RETROSPEKCJA 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per .Prus/ Zakonu Krzyżackiego

Podróż z gorącej Jerozolimy do zimowej Europy to był najgorszy koszmar. Odkąd moi rodzice wysłali mnie do Ziemi Świętej ani raz nie widziałem zimy. Codziennym krajobrazem były pustynie. Z trudem udawało mi się przedrzeć koniem przez te zaspy. Zaczynało się ściemniać. Na szczęście dostrzegłem zamek w którym miałem się zatrzymać. Pogoniłem konia by jak najszybciej móc się ogrzać przy kominku. Gdy dotarłem pod zamek było już całkiem ciemno. Szedłem z konia i parobkowie go zabrali do stajni. Podszedłem do starych, drewnianych, masywnych drzwi i zapukałem. Odtworzył mi jeden z dworzan. Gdy tylko stanąłem w holu poczułem przyjemne ciepło i zapach jedzenia. Zaburczało mi w brzuchu. Nie jadłem już od dobrych paru godzin. Zaprowadzono mnie do stołu, Który wyglądał wspaniale. Zasiadłem do niego, lecz Nie wiedziałem czy mogę zacząć czy zaczekać na gospodarza.

Sługa: Proszę niech pan je, panienka przyjdzie za chwilę.- Panienka? Czyli kraj u którego mam gościć jest kobietą? Może będzie inna niż mężczyźni kraje. Całe życie byłem na marginesie. Inne kraje nie lubiały mnie. Gdy byliśmy dziećmi inne zakony rycerskie uwielbiały się nade mną znęcać. Byłem wyrzutkiem. To przez to, że mam bardzo jasne włosy, które są prawie białe, a do tego moja skóra pomimo tylu lat w Jerozolimie była blada. Rodzice uważali, że ze mną jest coś nie tak dlatego wysłali mnie do Jerozolimy. Sądzono, że jestem albo na coś chory, albo jestem przeklęty...Magia średniowiecza. A całe moje dziwactwo podkreślała intensywna czerwień mych oczu. Jedzenie było przepyszne. Tam skąd przybywam nie ma takich potraw. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do sali. Odwróciłem się i ujrzałem dziewczynę o czekoladowych włosach zaplecionych w luźnym, długim warkoczu. Jej oczy mieniły się w świetle świec niczym dwa szmaragdy. Jej rumiane policzki świadczyły o tym, że przyszła z pola. Uśmiechała się do mnie.

N:Witaj w moim zamku. Nazywam się Nawoja i jestem Polską.- Podeszła do mnie i wyciągnęła do mnie rękę na powitanie.

W: Guten Tag. Jestem Zakonem Krzyżackim. Nazywam się Wilhelm. Dziękuję, że mogę się tu zatrzymać.

N: Cała przyjemność po mojej stronie. Dawno nie miałam gości i z kim pogadać. Nareszcie będę mieć towarzystwo.

Mieszkam już u Polski od miesiąca. Ani razu nie skomentowała mojego wyglądu. Wręcz przeciwnie, stwierdziła, że mam niesamowitą urodę i lubi mnie głaskać, bo twierdzi, że mam bardzo miękkie włosy. Rozmawiały ze sobą o wszystkim. Nawoja jest całkowitym przeciwieństwem kobiet które poznałem w Jerozolimie. Pomińmy fakt, że jest niska i czasami ma wrażenie, że jest dzieckiem. Ale jej kobiece kształty zaprzeczają temu. Jest bardzo żywa, ciągle o czymś gada, śpiewa, to tańczy to wpada na jakieś dziwne pomysły. Ale za to ją uwielbiam. Jest pierwszą osobą, która traktuje mnie jak człowieka a nie jak dziwadło. Czas upływał nam na wspólnych rozmowach, zabawach... Nawoja kocha konie i często wybieraliśmy się na wycieczki konne.

Nadszedł czas roztopów, zbliżała się wiosna. Nawoja codziennie chodziła i szukała przebiśniegów. Ja zawsze jej towarzyszyłem. Dni mijały mi jak w bajce, wreszcie byłem z kimś kto mnie szanuje, lubi i docenia. Nic nie zapowiadało kłopotów...aż nie pojawił się on. Była już wiosna, zrobiło się ciepło, świat zakwitł nowym życiem. Spędzaliśmy ten dzień nad Wisłą i moczyliśmy razem nogi. Nawoja plotła sobie wianek, ciągle je nosiła i dodawało jej to uroku. Nagle nadjechał jakiś jeździec, gdy dziewczyna poznała go rzuciła niedokończony wianek do wody i pobiegła jak najprędzej do niego. Ja powoli zacząłem podchodzić do nich, a ona rzuciła mu się w ramiona. Puścił ją dopiero jak dostrzegł moją obecność. Ewidentnie nie był zachwycony moim widokiem. Widział we mnie to co wszyscy zawsze widzieli. Wszyscy poza nią.

N: Ah Cieszysławie poznaj Wilhelma to mój przyjaciel. Wiluś poznaj mojego starszego brata.

C:O...Ahoj!...Tyś to jest tym no Zakunem Krzyżockim?

W: Tak. A ty jakim jesteś państwem?

C: Królestwo Czeskie...Te a on to się nie dobirał do ciebje?

N: Cieszyś! Oczywiście, że nie.

C: Nu ja to myślem.

Czech działał mi na nerwy. Nie znoszę go i tych jego docinek. Ale ona wydaje się cieszyć, że brat ją odwiedził. Cieszysław to wysoki i silny mężczyzna. Ma kasztanową czuprynę pełną loczków i wąsy, które lubi kręcić na palcu. Ciągle pije piwo, mnóstwo je i jest głośny. Ale ma cechy wspólne z Nawoją. Oboje są bardzo rozrywkowi, często tańczą dla siebie, to zaśpiewają, mnóstwo gadają i uwielbiają się tulić. Gdyby nie to, że go nie lubię to uznałbym go za uroczego tak jak Polska.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro