Druhu, mogę zgubić się w tym mieście?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie czułam się dziwnie, stojąc przed godziną szóstą rano na peronie i wyglądając pociągu, który miał zawieść mnie do Gdańska.

Nie czułam się dziwnie, kiedy wreszcie razem z mamą dostrzegłyśmy leniwie ciągnące przez lokomotywę wagony.

Nie czułam się dziwnie kiedy Michał przywitał się z moją mamą i uśmiechał się do niej naprawdę szczerze.

Nie czułam się dziwnie, żegnając się z mamą i całując ją w policzek.

Jednak poczułam się dziwnie, kiedy tylko usiadłam w pustym przedziale i próbowałam unikać wzroku Michała. Wtedy zrozumiałam to, na co się zgodziłam. Na trzygodzinną podróż pociągiem w jedną stronę, na spędzenie całego dnia sam na sam z Wolińskim.

Było mi trudno wytrzymać kilkuminutowe rozmowy, a zdecydowałam się na cały dzień na samej północy Polski. To był chyba najgorszy wybór w moim życiu, jednak Alek się zgodził. Ufał mi.

A czy ja potrafiłam sama sobie ufać? Czytając książkę, której i tak nie mogłam zrozumieć w hałaśliwym przedziale, spoglądałam na pogrążonego w podziwianiu przejeżdżanych miejscowości. Jego kasztanowe włosy błyszczały się od promieni słonecznych, które przebijały się niezdarnie przez szybę. Przygryzał wargę, a brodę oparł na dłoni zbitej w piąstkę. Brakowało mu jedynie lizaka i wyglądałby jak małe dziecko, w podróży na wymarzone wakacje. Jego rysy były takie delikatne, twarz emanowała spokojem, którego zawsze brakowało mi w jego charakterze.

W gruncie rzeczy, dalej był dla mnie zagadką. Czasami potrafił dawać światu oraz ludziom wszystko to co dobre, jednak potrafiłam dostrzec mrok w jego spojrzeniu. Dalej był dla mnie obcy, często specjalnie zatajający przede mną niektóre fakty. Strach przed nim przeplatał się ze współczuciem.

— Twixa?

Przypominając sobie wszystkie jego cechy, nawet nie spostrzegłam kiedy wyjął batona i go rozpakował. Kiwnęłam głową i wyciągnęłam prawą część, po czym ułamałam kawałek. Nie byłam aż taką paskudą osobą, że zabierałam ludziom połowę batona. Liczył się gest, który trzeba było przyjąć.

Tak naprawdę nie odezwałam się do Michała Wolińskiego od kiedy wsiadłam do pociągu. Jeszcze przy mamie zgrywałam szczęśliwą dziewczynę, której dobrze zrobi taki jednodniowy wypad. Tutaj nie musiałam kłamać, że wolałabym zostać w domu niż jechać z tym osiemnastolatkiem nad morze. Wydawało mi się to bez sensu. Dlaczego ja?

— Albo się odzywasz bardzo skąpo, albo w ogóle. Coś się stało? — Oparł łokcie o kolana i spojrzał na moją twarz.

Czułam, że nie mam żadnej zasłony, żadnej maski ani żadnej ucieczki. Musiałam zmierzyć czoło temu pytaniu i osobie, które je zadała.

Nie chciałam mu się tłumaczyć, nie chciałam na niego patrzeć. Lubiłam jak był obok, ale nie dawał o sobie żadnego znaku życia. Po prostu był. Jednak Michał Woliński wolał pakować się całym sobą w moje życie, a nie stać daleko na uboczu. Czyżby ktoś tu był samolubny?

— Mam chłopaka, to się stało. I jeśli myślisz, że jest mi fajnie tu siedzieć, a on zapewne smacznie śpi w Warszawie, to jesteś w błędzie. — Fala słów popłynęła w tym samym momencie, kiedy zapowiedziano, że zbliżamy się do Malborka. — Lubię was obu, ale kocham tylko Alka.

Wytrzymałam jego spojrzenie. Pozwoliłam, aby dostrzegł w moich oczach iskierki prawdy i naprawdę zrozumiał te słowa. Nie szukałam wymówki, nie próbowałam załagodzić i tak napiętej sytuacji. Chciałam żeby poznał prawdę, a nie szukał nadziei tam, gdzie jej by nie dostał. Ja sama nie potrafiłam dalej czegokolwiek udawać. Nie potrafiłam znieść obecności druha Michała, który ciągle widział gdzieś nadzieję. To było straszne.

— Więc tylko dlatego jesteś taka nieobecna i nie przypominasz tej dziewczyny, którą widziałem pierwszego sierpnia? — Opuścił głowę i spojrzał na mnie przymrużając oczy.

Nic go nie zabolało? Nie poczuł się urażony? A co najlepsze, zachowywał się tak, jakbym nigdy nie wypowiedziała słów odrzucenia jego uczucia.

Byłam dziewczyną. Znałam nie tylko z filmów te spojrzenia chłopców, którzy zakochiwali się w dziewczynie. Możecie nie wierzyć, ale te spojrzenia niczym się nie różniły od tego michałowego.

Jednak on to wszystko olał, pominął i nawet nie próbował usłyszeć. Spróbowałam jeszcze raz.

— Tylko dlatego! To właśnie najważniejszy powód, mam chłopaka! — Podniosłam głos i rzuciłam książkę na puste siedzenie obok.

Zaśmiał się pokazując nieskazitelnie białe zęby i poprawiając dłonią opadającą mu na czoło grzywkę. Zaraz potem usiadł obok mnie, dotykając mnie swoim ramieniem. Dalej patrzyłam przed siebie, gotowa przyjąć taką pozę do końca tej za długiej podróży. Złapałam w dłonie telefon, żeby nie dostrzegł jak mi drżą ze zdenerwowania i zirytowania. Znowu zapadła cisza, a Michał tak jak ja patrzył na puste siedzenia przed nami.

— Kasiu nie widzisz tego? Jestem szczęśliwy, że masz Alka. Chcę twojego szczęścia, nawet jeśli ja miałbym się odsunąć. — Uśmiechnął się sam do siebie. — Po za tym Alek jest świetnym chłopakiem, naprawdę jesteście świetną parą.

Teraz to ja na niego spojrzałam spod przymrużonych oczu. To był żart? Najpierw ściga mnie na Rajdzie Meksyk, potem szuka w pociągu i się przysiada, a na koniec zaprasza na wycieczkę do Gdańska. A za kilka dni oznajmia, że ważne że jestem szczęśliwa z Alkiem. Ktoś tu chyba postradał zmysły i tym razem to nie byłam ja.

— Czyli nie zrobisz niczego, co mogłoby to zepsuć?

Bałam się właśnie tych jego czynów. W jednej chwili potrafił się uśmiechać, a zaraz później krzyknąć coś i odejść zostawiając za sobą morze wpatrzonych w całą sytuację oczu. Dzień Polskiej Harcerki za bardzo odbił mi się na psychice.

— Próbuję niczego nie robić, naprawdę próbuję. Jak widzisz, wszystko na razie idzie po myśli. — Szturchnął mnie żartobliwie w ramię. — Wstawaj książkoholiczko, pora na podbicie Gdańska.

Michał mocno pociągnął za drzwi, których nigdy nie potrafiłam otwierać i oboje prawie wyskoczyliśmy na naprawdę niski peron na gdańskim dworcu. Pokonując labirynty podziemne dotarliśmy do przystanku tramwajowego, skąd mieliśmy zacząć swoją przygodę w tym mieście. Tak naprawdę to była dla mnie niespodzianka, nie miałam pojęcia gdzie Woliński ma zamiar jechać.

Wiedziałam jedynie, że przed dziewiętnastą jest powrót. Mieliśmy prawie dziesięć godzin. Dla harcerzy to wystarczające, bo w końcu czego harcerz nie zrobi?

— Masz chociaż jakąś mapę, żebyśmy nie zgubili się w tym mieście z dziwnymi tramwajami? — Szturchnęłam go, kiedy jechaliśmy do pierwszego celu, czyli Starówki.

Kiwnął głową, przyglądając się małemu rozkładowi jazdy i przymrużając oczy. Miałam nadzieję, że chociaż on wiedział gdzie jedziemy i kiedy mamy wysiąść. W końcu jest drużynowym, tacy ludzie muszą mieść nadprzyrodzone umiejętności radzenia sobie w terenie, prawda?

— Mapy są dla mięczaków, żeby dotrzeć do celu potrzeba serca, które wyznaczy twoją drogę. — Wyprostował się dumnie, mówiąc płynnie swoje najmądrzejsze zdanie w tym dniu. — A tak naprawdę, to jest jednak wujek Google, prawda?

Kiwnęłam głową, wysiadając z tramwaju. Wolałam papierowe mapy, na których dokładnie były zaznaczone szlaki, zabytki oraz parki. Kiedy trzyma się kawałek papieru, na którym jest Polska zaczyna się to wszystko doceniać. Zaczynamy doceniać ścieżki dla rowerzystów oraz mosty dla pieszych. Mapa pozwala nam naprawdę kochać nasz kraj.

Gdy przekroczyliśmy jedną ze słynniejszych bram, odważyłam się zapytam, co dalej. W końcu na Starówce nie spędzimy całego dnia.

— A później gdzie, druhu przewodniku po Gdańsku?

Szedł kilka kroków przede mną, skąpany w blasku słońca, które odbijało się o chodnik. Poczułam zapach gofrów, sosów do lodów oraz aromaty do kaw.

Tak pachniały moje wakacje. Zbyt dużą ilością lodów pistacjowych oraz smakiem kawy karmelowej w tych przepięknych, malutkich kawiarenek. Na starówce Gdańskiej wszystko wydaje się piękniejsze.

— Później popłyniemy do naszych, na Westerplatte, druhno lubiąca historię.

Chyba zapomniałam wspomnieć drużynowemu z Modlina, że nie potrafię pływać. Ups, czyżbym popsuła jego plan na ten wyjazd?



🏕🏕🏕
⚜ A jednak pojechali! Kto zabralby sie razem z Michalem i Kasią? ❤
⚜ Gdansk to cudowne miejsce, pozdrawiam wszystkich z tego wspanialego miejsca
⚜Michal przewodnikiem? Gdzie tym razem zaprowadzi Kasie?
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro