłego, ale był w dużym stresie i nie do końca nad sobą panował. Jednak to nie był jeszcze powód, żeby zachowywać się jak histeryk i ładować w kłopoty.

A na dodatek wciągać w nie jakiś przypadkowych ludzi, niemagicznych ludzi.

Na początku Yeonjun zupełnie się tym nie przejął, ale kiedy Taehyun nie wracał, postanowił sprawdzić, co się z nim dzieje.

Chciał to sprawdzić, a później... później po prostu chciał mieć w tym wszystkim udział.

To było nie fair, że jego miało wszystko ominąć. Poza tym nadal trochę się martwił, że Taehyun podpieprzy go do rodziców i Yeonjun nie będzie w stanie wymyślić nic, co w jakiś sposób mogłoby uratować go przed karą.

Złamanie prawa, zrobienie czegoś dużego było fajne, ale nie miał ochoty ponosić równie dużych konsekwencji.

Yeonjun kojarzył nawet dzieciaki, z którymi trzymał się Taehyun. Widział ich kilka razy w miasteczku i chociaż nie mógł o nich zbyt wiele powiedzieć, to z całą pewnością nie było w nich nic groźnego.

Przez cały czas kontrolował sytuację, aż do momentu, w którym sytuacja zaczęła kontrolować jego.

I wtedy pojawił się strach, bo nagle, po raz pierwszy w życiu, Yeonjun został pozbawiony nie tylko władzy, ale też swojej mocy. Stał się zupełnie bezbronny.

Zdany na łaskę chłopaka, który nałożył na niego jedno z najpotężniejszych zaklęć, o czym sam chyba do końca nie miał pojęcia. Nie wyglądał na kogoś, kto wie, jak korzystać z władzy. A to dla Yeonjuna była akurat bardzo dobra wiadomość.

- Możesz sobie posiedzieć w bibliotece, niedaleko jest sklep - Yeonjun skinął głową. Zatopiony we własnych myślach, kompletnie nie słuchał tego, co właśnie próbował wytłumaczyć mu Soobin.

Stracił zainteresowanie po kilku zakazach, które nałożył na niego chłopak. Szczerze mówiąc, żaden z nich nie wydawał się szczególnie restrykcyjny. Nie były nawet interesujące, ale Yeonjun nie miał zamiaru narzekać.

Lepiej dla niego, że Soobin nie był zbyt kreatywny i nie potrafił korzystać z władzy. Wolał nawet nie myśleć o tym, jak wyglądałoby jego życie, gdyby to Taehyun nałożył na niego zaklęcie. O ile udałoby mu się w ogóle dożyć do rana.

Na szczęście Taehyuna zgarnął już ten kudłaty chłopak, o wysokim głosie, więc dzień zapowiadał się dosyć przyjemnie.

- Sklep - powtórzył Yeonjun, żeby przynajmniej sprawiać pozory, że w ogóle słucha.

- Dam ci pieniądze, czekaj - Soobin otworzył swój plecak i zaczął w nim grzebać. Przy okazji wypadły mu ze środka chyba wszystkie książki i zeszyty, a na końcu piórnik, który potoczył się wprost do kałuży, obok której stali. - Sorry, już ci daję. Poczekaj - powiedział głośno i zaczął zgarniać wszystko jak popadnie.

Kilka liści znalazło się w jego garści i Yeonjun był przekonany, że chłopak podniósł je tylko dlatego, żeby odrzucić je na bok, ale tak się nie stało. Wrzucił je do środka plecaka razem z mokrym piórnikiem i równie mokrym zeszytem.

- Tylko... ogarnę trochę - Soobin dalej mruczał pod nosem, spanikowanym tonem. Zapiął szybko zamek plecaka i zarzucił go sobie na ramię. Z małej kieszonki na przodzie wypadł ołówek i potoczył się wprost do kałuży, ale Soobin już tego nie zauważył. Był zbyt zajęty przeliczaniem gotówki.

Yeonjun ostatkiem sił powstrzymał się przed powiedzeniem czegoś niemiłego na głos. Wciąż był na siebie trochę zły za to, że dał się tak łatwo złapać i to w dodatku w tak prostacką pułapkę, ale ok. Nie docenił nowych przyjaciół Taehyuna i poniósł tego konsekwencje. Takie rzeczy się po prostu zdarzają i nie miał do siebie najmniejszych pretensji. To i tak była wina Taehyuna.

Tego jednak, że złapała go najmniej kreatywna osoba na świecie i w dodatku najgłupsza, nie potrafił już sobie tak łatwo wybaczyć. Czuł, że jeszcze trochę, a dostanie migreny z wkurwu. - Masz - Soobin wcisnął Yeonjunowi kilka banknotów. - W sklepie możesz kupić jedzenie, jeśli będziesz głodny, a my będziemy jeszcze w szkole - wyjaśnił. - Jeśli będziesz chciał coś kupić, to musisz...

- Wiem, jak działa sklep - przerwał mu Yeonjun ostro. - Nie jestem idiotą - mruknął, chowając pieniądze do kieszeni.

- Tak... jasne - Soobin wypuścił głośno powietrze. - Wiem, że nie jesteś. Nie wiedziałem po prostu, czy też macie sklepy... Taehyunnie nie był za bardzo... nie mieliśmy okazji o tym porozmawiać - wyjaśnił chłopak, zakładając granatową marynarkę.

- Coś jeszcze? - spytał Yeonjun, a Soobin zamarł w połowie wkładania ręki do rękawa. - Masz dla mnie jeszcze jakieś rozkazy? Zakazy? - dodał, a drugi chłopak poczerwieniał na twarzy.

- Wiesz, że to nie tak...

- Nie tak, a jak jest twoim zdaniem Soobin? Hm? - prychnął Yeonjun, poprawiając szybkim ruchem wpadającą mu na czoło grzywkę. Rano nie zdążył się nawet umyć i nawet nie chciał wiedzieć, w jakim stanie jest teraz jego twarz i włosy. Już nie mówiąc o ubraniu, w którym spał i które chyba nigdy nie było tak wymiętolone jak teraz. Chłopak nic na to nie odpowiedział. Spuścił tylko wzrok i wbił go we własne buty.

Yeonjun zmrużył oczy i przez chwilę przyglądał się jeszcze Soobinowi. I im dłużej patrzył, tym bardziej dochodził do wniosku, że chłopak nie wyglądał ani trochę groźnie. Nie wyglądał też na kogoś, kto wymyśliłby plan z rzuceniem zaklęcia i użycia szmatek z magicznego koca Wolnych Ludzi. Bezwiednie, dotknął sznurka zawiązanego na jednym ze swoich przegubów.

- Jeśli jest za mocno, to mogę go trochę poluźnić - Soobin zaproponował ostrożnie. Dotknął delikatnie dłoni Yeonjuna, ale zaraz zabrał rękę jakby zorientował się, co właśnie zrobił. Po raz kolejny poczerwieniał na twarzy. Yeonjun był już pewien, że to nie mógł być jego pomysł. - Jeśli nie możesz go zdjąć, to nie zaczynaj nawet tego tematu - mruknął, a chłopak spuścił głowę i zaczął wyłamywać sobie palce. To był nowy gest.

Yeonjun nie wiedział, co mogło znaczyć jego zachowanie. Nie do końca potrafił czytać gesty nie-magicznych. Ton ich głosu, emocje nawet potrafił rozszyfrować, nawet jeśli czasem wydawały mu się dziwne, ale z gestami nadal miał problem.

- Przepraszam, wiesz, że nie mogę - Soobin uśmiechnął się smutno. - To naprawdę tylko tymczasowe rozwiązanie.

I wtedy Yeonjun zrozumiał, co znaczyły te wszystkie gesty. Chłopak nie był smutny, czuł się, całkiem słusznie, winny tej sytuacji.

- Daj spokój - Yeonjun kiwnął od niechcenia głową i uśmiechnął się lekko, bo już wiedział, jak to wykorzysta.

a/n: piosenkę z początku rozdziału znajdziecie w mediach u góry albo w playliście Soobina w komentarzu obok ->

Also czy w albumach txt są karty innych członków zespołu czy tylko Yeonjuna? Na wszystkie albumy i wszystkie wersje tylko 2 razy dostałam karty kogoś innego, więc się zastanawiam. Nie narzekam!!!

Wiem, że nie wszyscy ogarniają jeszcze chłopaków, więc proszę zdjęcie poglądowe

Z przodu Soobin
U góry od lewej: Kai, Yeonjun, Beomgyu i Taehyun

Also, pamiętacie te zdjęcia, które robił polaroidem Kai na górze zapomnienia?
To jedno z nich 🙂🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro