27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Per. Imperium Rosyjskiego

 Wiedziałem, że jeszcze nadarzy się okazja do wojny z Imperium Osmańskim. Szczerze go nienawidzę i to ze wzajemnością. Teraz jedyne co mnie interesuje to przygotowania do wojny. Musze ją wygrać i raz na zawsze zniszczyć go. Wreszcie przybyli moi słudzy, czyli kilka państw już od dawna mi podległych, które nie zajmują się służbą oczywiście. Ustaliliśmy plany ataku, zajęło nam to kilka godzin stania nad mapami. Po obradach wszyscy rozeszli się do swoich kwater, po za nią...Stała w samotnie pod ścianą. Płomień świecy oświetlał jej odkryte ramiona. Miała na sobie lekką suknię z chyba tiulu, a jej kruczoczarne włosy spływały po jej piersiach zakrywając je przed moim wzrokiem. Jej rzęsy okalały te ciemne jak noc oczy wpatrzone we mnie. Na jej ustach pojawił się uśmiech.

?: Tęskniłeś za mną Saszka?

A: Nie bardziej niż ostatnio.

?: Jak zwykle skromny. A musisz przyznać dawno się nie widzieliśmy.

A: Byłem zajęty i nie byłaś mi potrzebna.

?: Czyżbyś znalazł sobie nową niewolnice do zaspokajania swoich potrzeb? - Chanat Kazański podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. Zarzuciła swoje proste, czarne włosy do tyłu przez co widziałem jej prawie całkiem odkryte piersi.

A: Nie twoja to sprawa. Zarina, moja droga przypomnę ci raz jeszcze...zawsze będziesz moją własnością i moja prywatna dziwką. - jej uśmiech znikł. Wiem, że pragnie wolności, ale powinna się już dawno przyzwyczaić.

Z: Tak panie...

A: Dobrze, że zostałaś. Jutro czeka mnie wielka wojna z Osmanem więc wiesz co masz zrobić

Z: Tak...- dziewczyna potulnie uklękła i zdjęła mi spodnie. Wiem bardzo dobrze jak bardzo cierpi służąc mi. Ona i jej lud miłują wolność i pragną niepodległości. Eh jak mi to bardzo kogoś przypomina... Tylko, że oni już zrozumieli, gdzie ich miejsce, a moi kochane polaczki nadal nie pojmują. Ah gdyby ona mi uległa, wtedy wszystko było by takie proste. Cholera na samą myśl o niej tracę humor. Odepchnąłem Zarinę i zacząłem ubierać spodnie. Dziewczyna siedziała na ziemi i patrzyła na mnie zdziwiona i lekko przestraszona.

Z: Czy coś zrobiłam nie tak? Lubiłeś tak zawsze...

A: Nie mogę. Po prostu nie mogę z żadną...- powiedziałem to prawie szeptem i to do samego siebie. Dopiero po chwili przypomniałem sobie o Zarinie. Na jej twarzy widniał chytry uśmieszek.

Z: No, no, no... Tego to się nie spodziewałam....Kim jest ta dziewczyna?

A: Jaka znowu dziewczyna?

Z: Ta która rozpaliła twoje od wieków zamarznięte serce?

A: O czym ty pierdolisz?!

Z: No nie wierzę. Saszka ty się zakochałeś!

A: Zamknij się! Nienawidzę jej i jej narodu! Ona nic dla mnie nie znaczy!

Z: Nie znam jej, a już wiem, że kłamiesz

A: Nic mnie nie łączy z nią. Jest moja niewolnicą tak jak ty i tyle!

Z: Musze ją poznać. Kim ona jest? Jakim krajem?

A: Żadnym! Nie jest żadnym krajem! I nigdy nie będzie tak samo jak ty! To zwykła dziwka i sama to potweirdziła!

Z: Pewnie ją zmusiłeś i upokorzyłeś tak jak ty to lubisz. Jakie to uczucie jak kogoś kochasz, lecz ta osoba cię nienawidzi i dobrze wiesz, że twoja w tym zasługa?

A: Wypierdalaj suko!

Z: Jak sobie życzysz mój panie. - wyszła trzaskając drzwiami. Głupia suka! Ona nic nie rozumie! Nikt nie rozumie! Zacząłem pić...


...Time skip...

 Ledwo usłyszałem dobijanie się do drzwi mojej kwatery. Podniosłem się i dopiero teraz dostrzegłem, jak wygląda pomieszczenie. Wszystko było zdemolowane. Po podłodze walały się butelki po wódce. Patrząc na to powoli zacząłem przypominać sobie jak do tego doszło. Do diabła z tymi babami! To wszystko jej wina. Odkąd ją zobaczyłem pierwszy raz...ciągle mąci mi w głowie...nienawidzę jej...Przeklęta dziwka! Kopnąłem z całe siły w stertę teczek stojących na podłodze. Do pokoju wszedł mój car. Mikołaj spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Po chwili jakby przejrzał moje myśli i się uśmiechnął tak jak to on.

M: No, no a słyszałem, że ta Chanat Kazański to umie cię odprężyć.

A: Nie udało jej się i troszkę popiłem i tyle.

M: Tia..Chyba nasza ulubiona Maszeńka ci spieprzyła zabawę

A: Jeszcze słowo, a przyjebie temu kto wspomni o niej jako pierwszy. Tej kurwy tu nie ma i nie będzie.

M: Miau...Lubię cię wkurwiać

A: Nie wydaje ci się, że jesteś za stary na miauczenie i tak dalej?

M: Phi...ogarnij się i idź na spotkanie obu stron. Jebie od ciebie wódą

A: A od ciebie kocim gównem

 Wreszcie byłem gotowy. Zajęło mi to tylko półgodziny. Ruszyliśmy konną na miejsce spotkania. Nie rozumiem po co to. Na miejscu ku mojemu zdziwieniu był Omar (Imperium Osmańskie), James (Wielka Brytania) i Pierre (II Cesarstwo Francuskie). Co tu robi Żabka i Brytol?! Cholerne zjeby! Zawsze wpierdalają się tam, gdzie nie trzeba! Jak się okazało sojusznikami Omara są też Sardynia i Nassau. Niech ich wszystkich szlak trafi. Wszyscy tylko czekają na mój upadek. Ale ja się nie poddam. Jeszcze wszyscy przekonają się o potędze rosyjskiej...



Per. Węgier

 Siedzę już w tej celi dobre pięć lat. Wiem to dzięki strażnikowi, który powiedział mi dzisiejszą datę i że Reinhard wyjechał do Berlina. Przez cały ten czas, dzień w dzień ponoszę karę za moje powstanie. Austria mnie nie oszczędza. Stał się brutalny. Moje ciało nie ma miejsca bez blizn po ranach zadanych przez Reinharda. Zawsze miałem go za skończoną ciotę. Wszyscy mieli. A on okazał się moim koszmarem. Każdego dnia poniża mnie, gwałci i rani. Ja już mam tego dość!...Nie jestem wstanie tego dłużej znieść...Nagle usłyszałem cichy stuk obcasów po korytarzu. Starałem się podnieść do siadu. Wczorajsze rany nadal bolały. Nagle małe w zakratowanym okienku w drzwiach stanęła Ona.... Františka patrzyła na mnie z ogromną przyjemnością na twarzy, lecz w jej oczach dostrzegłem rozpacz. Ścisnęła mocno kraty Nagle jej uśmiech zaczął się przeradzać w minę pełną bólu, rozpaczy i cierpienia. Z oczu polały się łzy. Jej maska zimnej i bezuczuciowej wreszcie pękła odsłaniając prawdziwe oblicze Słowacji.

F: Idiota...Idiota! Ulegnij mu! Wszystko wtedy minie, będziesz wolny i już cię nie skrzywdzi.

D: Wiesz, egh..ał..ah..nigdy..nie ulegnę...

F: Danielu proszę...nie chcę byś cierpiał

D: Czasami trzeba....

F: Założę się, że gdyby to Maryśka cię prosił to byś uległ. - jej głos stał się zimny i ostry jak brzytwa

D: Nie. Nigdy nie ulegnę temu draniowi. A twoje zdanie jest dla mnie bardzo ważne...

F: Kłamiesz! Wiesz co chciałam dobrze, ale jak ty tak to radź sobie! Idiota!

D: Frania stój!...Proszę...



Per. Prus

 Co prawda nie kocham swojej żony, lecz nie mogę powiedzieć, że moje małżeństwo jest nie udane. Wreszcie przybył Reinhard. Na widok mojego czteroletniego syna jedynie skrzywił się.

W: Coś nie tak bracie?

R: Tak. Przypomina niestety ciebie. Biedactwo. Dobrze, że przynajmniej nie jest takim wybrykiem natury jak ty albinosku...Ale wiesz co?

W: Was? - Warknąłem ze złości.

R: Wytłumacz mi czemu twój syn ma czarne włosy i czerwone oczy? Choć nie oczy to po tobie, a włosy? Ty masz białe, a Helga blond. Więc?

R: Przypominam ci, że nasza matka miała czarne. Prawdopodobnie jakbym nie był albinosem też bym miał. - zaczął znowu rżeć jak dusząca się foka. Nagle podszedł do nas Andreas.

A: Vati, co się dzieje wujkowi?

R: Was? MI nic się nie dzieje młodzieńcze.

A: To czemu jesteś ubrany jak klaun?

R: O. Mój. Boże. Kolejne bezguście! Czemu zawsze muszą mnie otaczać gorsi?! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro