13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per. Prus

 Poszedłem do jej komnaty. Wiem, że teraz musi być jej ciężko. Jej mąż trafił do więzienia, straciła upragnione dziecko, została całkiem sama, porzucona. Tak jak ja po hołdzie pruskim, kiedy stałem się poddanym, a moja ukochana poślubiła mojego największego wroga, rodzina się ode mnie odwróciła. Chcę ją jakoś pocieszyć mimo, że wiem jak bardzo mnie nienawidzi. Zapukałem, ale nikt nic nie odpowiedział, więc wszedłem. Barbara siedziała skulona na podłodze koło łóżka. Patrzyła się przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. Dotknąłem jej dłoni i były lodowate i bardzo blade. Było mi jej tak strasznie żal.

W: Basiu….Basiu spójrz na mnie.- i nic. Cisza. Wyglądała tak jakby nawet nie słyszała. Podobno tak jest od miesiąca. Jedzenie podają jej siłą, a ona i tak je wypluwa. Objąłem ją i zacząłem głaskać.

W: Schlaf' ein, schlaf' ein, schlaf' ein! Du gähnst schon, komm' kuschel' dich ein. Ich sing' dir noch ein Lied, Ich freu' mich so, dass es dich gibt.( Już śpij, już śpij, już śpij! Już ziewasz, chodź, otulę Cię. Zaśpiewam Ci kolejną pieśń, Cieszę się, że tutaj jesteś.) – zacząłem jej śpiewać…usnęła mi w ramionach. Powoli podniosłem ją i położyłem na łóżku otulając kołdrą. Usiadłem na krześle obok i postanowiłem zostać przy niej.

 Obudziłem się na jakiejś łące, było bardzo ciepło i tak pięknie pachniało. Ptaki ćwierkały, owady bzyczały, wiatr wiał łagodnie, a strumyk szumiał uspokajająco. Usiadłem nad jego brzegiem i obmyłem twarz chłodną wodą. Patrzyłem w jego taflę gdy nagle przed oczami przepłynął mi mały kwiatek, jeśli dobrze pamiętam nazywa się mak,  Nawoja je uwielbiała. Nagle usłyszałem kobiecy śmiech. Powoli odwróciłem się w stronę z której dochodził. Pod starą jabłonią stała Nawoja, i uśmiechała się do mnie. Jej głowę ozdabiała korona z kwiatów, długie ciemne loki spływały jej po ramieniu w postaci grubego warkocza, cienką białą sukieneczkę z ręcznymi haftami poruszał wiatr. Jej szmaragdowe oczy mieniły się w blasku słońca, a na policzka pojawił się rumieniec. Usta miała ułożone do uśmiechu. Wyciągnęła do mnie rękę i powoli podszedłem do niej. Jej dłoń była tak drobna i delikatna. Pociągnąłem ją lekko do mnie i objąłem. Ona wciąż się uśmiechała, chciałem ją pocałować….

R: Prusy wstawaj!

W: Co do?...Ty? Czego do cholery chcesz Reinhardzie?

R: Przypominam ci, że dzisiaj rozpoczęcie obrad kongresu.

W: Przecież wiem…Co z nią?- spojrzałem na wciąż śpiącą dziewczynę. Austria jedynie wzruszył ramionami i odszedł. Usiadłem na skraju łóżka i zacząłem głaskać ją po dłoni. Może to dzięki temu, że jej pomagam śniła mi się ukochana? Nagle dziewczyna podniosła delikatnie powieki. Od razu podałem jej szklankę wody. Patrzyła na mnie bardzo nieufnie, ale napiła się.

W: Musisz coś zjeść, zaraz wezwę służbę…

B: Nie chcę…nie dam rady…

W: Lekarz kazał ci dobrze się odżywiać byś nabrała siły

B: Nie chcę. Nie mam już po co żyć…

W: Bzdura! Przecież Eugene żyje i nadal jesteś jego żoną. On cię potrzebuje.

B: Pewnie mnie nienawidzi. Kazał mi uciekać a ja nie posłuchałam i straciłam jego dziecko…

W: Przestań płakać i się obwiniać. To nie twoja wina, wielu na twoim miejscu też by tak postąpiło.

B: Tak bardzo pragnęłam zostać matką…Wierzyłam, że jak urodzi się nasze dziecko będziemy razem i będziemy szczęśliwą rodziną…

W: Może i tak by było, ale nie jest i nie będzie. Trzeba żyć dalej. Nadal możesz mieć dziecko, tylko musisz wyzdrowieć

B: Ale Eugene nie chce…

W: A co pytałaś się, że wiesz?-spuściła wzrok- Czyli rozumiem, że nie. Mam pomysł jeśli będziesz grzecznie jeść przez tydzień zaprowadzę cię do męża.

B: Jak to? Przecież nienawidzisz nas

W: To co zrobił mój brat było okrutne i chce ci to wynagrodzić…a teraz żryj to

Time skip:..

Zgodnie z umową zaprowadziłem ją do męża. Eugene siedział na łóżku i wpatrywał się w małe, zakratowane okienko. Był brudny i zarośnięty, jego mundur wyglądał jak zwykła szmata, ale co się dziwić od bitwy pod Lipskiem minęło już sporo czasu. Basia podeszła powoli do kraty i ścisnęła mocno pręty, milczała, a on nawet nie zauważył naszej obecności. Chrząknąłem i Francuz odwrócił się w naszą stronę. Na widok ukochanej podbiegł do niej i objął jej twarz dłońmi.

E: Najdroższa…- wyszeptał i z ich oczu poleciały najprawdziwsze łzy szczęścia.

B: Wybacz mi…

E: Za co ?

B: Straciłam je…nasze maleństwo…

E: Ciii….To nie twoja wina najdroższa….to ja zawiniłem. Gdybym był dobrym mężem i chronił cię najlepiej jak się da zamiast prowadzić ciągłe wojny to by do tego nie doszło.

 B: Boję się….nie chcę cię więcej zostawiać…Potrzebuję cię

E: Już niedługo… Trwa kongres i w końcu mnie wypuszczą, a tobie nie mają prawa już nic zrobić bo jesteś moją żoną…

B: Kocham cię..

Per. Austrii

Przyznaję z Barbarą trochę mnie poniosło, ale to nic. Teraz jestem bardzo ważnym mocarstwem w całej Europie. Kazałem ubrać mnie w jak najdroższe ciuch.  Ale samo to nie wystarczy. Bez swojej własności będę wyglądać tak pusto. Wszedłem do komnaty Marii. Ona nawet nie wie, że jej siostra tu jest, to dobrze. Przecież moja żona nie może się mnie bać. Siedziała przy stoliku i czytała książkę. Już jest prawdziwą kobietą i wreszcie mogę ją posiąść, lecz postanowiłem, że poczekam do naszej nocy poślubnej.

R: Mario mam dla ciebie niespodziankę

M: Niespodziankę? A jaką? Powiedz mi, proszę

R: Będziesz towarzyszyć mi na dzisiejszym balu

B: AAA!!! Naprawdę? Matko tak się cieszę. Zawsze marzyłam by być na balu. Dziękuję!

Per. Imperium Rosyjskiego

Przyznaję, bale organizowane przez Reinharda są naprawdę wspaniałe i pełne przepychu. W sumie szkoda, że kongres dobiega końca i będę musiał wrócić do domu i do matki. Cholerna baba nie daje mi żyć. Ale przynajmniej teraz mogę się zabawić z damami. Wystarczy, że spojrzę a już są moje. Właśnie skończyłem walca z pewną młodą hrabianką gdy zapowiedziano Austrię. Spojrzałem na schody a na nich stał Reinhard wystrojony chyba pierwszy raz w mundur galowy. Trzymał za rękę młodą dziewczynę. Miała na sobie suknie w odcieniu kości słoniowej z czerwonym dodatkiem ciągnącym się za nią, jej szyję zdobiła czerwona wstążeczka z medalikiem. Kasztanowe loki miała upięte wysoko na głowie a końcówki spływały kaskadami aż do bioder. Głowę upiększał diadem który wyglądał jakby był zrobiony z małych kwiatuszków. Jej szmaragdowe oczy mieniły się w blasku świec, a jej idealne usta ukazywały delikatny uśmiech. Wyglądała przepięknie, wszyscy zgromadzeni patrzyli tylko na nią. Postanowiłem podejść do Austrii i jego towarzyszki. Z bliska była jeszcze piękniejsza i bardzo niska. Na mój widok zakryła rumieniec  koronkowym wachlarzem.

A: Witaj Reinhardzie.

R: Eh, to ty. Witaj Aleksandrze. Mario poznaj Imperium Rosyjskie. Aleksandrze poznaj młodszą siostrę Księstwa Warszawskiego Marię.- Co? Jak to młodszą siostrę? Czemu ja nie wiedziałem nic o niej?

A: Panienko- Ucałowałem jej dłoń okrytą rękawiczką z jedwabiu.

M: Miło mi pana poznać.- odkryła twarz i obdarzyła mnie przepięknym uśmiechem

 Rozmawialiśmy już dość długo. Nagle zapowiedziano walca. ,, Nad pięknym modrym Dunajem”. Ukłoniłem się przed Marią i wyciągnąłem do niej rękę

A: Zatańczysz ze mną- Austria złapał się za serce

R: O. Mój. Boże. Na śmierć zapomniałem…ty nie potrafisz….

M: Oczywiście. Jak bym mogła panu odmówić. – wzięła moją dłoń i poprowadziłem ją na parkiet. Na odchodne rzuciłem okiem na Austrie którego kamerdyner zaczął wachlować, a on wyglądał jakby miał zemdleć

A: Czemu panienki opiekun tak zareagował? Zrobiłem coś nie tak?

M: Ależ skąd. To jest mój pierwszy bal i Reinhard obawia się zapewne , że źle zatańczę

A: Nie dopuszczę do tego- Uśmiechnęła się zalotnie. Zaczęli grać i wszystkie pary ruszyły po parkiecie. Maria naprawdę dobrze tańczyła. Wyglądała niczym ryba w wodzie, Austria również to zauważył i aż poprawił okulary na nosie. Przy każdym obrocie podziwiałem jej piękno. Zieleń jej oczu hipnotyzowała mnie. Nigdy tak się nie czułem przy żadnej innej kobiecie, a było ich mnóstwo. Czemu cię przede mną ukrywał ten cholerny pantaloniarz? Chodziarz sam pewnie też bym tak uczynił. Jest zupełnie inna niż Barbara. Tamta to zwykła beksa i czysta romantyczka, a Maria jest pewna siebie i wie czego chce. Podoba mi się coraz bardziej jej charakterek, o wyglądzie to nawet nie wspomnę. Jest niższa od siostry ale ma ładniejsze kształty. Ma bardziej kręcone włosy i w ciemniejszym odcieniu. Jedynie oczy mają takie same, ale to chyba u nich jest rodzinne, bo ich ojciec takie miał i podobno jego matka też.

M: Mogę o coś spytać?

A: Oczywiście

M: Dlaczego nosisz opaskę na oku?

A: Magia wojny

M: Czyli Reinhard ma rację.

A: W czym niby?

M: Że wojna to strata czasu

A: Może i w tym coś jest.- Podziwiałem każdy jej ruch, chyba to zauważyła bo wydęła lekko usta i zaczęła trzepotać rzęsami, a miała je naprawdę długie .Objąłem ją mocniej w tali przez co była bliżej mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, muzyka ustała ,pary się rozeszły, a my staliśmy patrząc sobie na siebie i uśmiechając się.

M: Pan wybaczy, sprawdzę co u Reinharda

A: Oczywiście…- odwracając się jej włosy poleciały do przodu przez co mogłem zobaczyć przez krótką chwilę jej plecy. Szybko odrzuciła je z powrotem i pospiesznie pobiegła do Austrii. Gdy dziewczyna zniknęła w tłumie podszedł do mnie mój car, Aleksander I. Jego twarz ozdabiał uśmiech pełen satysfakcji.

Car: Moje gratulacje.

A: Z jakiej okazji Aleksandrze Pawłowiczu?

Car: Wyrwałaś najładniejszą pannę na balu i chyba wpadłeś jej w oko.

A: Jak każdej.

Car: Nie odpuszczaj, bierz ją. Bo podobno Austria chce się z nią ożenić.

A: Co?! Ona miałaby być jego żoną? Nigdy w to nie uwierzę.

Car: Z własnej woli na pewno nie, ale kobiety nie decydują. Ale spokojnie mam plan i potrzebuję tej dziewczyny.

A: Po co ci ona?

Car: Cierpliwości Aleksandrze Wasilewiczu.- Uśmiechnął się tajemniczo i odszedł.

Per. Aleksandra I

 Mój plan jest doskonały. Skoro ziemie Księstwa Warszawskiego są moje to muszę coś zrobić z Polakami. A co ich bardziej uspokoi niż ich własne państwo? Maria zostanie Królestwem Polskim którego będę królem, przez co oba państwa będą połączone unią personalną. To musi się udać i sprawić, że nie będzie rozlewu krwi. Na ostanim posiedzeniu wyjawiłem wszystkim mój plan.  Najbardziej w szoku byli Austria i Imperium Rosyjskie.

R: Was?! Nein, ona ma być moją żoną!

Car: Przykro mi, ale ktoś musi być Królestwem a tylko ona może.

R: Nein! Nein! Nein!- Austriak krzyczał i tupał nóżką w białych rajstopkach. Jego twarz robiła się czerwona ze złości.

Car: A do tego zajmę się Księstwem Warszawskim.

R: A bież ją! Maria ma zostać tutaj!- Jego protesty były nic nieznaczące. Z rana wyjechałem z obiema siostrami. Aleksander całą drogę rozmyślał w milczeniu. A panie miały odmienne zdanie co do tego. Barbara cały czas płakała, że chcę zostać z mężem, który za miesiąc zostanie uwolniony, a Maria była zadowolona, że jest wolna od Austriaka.

 I tak zaczynają się dzieje Królestwa Polskiego…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro