Neun 💠 Peter Prevc 💠

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W drodze do Petera zastanawiał się, co takiego zrobił Słoweniec? Nie wyobrażał go sobie w roli oprawcy, był na to zbyt obojętny.  Przecież on jako jeden z nielicznych, wiedział o jego uczuciu do Andreasa. On również wiedział o tym, że miłość jego życia, borykała się z wieloma problemami.

Czy Peter Prevc był zdolny, zrobić mu coś takiego? Przecież się przyjaźnili.  Może kiedyś byli ze sobą, ale Kamil zrozumiał, że nie ma sensu spotykać się ze Słoweńcem, którego traktował jak brata.

Rozstali się w przyjaźni. Między nimi były naprawdę dobre relację. Mówił mu wszystko, ufał, płakał w jego ramię, gdy dowiedział się o jego śmierci.

Czy on był w stanie tak dobrze udawać?

W jego głowie toczyła się wewnętrzna walka, jakaś część  Kamila nie mogła uwierzyć, że Peter był zdolny skrzywdzić kogokolwiek, jednak ta druga większa część wiedziała, że Andi nie miałby powodu, by go okłamywać. Kamil ślepo wierzył w jego słowa, tak właśnie działała miłość.

Po kilku godzinach jazdy dotarł pod dom najstarszego Prevca. Szybko udał się do niego, by mieć z głowy całą tę rozmowę. Dzisiejszy dzień był za bardzo męczący.

Podszedł do drzwi, nawet nie zdążył zapukać, gdyż otworzył mu Peter. Był blady i zmęczony, w jakiś sposób nadal piękny i tak bardzo ujmujący, a jednocześnie nie jego. Kamil zastanawiał się, jak ich życie mogłoby się potoczyć, gdyby nie Wellinger. Może teraz chodziliby razem na spacery, a on i Nika, zawiązaliby tajny akt porozumienia i przemycali przed najstarszym kilogramy słodyczy? Kto wie.
Kamil spojrzał na niego zdziwiony, od zawsze łączyła ich świetna więź, rozumieli się bez słów, ale nie mógł uwierzyć w telepatię i wiedzę, że Peter cudownym sposobem dowiedział się o jego przyjedzie.

-Wiedziałem, że przyjedziesz do mnie dzisiaj - powiedział i wpuścił mnie do środka. Wszedł do jego domu, zauważając, że od ostatniego razu niewiele rzeczy w nim uległo zmianie. Można byłoby rzecz, że wszystko było takie same.

Kamil zaczął się zastanawiać. Czyżby Peter już wiedział, że chodzi tu o taśmę? Pewnie tak, ale czemu on wygląda tak beztrosko? Na jego twarzy nie widniało, żadne poczucie winy. Wyglądał zupełnie inaczej niż Kot, który został zdemaskowany kilka godzin temu.

Co on takiego zrobił?

-No dobrze miejmy to za sobą, wolisz wysłuchać nagranie, czy posłuchać to, co ja mam ci to powiedzenia. Co wybierasz? - wyrzucał z siebie słowa, które przecinały powietrze i znikały gdzieś w odmętach świadomości. Peter spoglądał na niego z ciekawością, na jego twarzy błąkał się szaleńczy uśmieszek. Wyglądał jakoś inaczej.

Po rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw", stwierdził, że woli posłuchać wersji Andreasa, on przynajmniej nigdy go nie okłamał.

-Chcę usłyszeć wersję Andreasa - powiedział Polak, patrząc Peterowi prosto w oczy. Słoweniec ponownie uśmiechnął się w ten sposób, który wywoływał ciarki na ciele Kamila.

-Spodziewałem się, że wybierzesz tę opcję, dlatego przygotowałem to - powiedział  i wskazał dłonią na radio, znajdujące się nad jego głową, wyglądało zwyczajnie. Zupełnie nie pasowało do Petera, który promieniał jakimś dziwnym blaskiem.

Włączył urządzenie i już po chwili otaczał ich głos Wellingera, który chyba szeptał, ponieważ brzmiał tak, jakby był za jakąś dziwną mgłą.

Peterze jestem świadomy, że moja śmierć nie wstrząsnęła tobą w żaden sposób, w końcu nie stanowię już dla ciebie już żadnego zagrożenia.

I tutaj moi drodzy nie chodzi o żadną durną listę, tutaj chodzi o zupełnie, co innego, a mianowicie o miłość.

Popatrzył na Petera, który swój wzrok utkwiony ma utkwiony na jakimś punkcie na ścianie. Wyglądał smutno i krucho, jakaś część Stocha miała ochotę go przytulić. Może tak naprawdę nic nie zrobił? Może jego jedynym problemem, był głupi romans i strzępek miłości, który zagościł w jego sercu? Po chwili zastanowienia, nie bacząc na okoliczności, Kamil przysunął się do niego i objął jego ciało ramieniem, wydawał się być bardziej kruchy niż poprzednim razem, jednak wtedy ich bliskość była bardzo cielesna. Pamiętał jak ze zwierzęcym instynktem pieprzyli się u niego. Teraz to miało inny wymiar, który chyba nie do końca docierał do Słoweńca, ponieważ w pierwszym odruchu miał ochotę wyrwać się z jego ramion. Dopiero czułe słówka w języku polskim, uspokoiły go na tyle, że mógł dalej słuchać tego nagrania.

Jak wiecie kochałem, mimo że byłem zraniony, to kochałem.

Moje uczucia ulokowane były w Kamilu, który był moją ostatnią nadzieją.

Niestety nie byłem jedyny, nie tylko ja darzyłem go tak ogromnymi uczuciami.

Był jeszcze Peter.

Spojrzał na Prevca i zastanowił się jak wyglądało z jego strony. Zapewnie zabawnie i boleśnie, w końcu Kamil uganiał się za gościem, który go chciał, ale nie chciał, co brzmiało jak jakaś akcja głupiej telenoweli, natomiast on - ten który byłby w stanie całkowicie mu się oddać, dla niego nie był ważny.

Pamiętam jak nasz Proch zerwał ze sobą, wtedy w moim życiu pojawił się cień nadziei, miałem szansę u Kamila, a to było najważniejsze.

Mimo, że zerwali nadal się przyjaźnili, przynajmniej tak myślał Kamil.

Niestety słońce, ale Peter nadal cię kochał.

Nie odkrył niczego nowego. Stoch wiedział o tym, jednakże nie potrafił zrobić niczego, by to zmienić. Zdawał sobie sprawę, że rani Petera, jednakże separacja i odsunięcie się od niego, było gorsze niż tworzenie ran w sercu młodszego. Polak zdawał sobie sprawę, że działa egoistycznie.

Peter nie mógł pogodzić się z faktem, że Kamil zaczął darzyć mnie tym cudownym uczuciem.

Miał wrażenie, że jego głos zmienił się. Brzmiało to tak, jakby Wellinger zaczął tryumfować. Spojrzał na Petera, który płakał w jego rękaw.

- Wszystko w porządku? - zapytał głupio, mimo że doskonale wiedział jaka będzie odpowiedź.

- Nie, bo zaraz mnie znienawidzisz. On zniszczy wszystko - wychlipiał smutno, wiedząc, że zaraz nastąpi definitywny koniec wszystkiego.

Wtedy się zaczęło.

Głuche telefony, dziwne przesyłki, poczucie obserwacji, wiedziałem że to sprawka Petera.

Chciał mnie zastraszyć i nie udało mu się tego zrobić, jednak jego działanie, było zbyt męczące, a ja sam zaczynałem się poddawać.

Po kilku miesiącach osiągnął to czego tak bardzo pragnął, odpuściłem sobie Kamila.

Czy żałowałem? Oczywiście, w końcu pozostawiłem miłość mojego życia, ale tak po prostu było lepiej.

Kamilu, kochanie jeśli nadal tego słuchasz, to mam ci do przekazania coś bardzo ważnego, kocham cię mimo że cię zostawiłem.

Moi drodzy kolejna taśma będzie poświęcona pewnemu zazdrośnikowi, Thomas następna taśma będzie o tobie.

Spojrzał na Petera i zastanowił się, czy jego działania faktycznie były aż tak krzywdzące jak to przedstawiał Wellinger? Rozumiał, że mogło go to irytować, ale to raczej słaby powód do samobójstwa. Czy miłość jego życia była, aż tak bardzo atencyjna?

- Jeśli jutro nie będziesz mój, dasz nam szansę i pozwolisz kochać się ten ostatni raz? - wypalił Kamil bez żadnego zastanowienia, a Peter wzruszył ramionami. To wszystko było mu tak bardzo obojętne.

Polak dotykał go z jakąś dziwną czcią, zastanawiając się, co dzieje się w jego wnętrzu, był spokojny i czuły. Odkrył, że nie darzy Petera nienawiścią. Było mu go po prostu szkoda, zakochał się w nieodpowiedniej osobie. Prevc poddawał się jego ruchom i patrzył na niego smutno. Kamil zastanawiał się, czy chce to wszystko tak łatwo zostawić? Jednak, gdy przyszedł poranek, wyplątał się z jego objęć i zostawił, tak jak obiecywał, kochał go ten ostatni raz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro