Drogi Panie XY

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drogi Panie XY
Piszę ten list z myślą o Tobie, choć prawdopodobnie możesz nie istnieć, a wszystko potoczy się i tak inaczej.
Jestem niedoświadczoną pisarką jeśli mogę się tak nazwać i jedyne co mogę zrobić to pisać. Więc pozwól mi wylać tych kilkanaście zdań na temat marzycielskiej przyszłości dotyczącej Ciebie. Nie, inaczej. Dotyczącej nas.


Nie jestem idealną kobietą. I Ty też nie będziesz idealnym mężczyzną. Ideały są nudne. Chociaż mój ideał jako Ty będzie polegał na zaakceptowaniu przeze mnie Twoich wad. Z zaletami nie ma raczej problemu. Wtedy i możesz być tym ideałem. Nie wiem czemu ludzie uparli się tak na to słowo. Idealny, perfekcyjny, nieskazitelny... Tak naprawdę polega to chyba na zaakceptowaniu swoich wad i niedoskonałości żeby się takim stać.
Niby każdy ma swój zarys ideału do którego dąży.
Chociaż patrząc na świat przeraża mnie trochę ich zamysł tego słowa.

Ale mniejsza.

Nie chce związku, który ogranicza. Chce być razem, ale żeby każdy mógł czasem robić to co ma do roboty osobno. Nie musimy ciągle przebywać razem. Chce żebyś wyszedł gdzieś z kumplami beze mnie, a ja gdzieś z najlepszą przyjaciółką bez potrzeby ciągnięcia Cię ze sobą. Po prostu niech każdy cieszy się chwilą. Będzie to fajne, potem gdy się spotkamy będziemy mogli opowiedzieć sobie nawzajem jak minął nam dzień.

Chce zobaczyc Twój gust i starania.
Nie chce żeby to było na zasadzie, udało się, zdobyłem Cię, więc już nie muszę się starać bo i tak jesteś moja. Ja nie jestem trofeum.

Ale nie chce być też zamiennikiem. Wybawicielką po wcześniejszym związku, jeśli na nowy jeszcze nie jesteś gotowy. Nie chce żebyś był tylko dlatego, że Ci ją przypominam. Nie. I nie chce żyć też w strachu ze być może znajdziesz sobie kogoś innego i mnie opuścisz...

Proszę nie wrzucaj mnie od razu na głęboką wodę uczuć bo nigdy w niej nie pływałam. I nie umiem pływać. Nie zamierzam utonąc w uczuciach do Ciebie choć to pięknie brzmi. Tak naprawdę byłoby to łapczywe szukanie powietrza i ratunku z bólem w klatce.

W tańcu bądź moim partnerem i prowadź bo niestety znam kroków i potrzebuję chwili żeby się ich nauczyć i tańczyć w jednym rytmie.

Chciałabym marzyć wieczorami o wielkich podróżach, że któregoś dnia tak właśnie się stanie. Wyruszymy w świat i będziemy pływać z delfinami. Albo tych bardziej przyziemnych gdzie mieszkając razem będziemy mieć psa, będziemy ubierać żywą, pachnącą choinkę, którą przynisie się z lasu.
Lepić bałwana, rzucać się śnieżkami i całować twój zarozowiony policzek. Zdobywać szczyty choćby najmniejszych gór. Chodzić leśnymi i polnymi ścieżkami, odkrywać nowe miejsca. Oglądać razem filmy i mecze. Pić wino i jeść zimną pizzę o poranku.

Zgadzam się spisać Testament gdy będziesz miał 36,8 stopni gorączki i stwierdzisz, że nadszedł Twój koniec. Zrobię Ci ciepłej herbaty i pomogę wyleczyć.

Chce Cię całować na dzień dobry i na dobranoc. I na do widzenia.

Czuć czasem, że parę godzin bez Ciebie to tak naprawdę nieskończoność.

Śpiewać na głos piosenki, mimo że być może ani ja ani Ty nie będziemy umieli śpiewać.

I gdy czasem jedno twoje spojrzenie wystarczy bym wiedziała o co chodzi.

I jedno słowo bym wiedziała co masz na myśli.

Mam zamiar wspierać Cię w trudnych sytuacjach choć oboje możemy tracić wiarę.

Chce robić zwariowane rzeczy. Nie potrzebuje drogich prezentów czy jakichś wykwintnych restauracji. Bo po co?
Można wybrać się wieczorem na kebaba, zjeść go spacerując i wygłupiając się. Patrzec na gwiazdy, oddychać chłodnym i nocnym powietrzem.

A co do kwiatów... Te polne też są piękne. Uplotę Ci wianek ze stokrotek i włożę na głowę niczym najdroższą koronę.
Chce oglądać zachody bądź wschody słońca. Zwiedzać nowe miejsca. Trzymać Cię za rękę i iść z Tobą przez życie. Nie za Tobą, nie przed Tobą lecz obok. Ramię w ramię.

Będę spać po prawej stronie łóżka. Chyba, że nie będziemy spać to wtedy wszystko jedno.
Chce budzić się obok Ciebie w za dużej koszulce pachnącej Twoimi perfumami. Bądź po prostu Tobą. Zapachem Twojego ciała.

Chce czuć Twój dotyk. Twój kłujący policzek z parodniowym zarostem. Twoje ramiona zaciskające się wokół mojego ciała. Twój znajomy zapach kojący moje nerwy. Usta na moim ciele. Słyszeć Twój głos, który szepcze jak bardzo mnie kocha.
Ale przede wszystkim chce czuć się kochana, bezpieczna i szczęśliwa.

Lecz boję się, że słowo kocham Cię stało się homonimem o wielu innych znaczeniach.

To chyba tyle. Chyba nawet udało się to jakoś ładnie ująć. I tak wszystko potoczy się jak piłka z górki. Nigdy nie wiadomo gdzie i w którą stronę. Mimo wszystko,

chciałabym kiedyś usłyszeć lub przeczytać taki list od Ciebie. Może kiedyś...

Może kiedyś
Twoja przyszła Pani XYZ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro