31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Per. Królestwa Polskiego

 Car pomimo powstania pozwolił mi pochować Nikolaja. Na miejsce jego spoczynku wybrałam dwustuletni dąb na polanie przypominającą krajobraz z Pana Tadeusza. Przed laty stał na niej dwór mych dziadków Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego. Dziś po dworze pozostał jedynie dąb i komin. Wszystko inne zostało zniszczone podczas ostatniego rozbioru. To tu zginęła moja matka...Stałam tak jeszcze chwilę wpatrzona na mały drewniany krzyż. Teraz jak stoję w miejscu, które kiedyś tętniło życiem, miłością i bogactwem muszę przyznać mu racje. Nie wiem czym jest prawdziwa wolność. Nawet okres początku mojego panowania nie był wolnością. Lecz tego nie dostrzegałam. A Niki...on chciał mnie uwolnić, kochał mnie a ja nie potrafiłam tego docenić. Rozejrzałam się wkoło. Nie pamiętam nawet jak wyglądał dom, w którym przyszłam ja, mój ojciec i siostra na świat. Ile jeszcze Polaków zginie abym była wolna? Nie chcę tego...nie chcę niczyjej już śmierci. Koniec z krwawymi powstaniami...odebrały mi przyjaciela, siostrę, rodziców...Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Były to inne kraje, z którymi pracowałam w pałacu. Chcieli mnie pocieszyć, lecz to nic nie da...zwłaszcza, że czeka mnie spotkanie z carem, a moi rodacy są wywożeni za karę na Sybir, mordowani, tracą wszystko...

 Strażnicy zaprowadzili mnie prosto do gabinetu cara. Denerwowałam się. Ostatnio, gdy tu trafiłam poprzedni car uczynił mnie niewolnicą, teraz może być tylko gorzej. Lecz jeśli postanowi mnie wywieść na Sybir przyjmę to z godnością...Weszłam powoli do pomieszczenia. Aleksander II siedział przy biurku i przeglądał dokumenty. Podeszłam powoli do niego. Uniósł zmęczony wzrok na mnie. Wstał i podszedł do mnie. Wziął moją dłoń i ucałował i nie puszczał.

C: Przykro mi z powodu utraty przyjaciela.

M: Teraz wreszcie jest wolny...

C: Racja...Maszeńko...myślałem nad tym co mam teraz zrobić...Rada chce a by wysłać cię na Sybir...

M: Jeżeli taka jest twoja wola...

C: Mój Boże nie! Nie wyjedziesz na żadną Syberię...O nie tak się nie godzi...

M: Jak to?

C: Ty byłaś jedyną osobą, która wspierała mnie w dzieciństwie, kiedy ojciec mnie wyzywał...Byłaś zawsze dla mnie dobra i troskliwa...Dlatego postanowiłem, że będziesz nadal moją towarzyszką rozmów i umilania mi czasu.

M: Wasza wysokość...dziękuję...- Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam go. Niestety represji nie mógł powstrzymać. Lecz teraz mam szanse poukładać wszystko od nowa. Znajdę inny sposób na odzyskanie niepodległości i zacznę od pracy organicznej. Wielu moich rodaków uważa, że to dobry pomysł i ja też tak twierdzę. Rozmawialiśmy z Carem jeszcze przez godzinę. Nagle do gabinetu wpadł Imperium Rosyjskie.

A: Nie zgadzam się! - Razem z Carem zerwaliśmy się z kanapy. Nie wiedzieliśmy co robić

C: Imperium posłuchaj...

A: Nie! Nie zgadzam się na to! Nie pozwalam!

C: Ale....

A: Pierdolę decyzję Rady! Nie pozwalam, aby trafiła na Sybir!

C: Imperium ja też....

A: Milcz! Nie oddam cię...Maria ja cię kocham...- zatkało mnie jak to powiedział. Objął mnie w tali i mocno pocałował. - Poślubię ją choćby zaraz, tak już...Nikt cię nie tknie.

C: Opamiętaj się!

A: Nie odbierzesz mi je! Kocham ją i ją poślubię!

C: A żeń się z nią, lecz nie dziś! Za równy tydzień. Osobiście będę waszym świadkiem.

M: Zaraz, chwila...Pytał się ktoś o moje zdanie?!

A: Kobieto szkoda czasu na twoje zastanawianie! Kocham cię i przysięgam, że nie dam cię skrzywdzić. Nie masz ojca...Carze...

M: Sasza opanuj się...

A: Proszę o jej rękę- padł na kolana przed carem, który był w szoku jego zachowaniem.

C: Zgadzam się! Ale już się opamiętaj. - Na te słowa wstał, chwycił mnie w tali i uniósł robiąc obrót.

M: Postaw mnie! Zwariowałeś? Sasza!

A: Wybacz...

C: Idź, że załatwiać wszystko i nas zostaw samych. No już! - kiedy tylko odszedł spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie wybuchliśmy śmiechem. Jeszcze tego samego dnia podczas kolacji padł na kolana przede mną i poprosił o moją rękę...


Per. Prus

 Mój syn jest już prawie dorosły i co mnie bardzo dziwi zaprzyjaźnił się z Imperium Rosyjskim. No ale co mi do tego. Po wczorajszym balu u cesarza moja żona Helga dziwnie się zachowuje. Nie znam się na języku kobiet...to znaczy Nawoję rozumiałem. Zawsze się umiałem z nią dogadać...a z Helgą jest inaczej. Jedyne co mi pozostało to zapytać się. Na szczęście nie ma tu Reinharda i jego idiotycznych komentarzy. Podszedłem do niej, kiedy siedziała na tarasie i piła herbatę.

W: Helgo. Wszystko w porządku? Bo ostatnio dziwnie się zachowujesz.

H: Jakiś ty ślepy...To nie widziałeś naszego syna na balu?

W: No widziałem i co z tego?

H: Widziałeś jak na nią patrzył?

W: Na kogo?

H: Phi i ty się nazywasz ojcem.

W: Wyobraź sobie, że nie interesuje mnie na co patrzy nasz syn.

H: Ciągle gapił się w córkę Bawarii... Tą całą Adelajdę.

A: Wygląda ładnie i wydaje się miła więc w czym masz problem?

H: A co, jeśli on wymyśli sobie z nią ożenić? Powinien poślubić córkę moje kuzyna to dobra partia.

W: Jeżeli mój syn wybierze sobie Adelajdę za żonę z miłości to ja to zatwierdzę. A zresztą powinien sobie kogoś znaleźć, bo kraje niemieckie zaczynają się łączyć i niedługo zostanie państwem. A małżeństwo z córką twojego kuzyna to kazirodztwo, więc nie licz, że to zaakceptuję... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro