RETROSPEKCJA 2 + Lemon

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per. Polski

 Tak już dłużej być nie może. Wilhelm ciągle odbiera mi ziemię. Między nami non stop są wojny. Przykro mi , ponieważ on dalej jest dla mnie przyjacielem. Już sama nie wiem co mam robić, wszyscy twierdzą, że należy zawrzeć sojusz z jakimś innym państwem. Tylko, że wciąż nie wiadomo z którym. Chciałabym z Węgrami. On jeden mnie rozumie. Wiem, że on nienawidzi Wilusia ale rozumie, że jest on dla mnie ważny. Najgorsze jest to, że mój obecny król to mała dziewczynka. Jadzia chce zostać żoną księcia z Austrii ale to tak daleko….Część moich poddanych chce sojuszy z Wielkim Księstwem Litewskim, który też ma problem z Zakonem…ale to poganin, Wiluś opowiadam mi bardzo dużo o nim. Podobno jest bezwzględnym, prostackim poganinem. Przez lata jego lud napadał na moje ziemię. Jak mam po tym tak po prostu się z nim dogadać i to przeciwko mojemu przyjacielowi? Cóż mam teraz począć? Przecież muszę powstrzymać  Zakon, ale sama nie dam rady…Niech lud wybierze ja nie umiem dokonać wyboru.

 Mój lud wybrał sojusz z Wielkim Księstwem Litewskim. Ale dojdzie do niego dopiero gdy przyjmą chrzest i Jadzia zostanie żoną i księcia Jagiełły. Dzisiaj mam poznać osobiście tego poganina. A jeśli to co mówił o nim Wiluś to prawda? I on jest strasznym, wielkim, niemytym chamem? Byłam zdenerwowana, może i trochę się go bałam. Nagle do Sali wszedł młody mężczyzna o jasnych włosach sięgających do szczęki. Miał lekki zarost, był wysoki i dobrze zbudowany. Był całkowitym przeciwieństwem tego co mówił Wilhelm.

L: Panienko…

P:Dz..dzień dobry…Mam nadzieje, że droga nie była trudna…

L: Nie, nie była...a tyś panienko to cuś zarumieniona, czyżby to moja zasługa?

P:  C...co..nie...ależ skąd...Wcale się nie zarumieniłam, a już na pewno nie przez pana.

Per. Wielkiego Księstwa Litewskiego

 Przez całe moje dotychczasowe życie nie miałem żadnych priorytetów. Robiłem co chciałem i kiedy chciałem. Kobiety traktowałem jak przedmiot do zabawy, lecz odkąd ją poznałem cały mój światopogląd się zmienił. Nawoja pilnowała bym zachowywał się jak przystało na kraj katolicki, ale ja ciągle robiłem po swojemu, nie chciałem wyzbyć się starych nawyków. Denerwowało ją to ale znalazła na mnie sposób. Pomimo swego uroczego wyglądu umiała zmusić mnie do zmiany postępowania. Umiała mnie kontrolować, jak stwierdził Jagiełło zaczęła mnie oswajać. Razem walczyliśmy z mym odwiecznym wrogiem, którego jej lud sprowadził. Nawoja sprawiała samą swą obecnością, że nie mogłem się   opanować, pragnąłem ją, ale jak przystało na kraj religijny nie dawała mi się nawet do tchnąć, ale tak bardzo kusiła i wydaje mi się, że dobrze wiedziała co robi. Z czasem zacząłem robić to co chciała, stwierdziłem, że to najlepszy sposób by się do niej zbliżyć. Tak zaczęliśmy współpracę. Zgodziłem się przyjąć imię chrześcijańskie. Tak Nojus stał się Gniewomirem. Nawoja od tej pory nazywała mnie Gniewko. Ona ma chyba jakiś problem bo wszystko musi zdrabniać.

 Nadszedł dzień wielkiej bitwy Miała się odbyć na polach Grunwaldu. Wszyscy byli już z zbrojach. Mi zostało tylko zawiązać ochraniacze na ręce. Do mojego namiotu weszła Nawoja miała na sobie jedynie czarowną spódnicę, białą, cieniutką koszulkę połączone czarnym gorsetem.

L: Gdzie masz zbroję?

P:Zbroję? Oj nie kochany, na taki gorąc zbroja to najgłupsza opcja jaka istnieje. Czyżby mój strój ci się nie podobał?. – zrobiła zalotne spojrzenie

L: nawet sobie nie zdajesz sprawy jak mi się podoba, ale znacznie wolałbym rozpiąć te guziczki i …

P:Lepiej nie kończ. Bo ci się nigdy nie spełni.

L: Czegoś zawsze taka jest.

P: Boś nie mąż

L: Jeszcze nie mąż

Per. Zakonu Krzyżackiego

Ten upał jest nie doniesienia.  Ale muszę to wytrzymać i zniszczyć tego cholernego poganina. A z Nawoją to pogadam sobie inaczej. Jakim prawem zawarła sojusz z tym litewskim śmieciem?! Moje rozmyślenia przerwał jej widok. Gdzie ona ma zbroję!? Jeśli je się coś stanie to Litwin już się nie pozbiera! Bitwa trwała już długo. Wszyscy byli zmęczeni. Ledwo trzymałem się na koniu. Gotowałem się w tej zbroi. Nagle dostrzegłem Nawoje. Walczyła z moimi rycerzami. Zeskoczyłem z konia, to była moja szansa, chciałem ją schwytać i zabrać do niewoli, to by zakończyło wojnę. Byłem już tak blisko ale ktoś mnie pchnął na tyle mocno bym upadł. Gdy zorientowałem się co się stało nade mną stała Polska z Litwą.  Pokonano mnie…Ale to nie przegrana pod Grunwaldem załamałam mnie a przysięga o której się dowiedziałem…

Per. Wielkiego  Księstwa Litewskiego

 Wygrana była świętowana bardzo hucznie. Wszyscy pili i jedli do syta. Ale nie ja. Patrzyłem tylko na nią. Nagle zagadał mnie Wilno i straciłem ją z oczu. Po skończonej rozmowie zacząłem jej szukać. Widocznie Kraków to zauważyła i powiedziała, że poszła do swej komnaty. Pobiegłem tam jak najszybciej. Wszedłem bez pukania i ujrzałem ją w cienkiej, prześwitującej białej sukieneczce. Uśmiechała się do mnie.

P:Wiedziałam, że przyjdziesz mój kochany…- podszedłem do niej i zacząłem głaskać ją po policzku. Po chwili ukląkłem trzymając jej dłoń.

L: Gdy tylko pokonam Zakon będziesz moja….

P:Będę…

L: Będziesz moją żoną…czy tego chcesz czy nie

P: Czemu miałbym nie chcieć…

L: A kto cię wie…przysięgam tu i teraz, że gdy Zakon upadnie to się pobierzemy, a do tego czasu …

P: Tego nie mów…czemu mamy czekać już i tak nie rozdzieli nas nikt

L: A więc mogę?

P: No zasłużyłeś ….i kocham cię…- zacząłem ją namiętnie całować….teraz już nikt nas nie rozdzieli. Nigdy…. Położyłem ją na brzegu łóżka i zdarłem z niej sukienkę. Ukląkłem przed nią i rozchyliłem agrysywnie jej nogi. Zacząłem powoli całować jej uda i tak coraz wyżej aż dotarłem do tego, co tak skrzętnie przede mną do tej pory ukrywała. Nawoja starała się powstrzymać od jęków zaciskając usta. Ale ja chcę je słyszeć, chcę wiedzieć ile przyjemności jej sprawiam. Bez ostrzeżenia zacząłem lizać jej kobiecość. Nadal dzielnie się powstrzymywała. Zacząłem całować jej łechtaczkę, coraz mocniej ją ssałem. Nareszcie niewytrzymała. Zaczęła głośno jęczeć... W pewnym momencie odsunęła się ode mnie, każąc mi wstać i zdjąć wszystko oprócz spodni. Posłusznie wykonałem jej polecenia, czekając na to co będzie dalej. Uklękła przede mną, patrząc na mnie niewinnie, z lekką nutą zalotności... Sciągnęła mi spodnie, ocierając ręką o moją erekcję. Resztę ściągnąłem sobie sam, wyczekując aż rozpocznie... Pocałowała sam czubek, i znowu, i znowu, nieprzerwanie, za każdym razem z taką samą delikatnością... Następnie przejechała językiem po całej długości mojego przyrodzenia. Miałem tego dość! Kusiła mnie nie dając mi pełni przyjemności na jaką przecież zasługiwałem. Popchnąłem ją na ziemię, przyszpilając ją do ziemi. Widziałem jej przerażenie i szczerze? Podobało mi się to, podobało mi się, że nie wie co się zaraz stanie, że odbiorę jej kobiecy skarb, jej cnotę, jej dziewictwo... Wszedłem w nią mocno, targając ją za włosy by słyszeć jej krzyki, jęki, pomruki... Chciałem ją całą, jej ciało, głos, spojrzenie i całość jej miłości. Zacząłem poruszać się szybciej widząc, że już przyzwyczaiła się do tego uczucia. Drapała mi plecy, jakby chciała bym miał pamiątkę z tej chwili, to było tak przyjemne i zarazem erotyczne, tak piękne a zarazem tak brudne... Nie potreafiłem dłużej przy niej wytrzymać, zwiększyłem ilość poruszeń jeszcze bardziej, opierając się klatką piersiową o jej piersi. Pomieszczenie wypełniało nasze jęczenie i dyszenie, grając najpiękniejszą ze znanych mi melodii. Wypuściłem w nią swoją spermę, tak, że ona z samego jej poczucia również doszła. Wyczerpani zostaliśmy właśnie tam, na tej podłodze. Przytuliłem ją mocno, a ona wtuliła się w zagłębienie koło mojego obojczyka. Tak leżąc, błądząc w myślach o tym, że właśnie daliśmy sobie wyraz najprawdziwszej miłości i czując aurę błogiego spokoju, zasnęliśmy...  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro