[10] 𝓷𝓸𝓽𝓱𝓲𝓷𝓰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

" nothing "

┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙

༻✦༺

Dzień wcześniej

༻✦༺

Wyglądała pięknie, nie, że w inne dni bywało inaczej. Lecz dziś było coś wyjątkowego, gdyż raziła go. Spojrzał raz i nie potrafił oderwać wzroku, coś przyciągnęło go do niej. Przyjrzał się zdjęciu, na którym widniała jedna z popularniejszych dziewczyn w szkole, Cho. Była miła, zabawna, mądra oraz niemiła dla tych, którzy obrażali jej przyjaciółki.

Nie była taka, jak większość popularnych dziewczyn. Nie wywyższała się, nie kłamała zawodowo, nie była głupia, nie udawała. Była sobą, za co Potter najbardziej ją cenił. Mieli parę interakcji w rzeczywistości. Są zwykłymi znajomymi, pomagający sobie czasem z trudniejszych przedmiotów. Nie bała się do niego ostrzej odezwać, nie bała się cokolwiek do niego powiedzieć bez zarumienienia się, traktowała go tak zwyczajnie, tak jak pragnął. Większość dziewczyn, z jakimi miał kontakt, jąkały się, rumieniły bez powodu, kiedy ten był zwyczajnie miły, flirtowały z nim, próbowały coś od niego odebrać.

Nie chodziło mu o te wszystkie dziewczyny w szkole, wciąż mówił o tych popularnych. Prócz Cho w jego umyśle zawsze pozostawała Ginny. Byli młodzi, lecz pewni swych uczuć. Tak bardzo żałował, że musiał skupić się więcej na tym co miał niż zadbać o związek, ale z drugiej strony żałowałby później tego, czego nie zrobił. To pole minowe, nie da się wyjść bez szwanku. Nie wiedział czy wybrał najlepszą drogę, gdyż najłatwiejsza ta nie była. 

— Harry! — usłyszał krzyk z telefonu.

— Tak?

— Patrzysz się w telefon i ignorujesz to co mówię, dupku — fuknęła Granger. — Poświęć mi choć trochę uwagi i tak nie rozmawiamy często. A na pewno nie będziemy, kiedy będziesz w Hiszpanii — nawet nie będziecie mieli szansy się skontaktować. — Bądź dla mnie chociaż raz miły.

— Jestem zawsze dla ciebie miły, to po pierwsze — Hermiona przewróciła oczami. — Po drugie, jutro i tak się widzimy, prawda? — dziewczyna nie odpowiedziała. — Także nie narzekaj, staruszko i daj mi się wyspać — mruknął, ponownie skupiając się na rozmowie, na której tkwił z szatynką od trzech godzin. — Mój telefon zaraz padnie — zacisnął wargi od przekleństwa cisnącego na jego język. — Co za cholerstwo, może jednak kupię nowy model.

— Tylko zapisz wszyściutkie nasze zdjęcia, bo ode mnie ich nie dostaniesz, jest ich za dużo.

— Spokojnie, hermosa, mam je wszystkie na komputerze.

— Hermosa? — uniosła brew. — Jednak coś słuchałeś na hiszpańskim.

— Nie, nie słuchałem, ale przed chwilą wpisałem w Google, jak przetłumaczyć piękna na hiszpański i mi wyszło, wiem, że jesteś fanką tego języka, także przyjemność po twojej stronie.

— Sam nauczysz się tego języka, kiedy napotkasz przystojnego Hiszpana albo Hiszpankę, poradzisz sobie beze mnie — ostatnie słowa prawie wypowiedziała jak pytanie.

— Czy poradzę sobie bez ciebie? — spojrzał na mimikę szatynki. — Będzie trudno, bardzo trudno, w końcu jesteś dla mnie wszystkim, zawsze próbujesz przyćmić mnie swoją inteligencją i talentem do języka hiszpańskiego, który jest moim wrogiem, ale koniec końców poradzę sobie.

— Wiem, Harry — uśmiechnęła się lekko, czując ulgę na sercu. — Wiem, że sobie beze mnie poradzisz.

— W każdym czasie... — jego głos się zmieszał. — Jest szansa, że zobaczymy się jutro? — spytał, robiąc znane oczy, które wręcz błagały o zgodę.

— To przestało na mnie działać, kiedy skończyliśmy dwanaście lat, kretynie.

— Ale twoja miłość do mnie wciąż nie wygasła — pokazał jej język.

— I póki co nie zamierza — zaśmiała się. — Nie wiem, czy przyjście do mnie jutro będzie dobrym pomysłem...

— I tak to zrobię — stawiał na swoim. — Twoja mama zawsze otworzy mi drzwi — uśmiechnął się zwycięsko.

— Harry, serio, nie musisz przychodzić, możesz raz odpuścić tę sobotę.

— Wow, musisz mnie nienawidzić.

— Nie nienawidzę cię! — burknęła. — Po prostu... — westchnęła głośno.

Przyjrzała się mu, chcąc pozostawić jego obraz twarzy w pamięci. Roztrzepane lekko kręcone ciemne włosy, żyjące własnym życiem, zielone uważne oczy, które zawsze podążały za nią, napotykała je na każdej ważnej swojej drodze życia, w szczególności, gdy podejmowała ważne decyzje. Okrągłe okulary, po które sięgała, aby je zdjąć, kiedy ten zasypiał na jej kolanach czy też chwytała je z rana, by pomóc mu je odnaleźć. Szeroki uśmiech, który widziała. Był dla niej nadzieją, szczęściem, lekarstwem, wszystkim co najlepsze. 

Po prostu Harry był wszystkim co najlepsze. Nie zasługiwała na kogoś takiego, jak on. Nikt nie zasługiwał. Życzyła mu ogromnego szczęścia w odnalezieniu osoby, która będzie kochała go szczerze i na zawsze, jednakże i ta osoba nie zasługiwała na Harry'ego. Zielonooki był istotą, która pomyliła niebo z ziemią. 

— Do jutra, Miona! — mówił radośnie. — Kocham cię!

I to ona złamie serce najwspanialszej osobie, która kroczyła według niej na Ziemii.

— Kocham cię o wiele bardziej, dupku — parsknęła. — Kocham, kocham, kocham — powtarzała, miała nadzieję, że Potter zapamięta ten moment. — Nienawidzę cię, ale jesteś dla mnie wszystkim.

— Aww — uśmiechnął się trochę nieśmiale, nie spodziewając się tak miłych słów z ust przyjaciółki. — Ty też jesteś dla mnie wszystkim, hermosa, zawsze będziesz.

— Zobaczymy, co powiesz przyszłemu partnerowi.

— To samo co tobie — rzekł żartobliwie. — Serio, mam trzy procent, muszę spadać, do jutra, kocham.

— Też cię kocham, Harry, do jutra...

Potter podłączył w natychmiastowym tempie telefon. Przez moment miał zamiar zająć się jeszcze czymś, ale postanowił jednak być jakkolwiek wyspanym na jutrzejsze spotkanie z przyjaciółką.

W końcu mieli rozmawiać przez godziny, narzekając na życie.

♕━━━━━━☾✦☽━━━━━━♕

— Harry! — zaśmiała się piętnastoletnia Granger. — Jesteś najgorszym przyjacielem, przysięgam.

— Pleciesz głupoty, za jakiś czas sama zobaczysz, jak wspaniałym przyjacielem jestem.

— Jesteś moim koszmarem — szturchnęła go. — Co przeglądasz? — zajrzała przez jego ramię. — Znam ją — mruknęła, kiedy dostrzegła włączony profil pewnej dziewczyny na Instagramie. — Czy to nie siostra... no wiesz kogo.

— Tak, to ich siostra — skinął głową. — Ginny — wyszeptał jej imię. — Niedawno poznałem jej braci bliźniaków, byli fajni.

— Wow, ale rozbudowana wypowiedź — klasnęła dłońmi. — Ile mam zapłacić za bilety, za tak mądrą wypowiedź?

— Jesteś irytująca — wyłączył telefon, wzdychając.

Spojrzał na przyjaciółkę, a ta jedynie uśmiechnęła się słodko, kładąc swe dłonie na kolana. Ubrana była w niebieską sukienkę, sięgająca do kolan. Nie była to dość elegancka sukienka, gdyż na nogach miała sportowe buty, które pasowały do odzieży. Na głowie miała też niebieską bandamkę, gdzie dobrze zrobiona kokarda była na czubku jej głowy. Natomiast Harry ubrany był w zwykłe czarne spodnie oraz białą bluzę, pod którą nic nie miał, gdyż było ciepło na zewnątrz. 

— Musimy zejść na dół? — spytała, nie mając żadnych chęci do opuszczenia własnego pokoju.

— Myślę, że nasi rodzice poradzą sobie bez nas — zaśmiał się Potter, poprawiając oprawki. — Muszę w końcu poprosić mamę o nowe, te już za niedługo same się zniszczą — westchnął.

— Wyglądają jeszcze dobrze — powiedziała miło, uśmiech nie znikał z jej twarzy.

— Jeszcze — podłapał słowo brunet. — Hej, wszystko okej? — zapytał od razu, kiedy dziewczyna opuściła głowę.

— Em... chyba tak? — odparła niepewnie. — Nie wiem... — wzruszyła ramionami, unosząc głowę. — A u ciebie?

— Jestem z tobą, więc nie mogło być lepiej.

I chciał, aby tak już na zawsze pozostało.

∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘

Następny rozdział będzie trochę trudny, nie mogę was okłamać. Za koło dwa rozdziały przechodzimy do ACT II, w którym wszystko będzie bardzo mocne. ACT II może was mocno rozwalić, będzie miał wiele rozdziałów, niektóre z nich mocno uderzą, naprawdę, mocno uderzą.

ACT I to nic to ma się stać w ACT II.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro