Rozdział X - Wyjazd

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wczoraj pożegnaliśmy rodziców Rina, przed chwilą pożegnaliśmy sforę, a teraz jesteśmy już gotowi do wyjazdu. Jedna nie duża torba to jedyne co mam. I jest tam niewiele ciuchów. W większości jest tam dużo sprzętu. Jem razem z moim chłopakiem śniadanie czekając tylko na transport. Eryk miał przyjechać samochodem dla nas.

- Stresujesz się?

Po tym pytaniu uśmiechnęłam się trochę. Ja się nie bałam, ale Rin zdecydowanie miał stres.

- Ja nie. Już się przyzwyczaiłam. Nie martw się, wszystko potrwa jak najkrócej. Zanim się obejrzysz będziemy z powrotem.

Jego mina była niepewna. Zawsze był odważny i pewny swojego zdania. Teraz wszystko go przytłaczało. Rozumiem więc jego obawy, ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo do domy wszedł Eryk.

- Witam gołąbeczki. Powóz już czeka.

Uśmiech na jego twarzy sprawił że miałam ochotę go walnąć. Ale po prostu wstałam i mówiąc że zaraz pójdziemy podeszłam do Rina. Chciałam mu dać siłę. By się nie martwił. Kiedy Eryk wyszedł z domu ja pocałowałam Rina, który lekko zaskoczony, ale i szczęśliwy oddał pocałunek.

Czułam jak jego mięśnie się rozluźniają. Jego ręce powoli otoczyły moją talię mocniej mnie do siebie przytulając. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku co rozśmieszyło alfę i musieliśmy przerwać pocałunek.

- Od kiedy to ty mnie całujesz jako pierwsza?

- Odkąd mój chłopak się o mnie przesadnie martwi.

Złapałam go za rękę i wyszłam z domu zamykając go na klucz. I poprowadziłam alfę do samochodu. Gdzie stał już Eryk, rzucił mi klucz od samochodu i mocno się uśmiechnął.

- Zostawiam ci pod opieką to cacko. Ma na imię ,,Marta''. Marek kazał przekazać, że masz go nie rozwalić i że jest w pełni uzbrojony, więc niech twój chłoptaś go przypadkiem nie wysadzi.

Rin zawarczał na uśmiechniętego Eryka. Mocniej ścisnęłam jego dłoń, by się na niego nie rzucił.

- Spokojnie. Nic się samochodzikowi nie stanie.

Podrzuciłam kluczykami i obejrzałam samochód. Był cały czarny, zdecydowanie szybki i mocny. Nie znam marki, bo pewnie w ogóle taka nie istnieje. Agencja lubi tworzyć własne modele. Zdecydowanie był on sportowy, a w jego wnętrzu mieściło się mnóstwo broni. Już nie raz pracowałam w aucie wypchanym po brzegi sprzętem ,ale coś czuję że ten jest wyjątkowy.

Podeszłam do samochodu i zajęłam miejsce kierowcy. Chciałam zamknąć drzwi ,ale alfa je zablokował swoją ręką.

- Może lepiej ja poprowadzę?

Posłałam mu lekki uśmiech.

- Lepiej nie. Nie mam ochoty siedzieć tu dłużej niż nie jest to konieczne. Uwierz mi że umiem prowadzić lepiej niż ty. Jak ci się nie będzie podobało to się zamienimy.

Chwilę się wahał, ale w końcu machnął ramionami i zajął miejsce pasażera obok mnie. Eryk życzył nam powodzenia. A ja zaczęłam oglądać samochód od wewnątrz. Był obity białą sztuczną skórą. W sumie miał naprawdę dużo fajnych guziczków i tak jak każdy samochód agencji działał na głos kierowcy.

- Może jednak ja poprowadzę?

Zaśmiałam się cicho. Niech go nie zwiedzie to że rozglądam się po aucie. Doskonale wiem jak się prowadzi. I tu właśnie przyda się imię komputera który siedzi w tym autku.

- ,,Marta'' ruszaj.

Po moich słowach usłyszałam śmiech od strony Rina, ale i tak komputer wykonał moje polecenie i włączył silnik. Nacisnęłam pedał gazu i wyjechałam na ulicę. Kiedy już po paru minutach wyjechaliśmy na autostradę przyspieszyłam do dwustu pięćdziesięciu na godzinę. Z łatwością mijałam wszystkie samochody.

- ,,Marta'' wyświetl trasę.

Samochód wykonał moje polecenie i na szybie przed Rinem pojawiła się mapa z wyznaczoną trasą. Miły kobiecy głos wyszedł z głośników.

- Dzwoni szef agencji. Czy mam odebrać?

Zmieniłam bieg i lekko przyspieszyłam.

- ,,Marta'' odbierz i weź na głośno mówiący.

Przed każdym poleceniem trzeba podać jej nazwę inaczej nie zareaguję. To czasem wkurza, ale można się też przyzwyczaić.

- Tak szczerze, czemu nie mówiłaś ze umiesz prowadzić?

W końcu odezwał się Rin. Który ze strachem patrzył na mapę przed sobą. Zastanawiałam się czy odezwie się teraz czy może dopiero jak dojedziemy.

- Nie było to potrzebne. Mam prawo jazdy od czterech lat. Więc się nie martw mam już wprawę w tego typu samochodach.

Alfa tylko kiwnął głową bo z głośników dobiegł głos Marka.

- Radar wykazuję że jesteście już za jedną trzecią drogi i poruszacie się z prędkością dwustu dwudziestu kilometrów na godzinę mogę zgadywać że to agentka wilk prowadzi?

- Brawo geniuszu.

Dzwonił tylko po to by nam to powiedzieć?

- Tylko po to dzwonisz? By udowodnić jak to umiesz dobrze patrzeć na ekran? Jakie masz wieści?

Przez chwile słychać było śmiech szefa , a ja z Rinem wymieniliśmy spojrzenia.

- Jak zwykle. Tak długo już nigdzie nie wyjeżdżałaś , ale nadal jesteś w formie. Dobrze więc szybko wytłumaczę. Przesłałem wam już adres mieszkania w którym zamieszkacie. Oraz adres szkoły do której będziecie chodzić. Mundurki są już gotowe, dom jest wyposażony. Ale nie daliśmy rady wstawić tam laboratorium. Wszystkie fundusze płacicie z karty agencji, nie martwcie się nie zabraknie. Możecie wydawać ile chcecie i możecie robić co chcecie tylko pamiętać ze jesteście na misji...

- Konkrety szefie . Konkrety. Nie rozwijaj się.

Teraz to alfa się zaśmiał, ja tylko lekko się uśmiechnęłam. A Marek kontynuował.

- aa... No tak więc grupa ludzi zapewne licząca trzy osoby prowadzi coś na kształt organizacji, która okrada sklepy różnego rodzaju w całym kraju, wykrada różne przedmioty których nie możemy ze sobą połączyć. Musicie odkryć po co je zbierają i kim są.

- Jasne. Zrozumiałam.

- Powodzenia.

- ,,Marta'' rozłącz.

Samochód wykonał moje polecenie od razu.

- Kurczę , a nie lepiej by było odpuścić sobie szkołę i zająć się tylko tą bandą?

Spojrzałam na Rina z tajemniczym wyrazem twarzy. On nie wiedział że w tej właśnie szkole jest sfora, która może nam pomóc. Dowie się jak dojedziemy do miejsca gdzie będziemy spać. Do tego czasu muszę jeszcze tam trafić.

- Ta szkoła jest konieczna. Wiem że ci się to może nie podobać ,ale nie idziemy się tam uczyć więc nie martw się o oceny.

- To po co?

Pokręciłam lekko głową i spojrzałam na mapę.

- ,,Marta'' wprowadź dane przesłane z agencji.

Na mapie wygenerowała się trasa, przyspieszyłam i z łatwością pognałam do wyznaczonego celu.

- Nie za szybko?

Lekkie przerażenie w głosie alfy trochę mnie rozbawiło. Tak wiem jestem zła, ale ja chcę już być na miejscu. A jeśli trochę szybciej pojedziemy to nic nam się nie stanie.

================================================================================

Agata jest dobrym kierowcą więc nie trzeba się o nich martwić... chyba. Na pewno dotrą w całości, a tym czasem ja wam bardzo dziękuję za gwiazdki i komentarze. Pozdrawiam KasiaAS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro