18.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n: bardzo, bardzo mi przykro....

Budzik zadzwonił po raz drugi i Soobin wiedział już, że nie da rady przeciągać wstania z łóżka w nieskończoność.

- Yeonjun, wstawaj - powiedział cicho, pocierając oczy wierzchem dłoni. Z podłogi nie odpowiedziało mu nawet mruknięcie. - Yeon...- wziął do ręki poduszkę i rzucił ją w miejsce, w którym znajdowało się legowisko księcia. - ...jun - Kolejna poduszka pofrunęła w jego kierunku.

- Nie śpię - po dłuższej chwili odpowiedział mu zachrypnięty głos chłopaka. - Odwal się ode mnie.

- No to ubieraj się. Muszę iść do szkoły - Soobin usiadł na posłaniu i na oślep wymacał swoją komórkę.

Nikt nic nie pisał przez całą noc, co było tylko trochę dziwne. Zazwyczaj, gdy wstawał czekało na niego stado wiadomości, ale z drugiej strony Kai i Beomgyu mieszkali teraz w jednym domu i pewnie nawet o nim nie pamiętali. Soobin poczuł lekkie uczucie zazdrości, które zastanowiło go tylko na chwilę, bo jego spowity senną mgłą zaspany umysł jeszcze do końca nie funkcjonował.

Wstał z łóżka i złapał leżący na oparciu krzesła mundurek.

- Rodzice są na dole. Jak skończę w łazience to idź się ogarnij i wyjdź przez okno. Dobra? Spotkamy się na końcu ulicy - powiedział prawie przytomnym tonem, kładąc rękę na klamce.

- Jak chcesz - odparł spomiędzy poduszek książę. Soobin nie widział nawet czubka jego głowy.

Dziesięć minut później, Soobin już ubrany i umyty, usiadł naprzeciwko Yoongiego przy stole w kuchni. Był tylko trochę bardziej obudzony, ale starał się robić dobrą minę do złej gry. Nocne życie zdecydowanie nie było dla niego.

- Musimy porozmawiać - oświadczył Jin niespodziewanie, stawiając przed nim kawę.

Soobin podniósł głowę znad rozmokniętych płatków i zmrużył oczy. Tata wyglądał dziwnie. Przeniósł wzrok na ojca, który też wyglądał podejrzanie i blado, chociaż to było dość odważnym stwierdzeniem. Yoongi zazwyczaj tak wyglądał, bo nie wychodził za często na zewnątrz. No może poza czasem, kiedy jeździł na plenery. Wtedy nie było go w domu tygodniami.

- Okej - Soobin przeciągnął ostatnią samogłoskę i na wszelki wypadek odsunął od siebie miskę.

- Pierwsza sprawa - zaczął Jin i usiadł naprzeciwko, obok Yoongiego. -

Koniec z włóczeniem się po nocy, nawet w weekendy. Masz być w domu przed zapadnięciem zmroku.

- Ale...

- I to nie musi być nasz dom - kontynuował Jin. - Po prostu masz się nie włóczyć nie wiadomo gdzie i być naprawdę ostrożny, ok?

- Ale ja jestem ostrożny - zaprotestował Soobin. Paranoja dotycząca Ukrytych Ludzi wydawała mu się jeszcze głupsza niż kiedyś. Poza domem nie mogło mu grozić więcej niż wewnątrz, jednak nie mógł o tym powiedzieć rodzicom. - Nigdy nie chodzę gdzieś sam, z chłopakami co najwyżej i...

- Nie - przerwał mu łagodnie lecz stanowczo Yoongi. - Z zajęć wracasz od razu do domu, a jak coś się przedłuży, dzwonisz do mnie albo do Jina i wtedy po ciebie przyjedziemy, chyba że odwiozą cię inni rodzice. Sorry Binnie, ale nie będziemy ryzykować, nawet jeśli ci się to nie podoba.

- Ale dlaczego? Coś zrobiłem? - zapytał zrezygnowany.

W tych warunkach znacznie trudniej będzie ukrywać Yeonjuna. Już wolał nie myśleć o tym, jak bardzo książę się wścieknie, kiedy dowie się, że musi sam wracać z centrum i to jeszcze tak, by nikt go nie zauważył.

- Ty? - zdziwił się Jin. - Ty jeszcze nic, chociaż... - przechylił głowę w bok. - O tym będziemy zaraz rozmawiać. - Soobinowi zdecydowanie nie podobało się to stwierdzenie.

Tata pewnie będzie chciał rozmawiać o wieczornych wizytach Yeonjuna i nawet nie chciał sobie wyobrażać, jak będzie wyglądać ta rozmowa. Mogło też chodzić o historię z fontanną, pewnie też już o niej wiedzieli. Namjoon na pewno był zbyt podekscytowany tym wszystkim, żeby nie wspomnieć o tym rodzicom. Jedyna nadzieja w tym, że mocno się zjarał i o wszystkim zapomniał.

Soobin skrzywił się lekko, ale zamaskował to zaraz, upijając łyk kawy, która była obrzydliwa. Jak zwykle. Dolał do niej więcej mleka i dorzucił dwie dodatkowe łyżeczki cukru. Szczerze wątpił, żeby to pomogło i poprawiło jej smak, ale i tak musiał spróbować.

- Chodzi o ostatnie zaginięcia - odezwał się po chwili Jin.

- O tych turystów? - zdziwił się Soobin. - Przecież... - zaczął. Nie chciał brzmieć jak ostatni dupek, ale zaginięcia turystów w ich okolicy były tak samo powszechne jak śnieg zimą albo słońce latem. Nikt nie traktował ich zbyt poważnie. Jak coś, co mogło im również zagrażać. - No wiecie... - zająknął się, starając się dobrać słowa, by nie brzmiały zbyt okrutnie. - Oni nie znają zasad i sami się pakują w kłopoty. To jeszcze... no, my to co innego - przełknął głośno ślinę, bo nie potrafił dokończyć zdania i zapewnić rodziców, że on absolutnie nie ładuje się w kłopoty.

- Zaginęła Sunmi - przerwał mu Yoongi, a Soobin aż zakrztusił się kawą. Przecież widzieli się jeszcze przedwczoraj w dinerze. - I ten facet, co pracuje w lombardzie. Jak on ma na imię, Jin?

- Kim Heechul - odparł poważnym tonem tata. - Bibliotekarka z centrum młodzieżowego - wymieniał dalej. - Oprócz nich jeszcze trzech innych turystów. W sumie siedem osób.

- Ale... Sunmi - Soobin wciąż nie potrafił przetrawić pierwszej wiadomości. Ostatni raz, gdy ją widział, kobieta wyglądała normalnie. Nic nie wskazywało na to, że ma jakieś problemy, planuje wyjechać, czy coś takiego. Zresztą, po co miałaby to robić? W miasteczku było wszystko, co jest potrzebne do życia.

- Być może to fałszywy alarm - zaczął Yoongi spokojnym głosem. - I wszyscy po prostu zabalowali, turyści po prostu wyjechali albo się zgubili, ale lepiej być ostrożnym, więc od dziś będziemy mieć nowy system, dobra? Zawiozę cię do szkoły. Daj znać Kaiowi, żeby po ciebie nie przychodził.

- Ok, dobra, ok - Soobin wyłowił komórkę z kieszeni spodni i zaczął pisać wiadomość na grupę. Przekopiował ją i wysłał też do Yeonjuna, który pewnie porządnie się wkurwi. Z jakiegoś powodu książę nienawidził spędzać samotnie czasu i zawsze znalazł sposób, żeby przypomnieć o tym Soobinowi. - Ale ktoś jej szuka? Długo jej nie ma? Może jest u rodziny albo... no może ma chłopaka. Albo dziewczynę - Sunmi pracowała w dinerze od lat i Soobinowi naprawdę nie mieściło się w głowie, że mogła tak po prostu zniknąć. - Może jest chora?

- Wczoraj rano zgłoszono jej zaginięcie, nie przyszła do pracy, nie było jej w mieszkaniu - wyjaśnił Jin. - A teraz... druga sprawa - dodał poważnie, zmieniając szybko temat, a siedzący obok niego Yoongi aż się wyprostował.

- Musimy porozmawiać - powiedział spokojnym tonem Yoongi.

- Rozmawiamy cały czas - odparł Soobin. - Przecież... - z zaskoczeniem zauważył, że niepokój, które poczuł na wieść o zaginięciu kogoś, kogo zna, zrobił się jeszcze większy.

Jin schylił się i wyjął spod stołu niewielki kartonik, który położył przed Soobinem. Był zamknięty i chłopak nie był pewien, czy powinien się cieszyć, czy wręcz przeciwnie.

- Prezent? - spytał niepewnym tonem, dotykając czarnego pudełka.

- Nie otwieraj jeszcze - od razu odpowiedział Yoongi.

- Yeonjun był u ciebie wczoraj - powiedział Jin, a chłopak niepewnie skinął głową. Wiedział, że to na pewno nie zostanie tak po prostu zapomniane. Już wcześniej rodzice mówili mu kilka razy, że w trakcie tygodnia ma trochę ograniczyć spotkania z chłopakami. Yeonjun, którego Jin znalazł u niego w pokoju koło trzeciej w nocy, nie do końca wpasowywał się w plan lepszego zachowania, który założył sobie Soobin.

- No... był - odparł ostrożnie chłopak i skrzywił się momentalnie, bo głos załamał mu się lekko. Ostatnio robił to coraz częściej i nie mógł zrobić nic poza przeklinaniem go. Mutację powinien mieć już dawno za sobą, ale jego struny głosowe chyba tak nie uważały.

- Długo... - tym razem odezwał się Yoongi. - ...się znacie? - spytał równie ostrożnym tonem.

- Trochę - odparł Soobin i zaczął zastanawiać się gorączkowo, co powinien powiedzieć, ile informacji przekazać, jak skłamać, żeby nie dać się złapać na kłamstwie. Ujął kubek w dłonie i upił łyk kawy. Wciąż była paskudna. - Beomgyu... - zaczął cicho.

W sumie sam nie wiedział, dlaczego pomyślał właśnie o Beomgyu. Chociaż z drugiej strony to właśnie on zawsze ratował mu tyłek, więc było to nawet całkiem logiczne powiązanie.

- Znamy się przez niego, w wakacje się poznaliśmy... jakoś tak - dokończył jednym tchem i zaraz zaczął nienawidzić samego siebie. Kłamanie przychodziło mu teraz już łatwiej i mimo że wciąż robił się cały czerwony na twarzy, nie spuszczał już wzroku, nawet przestał się jąkać.

- Starszy jest, co? - zadał pytanie Jin. Soobin skinął głową. - Binnie...

- Hmm? - Soobin upił kolejny łyk kawy. - Słucham? - starał się brzmieć normalnie, ale nie potrafił się nie denerwować. Zdecydowanie nie podobało mu się, gdzie idzie ta rozmowa. Zwłaszcza że tak naprawdę nie miał pojęcia, ile faktycznie Yeonjun ma lat. Wydawał się trochę starszy i Soobin nie dałby mu więcej niż dwadzieścia, ale równie dobrze mógł mieć nawet pięćset. - Co... co to właściwie ma do rzeczy?

- Może ci się wydawać, że nic, ale tak naprawdę... to ma dużo do rzeczy - odpowiedział Jin, a Soobin poczuł się jeszcze bardziej zagubiony.

- Nie wiem, jak daleko zaszliście w szkole, jeśli chodzi o temat seksu i być może macie to za sobą... - zaczął Jin. Soobin spojrzał na niego zaskoczony, a później przeniósł wzrok na Yoongiego, który wydawał się jeszcze bardziej zdenerwowany niż on sam. A już z całą pewnością był znacznie bardziej czerwony, chociaż on sam czuł, że coraz bardziej pieką go policzki. - Ale...

- Chyba powinniśmy to wiedzieć. Pewnie na wywiadówce o tym było, jestem prawie pewien, że coś podpisywałem... - wtrącił Yoongi nieśmiało pod nosem. Jin spojrzał na niego. Wyglądał na zszokowanego. - No co?

- Chcesz sam poprowadzić tę rozmowę? - spytał Jin spokojnie, na co Yoongi poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej. - No widzisz - dodał, ale zaraz się zreflektował. - Ale jak chcesz coś dodać to się nie powstrzymuj - poklepał ojca po udzie i spojrzał wreszcie na Soobina, który był na tyle zszokowany, że nie wiedział, co powinien teraz zrobić.

Nie wiedział nawet do końca, czy powinien teraz pić swoją kawę, czy po prostu oddychać. Tego się zupełnie nie spodziewał. Rozmowy na temat nocnych wizyt, tak. Może jakiejś małej awanturki przed szkołą i kary, którą sam by sobie nałożył. Ale nie tego. Nigdy tego.

- Och, no my... no mieliśmy już zajęcia - powiedział najspokojniejszym tonem, na jaki było go teraz stać. - Na temat no wiecie, rozmnażania i takie tam... dzieci i no wszystko przed... - wyjaśnił, starając się za wszelką cenę uniknąć słowa 'seks'.

Coś na krawędzi jego wzroku poruszyło się za oknem. Spojrzał w tamtą stronę, ale poza zielonym ogrodem i liśćmi zawianymi od strony sąsiadów na ich trawnik, nie było nic widać.

- W takim razie wiesz, że najważniejszą rzeczą jest... - Jin zawiesił na chwilę głos, a Soobin poczuł się jak na odpytywaniu z matmy. Chociaż tym razem nawet czuł, że może znać odpowiedź.

- Miłość... - dokończył Yoongi.

- Miłość? - odpowiedział Soobin równocześnie.

- ...bezpieczeństwo - zakończył w tym samym momencie Jin. - I miłość, jasne, że miłość - dodał natychmiast, posyłając Yoongiemu spojrzenie, którego Soobin do końca nie rozumiał. - Tylko... miłość nie zapewni ci bezpieczeństwa, więc zawsze, ale to zawsze masz się zabezpieczać, rozumiesz? - Soobin niepewnie skinął głową.

Postanowił już w ogóle się nie odzywać, jak najmniej słuchać i jak najszybciej zapomnieć o tej całej sytuacji, żeby nie została mu trauma do końca życia.

To nie tak, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że taka rozmowa nadejdzie. Miał po prostu nadzieję, że kiedy faktycznie przyjdzie na nią czas, naprawdę będzie w związku.

Yeonjun nawet nie był w jego typie. Soobin nawet do końca nie wiedział, kto jest w jego typie, ale na pewno nie był to Yeonjun.

- Mówię poważnie - ostrzegł go Jin.

- Zawsze dbać o bezpieczeństwo - powtórzył Soobin. - Dobrze, tak... rozumiem przecież.

- Ok, wiem, że na pewno nie jest to rozmowa, którą chcesz z nami przeprowadzać, więc... zrobimy to szybko, dobrze? Zawsze ale to zawsze będziesz mógł nas zapytać, o co tylko chcesz - Jin klasnął w dłonie i otworzył kartonik.

W środku znajdowała się jakaś cienka książeczka i coś, co wyglądało na kilka poradników, związanych gumką recepturką. Soobin widział podobne w szkole, ale nigdy się nimi specjalnie nie interesował, bo jego życie uczuciowe praktycznie nie istniało.

- Po pierwsze. Nigdy, ale to nigdy nie daj się nikomu namówić na coś, czego nie chcesz robić i z czym nie czujesz się komfortowo. Zawsze masz prawo powiedzieć: "nie", twój partner też ma to prawo, w każdym momencie, nawet jeśli ci się wydaje, że jest za późno, żeby się wycofać. Nigdy nie jest i to trzeba bezwzględnie uszanować.

- Ja zawsze... zawsze szanuję, naprawdę - odpowiedział Soobin, bo miał wrażenie, że to odpowiedni moment, by coś w końcu powiedzieć, a nie tylko potakiwać. - Siebie też... szanuję - przełknął głośno ślinę, bo to akurat nie do końca była prawda.

Często zgadzał się na rzeczy, na które tak naprawdę nie miał ochoty. Co prawda nie dotyczyło to seksu, ale Soobin miał niejasne przeczucia, że w tej kwestii może być podobnie.

- Nie spodziewaj się zbyt wiele po pierwszym razie, chyba, że wy już... - widać, że tata chciał zadać pytanie, ale Soobin ubiegł go.

- Nie, tata. No co ty! - pokręcił energicznie głową. - My wczoraj naprawdę to tylko tak wyglądało i... my naprawdę nic nie planowaliśmy, w ogóle nic nie planujemy... - odparł szybko. - To znaczy, gdyby coś, to byśmy zaplanowali, żeby było odpowiedzialnie, ale na razie to.... jeszcze nie - im więcej mówił, tym bardziej zaczynał panikować. Jego rodzice naprawdę myśleli, że on i Yeonjun są parą. I to była najgorsza rzecz, jaka mogła go spotkać.

Coś znowu poruszyło się za oknem i tym razem Soobin był już pewien, że coś tam naprawdę jest. A raczej ktoś, bo obok uchylonego okna stał Yeonjun, który zaraz schował się za rogiem budynku. Jedyne, co mogło sprawić, że cała ta sytuacja była jeszcze bardziej żenująca, to fakt, że świadkiem całej rozmowy był właśnie on.

- Ok, może to tylko tak wyglądało, ale jak przyjdzie co do czego, pamiętaj o tym dobra? - Jin ścisnął lekko rękę Soobina i przysunął w jego stronę ulotki. - Tu znajdziesz trochę informacji na ten temat... jak rozpoznawać, czy partner tobą manipuluje i takie tam.

- Jin...- Yoongi westchnął cicho. Przez chwilę patrzyli się na siebie w milczeniu, którego Soobin do końca nie rozumiał. - Nie to, że nie popieramy waszego związku. Nic z tych rzeczy - zwrócił się do Soobina, który tylko pokiwał głową i uśmiechnął się smutno, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że Yeonjun nim manipuluje i wykorzystuje jego poczucie winy zawsze, kiedy czegoś chce.

- Myślę, że to akurat... bym zauważył - powiedział cicho, chociaż wiedział, że rodzice niekoniecznie się z nim zgadzają i uważają, że był naiwny. Soobin nie był naiwny, nie był też głupi, po prostu nie musiał za każdym razem stawiać na swoim. Właściwie nigdy mu na tym nie zależało.

- Ale wiesz, różnie bywa. - westchnął Yoongi.

- Jasne, różnie bywa - powtórzył po ojcu.

- I... nie śpiesz się, dobrze?

- Z niczym - wtrącił Yoongi. Wciąż był strasznie czerwony, ale widać było, że uspokajał się powoli. Kawa chyba dodawała mu otuchy, więc Soobin też postanowił napić się swojej. Zerknął dyskretnie na okno. Tam, gdzie stał wcześniej Yeonjun, ale po księciu nie było śladu, a przynajmniej nie było go widać.

- Jeśli chodzi o sek... te sprawy - poprawił się ojciec i znów zaczerwienił mocno. - Nie powinno się z tym śpieszyć. Jeśli nie chcesz tego i chcesz poczekać, twój partner musi to szanować - spuścił głowę.

Soobin i tak skinął głową, dając mu znać, że słucha. Jin odchrząknął i uśmiechnął się pod nosem, klepiąc przy tym Yoongiego po kolanie. Powiedział mu coś cicho na ucho i wreszcie przysunął do Soobina czarne pudełko. Chłopak otworzył je niepewnie, na samym wierzchu znajdowała się niewielka książeczka.

- "Jesteś gejem i co teraz? Przewodnik dla nastolatków LGBT+" - przeczytał na głos Soobin i wziął książkę do ręki. Przekartkował ją szybko i gdy dotarł do chorób wenerycznych, a potem do pozycji, prawie nie rzucił jej na stół. - Ok - powiedział tylko za to i zamknął ją z powrotem. To było zbyt bezpośrednie, żeby oglądać to przy rodzicach.

- Wszystko, co musisz wiedzieć o seksie i czego na pewno nie chcesz słyszeć od nas, jest w tej książce - oznajmił Jin.

- Ok - powiedział cicho, obiecując sobie, że będzie jej unikał tak długo, jak to tylko możliwe.

- I zabezpieczaj się - powtórzył Jin po raz kolejny, a Soobin poczuł się tak, jakby powinien zawsze mieć na sobie prezerwatywę, tak dla pewności. - A gdybyś kiedyś miał... nie zrozum mnie źle, nie mamy nic przeciwko Yeonjunowi, czy innym chłopakom, ale gdybyś kiedyś miał dziewczynę - Soobin kiwnął głową, na wszelki wypadek. Posiadanie dziewczyny było dla niego jeszcze bardziej abstrakcyjne. Właściwie to nawet za bardzo z nimi nie rozmawiał, z wyjątkiem sióstr Kaia i może Arin, ale to też nie wchodziło w grę.

- Dziewczynę... - powtórzył. - Jasne.

- Dziewczynę i pytania - dodał Jin. - To twój tata, Yoongi ma w tej kwestii więcej doświadczenia - Jin uśmiechnął się szeroko.

- Nie, Jin... nie, bo... - zaczął Yoongi, a Soobin spojrzał na niego z zaciekawieniem. Nigdy wcześniej nie słyszał historii o jakiś byłych partnerkach albo partnerach swoich rodziców, więc zakładał, może trochę naiwnie, że zawsze byli ze sobą.

- Miałeś dziewczynę Yoongi, czy nie? - tym razem głos Jina był mniej łagodny.

- No miałem - odparł Yoongi. - Tylko nigdy nie zaszliśmy zbyt daleko - dodał szybko i od razu sięgnął po swój kubek z kawą, który chyba musiał już być pusty.

- Naprawdę? - widać było, że Jin kompletnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - W takim razie... o... - zawiesił na chwilę głos. - Soobin, przeczytaj tę książkę, ok? - wyjął z kartonika czarne opakowanie, w którym były prezerwatywy.

Dopiero teraz chłopak zorientował się, że dno kartonu nie jest puste. Czarne opakowania prezerwatyw po prostu się z nim zlały. W środku pudełka znajdowało się też jakieś wściekle różowe opakowanie, które wyglądało jak żel pod prysznic.

- Przeczytam, na pewno... przeczytam wszystko - obiecał, wkładając książkę z powrotem do pudełka, ignorując różową butelkę i coś dziwnego, czerwonego i okrągłego, co na moment przyciągnęło jego wzrok. Wolał nawet się nie zastanawiać, do czego służy. - Dziękuję, naprawdę... to miłe... będę uważał - obiecał jeszcze raz, co nawet nie było kłamstwem. Przynajmniej technicznie, bo przecież nie miał planów związanych z seksem i na razie nie wyglądało, jakby to miało się zmienić w przyszłości. Nawet tej dalszej.

- Naprawdę lubimy Yeonjuna - zapewnił Jin, chyba po raz trzeci w ciągu tej rozmowy.

- Już wspomniałeś tato - przypomniał mu Soonbin. Za każdym razem brzmiało to mniej wiarygodnie, ale nie zamierzał robić wyrzutów rodzicom o to, że mają coś przeciwko jego chłopakowi. Po pierwsze musiałby się z nimi zgodzić, a po drugie to nie był jego chłopak. Właściwie Soobin nie rozumiał do końca, skąd pojawił się u nich taki pomysł, bo to przecież nie tak, że nigdy wcześniej nie nocował u niego żaden chłopak. Kai i Beomgyu robili to dość często i to nie tak, że zawsze chodzili po domu kompletnie ubrani. Zwłaszcza Kai. I nigdy wcześniej nie było to powodem podobnych rozmów.

- Może i wspominałem, ale chcę, żebyś o tym pamiętał.

- I pamiętaj, że cię kochamy - powiedział Yoongi, na co Soobin uśmiechnął się słabo. Przynajmniej do końca życia nie będzie już musiał przechodzić podobnej rozmowy.

- Ja was też - odparł. - I... może jednak... może przejdę się do szkoły i przemyślę wszystko? - zawahał się. - Dzięki... za wszystko - powiedział jeszcze raz, bo chyba nie tylko dla niego ta sytuacja była niezręczna. - Naprawdę.

***

- Idę - powiedział szybko Jin i pocałował Yoongiego w głowę. - Jak chcesz coś z miasta to wyślij mi smsa, dobra? Biorę samochód.

- Możliwe - odparł nieuważnie Yoongi, odkładając pędzel na bok. Obraz, nad którym pracował od jakiegoś czasu, wyglądał... dziwnie. Yoongi nie był do końca pewien dlaczego. Niebiesko-szara plama farby u góry przyciągała jego wzrok, ale im dłużej się jej przyglądał, tym bardziej czuł się zagubiony.

- Bąblu, słuchasz mnie w ogóle? - Jin stanął obok swojego chłopaka i odgarnął mu grzywkę z oczu. Co prawda i tak była spięta dwoma spinkami z jednej strony, ale i tak niesforne kosmyki zdążyły się wyślizgnąć spomiędzy żabek. - Klusko, żabo...- mówił dalej, ale Yoongi nie odrywał wzroku od maźnięcia, które wykonał u góry płótna.

Coś czarnego przebijało się pomiędzy dwoma warstwami szaro-niebieskiej farby chociaż dobrze wiedział, że nie było to możliwe. Nigdy nie robił żadnej podmalówki ani szkicu. Dotknął palcem płótna. Lepka, śliska farba rozsmarowała się bez problemu, między jego palcem wskazującym a kciukiem, od razu barwiąc je na szaro. Musiał dobrze nie umyć pędzli po ostatniej sesji.

W sumie sam nie wiedział skąd taka myśl pojawiła się w jego głowie, ale ta dziwna farba tylko mu o czymś przypomniała.

- Jinnah - złapał za poplamioną szmatkę do pędzli i wytarł w nią do sucha dłonie. - Kiedy chłopaki przyszli do nas w sobotę...- zaczął wolno. - Pamiętasz, co powiedział wtedy Kai o tym filmie, co mieli oglądać?

- Nie do końca... wiesz, że jak on zaczyna pierdolić to się wyłączam - Jin pokręcił głową i przysunął sobie drugi barowy stołek. Zbadał najpierw jego powierzchnię i usiadł na nim dopiero, gdy upewnił się, że nie ma na nim żadnych świeżych śladów farby olejnej. - Pamiętam tylko, że mówił, że będą oglądać jakiś horror. Co w tym złego? Miał jakąś dziwną klasyfikację wiekową, czy coś? - zaniepokoił się. Yoongi pokręcił głową.

- Powiedział, że będą oglądali film o Wolnych Ludziach - odparł, na co Jin wyprostował się jak struna. Torba, którą cały czas poprawiał na ramieniu zsunęła się na ziemię i mimo że upadła na upaćkany farbą dywan, nie podniósł jej. - Nie Ukrytych, Wolnych - dodał Yoongi na podkreślenie swoich słów.

- Może się przesłyszałeś...- mruknął bez przekonania Jin.

- Nie, na pewno nie - Yoongi zwilżył językiem dolną wargę i przygryzł ją lekko. - Wolnych. Skąd on w ogóle zna to określenie?

- Może od swojej mamy? - zaryzykował Jin, a Yoongi syknął przez zęby. - No co? W końcu jest w tym towarzystwie para, coś tam... magicznym.

- Wiesz dobrze, że tej jej całe towarzystwo Entuzjastów Ukrytych Ludzi, ani cała jej rodzina przez pokolenia nie skontaktowała się z żadnym z mieszkańców Góry - odparł od razu Yoongi. - Wolni wiedzą, żeby ich unikać - dodał, na co Jin parsknął śmiechem.

- W sumie... masz rację - przyznał. - No to od Namjoona? Wiesz, że on jest ostatnio w...- westchnął i pokręcił nadgarstkiem. Widać było, że szuka jakiegoś słowa. - No w trybie prepersa. Wzmacnia granice wokół sklepu, rozkłada zioła, kryształy...

- Co też powinniśmy zrobić i dziś zrobię - wtrącił Yoongi.

- Pewnie od niego nauczył się tego określenia. Nie ma co panikować - Jin położył dłoń na kolanie Yoongiego.

Dopiero, gdy mężczyzna poczuł na sobie jego dotyk zorientował się, że cały czas musiał ruszać nogami i dlatego Jin to zrobił. Pomyślał od razu przelotnie o Soobinie, bo ich syn robił dokładnie to samo, gdy się denerwował albo niecierpliwił.

- Nie panikuję. Po prostu się zastanawiam - odparł Yoongi po dłuższej chwili. - Mgła zniknęła, ostatnio zaczęły się sprawy tych zniknięć, a chłopaki wiesz jacy oni są i jak łatwo przyciągają kłopot...- Jin zatrzymał go zanim zdążył dokończyć zdanie.

- Kocie, stop - powiedział stanowczo. - To jeszcze nic nie znaczy - dodał poważnym tonem. Pochylił się i zdjął jedną z żabek z grzywki Yoongiego i spiął ją porządnie. - Nie szukaj powiązań tam, gdzie ich nie ma. - dodał łagodnie, ale Yoongi nie potrafił się z nim zgodzić.

- Jest jeszcze Yeonjun...

- Chłopak Soobina? - zdziwił się Jin, na co Yoongi się skrzywił. Naprawdę chciał zapomnieć o tej niezręcznej i krępującej rozmowie, którą przeprowadzili z synem z samego rana. Samo mówienie o blondwłosym chłopaku jako o partnerze ich dziecka sprawiało, że wnętrzności Yoongiego zaczynały robić niebezpieczne fikołki. - Nie rób takiej miny. To się musiało zdarzyć prędzej, czy później. - Yoongi jęknął zasłaniając twarz rękoma.

- To dziecko - powiedział cicho.

- Które przeżywa swoją pierwszą miłość - dodał Jin. - I nikt nie każe ci lubić Yeonjuna. Ja na przykład nie ufam mu za cholerę. Ma oczy jak lis i cwany wyraz twarzy, ale cholera, jeśli da Soobinowi jakąś chlamydię albo zrobi mu coś złego, to połamię mu nogi - wymruczał ostatnie zdanie pod nosem, Yoongi znów jęknął. - No co? To się musiało stać. Nawet ostatnio o tym rozmawialiśmy, że powinien zacząć się okres randkowania u Soobina i bum! - klasnął w ręce. - Stało się! Dobrze, że zdążyliśmy porozmawiać z naszym synem zanim zaczęli ze sobą sypiać. Ja na przykład nie miałem tyle szczęścia. Moja mama wzięła mnie na rozmowę, jak miałem chyba z dwadzieścia siedem lat, długo, długo po fakcie...

- Jeszcze wtedy myślała, że jestem twoim współlokatorem - Jin zaśmiał się krótko.

- Fakt - powiedział, wciąż śmiejąc się cicho. - W każdym razie... coś zacząłeś mówić o Yeonjunie, a ja zacząłem gadać o nastoletnim seksie Soobina ze swoim chłopakiem i ci przerwałem. - Jin wreszcie podniósł swoją torbę z ziemi.

Był już spóźniony do pracy i Yoongi wiedział, że zdawał sobie z tego sprawę, ale nie śpieszył się. Wciąż rozmawiali i może nie była to rozmowa, jaką Yoongi chciał kiedykolwiek przeprowadzać, ale w duszy cieszył się, że jego chłopak został i go wysłuchał. W takich momentach przypominał sobie dlaczego właściwie się zeszli i dlaczego byli razem. Jin zawsze miał dla niego czas i zawsze chciał go wysłuchać.

- Jin, przestań - powiedział słabym głosem, walcząc z uśmiechem, bo wciąż myślał o Jinie i o tym co do niego czuł. - Nie łącz imienia naszego dziecka ze słowem: "seks". Nie zgadzam się.

- Myślisz, że ja się na to zgadzam? - spytał Jin poważnie. - Ale na to jest już trochę za późno. Zwłaszcza, że sam osobiście kupiłem im gumki, lubrykant i gruszkę, więc technicznie i teoretycznie dałem im na to przyzwolenie.

- Dobra, cisza. Zabieram ci prawo do mówienia - Yoongi położył mu dłoń na kolanie. Jin uśmiechnął się. - A co do Yeonjuna... Nie dziwi cię naprawdę to, jak raptownie pojawił się w życiu Soobina?

- Rozwiń tę myśl - polecil Jin, swoim dziwnie służbowym tonem. Yoongi widział w jego oczach niezrozumienie, ale też ciekawość.

- Binnie nigdy o nim nie wspominał. Nigdy - podkreślił. - Poznali się niby w wakacje przez Beomgyu, ale to jest tak abstrakcyjne jak...- machnął ręką w powietrzu. - Fizyka kwantowa.

- Fizyka kwantowa nie jest abstrakcyjna - odparł od razu Jin, na co Yoongi westchnął cicho. - Przepraszam kochanie, ale nie.

- Oj, dobrze wiesz, o co mi chodzi. Próbuję użyć metafory - zapowietrzył się, a Jin zaśmiał się cicho. Yoongi próbował zgromić go wzrokiem, ale chyba nie do końca mu wyszło, bo jego chłopak jeszcze mocniej zaniósł się śmiechem. - Beomgyu nie ma innych przyjaciół - powiedział głośno Yoongi, przekrzykując go. - To, że ten dzieciak ma jakikolwiek czas, żeby spotykać się z Kaiem i Soobinem to jest cud. Znasz jego rodziców, wiesz jacy są. Skąd miałby znać jakiegoś studenta? - Jin wzruszył ramionami. Był już spokojny, a Yoongi wiedział, że jego argument trafił na podatny grunt. - No właśnie - nabrał szybko powietrza. - A teraz raptem! Soobin i koleś, który niby jest kumplem Beomgyu, ze sobą chodzą, tak... o! - machnął ręką w powietrzu. - Soobin nigdy nie wspominał o Yeonjunie. Że ze sobą piszą przez internet, też nic nigdy nie wspomniał. A wiesz, że Soobin nic nie potrafi utrzymać w tajemnicy.

- Jak widać umie - przerwał mu Jin. - I naprawdę, kocie. Nie masz się czym martwić.

- Serio? Serio, serio? - Yoongi odchylił się do tyłu i spojrzał na Jina sceptycznie. Coś było nie tak i jeśli jego chłopak tego nie widzi, to Yoongi nie wiedział, co ma jeszcze powiedzieć. Jin zwilżył usta językiem.

- Wydaje mi się, że po prostu analizujesz to wszystko za bardzo. Wiem, że jesteś zestresowany brakiem mgły. My wszyscy jesteśmy...

- Nie jestem - wtrącił Yoongi szybko, ale nawet jego własne uszy wychwyciły fałsz w jego własnych słowach. - No dobra, trochę. Ale tylko dlatego, że to się nigdy nie zdarzyło w naszej dolinie.

- No widzisz - odparł Jin. - A jak się jest zestresowanym i wiesz... nie wychodzi się za bardzo i nie ma kontaktu z innymi to wiesz...- zaczął, ale Yoongi przerwał mu, bo ton Jina zrobił się dziwny.

- Nie jestem asocjalny - Jin zmrużył oczy. - Nie jestem! - zaprotestował Yoongi.

- Sam to powiedziałeś - odparł Jin spokojnym głosem. - Twoje słowa. Wiem, że ty i pani w warzywniaku bardzo się lubicie i codziennie gadacie. Nie musisz mi o tym przypominać - wtrącił szybko. - W każdym razie... - kontynuował swój wywód. - Jak się jest samemu cały dzień to łatwo można wpaść w spiralę analizowania wszystkiego aż za bardzo. To nie jest nic złego tak do końca - podkreślił. - Ale wiesz... czasem wnioski do jakiś się dochodzi nie są do końca prawdziwe.

- Jin...

- Yoongi - Jin zbliżył się do swojego chłopaka i pocałował go w czoło. - Wyłącz myślenie na chwilę, dobra? - Yoongi niepewnie skinął głową.

Może faktycznie Jin miał rację. Odkąd zniknęła mgła prawie o niczym innym nie myślał, tylko o tym tak naprawdę i każdy skrawek informacji, jaki udało mu się uzyskać, czy od Namjoona, czy to od Jimina, albo od towarzystwa przyjaciół Ukrytych Ludzi, analizował dokładnie i to na tyle, że zaczął prowadzić zapiski, które zajmowały już dwa pokaźne zeszyty. Poza tym nie wychodził z domu prawie wcale i tylko siedział w swojej pracowni wdychając nie najzdrowsze opary farby olejnej. To na pewno nie było zdrowe.

- Wywietrz porządnie pracownię, wzmocnij granicę ochronną wokół domu, a ja jadę do pracy. Możesz to dla mnie zrobić?

- Zrobię - odparł po chwili. Jin pocałował go delikatnie i z czułością i przez krótki moment Yoongiemu przyszło przez myśl, żeby zapytać go, czy nie może dzisiaj zrezygnować z audycji i zostać w domu, ale wiedział, że nie może mu tego zrobić. Było to zbyt problematyczne dla wszystkich pracujących w stacji, a poza tym Jin naprawdę kochał swoją pracę. Może równie dużo i z równą pasją na nią narzekał, ale uwielbiał ją równie mocno.

- Jak coś to dzwoń do mnie, dobra? - upewnił się Jin. - Jeśli potrzebujesz pomocy przy wzmacnianiu granicy wokół domu albo czegokolwiek...

- Jinnie, nie jestem Soobinem - wtrącił Yoongi, na co Jin zaśmiał się cicho. - I poradzę sobie. Jak coś to zawsze mogę spytać sąsiadów o pomoc. Wczoraj wzmacniali granicę swojej działki i pewnie zostało im trochę materiałów. To nie jest jakieś super skomplikowane.

- No tak, ale oni używają zwykłych materiałów i...- uciszył się, bo Yoongi odchylił się do tyłu. - Ok, zostawiam to zadanie w rękach eksperta - dodał. - Ale pamiętaj o Namjoonie jak coś. On zawsze jest chętny do palenia kadzideł i rozstawiania woreczków z ziołami.

- Nie w tym domu - Yoongi pokręcił głową i uśmiechnął się. - I jedź już do tej pracy, bo chyba jesteś już piętnaście minut spóźniony.

- Kocham cię - powiedział Jin cicho wstając z krzesła. Jeszcze przez moment patrzył się na swojego chłopaka, nie odrywając od niego wzroku

- Ja ciebie też - odparł Yoongi. - Wracaj do mnie szybko. 

a/n: to jest połowa 18 rozdziału. Druga jego część wleci w środę, jeśli uda mi się do końca następnego tygodnia skończyć 18 i 19 rozdział. Jeśli mi się nie uda - wleci w następną sobotę.

A teraz paczcie, jakie piękne świąteczno-urodzinowe prezenty dostałam od _last__hope_ ♡♡♡

Swiąteczny 🎄🎄🎄🎄💝💝💝💝💝💝

I urodziwnowy 🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro