Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wakacje powoli dobiegały końca. Fala upałów odpływała w zapomnienie, a wrzesień zbliżał się coraz bliżej. Każdego dnia byłam coraz bliżej liceum, którego bałam się panicznie. Nowi ludzie. Nowi nauczyciele. Nowe przedmioty. Nowe nic. To było tak niewyobrażalne do pomyślenia, że aż się dławiłam w myślach gdy próbowałam sobie wyobrazić moje licealne życie. Rozszerzenia biologi, matematyki i chemii. W co ja się wplątałam? Po co mi to wszystko było?

Bulwary nad Wisłą były jak zawsze uśmiechnięte i zachęcały, żeby spędzić na nich niedzielne popołudnie. Brudna woda w najdłuższej rzece Polski leniwie płynęła wraz z nurtem do Płocka, a następnie do Gdańska. Wpatrywałam się w jej toń, myśląc o dobrze dobranych słowach.

- Czemu piszemy list do niezaadresowanej osoby? A co jeśli dadzą go mężczyźnie? - Zapytał Brzoza, pochylająć się nad kartką papieru.

Wzruszyłam ramionami. Trudno jest wybrać jednego powstańca, do którego napiszę się list z podziękowaniem za wolność. A znowu jeśli się wybierze, to dlaczego właśnie jego? Wybory niosą za sobą konsekwencje, a ja chciałam po prostu podziękować. Każdy i każda z nich walczyli tak samo, przeżywali podobne piekło w walczącym mieście. Myślenie, komu bardziej przydadzą się słowa dwójki harcerzy, jest niepotrzebna.

- Napiszemy na kopercie, żeby dali jakiejś pani. W sumie możemy napisać i do mężczyzny i do kobiety, nic nas to nie kosztuje. - Złapałam w dłoń kolejną kartkę z bloku rysunkowego. - Poza ceną znaczków pocztowych, która jest diametralna.

Przewrócił oczami, ale dostrzegłam jego napuchnięte od uśmiechu policzki. Wiatr rozwiewał mu włosy, które zamierzał wreszcie przyciąć. Zapowiedział mi jednak, że to będzie niespodzianka. Nienawidzę niespodzianek, ale wolałam mu tego nie mówić. Niech ja chociaż na kilka miesięcy będę miała przed nim tajemnice.

- Cena dostania się do twojego serca była droższa, uwierz Biedronko. - Klepnął mnie żartobliwie w plecy, patrząc przy tym na to co piszę.

W myślach przywołałam mój psychiczny stan na obozie. Zmęczenie, wyglądanie jak kupa i kompletnie załamania psychiczne co pół godziny. Nie mniej jednak żałowałam, że tak szybko się to wszystko skończyło. Teraz będzie tylko lepiej, jak przeżyłam obóz wędrowny to przeżyje wszystko.

- Mam przypomnieć kto ciągle się ze mnie śmiał? Uważaj, bo twoje włosy podziałają jak lep dla tych much znad kanału. Przypomnij, kto dawał mi takie rady? - Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem.

Zrobił zakłopotaną minę i skwaszony uśmiech. Przewrócił niezgrabnie oczami i uśmiechnął się promiennym, nieco przepraszającym uśmiechem.

- Przepraszam bardzo, kto się czubi ten sie lubi, Kopernicka - Puścił mi oczko i cmoknął w policzek.

Przyznaje, że często się ze mną droczył. Zarówno o to, że mi coś kupi, a ja odmawiam. Zarówno o to, że sam mi zrobi zdjęcia, a nie jakaś koleżanka. Jednak to droczenie obozowe, nie przebije nikt albo nic. Całe szczęście.

- Kto powiedział, że ja ciebie lubię? - Mówiąc to odwróciłam wzrok i zaczęłam wypisać na kopercie dane Fundacji Sensoria.

Kartki BohaterON były ciekawe, ale mieściło się na nich dosłownie dwadzieścia pieć słów, tyle ile można było napisać podczas powstania. Jestem gadułą, moje przywitanie zajmuje ponad dwadzieścia słów. Dlatego postawiliśmy na listy. Słowa są ważne, to dzięki nim osiągnęłam to wszystko. Przez słowa.

- Czyżbyś zmieniła zdanie, na nie lubienie Alka Pisarskiego? - Kucnął naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy swoim poważnym wyrazem twarzy.

Most Świętokrzyski rozciągał się za jego plecami. Podobno pierwszy most, który przejechałam mając kilka dni, to właśnie Świętokrzyski. Rodzice kiedy jechali z Solca przeprawili się ze mną przez rzekę przez wtedy nowy most. Wspomnienia.

- A właśnie, że nie lubię. - Podniosłam wzrok i ze spokojem wytrzymałam spojrzenie. - Teraz, to ja cię kocham.

Uśmiechnął się dumny z siebie i trzymając mnie delikatnie za policzek pocałował w usta. Moje włosy oszalały, tak jak moje serce na widok tego chłopca.

- W takim razie, w naszym przypadku przysłowie brzmi następująco. - Tu odchrząknął i popukał się w żebra. - Kto się czubi ten się kocha.

Zaśmiałam się z tych słów. Ludzie mają rację, że harcerze są odmienni od całej młodzieży, od wszystkich na tym świecie. Jednak pokochałam tę inność, tak jak kocham chłopca od wyznawania mi harcerskiej miłości i tańczenia z powstańcem w 2018 roku. Stał się chłopakiem, którego kochałam zarówno przed jego poznaniem jak i do teraz. Na takiego chłopaka czekałam całe szesnaście lat, na harcerza Alka, który wziął ze mną ślub w panterce i opasce na ramieniu.


🏕🏕🏕
⚜ To już koniec, nie ma już nic ...
⚜ Miłe zakończenie, ciepełko ostatnich dni wakacji i radość głównych bohaterów. Czego chcieć więcej?
⚜ Bedziecie tęsknić?
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro