🪷 Rozdział 9 🪷

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czując zimny dotyk na swoim ciele, uchylił delikatnie powieki. Pokręcił głową, aby jakoś otrzeźwieć, po czym zwrócił wzrok na prawą stronę. Zauważyć tam mógł zielonowłosego chłopca uleczającego rany tego większego.

- Co ty robisz? - wychrapał. Jego głos przez to, że spał dość długo był naprawdę zachrypnięty, a ciało zmęczone.

- Oh, obudziłeś się. - uśmiechnął się zaskoczony, słysząc głos kapitana. - Ja tylko, umm. - zaprzestał chwilowo mówić, jednak szybko dokończył. - Zobaczyłem rany na twoim ciele i pomyślałem, że mogę ci je uleczyć. - mruknął.

- Bez konsultacji ze mną? - spytał prześmiewczo, lecz Izuku tej nutki żartu nie dał niestety rady dostrzec.

Zdjął dłonie z ciała blondyna, po czym wlał wodę do kubka. Pokierował wzrok na swoje kolana, przez co zielona grzywka opadła na blade czoło. Dłonie mocniej zacisnął na materiale spodni.

- Przepraszam. - wybełkotał.

Katsuki spojrzał się na niego z jedną brwią uniesioną ku górze. W pierwszej chwili nie zrozumiał dlaczego chłopiec tak na niego reaguje, lecz szybko przypomniał sobie zajścia jakie pomiędzy nimi zaszły. O dziwo na wspomnienie o płaczącym oraz pobitym szmaragdowookim nie czuł żadnej ekscytacji. Czuł się... dziwnie? Tak, napewno czuł coś czego nie czuł jeszcze nigdy w życiu.

- Nie jestem zły. - westchnął w końcu.

Mniejszy spojrzał na niego zaskoczony. Przekonany był, że blondyn nakrzyczy na niego oraz zwyzywa, jednak ten postanowił zrobić coś zupełnie innego. Uradowany był odpowiedzią pirata, co naprawdę było widać po jego wyrazie twarzy. Uśmiechu, rozluźnionym oczom i zarumienionym policzką.

Katsuki natomiast zerknął na swoje rany, których prawie że już nie było. Jedyne co po nich zostało to delikatne ślady oraz woda, którą władał Izuku. Zerknął na rozweselonego chłopca. Przyjrzał się przez chwilę jego wyrazowi twarzy, a następnie wzrok przeniósł na jego zgrabne dłonie.

Pokaleczone, pomyślał zauważając zadrapania na nadgarstkach, które zostały spowodowane przez samego Katsukiego.

I wtedy przypomniał sobie o jego plecach, które miały być codziennie smarowane lekarstwem. Rozejrzał się zatem po pomieszczeniu w poszukiwaniu mazi, a zauważając ją leżącą na biurku, ponownie spojrzał na chłopca.

- Weź maź i mi ją przynieś. - rozkazał.

Izuku momentalnie wstał z miejsca, aby spełnić polecenie mężczyzny. Ruszył w stronę biurka, wziął pudełeczko i wrócił do pirata. Ten odebrał od niego lekarstwo, a następnie nałożył trochę na palce.

- Zdejmij koszulę i się odwróć. - ponownie dał rozkaz, który ten drugi spełnił.

Odkryte, syrenie plecy, które ukazały się mężczyźnie, chwilę później zostały przyozdobione ziołową substancją zrobioną przez Minę. Ku zdziwieniu zielonowłosego palce kapitana poruszały się po jego skórze w sposób delikatny, a sam pirat nie narzekał na wykonywaną przez niego pracę.

Dłoń kapitana była szorstka, lecz przyjemna. Przypominała Izuku nagrzany od słońca suchy piasek, który chłopiec bardzo polubił. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem na wspomnienie o wycieczkach w świat z swoją siostrą Tsuyu. Syrenka ta równie jak on kochała pływać po morskich wodach, szukając nowych miejsc i nowych gatunków zwierząt. Odnaleźli oni takie wodne bestie, których nikt by się nie spodziewał na tym świecie.

- Gotowe. - oznajmił, zdejmując dłoń z bladych pleców niższego. Izuku na jego słowa odwrócił głowę w bok, a następnie przymrużył oczy.

- Dziękuję. - uśmiechnął się miło.

- Nie musisz dziękować. - mruknął nawet nie wiedząc czemu zrobił się taki miły. - W końcu to moja wina. - tutaj już do końca odpadł.

Moja wina? O czym ty pierdolisz Katsuki. Skarcił się w myślach.

- Oh! - Izuku również był zaskoczony zachowaniem kapitana.

Zaśmiał się modyjnie, przykładając przy tym dłoń do ust. Katsuki natomiast zmarszczył brwi nie rozumiejąc o co chodzi temu drugiemu.

- I z czego rżysz? - burknął zakładając rękę na rękę.

- Zachowujesz się uroczo kacchan. - odparł.

I ponownie to jedno słowo zadzwoniło w umyśle pirata. Jego imię w podwodnym świecie brzmiało dla niego idiotycznie, lecz gdy słyszał to syrenim głosem czuł bardziej coś ładnego niż głupiego. Zresztą wszystko co zostało powiedziane przez syreny jest ładne, w końcu taka ich natura. Nawet silny Katsuki nie potrafi oprzeć się głosowi syreny.

- A weź już nie pierdol. - machnął na niego ręką. - Gadaj lepiej doktorku dlaczego zemdlałem. - dodał.

- Ah, no tak! - momentalnie oprzytomniał. - A więc to wszystko było spowodowane twoją chorobą, relefią. - oznajmił. Zrobił kilku sekundową przerwę, aby znaleźć odpowiednie słowa, a następnie kontynuował. - Twoje obiawy podobne były do choroby zwaną deni, którą przechodzą młode syreny. Byłem w szoku widząc to u człowieka, jednak nie miałeś wszystkich oznak wskazujących na deni. Później sprawdziłem twoją ranę. - tutaj przerwał na chwilę. Odwrócił wzrok, po czym kontynuował. - To... wyglądało źle. Wokół niej były żyły i plamy, wyglądała jak jakiś wirus. - mówiąc ostatnią część drugiego zdania, ponownie spojrzał na pirata.

- Czyli to przez twoją siostrę. - sprecyzował, na co ten drugi kiwnął twierdząco głową.

- Relefia będzie się jeszcze u ciebie odzywać, pożerając od środka. - kontynuował.

- Pożerając od środka? - zmarszczył brwi.

- Sam wiesz, że relefia jest chorobą nieuleczalną. - oznajmił. Katsuki skinął na jego słowa głową. - To nie jest tak, że ty pewnego dnia po prostu umrzesz, ty będziesz umierać każdego dnia. Dzień w dzień, po trochu. Dzisiaj zemdlałeś, a jutro możesz na przykład pluć krwią. Relefia będzie cię wyniszczać i to tylko od ciebie zależy ile wytrzymasz do śmierci. Może być to tydzień, a może być to rok.

- A ty nic nie możesz zrobić? Jesteś w końcu Uleti uleczania.

- Oczywiście, że mogę i to robię. - zbulwersował się oburzony. Jak ten bezczelny pirat nie widzi jego starań! - Dzięki mnie nie musiałeś długo cierpieć. Dałem ci więcej spokojnego czasu na ten dzień. Gdyby nie ja to dalej mógł byś się męczyć z objawami deni. - burknął obrażony.

- Musimy jak najszybciej znaleźć się w sercu oceanu. - westchnął

- A jak blisko do niego już jesteśmy?

- Robi się zimno, więc raczej nie jakoś bardzo daleko. - odparł. - Może półtorej tygodnia albo dwa i będziemy na miejscu. No chyba, że będą jakieś problemy.

- Problemy?

- No, że nas zaatakują. Albo piraci, albo syreny. A może zostaniemy zatrzymani w Arestii? Kto wie, wszystko jest możliwe. - wzruszył ramionami.

- Gdyby nas zaatakowali piraci to bym wam pomógł. - uśmiechnął się nieśmiało. - Wiesz, jestem w końcu syreną, księciem mórz.

- Dobrze wiedzieć, ale lepiej się tym teraz nie zajmujmy. Wracajmy do pozostałych. - mówiąc drugie zdania, zaczął powoli się podnosić.

- Nie! - momentalnie go zatrzymał, kładąc dłonie na jego torsie. Kapitan spojrzał na niego niezrozumiałym wzrokiem, po czym zmarszczył delikatnie brwi. - Muszę cię jeszcze przebadać. - oznajmił.

Katsuki westchnął na te słowa, po czym położył się wygodnie na materacu. Izuku jako pierwsze co, to sprawdził temperaturę pirata. Blondyn zdziwił się na ruch niższego, ponieważ temperaturę sprawdza się przecież przez dotyk czoła.

- A co ty robisz? - spytał.

- No sprawdzam ci temperaturę. - odparł zdejmując wzrok z swoich palców. Spojrzał w rubinowe tęczówki, które uważał za coś pięknego.

- W taki sposób? To się robi inaczej. - uniósł jedną brew ku górze.

- Jak niby inaczej? Dotyka się skroni. - zbulwersował się, zdejmując dłonie z jego twarzy.

- Czoła nie skroni. - westchnął, kręcąc głową.

- Czoła? - powtórzył, usadawiając dłoń na czole kapitana. - Oh! U nas to się robi inaczej. - zachichotał. - Ale temperaturę jak na człowieka masz raczej dobrą. - dopowiedział.

Następnie dłonią powędrował na dużą ranę. Przejechał po niej czubkami palców, po czym bardziej się nad nią pochylił. Brzuch Izuku naparł na żebra Katsukiego, a obydwie dłonie wylądowały na ramieniu wyższego. Zielonowłosy jeszcze przez chwilę zajmował się jego raną, lecz szybko zakończył badania.

- Wszystko jest w porządku. - oznajmił, uśmiechając się przy tym uroczo. - Możemy iść. - dodał, samemu wstając z materaca.

Blondyn również się podniósł, a następnie wstał z łóżka. Zachwiał się jednak z przyczyny długiego leżenia oraz wcześniejszego zemdlenia, jednak szybko się ogarnął, stając prosto. Izuku zmartwił się tym ruchem, lecz widząc jak starszy sobie radzi momentalnie się rozluźnił.

Katsuki i Izuku założyli jeszcze koszule, a wyższy buty, po czym razem wyszli z kajuty. Blondyn nie założył płaszcza, ponieważ czuł, że ten by go przeciążył. Zimny powiew wiatru momentalnie oblał całe ich twarze, a morski zapach dostał się do ich nozdrzy.

Nagły dźwięk otwierających się drzwi przykuł uwagę załogi Katsukiego. Grający w karty Kirishima i Sero zaprzestali grania, a popijający rum Denki zakręcił butelkę. Mina zaś uśmiechnęła się szeroko oraz opuściła stery, biegnąc szybko w stronę idących do nich chłopaków.

- Jak dobrze, że nic ci nie jest. - oznajmiła przytulając się do pirata.

Izuku zachichotał na ruch różowowłosej, po czym pozostawił odsuwaną na siłę Minę przez Katsukiego. Ruszył w stronę piratów, a gdy był już na miejscu przysiadł przy grających w karty chłopakach.

- I jak z nim? - spytał Kirishima.

- Umiera. - mruknął smętnie.

Piraci spojrzeli na niego w szoku oraz w smutku. Czerwonowłosy poczuł jak przez jego ciało przechodzą nieprzyjemne dreszcze, a powietrze zatrzymuje się tuż przed jego nosem. Zaś Denki przełknął głośno ślinę, dłonie mu zadrżały. Hanta za to wstrzymał oddech, po czym zacisnął dłonie na spodniach.

- Umiera? - powtórzył żałośnie oficer.

- Dzień w dzień, po trochu. - mruknął.

- To... ile jeszcze wytrwa? - tym razem głos zabrał Sero. Izuku wzruszył ramionami.

- To wszystko zależy od niego. - odparł. - Będę mu pomagać i go uzdrawiać, ale to nie da dużo jeżeli chodzi o czas jego życia. - przyrzekł.

- Jest silny. - zaznaczył Denki. - Raczej nie umrze tak szybko, co nie?

- Nie umrze. - pocieszył ich pewnie chłopiec. - Dopilnuje do tego Parassiti tal-baħar.

🪷______________🪷
Rozdział 9

I jak rozdział?

Ten rozdział jest chyba krótki. No ale trudno, poprzedni, mający ponad 2000 słów, był długi.

Czyżby coś zaiskrzyło pomiędzy naszymi kochankami? Miejmy nadzieję!

Kto pamięta co oznacza Parassiti tal-baħar?

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro