7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Tamtego dnia Tsunade więcej się u Iruki nie pojawiła, więc nie mając lepszego zajęcia drzemał i rozmyślał, analizował, rozpamiętywał. Wiedział już, że nie dadzą mu umrzeć, choćby nie wiadomo co, ale też nie widzą w nim człowieka, tylko posłuszne narzędzie, źródło wiedzy, do którego się zwracają kiedy nie chce im się czytać i szukać, albo nie mają na to czasu. Uznał, że jeśli faktycznie pozwoli to ocalić choć jedno, dwa życia, to może taką rolę przyjąć. Będzie trwał niewzruszenie przez całą wieczność zgłębiając wszelką wiedzę i służąc nią dla Konohy. Co raz bardziej i mocniej czuł, że to właśnie jest jego powinność. Od teraz będzie niezgłębionym źródłem wiedzy i mądrości Konohy. Walkę zostawi innym. Kiedy oni będą ginąć, on będzie trwał, a Konoha będzie czerpać od niego wiedzę, mądrość i zrozumienie. Będzie uosobieniem Prawdy i Mądrości. 
Po jakimś czasie zorientował się, że jego własne myśli go zaskakują i trochę przerażają. Zastanawiał się skąd się w nim tyle pustego egoizmu wzięło? Nie miał pojęcia, a im bardziej się nad tym zastanawiał tym bardziej czuł się skołowany. W końcu poddał się i postanowił spróbować chociaż tej nowej ścieżki, która się przed nim ukazała. Pragnienie zdobywania nowej wiedzy, umiejętności i doświadczeń nie dało się zbyć i wciągało go jak bagno. Zasnął z myślą, że jak tylko będzie mógł wyjść, to od razu pospieszy do Archiwum poczytać coś ciekawego. 

Kiedy się obudził był już ranek kolejnego dnia. Czuł się wyspany, więc usiadł czekając, co przyniesie mu kolejny dzień. Wtedy drzwi się otworzyły i weszła Tsunade

- Jak się czujesz? Coś ci doskwiera?

- Nuda. Chciałby chociaż coś poczytać, skoro nie mogę wyjść.- burknął w odpowiedzi

Tsunade zaczęła się śmiać. 

- Na razie masz tu zdjęcie, trochę kartek i ołówek. Może coś mądrego wymyślisz. Wpadnę jeszcze wieczorem, sprawdzę jak tam twoje zdrówko i wtedy pogadamy, dobrze?

- Tak. Sądzę, że to nienajgorszy układ.

Tsunade tylko się uśmiechnęła i wyszła. Miała ręce pełne roboty. Ostatnimi czasy sporo było podejrzanych przypadków, chociaż pieczęć zdarzyła się tylko raz. Próbowała to wszystko jakoś ze sobą połączyć, ale było zbyt dużo różnic, by wyłowić z tego jakiś schemat. 

Wieczorem była zmęczona i rozdrażniona. Wcale nie miała ochoty na ciężkie rozmowy z Iruką. Jednak obiecała przyjść. Poza tym, trochę jednak ją ciekawiło, co mu tej jego wnikliwej analizy wyjdzie. 

Weszła i jej oczom ukazał się uroczy widoczek. Iruka zasnął nad tymi swoimi notatkami z ołówkiem w dłoni i drzemał, a słodkie rumieńce kwitły na jego policzkach. Czuła, że powinna wyjść, ale musiała sprawdzić, czy czasem nie wróciła mu gorączka. Podeszła i dotknęła jego czoła. Było ciepłe, ale zdradzało objawów gorączki. Po prostu drzemał. 

- Zagarnęłabym go dla siebie gdybym była młodsza.- pomyślała i westchnęła ciężko. 

- Tsunade-san?- zapytał budząc się i czując czyjś dotyk na czole.

- Och, nie chciałam cię budzić. Tylko sprawdzałam czy gorączki nie masz. 

- Czuję się naprawdę dobrze. Wyglądasz na zmęczoną. Sądzę, że powinnaś odpocząć. Sen dobrze robi na zmęczenie i troski. - powiedział łagodnie się uśmiechając. 

- Jesteś uroczy, kiedy się tak przejmujesz...- urwała żeby nie powiedzieć starą kobietą. 

- Ty się martwisz i troszczysz o wszystkich, więc ktoś powinien o ciebie. 

- A ty to nie?- zaśmiała się. Sama nie wiedziała dlaczego, ale przy nim napełniała się optymizmem i jakąś taką pozytywną energią. Humor się jej poprawiał, a znużenie znikało. 

Iruka tylko nadął policzki w odpowiedzi. 

- Rozgryzłem, co było nie tak w pieczęci i wyodrębniłem to, ale za cholerę niczego mi to nie przypomina. Zupełnie jakby było niekompletne. 

- Pokaż to. Może ja coś takiego widziałam. Bądź, co bądź żyję dłużej niż ty.- powiedziała, a leciutki rumieniec pojawił się jej na policzkach. 

Iruka udał, że nie widzi i podał jej kartkę, na której rozrysował wzór mniej więcej w takiej samej sekwencji jak na pieczęci, tyle, że bez niej. 
Tsunade spojrzała na wzór i zaskoczona odkryła, że to faktycznie przypomina fragmenty innej pieczęci. Pieczęci przywołania jakich używali najpotężniejsi shinobi. 

- Wiesz, co to może być?- zapytał oczekując konkretnej odpowiedzi

- Miałeś rację. Przywołanie, ale tak niekompletne, że nie ma prawa zadziałać, a jednak.... te macki, które się wtedy pojawiły.... zupełnie jakby to miało coś przywołać, ale nie dało rady. Nie znam żadnej bestii, która mogłaby mieć taką formę. Dobrze, że posłałam po Jiraiyę. Iruka, nie wiem czemu to ukrywasz, ale jesteś cholernym geniuszem!

- Nie jestem. Ja tylko umiem obserwować i analizować. Mam trochę wiedzy, więc pewne rzeczy mogę podejrzewać....

- Twoja kobieca intuicja mnie przeraża.- powiedziała i zamyślona ruszyła do wyjścia. 

W drzwiach zatrzymała się i odwróciła.

- Jeśli do jutra gorączka ci nie skoczy, możesz wracać do domu. Tylko pamiętaj. Żadnych pieczęci, bo już nigdy z chakry nie skorzystasz.- powiedziała i pogroziła mu palcem.

Iruka tylko uśmiechnął się szeroko i zaczął składać notatki. Nie wiedział czy specjalnie to powiedziała, czy nieświadomie podrzuciła mu trop. Będzie to musiał zbadać. Teraz musi iść spać, by jutro wstać z nowymi siłami. Wiedział, że gorączka już nie wróci. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro